"Puść mnie!"
Chwyciłem klamkę i poczułem mocne szarpnięcie do tyłu.
Jezu co znowu...
▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪
- Emily napr- tutaj przerwałem- Kur#a co ty robisz?! Puszczaj mnie!
Szamotałem się, ale Beaumont ani śnił mnie puścić.
Trzymał mnie mocno za bluzę ciągnąc w jakąś stronę.
- Puszczaj nierozumiesz?!
- Zamknij się.- warknął, na co lekko się skuliłem, ale nie na długo
- Czego ty ode mnie chcesz!? Co ja ci zrobiłem!?
- Shh.- syknął
- Sam się zamknij!- krzyknąłem, chociaż chłopak nic nie mówił- Wiem o wszystkim. Wiem, że to twoja wina...- mówiłem bliski płaczu
Brunet zgromił mnie wzrokiem.
Chłopak ciągnął mnie w stronę szatni koło sali gimnastycznych.
Byłem bezsilny, ale nie chciałem mu tego pokazywać.
- Co ja ci zrobiłem?!- spytałem głośno- Dlaczego ty mnie tak traktujesz..?- dodałem już szeptem, czując ze zaczynam się trząść
Ryan się nie odzywał.
Zaczynałem się bać.
Przed oczami miałem już najgorsze scenariusze.
Zasłużyłem na kolejny wpierdol..?
Napewno byli tam jego koledzy, a ja dostanę i nawet nie będę wiedział za co.
- Puść mnie!- sprobowałem ostatni raz, ale chłopak otworzył, o dziwo pustą szatnię i wrzucił mnie do środka
Wszedł i zatrzasnął za sobą drzwi.
Przymknąłem oczy niepewny co teraz nastąpi.
Gdy je orworzyłem chłopak gromił mnie wzrokiem, ale nie był to ten pełen gniewu, mający zabijać własnym istnieniem.
- Co ja ci takiego zrobiłem?- spytałem odwracając wzrok, czując że się rumienię
Dlaczego ja tak reaguję?!
- Nienawidzę Cię.- zignorował moje pytanie, a mnie zatkało
Wpatrywałem się w niego nie mogąc wydusić z siebie żadnego słowa.
S-słucham?
- Nienawidzę Cię, rozumiesz?!- podniósł głos, a w jego oczach błysnęly ogniki gniewu
- C-co ja ci zrobiłem..?- powtórzyłem pytanie, czując jak głos mi się załamuje
Brunet chwycił mnie za bluzę, tak że moje nogi lekko oderwały się od podłoża i przyparł do ściany.
Zacząłem się szamotać, próbując za wszelką cenę się wyrwać.
Nie zwalniał uścisku.
Byłem zmuszony patrzeć mu głeboko w oczy.
Czułem, że zaczynam się gubić.
Chłopak mocniej docisnął mnie do ściany.
- Kur#a Fowler, nienawidzę Cię...- powiedział, oparł się na przedramionach obok mojej głowy, a ja poczułem jak jego miękkie usta łączą się z moimi
Całował agresywnie, a ja niewiedząc co dzieje się z moim ciałem zacząłem oddawać pocałunek.
Ryan z każdą chwilą coraz mocniej pogłębiał pieszczotę.
Nieświadomy swoich ruchów zacisnąłem pięści na koszulce bruneta.
Chłopak oderwał się ode mnie ciężko dysząc.
Spojrzał na mnie gniewnym wzrokiem i popchnął tak, że odbiłem się od ściany.
Wyszedł trzaskając drzwiami, a huk rozniósł się po całym korytarzu.
Byłem jak w amoku.
Opuściłem się po ścianie siadając na ziemi.
Dotknąłem ręką swoich ust.
Niedochodziło do mnoe co właśnie się stało.
W głowie miałem tylko jedno:
Te pieprzone oczy z bliską są jeszcze piękniesze.
***
Rozdział dedykowany wszystkim co truli o Randyiego w komentarzach😅
Też Was kocham❤
Jako iż dzisiaj jest Wigilia chciałabym Wam serdecznie życzyć Wesołych Świąt kochani❤
To był ostatni rozdział z naszego "maratonu"😶
Mam nadzieję, że do zobaczenia jak najszybciej😘
[Mówiłam już, że Was kocham?❤]
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro