Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

:tien:

Czując jego usta na swoich, na początku nie zareagowałem. Nie wiedziałem, co robi.
Odsunąłem się nieznacznie tak, aby jego usta nie przywierały już do moich.

-Nokou ja.. -Odchrząknąłem. -Ja nie jestem..

-Nie, nic już nie mów. Przepraszam, powinienem zauważyć, że nie czujesz tego co ja. -Spuścił głowę, zaciskając dłonie na materiale swoich spodni. Wstrzymał oddech, by po chwili nerwowo go wypuścić.

-Jesteś dla mnie bardzo... Bardzo ważny. -Zmusiłem się, by przerwać krępującą ciszę. -Bardzo cię lubię, jesteś uroczy, kochany, pomocny ale... ale nie...nie jestem gejem. -Powiedziałem na jednym wydechu.-Proszę, spójrz na mnie.-Chwyciłem twarz blondyna w dłonie. Ten podniósł na mnie swoje fiołkowe oczy. Po jego policzkach powoli spływały łzy, a w jego oczach widziałem naprawdę duży ból.

-Od początku... Od początku mi się podobałeś.-Wyznał, uśmiechając się lekko.-Byłeś taki... Inny. Inny niż ja. Cudowny. -Zamknął oczy. Słyszałem, jak nierównomiernie oddycha.

-Nokou..

-Ja rozumiem. Ja naprawdę cię rozumiem. To moja wina. To ja się pomyliłem. -Przerwał mi. -Przepraszam że popsułem naszą przyjaźń.-Dodał, łamiącym się głosem.

-Hej, niczego nie zepsułeś.-Uśmiechnąłem się, łapiąc go za ramiona.-Przecież dalej się przyjaźnimy.

-Słuchaj Linn.. Ja nie wiem, czy umiem.

-Co masz na myśli?

-Nie wiem, czy umiem się z tobą przyjaźnić, gdy wiesz, że cię kocham.

Mocny, bardzo mocny policzek w twarz.

-Przecież to nic nie zmienia.-Mruknąłem ledwo słyszalnie. Nie chciałem, aby tak mówił.

-To zmienia wszystko.-Westchnął.-Nie mogę już udawać, bo o tym wiesz.

-Cholera, Nokou!-Zdenerwowałem się, wstając i odwracając się do niego plecami.-Nie obchodzi mnie to, rozumiesz? Znaczy.. obchodzi, ale to, że się nieszczęśliwie zakochałeś, nie znaczy, że masz przekreślać naszą przyjaźń! W końcu ci to minie, poznasz jakiegoś zajebistego chłopaka, a jeśli nie, to ci w tym pomogę, pokochasz go, a ja będę świadkiem na waszym ślubie. Bardzo mi na tobie zależy i nie mogę cię stracić, wiem, to brzmi tandetnie, ale nie zostawię cię, tym bardziej nie teraz gdy ten idiota się do ciebie przyczepił. Dlatego proszę, spróbujmy.-Powiedziałem to tak szybko, iż nawet nie podejrzewałem, że chłopak mógłby mnie zrozumieć.

Blondyn patrzył na mnie, z rozszerzonymi oczyma. Zamrugał, wstając z podłogi i podszedł do mnie. Stanął przede mną, patrząc mi w oczy, przez co poczułem się zażenowany i zacząłem powoli żałować moich słów.

Następnie mnie przytulił, delikatnie, jakby bojąc się, że go odepchnę. Jednakże ja odwzajemniłem jego uścisk, oddychając z ulgą i wtulając twarz w jego jedwabne włosy.

-Nawet nie wiesz, jak bardzo będę cierpieć.-Wyszeptał nagle, zaciągając się moim zapachem.

-Hm?

-Gdy zobaczę cię z twoją dziewczyną, umrę z zazdrości.-Usłyszałem jego przytłumiony głos.

-Zerwę z nią.

-To nie o to chodzi, Linn. To chodzi o jakąkolwiek osobę, którą pokochasz.

-To po prostu nikogo nie pokocham.

-Przecież wiesz, że to tak nie działa.

-Damy radę.

-Nie. To ty dasz radę. To ty... Nie będziesz cierpieć.

Przytuliłem go mocniej, jakby bojąc się, że się rozpłynie. Widziałem, jak na jego ciele pojawia się gęsia skórka i czułem jego ciepły, zarumieniony policzek na ramieniu. Ciężkim, gorącym oddechem muskał mi szyję.

-Nie pozwolę na to, abyś cierpiał z mojego powodu.-Wyznałem, po chwili ciszy i kilku przemyśleniach.

-Ale ja już..

-Dlatego.. -Przerwałem mu, na co on podniósł głowę i spojrzał na mnie.

-Dlatego.. zrobię wszystko, aby cię pokochać.

***********************
Rozdział niesprawdzany, krótki, ale mi się podoba❤❤

~Able.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro