:vijf:
Gratulujemy tym, co znaleźli się na okładce.
____________*Able______________
Linn P.O.V.
Rozmawialiśmy ze sobą...wstyd się przyznać, ale całą noc. Począwszy gadką o nauce, kończąc na tematach dość..kontrowersyjnych. Chłopak pochodził z zupełnie innego towarzystwa niż ja, był poukładany, grzeczny, uroczy....
Zaraz zaraz.
Bez ostatniego słowa.
Mimo, że na początku zależało mi tylko na korkach, to po tej rozmowie Nokou naprawdę wydał mi się interesujący; przyznaje, że nie jest człowiekiem, z którym mógłbym chodzić na próby zespołu lub na motorcross'a, ale było w nim coś takiego, co mnie urzekło.
Może właśnie to, że był moim całkowitym przeciwieństwem?
Dzisiaj postanowiłem odpuścić sobie szkołę, ponieważ przez zarwaną noc nie było siły, która wyciągnęłaby mnie z łóżka. Stwierdziłem więc, że spędzenie dnia na oglądaniu jakiś horrorków i bekowych filmów ludzi próbujących nagrywać na YouTube będzie idealnym zajęciem. Nie miałem też ochoty na widzenie się z Ann, która ostatnio potrafiła być zazdrosna nawet o swojego brata. Mimo, iż niby wszystko było między nami okej, czułem, że to nie jest ta sama osoba którą poznałem; stała się sztuczna, robiąca wszystko pod publikę. Uważałem ją teraz za lalkę z 90% zrobioną z silikonu, z grubą tapetą na twarzy i pomalowanymi na "naturalny bląd" włosami. Nie kręciła mnie tak, jak dwa lata temu. Chociaż..ona nigdy nie była doskonała...
Byłem okropnie zmęczony, więc nawet nie zauważyłem, kiedy powieki same mi opadły, a tablet wysunął się z dłoni.
Obudziłem się, w sumie to sam nie wiem, kiedy. Nie otworzyłem jeszcze oczu, ponieważ poczułem na swoim policzku...końcówki czyiś włosów?
Co było całkiem przyjemne, bo te pasma były takie jedwabiste..
Pierwsze, co zobaczyłem, były dwie, ogromne, fioletowe tęczówki, wpatrujące się we mnie. Ich odcień mogłbym porównać do królewskiej purpury, pomieszanej z dyfuzją atramentu w wodzie.
-Nokou?-Jego złotawe włosy nadal opadały na moją twarz.-Co ty tu robisz?-Zapytałem, ochrypłym głosem.
-Egh...ja...-Odskoczył ode mnie, a jego policzki pokryły się różem.-Nie było cię w szkole...zastanawiałem się, c-co się stało..-Spuścił wzrok.
-Zaraz zaraz...skąd masz mój adres...? I która godzina?-Nadal byłem odrobinę zdezorientowany. Usiadłem na łóżku, poprawiając włosy ręką.
-Nie pamiętasz? Wczoraj powiedziałeś mi, gdzie mieszkasz.-W tej chwili uśmiechnął się lekko, spoglądając na zegarek.-Jest w pół do czwartej.
-Co??-Rozszerzyłem oczy ze zdziwienia. -Tak długo spałem?
-Nie dziwne.-Złapał się za kark. Przegadaliśmy całą noc.
-Ano...ty nie jesteś zmęczony?-Spytałem, wskazując na miejsce obok mnie. Usiadł, skrępowany.
-Często uczyłem się całą noc do sprawdzianu końcowego. Przyzwyczaiłem się.-Był bardzo zdenerwowany. To przez moją obecność?
Nagle szybko wstał i zaczął grzebać coś w swoim plecaku. Wyjął jakąś kartkę, na której było już coś napisane starannym pismem.
-Spytałem się twoich kolegów, co robiliście na lekcjach i co macie zadane.-Blondyn uśmiechnął się poraz kolejny.
-Nie musiałe...
-Ale chciałem.
Nie rozumiem tego człowieka.
Pomógł mi z całą pracą domową i dodatkowo zrobił mi korki, lecz mimo tego i tego, że dochodziła już godzina dwudziesta druga, upierał się, że chce wracać do domu.
-Ale co ci szkodzi? Nie pozwolę ci wracać po ciemku. Pewnie i tak żaden autobus już nie kursuje.-Powiedziałem obojętnie.- Jeszcze ktoś cię napadnie.
-Ale ja nie mogę...-Chciał wyjść, ale chwyciłem go za nadgarstek, uniemożliwiając mu to. Chłopaka ogarnął paraliż, a na twarz znów wpłynął, tym razem silniejszy, rumieniec.
-Nokou?-Unikał mojego wzroku. Dziwne...
Co się z nim dzieje?
-Zostajesz.-Puściłem jego nadgarstek.-Czy tego chcesz, czy nie, nie pozwolę ci wyjść.
_________
Egh...no cóż, ten rozdział praktycznie nic nie wniósł do fabuły. Za wszelkie błędy przepraszam.
~Able.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro