:zes:
*Linn's P.O.V*
-Mmm....wygląda na to, że będziesz musiał spać ze mną.- Powiedziałem przytłumionym głosem, przeczesując strych.-Nie mam żadnego materaca, a pokoi gościnnych nie ma.
-Nokou? Jesteś tam?-Spytałem nieco głośniej, niepokojąc się chwilową ciszą.
-U-Ugh, może ja wrócę jedna-ak...
-Nie ma takiej opcji!-Przerwałem mu wpół zdania.-Nie pozwolę wracać ci o takiej godzinie, z resztą- co by twoi rodzice sobie pomyśleli, hm?-Chyba podałem mu sensowny argument.
-Linn...zejdź już...p-proszę...-Ponaglił mnie.
-No dobrze już, dobrze.-Zaśmiałem się, po kilku minutach znajdując się na dole.-Mmmm...zmęczony jesteś?-Spytałem, widząc straszne oblicze nastolatka.
Miał podgrążone oczy, artystyczny nieład na głowie i był bardzo blady. Spokojnie mógłbym powiedzieć, że nie spał już dobre parę nocy.
-Nie...nie chcę jeszcze do łóżka.-W tej chwili zabrzmiał jak naburmuszone dziecko. Przechylił głowę na bok.
-To może coś obejrzymy? Jakiś horrorek albo dreszczowiec?-Spojrzałem na niego wymownie. Wiedziałem, że chłopak nie przepada za tą tematyką filmów, lecz mimo tego chciałem się z nim podrażnić.
-J-Jasne...-Fioletowooki złapał się za kark.
Udaliśmy się do salonu. Blond włosy usiadł na białej, skórzanej kanapie, a ja jeszcze na chwilę skierowałem się do swojego pokoju po laptop. Podłączyłem go pod telewizor, wybierając najnowszego "Krucyfiksa". (Tia, Valu kocha horrorki przyp.aut) Podobno reżyser się postarał nad jakąś fabułą, nie bazował na beznadziejnych jumpscare'ach. Chociaż...na produkcje typu "Obecność" ani na "Annabelle" wychodzące spod jego ręki nie mogłem narzekać.(Pozdro Valu 🙂🙂 przyp. aut).
Byliśmy dopiero w połowie filmu, gdy poczułem, jak blondyn chowa twarz w mojej koszulce. -Nie chcę. Boje się.-Wyszeptał, zaczynając moczyć moje ubranie.
-No i po co było udawać twardziela?-Skwitowałem, podnosząc jego głowę. Nasze oczy spotkały się, na co młodszy zarumienił się.
-Nie chciałem wyjść na ciotę.-Spuścił wzrok.-Chociaż i tak wyszedłem.-Dodał już zdecydowanie ciszej.
-Może i wyszedłeś, ale na jakże słodką ciotę.-Zaśmiałem się, czym zadziwiłem nas obu.
-Um..chodźmy spać...-Odchrząknął, zażenowany niezręcznością sytuacji. Wstał z kanapy, idąc w stronę mojej sypialni. Poszedłem w jego ślady, wyłączając cały sprzęt i chwytając srebrne jabłko pod pachę.
Nokou nie wszedł jednak do mojego raju, lecz wszedł do łazienki, znajdującej się obok.
-Um...masz jakieś ubrania na zmianę? Chciałbym się umyć.-Krzyknął, odkręcając wodę.
-Ta, coś się znajdzie. Ale pewnie będzie za duże..-Westchnąłem, zaczynając szukać ubrań. W końcu wytrzasnąłem jakąś przydużą, czarną bluzkę z Nirvaną, której już dawno nie słuchałem. Będzie sięgała mu do kolan, więc nie szukałem dolnej części garderoby.
Po dwudziestu minutach pojawił się w moich drzwiach, a raczej je uchylił, wyciągając rękę po prowizoryczną pidżamę. Parsknąłem, podając mu ją.
Śmiać mi się chciało, gdy chłopak zakrył się kołdrą, widząc mnie opasanego wyłącznie czerwonym ręcznikiem wokół bioder. Nie przeszkadzało mi przebieranie się obok niego (w końcu był tej samej płci co ja) więc nie rozumiałem, czemu tak reaguje.
-Echhh Nokouu....-Przewóciłem oczami.-Zachowujesz się jak jakaś żelazna dziewica.-Nie była to dobra uwaga, ponieważ chłopak przewrócił się na bok, w stronę ściany.
-Ugh no przepraszam...-Usiadłem obok niego. Spoglądałem na niego naturalnym kolorem tęczówek, uśmiechając się. Po chwili leżałem już obok niego, wzdychając cicho. -No nie gniewaj się...-Mruknąłem, bawiąc się jego włosami. Chłopak milczał, nie drgając nawet.
Po kilku próbach odwróciłem się do niego plecami, wracając do swojego podłego charakteru.
Zaraz zaraz....
Czy ja właśnie go przepraszałem?
-To śpij w takim razie.-Mruknąłem.
_______________
Krótko, ale jest, kochani! Przepraszam za wszelkie błędy.
~Able.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro