Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

"Puść mnie!"

Chwyciłem klamkę i poczułem mocne szarpnięcie do tyłu.

Jezu co znowu...

▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪


- Emily napr- tutaj przerwałem- Kur#a co ty robisz?! Puszczaj mnie!

Szamotałem się, ale Beaumont ani śnił mnie puścić.

Trzymał mnie mocno za bluzę ciągnąc w jakąś stronę.

- Puszczaj nierozumiesz?!

- Zamknij się.- warknął, na co lekko się skuliłem, ale nie na długo

- Czego ty ode mnie chcesz!? Co ja ci zrobiłem!?

- Shh.- syknął

- Sam się zamknij!- krzyknąłem, chociaż chłopak nic nie mówił- Wiem o wszystkim. Wiem, że to twoja wina...- mówiłem bliski płaczu

Brunet zgromił mnie wzrokiem.
Chłopak ciągnął mnie w stronę szatni koło sali gimnastycznych.
Byłem bezsilny, ale nie chciałem mu tego pokazywać.

- Co ja ci zrobiłem?!- spytałem głośno- Dlaczego ty mnie tak traktujesz..?- dodałem już szeptem, czując ze zaczynam się trząść

Ryan się nie odzywał.
Zaczynałem się bać.
Przed oczami miałem już najgorsze scenariusze.
Zasłużyłem na kolejny wpierdol..?
Napewno byli tam jego koledzy, a ja dostanę i nawet nie będę wiedział za co.

- Puść mnie!- sprobowałem ostatni raz, ale chłopak otworzył, o dziwo pustą szatnię i wrzucił mnie do środka

Wszedł i zatrzasnął za sobą drzwi.

Przymknąłem oczy niepewny co teraz nastąpi.

Gdy je orworzyłem chłopak gromił mnie wzrokiem, ale nie był to ten pełen gniewu, mający zabijać własnym istnieniem.

- Co ja ci takiego zrobiłem?- spytałem odwracając wzrok, czując że się rumienię

Dlaczego ja tak reaguję?!

- Nienawidzę Cię.- zignorował moje pytanie, a mnie zatkało

Wpatrywałem się w niego nie mogąc wydusić z siebie żadnego słowa.

S-słucham?

- Nienawidzę Cię, rozumiesz?!- podniósł głos, a w jego oczach błysnęly ogniki gniewu

- C-co ja ci zrobiłem..?- powtórzyłem pytanie, czując jak głos mi się załamuje

Brunet chwycił mnie za bluzę, tak że moje nogi lekko oderwały się od podłoża i przyparł do ściany.
Zacząłem się szamotać, próbując za wszelką cenę się wyrwać.

Nie zwalniał uścisku.
Byłem zmuszony patrzeć mu głeboko w oczy.
Czułem, że zaczynam się gubić.

Chłopak mocniej docisnął mnie do ściany.

- Kur#a Fowler, nienawidzę Cię...- powiedział, oparł się na przedramionach obok mojej głowy, a ja poczułem jak jego miękkie usta łączą się z moimi

Całował agresywnie, a ja niewiedząc co dzieje się z moim ciałem zacząłem oddawać pocałunek.
Ryan z każdą chwilą coraz mocniej pogłębiał pieszczotę.
Nieświadomy swoich ruchów zacisnąłem pięści na koszulce bruneta.

Chłopak oderwał się ode mnie ciężko dysząc.
Spojrzał na mnie gniewnym wzrokiem i popchnął tak, że odbiłem się od ściany.
Wyszedł trzaskając drzwiami, a huk rozniósł się po całym korytarzu.

Byłem jak w amoku.
Opuściłem się po ścianie siadając na ziemi.
Dotknąłem ręką swoich ust.
Niedochodziło do mnoe co właśnie się stało.

W głowie miałem tylko jedno:

Te pieprzone oczy z bliską są jeszcze piękniesze.

***
Rozdział dedykowany wszystkim co truli o Randyiego w komentarzach😅
Też Was kocham❤

Jako iż dzisiaj jest Wigilia chciałabym Wam serdecznie życzyć Wesołych Świąt kochani❤

To był ostatni rozdział z naszego "maratonu"😶
Mam nadzieję, że do zobaczenia jak najszybciej😘

[Mówiłam już, że Was kocham?❤]

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro