Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

:eenendertig:

Zrozumiałem. Wiedziałem już, że muszę to rozegrać inaczej; namieszałem już i tak wystarczająco. Nikt z moich bliskich nie zasługiwał na to, aby dowiedzieć się o mojej relacji z Nokou przez scenę. Nie mogli cierpieć przez moje tchórzostwo oraz dotychczasową nieznajomość uczuć.

Po kilkunastu minutach przemyśleń wyszedłem z łazienki, a moją myślą docelową była Ann- musiałem jej to wszystko wytłumaczyć. Przyznać się do tego, co zrobiłem niezależnie od tego, jakie miałoby to konsekwencje. Wiedziałem też, że dziewczyna doprowadza sprawy do końca, więc nie musiałem się martwić o jej ewentualny konflikt z blondynem ani o próbę odwołania przedstawienia. Dziwne więc było to, że tak bardzo się denerwowałem. Przecież byłem takim egoistą-cały ten czas nie myślałem o tym, jak Ann się poczuje, więc dlaczego teraz miałbym mieć jakiekolwiek wyrzuty sumienia?

Przechodząc przez korytarz na piętrze, usłyszałem dźwięk gitary, pochodzący z jednej z sal. Przystanąłem na chwilę. Do moich uszu dotarł przytłumiony głos, który był mi tak dobrze znany.

-O-oh, cześć.-Powiedziałem nieśmiało, gdy wszedłem do pomieszczenia. Oprócz mnie w sali znajdowały się jeszcze trzy osoby.

-Cześć.-Mruknął Cole, krótko przystrzyżony chłopak z lekkich zarostem, posiadający piękne, ciemnobrązowe oczy. Lekko przelatywał palcami po strunach gitary, wydając z niej ciche, bez większego sensu, dźwięki. Usta miał zacisnięte w wąską linię.

W powietrzu unosiło się napięcie.

-Nie powinieneś bawić się w aktorzyka wielkiej sceny? Podobno dzisiaj coś wystawiacie.-Tym razem odezwał się Liam, mulat posiadający bujne, brązowe włosy. Był średniej budowy szesnastolatkiem z wiecznie niezadowolonym wyrazem twarzy, co szkodziło jego nietypowej, orginalnej urodzie.

Jego głos jeszcze nigdy nie był nasiąknięty taką ilością jadu jak wtedy.

Chciałem się odezwać, jednakże uprzedził mnie Niel, gwałtownym podniesieniem się z siedzenia. Był on osobą z długimi, sięgającymi za pas, platynowymi włosami oraz przeszywającymi na wskroś jasnoniebieskimi oczami. Możnaby go określić mianem wybuchającego emo z pokrzywionym eyelinerem lub zagorzałego fana Led Zeppelin.

Aktualnie ów skrzyżował ręce, patrząc na mnie wyczekująco, tak jak reszta przebywających ówczas członków zespołu "Fire fucks".

-Gdzie...gdzie zgubiliście Deana i Jordana?-Zapytałem nerwowo, podejrzewając, że chłopaki mają próbę, na którą oczywiście nie przyszedłem.

-Dean źle się poczuł i Jordan postanowił z nim zostać.- Cole wyjaśnił krótko. Po pokoju dalej rozlegały się ciche odłosy gitary.

Rozumiejąc, że po tej informacji żaden z nich już się nie odezwie, zacząłem:

-Chłopaki, ja...-Urwałem, lecz widząc, jak na mnie patrzą, kontynuuowałem- zawaliłem ostatnio, wiem i przepraszam, ale strasznie pomieszało mi się w życiu.-Opadłem na puste krzesło w sporej odległości od nich, chcąc trochę się uspokoić.-Mam masę problemów.

-Problemów?-Niel zaśmiał się gorzko.-Do cholery, olewałeś nas przez jebane dwa tygodnie!-zaznaczył cierpko.-Przez ciebie straciliśmy szansę na kontrakt tylko dlatego, że nie byłeś na próbie i nawet nie raczyłeś odebrać!

-C-Co....?-Zapytałem głucho, nie dowierzając. Wzrok Niela jednak, pełen rozczarowania, pogardy i bólu, uświadomił mi, że nie żartował. Przeze mnie stracili szansę na coś większego. Zostaliśmy zauważeni, a ja to spieprzyłem.

Jak wiele osób zostanie jeszcze przeze mnie skrzywdzonych?

-Co się stało Linn?-Tym razem odezwał się Liam, patrząc na mnie łagodniejszym wzrokiem.-Dlaczego zszedliśmy na drugi plan? Myśleliśmy, że to nasz wspólny cel, wspólne marzenie i wszyscy do tego dążymy. Dlaczego tak nagle przestało ci zależeć?

-Cholera chłopaki, nie przestało.-Żachnąłem się, w myślach karcąc się za to, co powyczyniałem.-Przecież wiecie, jak bardzo tego pragnąłem, prawda? Po prostu...straciłem dla kogoś głowę.

Niel parsknął.-Kolejna laska? Zaliczyłeś już i przyszedłeś do nas z podkulonym ogonem, tak?

-N-nie!-Rzuciłem.-Tym razem...to coś innego. Ten człowiek zmieniał mnie na lepsze, a ja go porzuciłem. Długo zajęło mi zrozumienie swoich uczuć, przez co zraniłem dużą ilość osób, w tym zaniedbałem naszą przyjaźń.-Powiedziałem cicho.

-Kurwa, brzmi jak ten wasz gówniany scenariusz.-Cole wywrócił oczami.

-Bo to jest ten nasz gówniany scenariusz.-Rzuciłem bez większego zastanowienia, a gdy zrozumiałem, co powiedziałem, było już za późno.

W pomieszczeniu przez moment zapadła głucha cisza, gitara ucichła, a twarze chłopaków były zwrócone w moją stronę w osłupieniu.

-Czekaj, czyli ty i on...-Zaczął Liam, dziwnie gestykulując dłońmi. Zmarszczył brwi.

-Tak.-Wydusiłem.-To wszystko zdarzyło się naprawdę.

-I przez ten cały czas...

-Okłamywałem was i Ann.-Dokończyłem.

-Czyli jesteś...

-Najprawdopodobniej biseksualny.

Starałem się opanować, lecz z trudem oczekiwałem ich reakcji. Przecież kiedyś tyle razy szykanowaliśmy osoby innej orientacji. W jaki sposób niby mieliby zaakceptować mnie? Jeszcze po tym jak ich zawiodłem.

-Ja pierdolę, kolejny.-Niel wywrócił oczami, czego nie zrozumiałem. Widząc moje zmieszanie, Cole wyjaśnił:

-Dean i Jordan się spotykają.-Odchrząknął, poprawiając włosy.-Powiedzieli nam tydzień temu.

Prawie zachłysnąłem się powietrzem na te słowa. Dean i Jordan?! Oczywiście, od zawsze byli ze sobą blisko, ale zwalaliśmy to na to, że znają się praktycznie od dzieciństwa. Nigdy bym nie przypuszczał, że...

-J-Jak...jak długo?-Wykrztusiłem, mając nadzieję, że wiedzą o co mi chodzi.

-Ponad dwa lata.-Liam rzucił obojętnie, wpatrując się uparcie w jakiś punkt przed nim.

-A-Ale...czemu wcześniej nam nie powiedzieli?-Zapytałem, nadal nie dowierzając.

-Najwidoczniej nam na tyle nie ufali.-Odparł Niel.-Ale co się dziwić? Prawie codziennie mieszaliśmy z gównem jakiegoś homosia.-Wraz z resztą skinąłem głową, przyznając mu niechlubną rację.

-Byli tak bardzo zdesperowani, aby się nie wydało, że robili to razem z nami.-Głos Liama brzmiał wyblakle, jakby zaraz miał zniknąć.

-A więc co się zmieniło?-Dopytałem.

-Domyśliliśmy się. To było oczywiste, coraz częściej przyłapywaliśmy ich na dziwnych zachowaniach.-Rzucił Cole.

-Czyli...nie robi wam różnicy to, kim jestem?-Chciałem się upewnić.

-Tak, chociaż nie zmienia to faktu, że niedługo zamienimy się w tęczową rodzinkę. Ktoś jeszcze ma nagłą potrzebę wyotuowania się czy możemy zakończyć tę rozmowę?-Niel spojrzał po nas, ale nikt nie miał już nic do dodania.

-Chłopaki, jeszcze raz was przepraszam.-Westchnąłem, gdy zaczęli się już zbierać.-Czy...mógłbym przyjść na kolejną próbę?-Zapytałem z nadzieją.

Spojrzeli na siebie, poczym kiwnęli twierdząco głowami. Uśmiechnąłem się pod nosem, a kamień spadł mi z serca. Bałem się, że wyrzucą mnie z zespołu.

Liam i Cole wyszli, ja również miałem, ale zauważyłem, że Niel się nigdzie nie wybiera. Stał przed drzwiami i patrzył się na mnie.

-C-Coś nie tak?-Przestraszyłem się odrobinę, myśląc, że chłopak dalej jest na mnie zły.

-Czyli go kochasz?-Odpowiedział pytaniem, dalej badając mnie wzrokiem.

-Ja..tak, chyba go kocham.-Odpowiedziałem niepewnie.

-Kochasz...-Spuścił wzrok. -Rozumiem. Powodzenia w przygotowaniach.-Rzucił jeszcze, wychodząc.-Przyjdę na to przestawienie.

Przez ułamek sekundy widziałem w jego oczach ból.

Co to było?

_____________________
Aaaa kochani jestemm
Nie mogę spać bo dzisiaj jest koncert the neighbourhood a jako aspołeczny tyłek się mega stresuje + nie jestem pewien czy pójdę bo moja matka się na mnie wkurzyła, argh
Still, kto spodziewał się, że poznamy chłopców z zespołu?
Kto najbardziej przypadł wam do gustu?
Osobiście lubię najbardziej Liama, mam zaplanowaną jego postać od początku do końca (ale Niel to tak bardzo ja jestem).
Ktoś podejrzewa, o co chodzi z Nielem?
I ah, postaram się w następnym rozdziale pokazać wam szkice postaci, które już kończę (został mi tylko Dean i Cole)
Więc oh i ah, do następnego!!
~Olek.






Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro