Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział VII

Agata

Wróciłam do szkoły i się prędko spakowałam. Postanowiłam wcześniej wrócić do domu. Niby tylko o jeden dzień, ale jednak było to dla mnie ważne. Po pakowaniu udałam się pędem do gabinetu Albusa.

- I jak poszło? - spytał od razu, gdy weszłam.

- Jutro się okaże – westchnęłam. - Chciałam tylko powiedzieć, że wracam z samego rana.

- Oczywiście.

- Do zobaczenia we wrześniu. – Uśmiechnęłam się i mu pomachałam.

- Do zobaczenia, Agatko. - Odwzajemnił uśmiech, a ja wyszłam. Całą resztę dnia byłam zdenerwowana, nie mogłam zasnąć, ciągle myślałam o tym moim huncwocie...

***

Następnego dnia rano dopakowałam się jeszcze i poszłam do kuchni poprosić skrzaty o wcześniejsze śniadanie. Spełniły moją prośbę z ochotą i po krótkiej chwili już mogłam jeść smaczne i cieplutkie naleśniki. Pochłonęłam je szybko i popiłam sokiem dyniowym. Następnie popędziłam do swojego gabinetu, zgarnęłam wszystkie rzeczy i weszłam do kominka. Wypowiedziałam nazwę swego domu i rzuciłam proszek. W sekundę znalazłam się jednym z saloników, w którym spokojnie sobie popijał kawę Regulus, czytając sobie jakąś książkę.

- Agata? - spytał wyraźnie zdziwiony.

- Gdzie Prorok Codzienny?

- W kuchni na stole... - mruknął, a ja szybka jak strzała wybiegłam z pokoju. Wparowałam do kuchni i szybko zgarnęłam gazetę. Pierwsza w oczy rzuciła mi się okładka, która okazała się być najpiękniejszą na świecie! "Syriusz Black został uniewinniony. Okazało się, że za wszystkim stał uważany za zmarłego Peter Pettigrew": ukazywała.

- Regulus! - zawołałam przyjaciela szczęśliwa.

- Co? - spytał, wchodząc powoli do pomieszczenia dalej z kawą w ręku.

- Spójrz! - Podałam mu gazetę i zaczął czytać napis. Kawa wypadła mu z ręki, rozlewając się na wszystkie strony, ale nie zwrócił na to zbytniej uwagi.

- To wspaniale! - krzyknął, podniósł mnie i mocno przytulił. - Odzyskałem brata!

- Odzyskałam męża i ojca moich dzieci! - Pisnęłam i mocno go uścisnęłam. Następnie usiedliśmy przy stole i opowiadałam szwagrowi, jaką super robotę odwaliły dzieci. Nie mógł uwierzyć, jakie są mądre, utalentowane i łamiące zasady. Nagle usłyszeliśmy trzask drzwi frontowych. Powoli wyszłam na korytarz i spojrzałam w ich kierunku. Stał w nich wysoki, wychodzony mężczyzna, Syriusz Orion Łapa Black...

- Wróciłem do domu... – Uśmiechnął się niemrawo, a ja stałam i patrzyłam na niego, nie mogłam uwierzyć tam stoi. - Aga... Wiem, byłem głupi. Dałem się wplątać w coś takiego i przez to zostałem zmuszony was zostawić, ale tęskniłem każdego dnia za dziećmi, Regulusem, a szczególnie tobą! Proszę, wyba... - Nie dałam mu skończyć. Podbiegłam do niego szybko i przytuliłam mocno do siebie. Łzy zaczęły mi płynąć wodospadami z oczu.

- Nie mam ci czego wybaczać – szepnęłam i wtuliłam mocniej twarz w jego ramię, a on przycisnął mnie do siebie z całej siły.

- Oj, Bialuśka – mruknął trochę drżącym głosem. - Coś się rozryczana zrobiłaś na starość! – Zaśmiał się i odsunął mnie od siebie, a następnie złapał moją twarz w swoje kościste dłonie. Tak dawno nie widziałam jego pięknych oczu... - Kocham cię – wyznał i pocałował mnie bardzo czule. Odwzajemniłam to i jednocześnie poczułam jego łzy na moich policzkach, w końcu byliśmy razem... Nie wiem, ile czasu minęło, ale gdy oderwaliśmy się od siebie, zaczęłam przejeżdżać palcami po jego twarzy, włosach i brodzie.

- Tak się zmieniłeś... - mruknęłam.

- Tobie też przybyło trochę zmarszczek – stwierdził i dostał ode mnie w ramię.

- Idź się lepiej umyć i przebrać, cwaniaku – mruknęłam, kiedy otarłam już swoje łzy. - Zrobię ci porządny obiad! Muszę cię podtuczyć – wyznałam szczerze i zaczęłam iść w stronę kuchni. Okazało się, że parę metrów za mną stał Reg.

- Syriusz! - krzyknął szczęśliwy i rzucił się na brata.

- Regulus! - Uścisnął go mocno. - Stary się jakiś zrobiłeś. – Zaśmiał się, czochrając brata po czuprynie. – Słyszałeś to? Wracam po dwunastu latach do domu, a ta nie powie: „kocham cię", tylko: „Muszę cię podtuczyć". Z kim ja się ożeniłem?... - mruknął, kręcąc głową, a ja odwróciłam się i znów stanęłam z nim twarzą w twarz.

- Kocham cię najbardziej na świecie. Martwiłam się, miałam nadzieję, wierzyłam i teraz jestem najszczęśliwszą kobietą na świecie – odpowiedziałam stanowczo, ale z uśmiechem.

- Ja ciebie też. - Pocałował mnie ponownie bardzo czule.

- A teraz idź się myć, bo ja ciebie w takim stanie nie będę całować – mruknęłam ze śmiechem.

- Już lecę.

Poszłam ze szwagrem do kuchni i zrobiłam obiad. Kiedy skończyłam, Black zszedł już do nas czysty i w miarę ogarnięty. Jego stare ubrania były trochę za duże, ale jakoś sobie poradzimy. Usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść. Opowiadałam Syriuszowi o tym, co się działo przez te lata. Co chwila się śmiał. Był bardzo dumny z dzieci, a szczególnie z syna, który kontynuuje przez niego rozpoczętą tradycję dowcipów. Nie mógł się doczekać, aż go zobaczy...

Następnego dnia Regulus pojechał po dzieci. Mój mąż nie mógł usiedzieć, ciągle gdzieś łaził, tak mocno nie mógł się doczekać. W końcu nastała ta upragniona godzina, dzieci weszły do domu. Syriusz poszedł się przywitać z synem. Jak młody go zobaczył, aż zaszkliły mu się oczy. Bez słów podszedł i przytulił ojca bardzo mocno. Cały dzień rozmawialiśmy, śmialiśmy i oglądaliśmy zdjęcia. Dzieci ich nie widziały, bo im się nie chciało oglądać, ale teraz chcieli wszystko wiedzieć, co się kiedy stało. Syriusz ciągle przytulał Misię, no po prostu nie mógł się nacieszyć swoją małą córeczką.

Przez cały miesiąc Syriusz rozpieszczał dzieciaki. Ze mną spędzał też dużo czasu i z bratem, ale z dzieciakami ciągle coś robił, a to grał z nimi w quidditha, a to oglądał z nimi filmy albo chodził na spacery. Szybko przybrał na masie i stał się taki jak kiedyś. Zamknął tamten rozdział i już do niego nie wracał. Teraz szykujemy Rega (młodego) i Misię do wyjazdu do Weasley'ów. Chcieliśmy poodwiedzać starych znajomych, a z dziećmi byłoby trochę ciężko. Jakoś nie lamentowały z tego powodu, w końcu się umówili z Weasley'ami na Mistrzostwa Świata w Quiddithu! My też na nie idziemy, ale spotkamy się na miejscu, zobaczę też w końcu, jak gra syn mojego przyjaciela. Już nie mogę się doczekać!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro