:tweeëntwintig:
Warunki maratonu w poprzednim rozdziale.
_____________________
-Nokou, zaczekaj!-Krzyknąłem, gdy ów wybiegł z sali, pozostawiając mnie i Ann w osłupieniu. Zszedłem ze sceny, z zamiarem pójścia za nim, jednakże moja dziewczyna zatrzymała mnie, łapiąc moje ramię.
-Do tej pory wydawało mi się to urocze ale..nie uważasz że Nokou za bardzo bierze to do siebie? Normalnie tak, jakby to się kiedyś wydarzyło..-Urwała, przypatrując mi się uważnie.-O co tu chodzi, Linn?
W tamtej chwili miałem nagłą potrzebę powiedzenia jej o wszystkim, powiedzenia prawdy. Chciałem sobie ulżyć, mówiąc komukolwiek, jak bardzo schrzaniłem i jak wielkim egoistą jestem. Jednakże wizja tego, jak Ann rozpowiada wszystkim w szkole moją historię z blondynem, ostatecznie zgasiła mój zapał.
-Nie mam pojęcia co mu jest, kochanie-Skłamałem.-Ale pójdę za nim, bo trzeba dokończyć próbę i ustalić szczegóły. Zbierz resztę aktorów. Trzeba przekazać im wstępny plan działania.-Powiedziałem, omijając jej wzrok.
Nie czekając na jej odpowiedź wybiegłem z sali, gorączkowo biegnąc przed siebie. Mijając sale lekcyjne przelotnie sprawdzałem każdą z nich. Nigdzie go nie było. Ani w klasach, ani w stołówce, ani w toaletach, ani w bibliotece, ani na dziedzińcu. Moim ostatnim punktem na liście najbardziej prawdopodobnych miejsc na ukrycie się był dach szkolny.
Niepewnie rozejrzałem się gdy już się na nim znajdowałem. Odetchnąłem z ulgą gdy zobaczyłem chłopaka siedzącego na jego krańcu. Trząsł się. Pewnie płakał.
Podszedłem do niego jak najciszej, aby go nie wystraszyć bądź by nie poczuł się zaatakowany. Usiadłem obok niego.
-Ten scenariusz jest naprawdę piękny.-Zacząłem, zdając sobie sprawę, jak to głupio brzmi. Nokou dalej nie zwracał na mnie uwagi.-Nie miałem pojęcia, że tak to widzisz.-Dodałem, przełykając nerwowo ślinę.
-Napisałem po prostu to, co czuję.-Wyszeptał chłodno. Wiatr zagłuszał nasze wypowiedzi, więc ledwo to dosłyszałem.
-Naprawdę przepraszam. Nie chciałem, by to wszystko się tak potoczyło. Wtedy..spanikowałem.-To było jedyne, co mogłem wtedy powiedzieć.-Bałem się..bałem się że poznają moje uczucia zanim ja je poznam.-Powiedziałem trochę ciszej, przez co zwróciłem uwagę Nokou.
-Ja..słuchaj, nie chce siebie usprawiedliwiać. Po prostu zrozum, jednego dnia jesteś popularnym wokalistą szkolnej bandy, masz najładniejszą dziewczynę w szkole i bardzo dobrą reputacje wśród uczniów, a drugiego dnia spotykasz osobę która to wszystko wywraca. Która niszczy to, w co do tej pory wierzyłeś i otwiera przed tobą twoje prawdziwe ja. Próbujesz się z tym pogodzić, odkryć siebie na nowo, ale tu nagle zderzenie z rzeczywistością, ktoś prosto z mostu wmawia ci, jak jest, i to jeszcze przed tyloma ludźmi. Ja naprawdę nie wiem, co czuć, Nokou. I nie wymagaj ode mnie, że po tak wielkiej rewolucji nagle siebie zaakceptuje. Przepraszam za to, jak cię potraktowałem, ale proszę, spróbuj mnie zrozumieć.-Zakończyłem mój wywód. Między nami nastąpiła niezręczna cisza.
-Ja naprawdę to rozumiem i nie chce na ciebie naciskać, abyś zrozumiał to, kim jesteś.-Wyznał, zachrypniętym głosem.-Po prostu gdy patrzę na to, jak zareagowałeś, boje się, że zawsze już będziesz tak reagował.-Spojrzał na mnie, po raz pierwszy w ciągu tej rozmowy.-Ludzie zawsze będą patrzeć krzywo. Nie zmienisz tego, Linn.
-Wiem i nie będę pr, Nokou. Po prostu muszę poukładać sobie w głowie parę spraw i zrozumieć moje uczucia względem ciebie.
-A co czujesz?-Spytał nagle, przerywając mi.
-Ja..czuje ciarki gdy z tobą rozmawiam.-Zacząłem, zażenowany.-Myślę nad każdym słowem, by cię nie urazić. Wstrzymuję oddech, kiedy coś do mnie mówisz.-Urywam.-Ja naprawdę nie wiem, czemu tak się dzieje.-Ukryłem twarz w dłoniach.-Już nic z tego nie rozumiem. Obudziłeś coś we mnie, coś, czego nigdy nie czułem, ale nie wiem, jak to określić.
-Tłumaczyłem ci to już. Może nazwijmy to..zauroczeniem?-Wykrzywił usta lekko ku górze. Tak dawno nie widziałem tego uśmiechu.
-Może.-Odwzajemniłem uśmiech.
_____________
Wow ja żyje
Nie sprawdzam
~Valu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro