21
Kochani :) komentarze i gwiazdki bardzo motywują, więc będzie mi niezmiernie miło, kiedy zechcecie poświęcić na nie trochę swojego cennego czasu ;)
- Flor? Co ty tu robisz? – spytała Lilly i marszcząc brwi w zdziwieniu, przeskakiwała po dwa schodki, kierując się w stronę czekającej na nią przed szkołą Florencie. Flor uśmiechnęła się ciepło do dziewczynki i wyciągając do niej dłoń, rozchyliła usta
- Hej, Lilly. Sam musiał iść na trening, więc poprosił mnie, żebym odebrała cię ze szkoły – wytłumaczyła siedmiolatce, na co ta wzruszając ramionami wykrzywiła usta, ale nie mając nic przeciwko towarzystwu młodej profesor, uśmiechnęła się, po chwili i łapiąc jej dłoń, pociągnęła w stronę mieszkania.
- W sumie, to spoko... Lubię cię Flor, więc możesz częściej po mnie przychodzić – powiedziała szczerze, tym samym wywołując na ustach Flor uroczy śmiech.
W czasie, kiedy dziewczyny zmierzały w stronę domu Sama, chłopak właśnie zapalił silnik i wrzucając pierwszy bieg, ruszył w kierunku hali sportowej na której odbywał się trening hokeja. Po drodze wstąpił po swojego przyjaciela, który wkurzony niewielkim, aczkolwiek znaczącym spóźnieniem Samuela, przywitał go morderczym spojrzeniem i nieprzyjemnym wyzwiskiem. Sam jednak nie przejął się przesadzoną reakcją kolegi, o czym świadczyło wymowne prychnięcie, oraz przewrócenie oczami
- Jak trener znów każe mi robić dodatkowe ćwiczenia, to powiem mu, że to wszystko przez ciebie – powiedział niczym obrażone pięcioletnie dziecko, na co Sam zaśmiał się pod nosem i nie robiąc sobie zupełnie nic ze słów Jonesa, pokiwał głową na boki, skupiając wzrok na drodze.
Niecałe dwadzieścia minut później, obaj panowie, przerzucając torby treningowe przez ramię, ruszyli w stronę wejścia na halę.
Jones poprawiając przewieszone przez palce łyżwy, spojrzał na towarzyszącego mu kolegę i widząc nieschodzący uśmiech z jego twarzy, trącił go łokciem w bok.
- Coś ty taki zadowolony? – spytał uśmiechając się szeroko, na co Sam wzruszył ramionami.
Will już kilka dni wcześniej zwrócił uwagę na dziwnie wesołe zachowanie swojego przyjaciela – co zważywszy na niespodziewaną śmierć babci, było dla niego nie małym zdziwieniem – jednak, z racji tego iż Samuel ostatnimi czasy poświęcał się pani profesor, zamiast swojemu najlepszemu przyjacielowi, nie miał kiedy wypytać go o powody dobrego humoru.
- No mów... Widzę przecież jak szczerzysz się przez cały czas – Jones kolejny raz próbował wyciągnąć z Sama jakikolwiek powód jego nieprzerwanego uśmiechu, ale Smith w dalszym ciągu nie miał najmniejszego zamiaru podzielić się z Willem swoim szczęściem.
Milczał usilnie, wkurzając tym samym blondyna.
Chłopak nie mogąc znieść tej ciekawości, która ogarnęła jego umysł, nie pozwalając mu na skupieniu myśli na czymś innym niż tym co tak bardzo cieszy jego przyjaciela, uniósł dłoń i zamachując się, wymierzył niezbyt mocny, ale za to niespodziewany cios w tył głowy Sama
- Co ty odpierdalasz? – spytał Sam i przykładając dłoń do potylicy, pomasował lekko obolałe miejsce. Will uśmiechając się szeroko, wzruszył ramionami, na co brunet fuknął pod nosem ze złości – Jezu, jaki ty jesteś upierdliwy - skomentował zachowanie kolegi.
Podciągnął pasek torby i przyspieszając kroku, ruszył w kierunku wejścia, zostawiając w tyle Jonesa.
Kiedy obaj panowie doszli do szatni, Sam usłyszawszy dźwięk przychodzącego smsa, wyciągnął telefon z tylnej kieszeni spodni i odblokowując ekran, spojrzał na wyświetlacz uśmiechając się przy tym lekko. To Flor napisała mu wiadomość z informacją, że są już z Lilly w domu i żeby wracał jak najszybciej, bo za nim tęskni.
Wpatrzony w wyświetlacz Sam nie zauważył nawet, że ciekawski Will spoglądał mu przez ramię, czytając treść jaką otrzymał. Dopiero kiedy ciche westchnienie opuściło usta blondyna, Smith spojrzał przez ramię i widząc rozszerzone w zaskoczeniu oczy przyjaciela, odskoczył jak poparzony na kilka kroków
- Co ty... Co to ma być? – spytał zmieszany, na co Sam z przerażeniem wymalowanym na twarzy westchnął ciężko, kiwając przy tym głową na boki
- Flor? Stary... Kurwa mam nadzieję, że to nie ta Flor, o której myślę? – zadał kolejne pytanie, jednak zauważając minę kolegi, nie potrzebował na nie żadnej już odpowiedzi.
Jones nie był głupi. Bez pomocy Sama domyślił się, że chodzi o panią profesor. Nie rozumiał jedynie, jak Sam może być tak bardzo niemądry by wdawać się w romans z nauczycielką. Ktoś, patrzący z boku, mógłby pomyśleć że blondyn jest zwyczajnie w świecie zazdrosny – no bo kto w końcu nie zazdrościłby koledze takiej kobiety jak Flor – jednak za tym kryło się coś zupełnie innego. Will wiedział, że to może skończyć się źle zarówno dla Sama jak i dla Flor i już wtedy, gdy dowiedział się iż jego przyjaciel całował się z Martinez, był temu przeciwny. Nie chciał by ten romans zniszczył Samowi życie... A tak mogłoby się stać, gdyby ktoś niepowołany przyłapał ich razem.
Jones nie odezwał się już na ten temat ani słowa więcej. Po prostu odpuścił dalsze wyjaśnienia i posyłając przyjacielowi spojrzenie pełne zawodu, bez słowa skierował się do szatni.
I cały humor Samuela prysł niczym bańka mydlana. Przez cały trening nie mógł myśleć o niczym innym jak o zawiedzionej twarzy przyjaciela, oraz o tym, że Jones dowiedział się czegoś, czego wiedzieć nie powinien. Przecież obiecał Flor że ich związek nie wyjdzie poza ich dwójkę. Zapewniał, że to się nie rozejdzie i że bez obaw może podjąć ryzyko. Zapomniał jednak, że William Jones, niesamowicie ciekawski jak i inteligentny chłopak, potrafi czytać z niego jak z otwartej książki... W życiu by nie przypuszczał, że podstępny Jones spoglądnie na ten pieprzony telefon, tym samym dowiadując się prawdy o tym co łączy Sama z Forencią. Ktoś inny widząc tak krótką i niejednoznaczną wiadomość, być może stwierdziłby że to nic takiego, albo zwyczajnie w świecie nie skojarzyłby imienia nadawcy z profesor Martinez, ale nie Will...
Do końca dnia nie zamienili już ze sobą ani jednego, krótkiego słowa. Jones nawet nie pojawił się po treningu na parkingu na którym Sam, oparty o maskę samochodu czekał cierpliwie na swojego przyjaciela. Dopiero po piętnastu minutach westchnął ciężko i kręcąc głową na boki, odbił się od karoserii, po czym podszedł do drzwi i rzucając ostatnie spojrzenie na wejście hali, wsiadł do środka, następnie ruszając w kierunku domu.
Kiedy Sam dotarł na miejsce to pierwszym co zrobił po przekroczeniu progu i zamknięciu za sobą drzwi, było porwanie swojej kobiety w ramiona. Podszedł do stojącej w kuchni Flor i kładąc ręce na jej biodrach, odwrócił ją przodem do siebie, po czym nie zwlekając, wtulił się w jej niesamowicie, ciepłe, pachnące ciało.
- Sam – zachichotała i unosząc dłoń, wplotła palce w jego włosy, zaczesując je do tyłu – Ja też się cieszę, że cię widzę – powiedziała, po czym odchylając się w jego ramionach, wspięła się na palcach a następnie zbliżając twarz do jego twarzy, musnęła czule jego słodkie usta
- Stało się coś? – spytała po chwili, kiedy spoglądając na jego piękną buzię, ujrzała na niej zmartwienie
- Nie... - odpowiedział szybko, zaciskając usta w cienką linię – Po prostu jestem wykończony – dodał, na co Flor pokiwała głową, po czym uśmiechając się lekko, ponownie złączyła ich usta w pocałunku – Gdzie Lilly?
- Czyta lekturę – objaśniła dziewczyna
Sam przeprosił Florencie i prosząc aby przez chwilę zajęła się sama sobą, ruszył w kierunku drzwi pokoju młodszej siostry, chcąc się z nią przywitać.
Zapukał dwa razy w drewnianą powłokę, a kiedy usłyszał niezbyt wyraźne wejść nacisnął na klamkę, po czym wszedł do środka. Lilly uśmiechnęła się szeroko na widok brata i odrzucając książkę na bok, zerwała się z łóżka, po czym pokonując dzielącą ich odległość, zawiesiła się Samowi na szyję, całując jego oba policzki
- Cześć, Sammy – zaświergotała radośnie, na co Smith zaśmiał się dźwięcznie.
- Cześć, Lil – odpowiedział i stawiając siostrę na podłogę, pochylił się do niej, całując czubek jej głowy
- Jak było na treningu?
- W porządku... Przepraszam, że nie odebrałem cię ze szkoły, ale byłem już spóźniony – powiedział skruszony, a Lilly słysząc słowa brata wzruszyła ramionami, pokazując mu tym samym, że nic się takiego nie stało – Zjadłaś coś? Może zamówię jakąś pizzę, albo coś innego?
- Nie. Nie trzeba. Flor ugotowała penne ze szpinakiem... Myślę, że jak ją ładnie poprosisz, to ci trochę da – mrugnęła do niego okiem, na co Sam zachichotał i wystawiając dłoń w jej stronę, poczochrał ciemne włosy siostry.
Porozmawiali jeszcze chwilę, Sam wypytał, czy dziewczynka odrobiła lekcje i jak jej idzie w szkole, a kiedy zapewniła że nie ma się czym przejmować, bo jest jedną z najlepszych uczennic w klasie, brunet pochwalił ją za wysokie osiągnięcia, po czym składając buziaka na jej lekko zaróżowionym policzku, kazał jej się wykąpać, a następnie od razu iść spać. Sam zaś wrócił do swojej dziewczyny, czekającej na niego w pokoju gościnnym.
Uśmiechnął się lekko widząc na wpół leżącą na kanapie Flor, która wgapiając się w telewizor, śpiewała piosenki puszczane na kanale muzycznym. Podszedł do niej, a kiedy odwróciła od ekranu wzrok, zwracając na niego uwagę, machnął ręką aby się posunęła, co oczywiście bez sprzeciwu zrobiła. Usiadł za brunetką i zaplatając dłonie wokół jej talii, położył się na plecach, ciągnąc dziewczynę za sobą. Wtulił nos w jej włosy i przymykając powieki, wdychał jej niesamowity zapach. Kiedy Flor odwróciła głowę w stronę chłopaka, posłał jej ciepłe spojrzenie i uśmiechając się lekko, przyłożył dłoń do jej policzka, po czym przejechał kciukiem po przecinającej go bliźnie. Martinez skrzywiła się czując dotyk bruneta w miejscu w którym nie chciała być dotykana i łapiąc za jego nadgarstek, odciągnęła rękę Sama, po czym odwróciła głowę ponownie w stronę telewizora.
- Dlaczego nie pozwalasz mi się dotykać? – spytał niewiele głośniej od szeptu, na co Flor, nie mówiąc ani słowa, poruszyła się niespokojnie w jego ramionach. Sam westchnął ciężko i łapiąc brodę dziewczyny w palce, przechylił jej głowę na bok, po czym pochylając się do niej ucałował niemałej wielkości szramę
- Nie rozumiem po co to ukrywasz. Jesteś piękna i żadna blizna tego nie zmieni, Flor
- To nie chodzi o to... - Florencia wypuściła z ust ciężkie powietrze i przymykając powieki, pokręciła głową na boki – Nie chcę po prostu by się nade mną litowano – dodała po chwili, a zdziwiony jej słowami Sam, zmarszczył brwi, po czym spojrzał na swoją dziewczynę nierozumiejącym wzrokiem.
Flor szykując się do rozszerzenia swoich słów, odchrząknęła cicho i wiercąc się w ramionach chłopaka, przekręciła się na bok, wpatrując się uważnie w ciemne oczy bruneta
- Kiedy ludzie to widzą, zaczynają snuć domysły które są cholernie dalekie od prawdy... Zazwyczaj stawiają na jakiś wypadek, albo na napad. Przypuszczają też, że może być to efekt jakiejś nieudanej operacji, bądź choroby, ale żadnemu z nich, nawet przez sekundę nie przyjdzie do głowy, że mogłam być ofiarą przemocy domowej... Współczują mi, choć tak naprawdę nie wiedzą nawet czego. Nie mają nawet pojęcia, że sama, z własnej głupoty wplątałam się w coś za co omal nie przepłaciłam życiem. Nie są świadomi tego, że ta blizna to wina mojego chorego umysłowo męża... - powiedziała szczerze, a w jej oczach zalśniły niechciane łzy.
Sam w milczeniu patrzył na swoją dziewczynę, dopiero teraz orientując się że powodem dla którego ukrywa szramę nie są próżne obawy o niezbyt ładny wygląd jaki jej funduje. Flor po prostu wstydzi się błędów przeszłości, które po dziś dzień ciągną się za nią nieubłaganie. Boi się osądu, bo gdyby dowiedzieli się z jakiego powodu od kilku lat ma oszpeconą twarz, z pewnością już nikt by jej nie współczuł.
Bo komu jest żal idiotki, która na własne życzenie wpakowała się w ramiona damskiego boksera?
- Dlaczego się z nim nie rozwiedziesz? – zapytał po chwili Sam, zastanawiając się nad tą jakże ważną kwestią.
Flor skrzywiła się na słowa chłopaka i westchnęła ciężko, z powodu zmiany tematu, na ten który nie był dla niej zbyt przyjemny. Nie chciała o tym rozmawiać, ale też nie chciała mieć tajemnic przed swoim chłopakiem, dlatego też, wpatrując się w jego zaciekawioną twarz, rozchyliła usta
- Kiedyś myślałam o tym bardzo często, ale później... Po prostu uświadomiłam sobie, że nie mogę tego zrobić – odpowiedziała, przez co zdziwienie na twarzy Sama się powiększyło.
- Niby dlaczego?
- Bo jeśli złożę papiery rozwodowe, to Javier będzie wiedział dokąd uciekłam – powiedziała szczerze, uśmiechając się smutno.
Sam wyciągnął dłoń przed siebie i kładąc ją na głowie dziewczyny, pogłaskał ją lekko, chcąc w ten sposób dodać jej otuchy. Pochylił się do Flor i patrząc w jej oczy, musnął delikatnie jej usta
- Kwiatuszku, Javier jest za kratkami... Nie musisz się go już bać. Nic ci już nie zrobi
- On może nie, ale uwierz... Mój mąż jest zdolny do wszystkiego. Nie zdziwiłabym się, gdyby zlecił komuś pozbycie się mnie
Sam nie skomentował już słów Florenci. Uważał, że dziewczyna nieco przesadzała, ale nie chcąc robić jej przykrości, po prostu przytulił ją mocniej do swojego ciała, ucałował czubek jej głowy i nie mówiąc już nic, ponownie skupił wzrok na ekranie telewizora.
Wsłuchiwał się w lecącą muzykę, nie chcąc zaprzątać sobie głowy nieprzyjemnymi rzeczami. Chciał po prostu zrelaksować się w ramionach swojej dziewczyny i nie myśleć już o tym o czym jeszcze przed chwilą rozmawiali, a już z pewnością chciał uciec od wcześniejszych wydarzeń, które przez jego nieuwagę mogą nieco skomplikować mu życie.
I nie... To nie tak, że martwił się Jonesem i tym, że mógłby wygadać komuś czego dowiedział się dzisiejszego dnia podczas przebierania się w szatni, bo zwyczajnie w świecie ufał przyjacielowi i wierzył, że ten będzie trzymał język za zębami.
Bardziej obawiał się tego, jak zareaguje Flor, kiedy dowie się o tym, że Will już o nich wie...
Jeszcze mała reklama. Nie jest to moje opowiadanie, ale serdecznie polecam. Naprawdę warto zaglądnąć i poświęcić chwilkę. Część z Was może miała z nim styczność wcześniej, jednak z niewiadomych przyczyn zostało ono usunięte. Teraz wchodzi w nowej odsłonie, pod innym tytułem, ale z tymi samymi rozdziałami. Nic nie jest stracone :) Tych co już natknęli się na RAW informuję, że udostępnione zostało na nowo, a ci którzy jeszcze nie mieli okazji się z nim zaznajomić, zapraszam serdecznie :)
xhardrose - opowiadanie znajdziecie na jej profilu :)
https://www.wattpad.com/story/133217681-nieposkromiony
Polecam, polecam :)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro