Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XLVIII




Remeny wzięła głęboki wdech, gdy znowu powróciła do rzeczywistości, i zaczęła chichotać.

— Nie strasz mnie tak więcej! — Newt spojrzał na nią szeroko otwartymi oczyma. — Przez chwilę miałem wrażenie, że zemdlałaś przez to, co się stało, jednak po chwili, gdy zauważyłem twoje oczy, zrozumiałem, że to kolejne wspomnienie... Nie mylę się, prawda?

Szatynka dopiero teraz zauważyła, że leży na ziemi w ramionach Newta. Delikatnie podniosła się do góry, po czym usiadła na rozprostowanych nogach chłopaka i musnęła nieśmiało swoimi wargami jego. Blondyn najwyraźniej nie spodziewał się takiego obrotu spraw, jednak chętnie zaakceptował jej działanie, łapiąc ją delikatnie w talii i przyciągając mocniej do siebie. Remeny wydawało się, że chłopiec starał się włożyć w ten pocałunek wszystkie uczucia, które musiał tłumić w sobie przez ostatnich kilka dni... przez ostatnich kilka lat.

Gdy już się od siebie odsunęli, Remeny ponownie zaczęła cicho chichotać, po czym powiedziała:

— Całujesz lepiej niż kilka lat temu — wyszczerzyła się szeroko.

— Znaczy się, ja... Czekaj, co? — Chłopak wydawał się być nieźle zmieszany.

— Wspomnienie — wymruczała, łapiąc go za dłoń nieśmiało. — Och, Traszko, nawet nie wiesz, ile się z niego dowiedziałam!

Tra–co? — Newt zmarszczył czoło, spoglądając na dziewczynę.

— Hahha! — Remeny wybuchnęła śmiechem, opierając się czołem o klatkę piersiową blondyna. — Nazywałam cię tak w czasach, gdy nie byliśmy jeszcze w Labiryncie. Ten wyraz w moim ojczystym języku oznacza to, co twoje imię. Bo wiesz, w angielskim Newt to taki rodzaj jaszczurki.

— Och... Naprawdę jestem jaszczurką? — Zdziwiony, podrapał się po nosie. Remeny, widząc jego reakcję, wyszczerzyła się jeszcze szerzej. — Dlaczego tak się uśmiechasz?

— Gdy ci o tym powiedziałam pierwszy raz, zareagowałeś niemalże tak samo.

— Och... Opowiesz mi, co się działo, w tamtym wspomnieniu? — zapytał. Na jego twarzy nie było już widać początkowego zmieszania, kiedy dziewczyna usiadła na jego nogach, w szczególności, że była tak blisko!

Remeny opowiedziała mu wszystko ze szczegółami. Newt z każdą chwilą coraz bardziej nie dowierzał. Nie potrafił uwierzyć we wszystkie cudy życia poza Strefą, w to, że kiedyś żyli w jakimś ośrodku, gdzie ich spotkania, mimo że nielegalne, odbywały się bardzo często. Uważnie opowiadała o ich konwersacji, gdyż nie chciała przypadkiem wspomnieć o Darze. Gdy dziewczyna doszła do sceny z pocałunkiem, blondyn delikatnie się zarumienił, choć mogła to być sprawka wcześniej wypitego bimbru.

— Czyli byliśmy parą, nim zostaliśmy zesłani do Labiryntu? — Bąknął z głupim uśmieszkiem na koniec wywodu Remeny.

— Tak mi się wydaje...

W tym momencie szatynka przypomniała sobie o tajemniczym Wspomnieniu sprzed kilku dni, o tym, gdzie rozmawiała z Thomasem i Teresą o nim. W tym momencie pomyślała o Newcie, jednak była tam mowa o zabijaniu się na jej oczach. Ale... to przecież nie mógłby być Newt... Prawda..? Pomyślała szatynka.

— Czyli teraz też jesteśmy parą? — Wydukał, przerywając jej rozmyślania, z tym samym głupim uśmieszkiem, co wcześniej.

— A chcesz tego? — Do jej oczu zaczęły napływać łzy. Nie miała pojęcia dlaczego. — Chcesz być w związku z taką psychiczną laską jak ja, która w każdej chwili może być przejęta przez Stwórców, która może cię nieświadomie skrzywdzić i sprowadzić na ciebie zagrożenie? Chcesz tego? Mam przecież Wspomnienia, Ava mi groziła. Ostatnio. Rozumiesz? Ona mi groziła, że skrzywdzi tego, którego kocham. Że ona widzi, że przywracają mi się wspomnienia... Oczywiście to wszystko sprawka Żukolców, ale jednak... Newt, naprawdę chciałbyś być z kimś, kto może sprawić, że będziesz w śmiertelnym niebezpieczeństwie? Czy naprawdę tego purwa chcesz? — Płakała. Tak bardzo się bała o Newta...

— Tak, chcę — ujął jej dłoń mocniej i przyciągnął do swojego serca. — Czujesz? Ono bije dla ciebie. Najwyraźniej biło również przed moim przybyciem do Strefy, co niesamowicie mnie uszczęśliwia. Zobacz, przybyłaś i można powiedzieć, że mi również zaczęły powracać Wspomnienia. Przecież nie byłbym w stanie pokochać kogoś, kogo znam pięć dni. Więc mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że jesteś dla mnie ważna, a moje początkowe zachowanie było najprawdopodobniej spowodowane faktem, że chciałem cię chronić — otarł jej łzy wierzchem dłoni. — A teraz nie płacz, Rusałko. Przetrwamy to razem i, specjalnie dla ciebie, nakopię Stwórcom, za to, co nam zrobili! Przetrwamy, choćby nie wiem co!

— Choćby nie wiem co... — powtórzyła cicho za nim.

Newt postanowił, że ponownie zatopi się w smaku ust dziewczyny. Nie wiedział dlaczego, jednak strasznie za tym tęsknił. Oczywiście było to najprawdopodobniej spowodowane faktem, że byli kiedyś parą... Remeny odwzajemniła ponownie pocałunek, przybliżając się jeszcze bliżej do chłopca tak, że stykała się z nim klatką piersiową. Jej ramiona powędrowały na barki chłopaka, a jego dłonie błądziły po jej plecach. Ten pocałunek był bardziej namiętny od poprzednich. Zdawał się być uwieńczeniem ich przysięgi...

— Teraz już nie możecie mi wmówić, że między wami nic nie ma i Remeny po prostu zasłabła — odezwał się pewien głos z boku.

Remeny oderwała się od Newta, jakby została przyłapana na jakimś gorącym uczynku... co w sumie było prawdą.

— Ch-chucky! — Pisnęła. — Hej, Chucky, ładną mamy pogodę, prawda? Haha! — Jej śmiech był tak bardzo wymuszony, a zachowanie tak bardzo sztuczne, że chłopiec zaczął się śmiać.

— Spokojnie, nie mam zamiaru nikomu mówić! — Powiedział grubasek z ogromnym uśmiechem wymalowanym na jego twarzy.

— Dlaczego nie bawisz się z innymi, tylko szlajasz się po takich kątach? — zapytał bardzo nienaturalnym głosem Newt, na którego kolanach wciąż siedziała w osłupieniu Remeny.

— Prosiłeś, abym znalazł tę małą francę — zacytował blondyna — więc przyłożyłem się dość solidnie do tego zadania. Przez ostatnie pół godziny jej szukałem, aż w końcu mi się udało! — Powiedział wyraźnie dumny ze swego osiągnięcia.

Newt w tamtej chwili zaczął tępo mrugać oczyma. Dopiero teraz zrozumiał, że proszenie chłopca o tę rzecz, była jedną z głupszych czynności, które wykonał w ciągu ostatnich kilku dni.

— Too — odezwał się w końcu Chuck, przerywając ciszę — zostawić was samych? Bo przerwałem wam w dość ciekawym momencie... Bo wiecie — zaczął się tłumaczyć — nie chciałem wyjść na jakiegoś creepy–klumpa, który by na was patrzył, podczas gdy wy byście upr...

— Nie! — Odezwała się w końcu Remeny, podejrzewając, co Chuck chce dalej powiedzieć. — Nie! Nie! Nie! Nie! Nie! Nie–e! A–a! Nie mieliśmy tego w planach, o nie! — Zaczęła żywo gestykulować rękami, rysując w powietrzu wielokrotnie znak "X", niemalże trafiając kilkukrotnie Newta w twarz. — Jestem grzeczna! — Rumieniec ponownie oblał jej twarz.

— Niech będzie, że ci wierzę — mruknął, spoglądając na to, w jakiej pozycji siedzą. — Dobra, to ja lecę... I nie martwcie się, naprawdę nikomu nie powiem! — Dodał, widząc minę Newta.

— Dzięki, młody — powiedział Newt, puszczając oko nastolatkowi, gdy ten zaczął się oddalać. — I cała atmosfera prysła — westchnął, gładząc Remeny po włosach. — A było tak pięknie!

Remeny ziewnęła, przytulając się do torsu Newta. Krzyki i wiwaty chłopców z Placu powoli cichły. Kątem oka szatynka ujrzała, że część chłopców już śpi, a raczej próbuje usnąć na Altance. Ona sama nie wiedziała, gdzie będzie spać. Chciała wrócić do swojego hamaku, jednak w ramionach chłopca było jej tak dobrze, tak ciepło... Czuła się bezpiecznie, jak nigdy dotąd w Strefie. W pierwszej chwili czuła się z tym dziwnie, zważywszy na to, co chciał zrobić jej tamten krótas, jednak wiedziała, że przy Newtcie jej nic nie grozi... Wiedziała, że może mu zaufać.

— Idziesz spać? — Wymruczał jej prosto do ucha Newt. Jego głos zdawał się również być zmęczony.

— Chciałabym, ale oni nie mogą nas tak przecież zobaczyć. Alby żyje, a dobrze wiesz, jaką zasadę ustawił, jeszcze by nas o coś podejrzewali jak Chucky, który de facto nie powinien wiedzieć o tego typu rzeczach. — Westchnęła.

Między nimi nastała cisza. Jednak to nie był ten typ, który denerwował i wprawiał w zakłopotanie. Był to pewien rodzaj spokoju, którego ich dusze pragnęły. Dodatkowo był on podwójnie przyjemny, bo mogli go razem dzielić. Remeny nie była pewna czy jej postępowanie nie jest złe. Czuła, że swoim zachowaniem może skrzywdzić innych, jednak z drugiej strony była szczęśliwa i wiedziała, że Newt również był... Jej serce zdawało się rozdzierać mimo szczęścia, które je wypełniało.

— Szkoda, że nie mogę zobaczyć naszych wspólnych wspomnień. To by było ciekawe — wymruczał blondyn. Remeny uniosła delikatnie głowę i zaczęła się w niego wpatrywać. Miał zamknięte oczy, na jego twarzy gościł spokój. — Szkoda, że nic nie pamiętam z okresu naszego dzieciństwa... Musiałaś być uroczą kluską. Naprawdę chciałbym to zobaczyć...

— Skąd wiesz, że nie możesz? — Jej cichy głosik był przepełniony nadzieją, wylewała się wręcz z niego. Chciała przekazać chociaż jej cząstkę do chłopca, który z zaciekawieniem i niedowierzaniem otworzył oczy.

— Co masz na myśli? — Westchnął.

— Może jest jakiś sposób abym ci mogła je przekazać albo pokazać, tylko jeszcze go nie odkryliśmy! 

Newt położył jej dłoń na policzku.

— Chciałbym, aby to było możliwe, jednak podejrzewam, że tak nie jest. Zwyczajnie wydaje mi się to niemożliwe, skoro są to twoje wspomnienia.

— Cóż... w zasadzie to jest pewna rzecz, o której ci nie powiedziałam — szepnęła pod nosem.

— Hmm? — Wymruczał Newt, spoglądając głęboko w jej oczy.

— Po prostu jest szansa, że to nie przypadek, iż mam Wspomnienia... Mówiłam ci, że Ava wspominała, że jestem im tam potrzebna, że mogą mną kontrolować. Jednak nie zastanawiałeś się dlaczego? Być może jestem na swój sposób wyjątkowa, mam coś, czego inni nie posiadają... Nie żebym chciała, aby tak było, broń Boże, ale... Pomyśl. Dlaczego tak usilnie chciałaby mnie wyciągnąć z Labiryntu? Dodatkowo jeszcze ten moment, gdy zemdlałam w ramionach Minho, a później nie oddychałam i w ogóle — Remeny odsunęła się nieznacznie od Newta. Chciała dokładnie widzieć każdą, nawet najmniejszą, zmianę na jego twarzy. — Nie mówiłam ci przecież, co wtedy widziałam. 

— Podejrzewałem, że jakieś Wspomnienie, ale to nie to, prawda? — Jego twarz spochmurniała.

Remeny delikatnie kiwnęła głową.

— Więc co? 

— Cóż... Sama nie wiem, jak to wyjaśnić. — Podrapała się nerwowo po policzku. — I tak mi pewnie w to nie uwierzysz — na jej twarz wpłynął uśmiech, który wskazywał na wstyd i zakłopotanie, rządzące aktualnie w ciele szatynki.

— Uwierz, że mało co może mnie teraz zdziwić.

— Dobrze, ale... wpierw powiem ci o czymś jeszcze innym — widząc zdziwioną twarz chłopca, postanowiła sprostować, energicznie przy tym gestykulując. — Ale spokojnie, to też się tego tyczy! A przynajmniej tak podejrzewam...

— Słucham więc — uśmiechnął się pokrzepiająco.

— W połowie moich Wspomnień była mowa o pewnej rzeczy... I zwyczajnie podejrzewam, że to ta rzecz jest powodem tego, że tak bardzo mnie chcą. 

— O czym konkretnie mowa? — zapytał Newt z zaciekawioną miną.

— Albo ja, albo ktoś inny... Mówiliśmy o jakimś Darze. Że posiadam jakiś Dar, która Ava każe mi rozwijać, uczyć się z niego i niego. Dodatkowo podczas pewnego Wspomnienia... Nie, to nie było Wspomnienie... Podczas przebłysku Wspomnienia mogłam jedynie słyszeć i rozmawiałam w nim z Tommym i tamtą dziewczyną... Mówiłam coś o pewnym chłopaku, płakałam... Mówiłam, że idę Powspominać... Newt... — Remeny miała już zapytać go czy to możliwe, żeby on był tym chłopcem, jednak wolała tego jak na razie nie robić. Stwierdziła, że pytanie hej, chciałeś się zabić? będzie mało taktowne. Postanowiła, że powie mu coś delikatniejszego, jednak o wiele bardziej absurdalnego i dziwnego. — Newt, mam wrażenie, że mój Dar jest związany nie tylko ze Wspomnieniami. Mam wrażenie, że potrafię przewidywać przyszłość... 


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


Witajcie Streferzy! Jak się miewacie w ostatnim dniu tego roku? Powiem Wam, że ja się czuję wręcz znakomicie, ponieważ poprawiłam wszystkie poprzednie rozdziały, przypomniałam sobie na jakim stopniu historii jesteśmy i postanowiłam, że powolnymi kroczkami będę kontynuować to opowiadanie ^^

Jak na razie skromnie postanowiłam rozpocząć rozdziałem na 1850 słów. Mam w planach kolejne rozdziały, jednak zapewne w najbliższym czasie będę wstawiać je dość rzadko — muszę przeczytać ponownie cała trylogię + pierwszy raz dwie dodatkowe książki z serii Więźnia. Chciałabym aby moja historia nie odbiegała bardzo od tej książkowej, a nie będzie to możliwe, jeśli nie przypomnę sobie fabuły oraz nie dodam do niej dodatkowych informacji, które mogą być bardzo istotne. No cóż... mam nadzieję, że Nemeny rozwija się dość dobrze, nie chciałam dać za dużo wątku ich miłości, ale nie wiedziałam do końca, jak inaczej będę mogła to rozegrać.

Aaa, i arcik, który dodałam w mediach, jest odwzorowaniem tego, jak widzę Newta. Oczywiście nie jest on mój, jednak znaleziony został w google grafice i nie mam pojęcia, kto jest autorem. Chciałam jedynie Wam pokazać, że nie — mój Newt nie jest Thomasem Brodie-Sangsterem.

Chciałabym bardzo serdecznie podziękować wszystkim, którzy to czytają. Nawet nie wiecie, jak jestem wdzięczna, że ktokolwiek tutaj jeszcze jest...

No cóż, szczęśliwego nowego roku! Obyśmy wreszcie dobrnęli do końca tej pikolonej serii, a przynajmniej jej pierwszej części :P

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro