Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

:vier:

Na wstępie chcę powiedzieć, że najlepsze komentarze (opinie) odnośnie książki napiszemy na jej okładce.
___________________________

-Tak?

Po drugiej stronie odezwał się znudzony i obojętny głos, należący do chłopaka, którego poznałem zaledwie kilka godzin temu.

-C-Cześć..-Tak blondasku, ty oczywiście zawsze musisz się zająkać.
-To ty, Nokou?-Usłyszałem. Fajnie, że poznał mój głos..
-Tak.-Próbowałem ukryć chociaż trochę moje podekstytowanie.

Prawda jest taka, że nigdy nie miałem większej styczności z chłopakami. No, w gruncie rzeczy to nigdy nie miałem większej styczności z ludźmi. Przez moją nieśmiałość i dobre oceny wyrobiłem sobie w szkole opinię cichego kujonka i niewiele osób chciało się ze mną zadawać. Dlatego nie wiedziałem dokładnie, co mówić i jak reagować. Bałem się, że mogę urazić Linn'a przez jakąś głupią rzecz, którą palnę automatycznie.

Chociaż prędzej to on może mnie zranić..

-E..kazałeś mi zadzwonić..-Powiedziałem, przez dłuższą ciszę pomiędzy nami.

-Ach. Tak.-Wydawało mi się, jakbym wyrwał go z rozmyślania nad czymś.-Chciałem omówić, kiedy moglibyśmy się spotykać.

Spotykać. Jak to ładnie brzmi.

-W poniedziałki, wtorki i czwartki mam próby z resztą zespołu.-Kontynuował.- W środy zazwyczaj spotykam się z moją dziewczyną..

Dalej nie słuchałem.

Nagle poczułem, jak na te słowa coś w środku mnie pęka. Nie dopuszczałem do siebie myśli, że może mieć już kogoś. Chociaż.. przecież byłoby to niemożliwe, aby był wolny; tak atrakcyjny i tajemniczy chłopak nie zdarza się często.

W moich oczach zawirowały łzy.

-Halo? Nokou?

Ścisnąłem telefon, który zaczął mi powoli wysuwać się z dłoni.

-Och..mógłbyś powtórzyć?-Na szczęście umiałem ukryć łamiący się głos i pociągnięcia nosem.

Kolejne milczenie przerwało głośne westchnienie.

-Pytałem, czy pasują ci piątki.-Wymamrotał.
-Och...Tak. Idealnie.-Moje policzki były już mokre.
-No to..Pa.
-Pa.
Odłożyłem telefon, drżącymi rękoma, by za chwilę móc zatkać sobie nimi usta, nie chcąc, aby ktokolwiek usłyszał mój szloch.

Położyłem się na łóżku, dając upust łzom w poduszkę.

Szczerze to nie wiedziałem już, czy chcę dawać mu korki. Widok jego twarzy i tych pięknych tęczówek tak blisko mnie i nie w moim zasięgu bardzo by mnie raniła. Z resztą..to nie jest miłość. Znam go od dzisiaj, więc to niemożliwe, abym się w nim zakochał. To musi być zauroczenie.

Które zaraz powinno zniknąć.

Na ów moment obchodziło mnie tylko jedno; kim jest owa dziewczyna. Co musi w sobie mieć, że mu się spodobała i ją wypatrzył. Może lubi rock? Może jest jedną z tych, które lubią motocykle i niegrzecznych chłopców?

Nie myśl o tym.

Postanowiłem odrobić pracę domową. Zwlokłem się z łóżka i podszedłem wolnym krokiem do biurka, siadając przy nim.
Wyjąłem książki i zeszyty. Zacząłem od matematyki.

Nie mogłem się skupić; w głowie zamiast funkcji krążył mi czerwonowłosy i przykra prawda, której się dzisiaj dowiedziałem. Miałem ochotę odwołaś nasze korepetycje już teraz; żałowałem tej decyzji.

Przyłapałem się na wybieraniu numeru Linn'a.
Zawahałem się przed naciśnięciem słuchawki. Do czego zmierzam? To głupie wycofywać się z umowy.

To głupie wycofywać się z umowy z chłopakiem, na którym ci zależy.

-Nokou? Coś jeszcze?- Odebrał po pierwszym sygnale. Jego zimny głos, nie zdradzający żadnych emocji doprowadzał mnie do szaleństwa.

-Przepraszam..um...że dzwonię drugi raz.-Wyszeptałem. Moje policzki zaróżowiły się. Nie mam zielonego pojęcia, czy wytrzymam, jak będę z nim sam na sam.

Nie, to źle zabrzmiało.

Bardzo źle.

-Ja..Ugh. Dobra. Jeszcze raz przepraszam.-Zażenowany swoją głupotą chciałem się rozłączyć, ale chłopak spytał szybko:

-Ej, o co chodzi?

Chodzi o to, że mi się podobasz.

-Ja..nie, to głupie.-Zaciąłem się, gubiąc cel, w którym ponownie do niego zadzwoniłem.

-Słyszałem dużo głupich rzeczy.-Mruknął.-A więc?

Chciałem ponownie usłyszeć twój głos.

-Ja..po prostu chciałem porozmawiać. Tak..ogólnie.-Wypaliłem.

Idiota ze mnie. Przecież chciałem odwołać spotkanie!

-...Czyli o czym?

-O..wszystkim.. Tak..normalnie..J-Ja..

-Chciałeś porozmawiać jak kolega z kolegą?- Przerwał mi.

Nie odezwałem się; było mi tak strasznie wstyd, za to, że zadzwoniłem pod takim pretekstem. Chociaż może była to i prawda? Może po prostu potrzebowałem rozmowy?

Oczywiście, że jej potrzebowałem. Tylko jak to mogło wyglądać w jego oczach? Co mógł sobie o mnie pomyśleć? Dla niego był to zwykły interes; Ja pomagam mu za darmo, a on nie musi mi nic dawać w zamian.

-Tak.-Wyznałem.

-No..mam trochę czasu, więc..okej. To..podasz jakiś temat?

Chociaż nikt nie wspominał, że to darmowa pomoc.

_________________________

Za wszystkie błędy-przepraszam. Rozdział na szybkiego, nie sprawdzany.
~Able.





Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro