Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

:tweeëntwintig:

Warunki maratonu w poprzednim rozdziale.
_____________________

-Nokou, zaczekaj!-Krzyknąłem, gdy ów wybiegł z sali, pozostawiając mnie i Ann w osłupieniu. Zszedłem ze sceny, z zamiarem pójścia za nim, jednakże moja dziewczyna zatrzymała mnie, łapiąc moje ramię.

-Do tej pory wydawało mi się to urocze ale..nie uważasz że Nokou za bardzo bierze to do siebie? Normalnie tak, jakby to się kiedyś wydarzyło..-Urwała, przypatrując mi się uważnie.-O co tu chodzi, Linn?

W tamtej chwili miałem nagłą potrzebę powiedzenia jej o wszystkim, powiedzenia prawdy. Chciałem sobie ulżyć, mówiąc komukolwiek, jak bardzo schrzaniłem i jak wielkim egoistą jestem. Jednakże wizja tego, jak Ann rozpowiada wszystkim w szkole moją historię z blondynem, ostatecznie zgasiła mój zapał.

-Nie mam pojęcia co mu jest, kochanie-Skłamałem.-Ale pójdę za nim, bo trzeba dokończyć próbę i ustalić szczegóły. Zbierz resztę aktorów. Trzeba przekazać im wstępny plan działania.-Powiedziałem, omijając jej wzrok.

Nie czekając na jej odpowiedź wybiegłem z sali, gorączkowo biegnąc przed siebie. Mijając sale lekcyjne przelotnie sprawdzałem każdą z nich. Nigdzie go nie było. Ani w klasach, ani w stołówce, ani w toaletach, ani w bibliotece, ani na dziedzińcu. Moim ostatnim punktem na liście najbardziej prawdopodobnych miejsc na ukrycie się był dach szkolny.

Niepewnie rozejrzałem się gdy już się na nim znajdowałem. Odetchnąłem z ulgą gdy zobaczyłem chłopaka siedzącego na jego krańcu. Trząsł się. Pewnie płakał.

Podszedłem do niego jak najciszej, aby go nie wystraszyć bądź by nie poczuł się zaatakowany. Usiadłem obok niego.

-Ten scenariusz jest naprawdę piękny.-Zacząłem, zdając sobie sprawę, jak to głupio brzmi. Nokou dalej nie zwracał na mnie uwagi.-Nie miałem pojęcia, że tak to widzisz.-Dodałem, przełykając nerwowo ślinę.

-Napisałem po prostu to, co czuję.-Wyszeptał chłodno. Wiatr zagłuszał nasze wypowiedzi, więc ledwo to dosłyszałem.

-Naprawdę przepraszam. Nie chciałem, by to wszystko się tak potoczyło. Wtedy..spanikowałem.-To było jedyne, co mogłem wtedy powiedzieć.-Bałem się..bałem się że poznają moje uczucia zanim ja je poznam.-Powiedziałem trochę ciszej, przez co zwróciłem uwagę Nokou.

-Ja..słuchaj, nie chce siebie usprawiedliwiać. Po prostu zrozum, jednego dnia jesteś popularnym wokalistą szkolnej bandy, masz najładniejszą dziewczynę w szkole i bardzo dobrą reputacje wśród uczniów, a drugiego dnia spotykasz osobę która to wszystko wywraca. Która niszczy to, w co do tej pory wierzyłeś i otwiera przed tobą twoje prawdziwe ja. Próbujesz się z tym pogodzić, odkryć siebie na nowo, ale tu nagle zderzenie z rzeczywistością, ktoś prosto z mostu wmawia ci, jak jest, i to jeszcze przed tyloma ludźmi. Ja naprawdę nie wiem, co czuć, Nokou. I nie wymagaj ode mnie, że po tak wielkiej rewolucji nagle siebie zaakceptuje. Przepraszam za to, jak cię potraktowałem, ale proszę, spróbuj mnie zrozumieć.-Zakończyłem mój wywód. Między nami nastąpiła niezręczna cisza.

-Ja naprawdę to rozumiem i nie chce na ciebie naciskać, abyś zrozumiał to, kim jesteś.-Wyznał, zachrypniętym głosem.-Po prostu gdy patrzę na to, jak zareagowałeś, boje się, że zawsze już będziesz tak reagował.-Spojrzał na mnie, po raz pierwszy w ciągu tej rozmowy.-Ludzie zawsze będą patrzeć krzywo. Nie zmienisz tego, Linn.

-Wiem i nie będę pr, Nokou. Po prostu muszę poukładać sobie w głowie parę spraw i zrozumieć moje uczucia względem ciebie.

-A co czujesz?-Spytał nagle, przerywając mi.

-Ja..czuje ciarki gdy z tobą rozmawiam.-Zacząłem, zażenowany.-Myślę nad każdym słowem, by cię nie urazić. Wstrzymuję oddech, kiedy coś do mnie mówisz.-Urywam.-Ja naprawdę nie wiem, czemu tak się dzieje.-Ukryłem twarz w dłoniach.-Już nic z tego nie rozumiem. Obudziłeś coś we mnie, coś, czego nigdy nie czułem, ale nie wiem, jak to określić.

-Tłumaczyłem ci to już. Może nazwijmy to..zauroczeniem?-Wykrzywił usta lekko ku górze. Tak dawno nie widziałem tego uśmiechu.

-Może.-Odwzajemniłem uśmiech.

_____________
Wow ja żyje
Nie sprawdzam
~Valu.





Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro