:vier:
Na wstępie chcę powiedzieć, że najlepsze komentarze (opinie) odnośnie książki napiszemy na jej okładce.
___________________________
-Tak?
Po drugiej stronie odezwał się znudzony i obojętny głos, należący do chłopaka, którego poznałem zaledwie kilka godzin temu.
-C-Cześć..-Tak blondasku, ty oczywiście zawsze musisz się zająkać.
-To ty, Nokou?-Usłyszałem. Fajnie, że poznał mój głos..
-Tak.-Próbowałem ukryć chociaż trochę moje podekstytowanie.
Prawda jest taka, że nigdy nie miałem większej styczności z chłopakami. No, w gruncie rzeczy to nigdy nie miałem większej styczności z ludźmi. Przez moją nieśmiałość i dobre oceny wyrobiłem sobie w szkole opinię cichego kujonka i niewiele osób chciało się ze mną zadawać. Dlatego nie wiedziałem dokładnie, co mówić i jak reagować. Bałem się, że mogę urazić Linn'a przez jakąś głupią rzecz, którą palnę automatycznie.
Chociaż prędzej to on może mnie zranić..
-E..kazałeś mi zadzwonić..-Powiedziałem, przez dłuższą ciszę pomiędzy nami.
-Ach. Tak.-Wydawało mi się, jakbym wyrwał go z rozmyślania nad czymś.-Chciałem omówić, kiedy moglibyśmy się spotykać.
Spotykać. Jak to ładnie brzmi.
-W poniedziałki, wtorki i czwartki mam próby z resztą zespołu.-Kontynuował.- W środy zazwyczaj spotykam się z moją dziewczyną..
Dalej nie słuchałem.
Nagle poczułem, jak na te słowa coś w środku mnie pęka. Nie dopuszczałem do siebie myśli, że może mieć już kogoś. Chociaż.. przecież byłoby to niemożliwe, aby był wolny; tak atrakcyjny i tajemniczy chłopak nie zdarza się często.
W moich oczach zawirowały łzy.
-Halo? Nokou?
Ścisnąłem telefon, który zaczął mi powoli wysuwać się z dłoni.
-Och..mógłbyś powtórzyć?-Na szczęście umiałem ukryć łamiący się głos i pociągnięcia nosem.
Kolejne milczenie przerwało głośne westchnienie.
-Pytałem, czy pasują ci piątki.-Wymamrotał.
-Och...Tak. Idealnie.-Moje policzki były już mokre.
-No to..Pa.
-Pa.
Odłożyłem telefon, drżącymi rękoma, by za chwilę móc zatkać sobie nimi usta, nie chcąc, aby ktokolwiek usłyszał mój szloch.
Położyłem się na łóżku, dając upust łzom w poduszkę.
Szczerze to nie wiedziałem już, czy chcę dawać mu korki. Widok jego twarzy i tych pięknych tęczówek tak blisko mnie i nie w moim zasięgu bardzo by mnie raniła. Z resztą..to nie jest miłość. Znam go od dzisiaj, więc to niemożliwe, abym się w nim zakochał. To musi być zauroczenie.
Które zaraz powinno zniknąć.
Na ów moment obchodziło mnie tylko jedno; kim jest owa dziewczyna. Co musi w sobie mieć, że mu się spodobała i ją wypatrzył. Może lubi rock? Może jest jedną z tych, które lubią motocykle i niegrzecznych chłopców?
Nie myśl o tym.
Postanowiłem odrobić pracę domową. Zwlokłem się z łóżka i podszedłem wolnym krokiem do biurka, siadając przy nim.
Wyjąłem książki i zeszyty. Zacząłem od matematyki.
Nie mogłem się skupić; w głowie zamiast funkcji krążył mi czerwonowłosy i przykra prawda, której się dzisiaj dowiedziałem. Miałem ochotę odwołaś nasze korepetycje już teraz; żałowałem tej decyzji.
Przyłapałem się na wybieraniu numeru Linn'a.
Zawahałem się przed naciśnięciem słuchawki. Do czego zmierzam? To głupie wycofywać się z umowy.
To głupie wycofywać się z umowy z chłopakiem, na którym ci zależy.
-Nokou? Coś jeszcze?- Odebrał po pierwszym sygnale. Jego zimny głos, nie zdradzający żadnych emocji doprowadzał mnie do szaleństwa.
-Przepraszam..um...że dzwonię drugi raz.-Wyszeptałem. Moje policzki zaróżowiły się. Nie mam zielonego pojęcia, czy wytrzymam, jak będę z nim sam na sam.
Nie, to źle zabrzmiało.
Bardzo źle.
-Ja..Ugh. Dobra. Jeszcze raz przepraszam.-Zażenowany swoją głupotą chciałem się rozłączyć, ale chłopak spytał szybko:
-Ej, o co chodzi?
Chodzi o to, że mi się podobasz.
-Ja..nie, to głupie.-Zaciąłem się, gubiąc cel, w którym ponownie do niego zadzwoniłem.
-Słyszałem dużo głupich rzeczy.-Mruknął.-A więc?
Chciałem ponownie usłyszeć twój głos.
-Ja..po prostu chciałem porozmawiać. Tak..ogólnie.-Wypaliłem.
Idiota ze mnie. Przecież chciałem odwołać spotkanie!
-...Czyli o czym?
-O..wszystkim.. Tak..normalnie..J-Ja..
-Chciałeś porozmawiać jak kolega z kolegą?- Przerwał mi.
Nie odezwałem się; było mi tak strasznie wstyd, za to, że zadzwoniłem pod takim pretekstem. Chociaż może była to i prawda? Może po prostu potrzebowałem rozmowy?
Oczywiście, że jej potrzebowałem. Tylko jak to mogło wyglądać w jego oczach? Co mógł sobie o mnie pomyśleć? Dla niego był to zwykły interes; Ja pomagam mu za darmo, a on nie musi mi nic dawać w zamian.
-Tak.-Wyznałem.
-No..mam trochę czasu, więc..okej. To..podasz jakiś temat?
Chociaż nikt nie wspominał, że to darmowa pomoc.
_________________________
Za wszystkie błędy-przepraszam. Rozdział na szybkiego, nie sprawdzany.
~Able.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro