Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

:veertien:

Na początku chcemy powiedzieć, że ostatnio z Able ustaliliśmy, że będzie ona tylko betować w rozdziałach (sprawdzać błędy, gramatykę) i organizować podział pracy (ilość rozdziałów i tak dalej). Nie będzie już pisać, ale żadna książka nie zostanie usunięta.

Enjoy~

________________________

Nie wiedziałem, czy powinienem uciekać, gdy zobaczyłem Yuno biegnącą w moją stronę, z kosmykami włosów wpadających do ust i rozanieloną twarzą.
Stwierdziłem jednak, że nadaremnie podejmowałbym próbę ucieczki, bo dziewczyna i tak miała szóstkę z wychowania fizycznego, co było o dwa stopnie wyższą oceną niż moja.

-Nokouś!-Krzyknęła, przytulając mnie.-Tak dawno się nie widzieliśmy!-Zaczęła podskakiwać.

-Też się cieszę, że cię widzę.-Uśmiechnąłem się, niemrawo oddając przytulasa.

-Co robiłeś w weekend, hmm? I czemu nie było cię na ekhem trzech ekhem lekcjach?- Posłała mi jedno z tych swoich sugestywnych spojrzeń, czochrając moje włosy.

Już miałem odpowiedzieć, a raczej krótko streścić te wydarzenia, gdy usłyszałem za sobą ochrypły głos:

-Hej, tylko ja mogę tak robić.

Moje serce przyspieszyło słysząc te słowa. Pewnie każda normalna osoba widząc zirytowanego Linn'a oddaliłaby się o kilkadziesiąt metrów, ale Yuno tylko stała w miejscu, patrząc to na wyższego, to na mnie, analizując, co przed chwilą powiedział Linn.

Chciałem ostrzec chłopaka przed następującym wybuchem, ale było już za późno.

-O mój Boże.-Szepnęła, by po chwili wykrzyczeć to na cały korytarz. Wszyscy spojrzeli na nas, zaciekawieni.

Moja przyjaciółka zaczęła piszczeć i machać rękoma, w zawrotnym tempie wymawiając słowa, z którymi już się spotkałem, ale nie rozumiałem.

Wokół nas słyszałem ciche śmiechy i komentarze, przez co miałem ochotę zapaść się pod ziemię. I nie, to nie na myśl, jak bardzo idiotycznie musiałem wyglądać, tylko dlatego, że stała obok mnie osoba, na której mi zależało. I ona musiała to wszystko widzieć.

-Wyglądacie tak słodko- Udało mi się wychwycić.

Zaczęła kolejny potok słów, coraz szybszy, przez co muszę przyznać, że ta sytuacja stawała się coraz bardziej napięta i krępująca. Kilka razy wypowiedziała słowa 'urocza z was para' 'będe na waszym ślubie'. Krąg uczniów wokół nas zaczął się zawężać, a Linn nerwowo się rozglądał.

Nie umiałem zapanować nad tą sytuacją.

-Przestań!-Wrzasnął stojący obok mnie. Wszyscy natychmiastowo ucichli, Yuno przerwała wpół zdania, a mnie przeszły ciarki.

-Nic mnie z nim nie łączy.-Zaczął.-Znam tego kujona tylko z widzenia.-Żachnął się.-Nie jestem pedałem.

Po kilku minutach krępującej ciszy, wszyscy wrócili do swoich zajęć, a Yuno, przestraszona, usunęła się w cień.

A ja? Ja nie kontaktowałem. Łzy całkowicie rozmazały mi obraz, czułem, jak spływają mi po policzkach, wpadając mi do lekko rozwartych, drżących ust.

Nie wiedziałem, dlaczego jego słowa tak bardzo mnie zabolały. W końcu powiedział samą prawdę. Nie łączyło nas nic.

Może po prostu nie mogłem zrozumieć, po co było to wszystko, jeżeli tak o mnie myślał. Może po prostu nie mogłem pojąć, po co były te wszystkie czułe słówka, zapewnienia, nadzieje.

Może po prostu nie mogłem uwierzyć w to, że mnie tak potraktował.

Chciałem spojrzeć na jego twarz; zobaczyć, co teraz wyraża. Podniosłem wzrok, odzyskując ostrość widzenia, rozglądając się. Czerwonowłosego już nie było, zgubiłem go w tłumie twarzy.

Usiadłem przy ścianie, próbując zrozumieć, jak to możliwe, że chłopak miał dwie, tak różniące się od siebie osobowości, które sprawiły, że ten dzień był jednym z najlepszych i najgorszych dni w moim życiu.
Wiedziałem, że to po części moja wina, mając taką przyjaciółkę. Wiedziałem, że go spłoszyłem, że nie mógł...tak naprawdę o mnie myśleć. Jednak to wszystko zburzyło moją wiarę w to, że chłopak może mnie pokochać.

Przerwaliśmy pocałunek, który z delikatnego stał się bardzo zaborczy. Oddychaliśmy nierówno. Starszy uśmiechnął się do mnie.

-Jesteś cały czerwony.-Stwierdził, chichocząc.

-To nie moja wina.-Obruszyłem się sztucznie.-To ty zacząłeś.

-Przecież to ty mnie pocałowałeś.-Powiedział.

-Nieprawda, ty!

I zaczęliśmy się przekomarzać, śmiejąc się i rzucając w siebie poduszkami.

Dlaczego zamiast dalszej części tego wspomnienia, tak miłej, jedyne o czym mogłem myśleć to:

"Zniszczyłeś wszystko w chwili, gdy wyznałeś mi miłość"?

__________________
Ten rozdział jest do dupy, bye..
Niezbyt sprawdzane..
~ValuAble.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro