Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

"Porozmawiaj z nim..."

Do końca dnia siedziałem przed telewizorem i szczerze mi to odpowiadało.

Przed północą położyłem się do łóżka od razu zasypiając.

Jeszcze tylko dwa dni...

▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪

Wchodząc do szkoły, pierwszy raz od zeszłego wieczoru spojrzałem na wyświetlacz telefonu.
Było tam dziewięć nieprzeczytanych wiadomości i jedno nieodebrane połączenie, wszystkie od Ryana.
Odrzuciłem je nawet nie czytając ich treści i wyszedłem z szatni.

Kierując się do odpowiedniej sali, zobaczyłem Beaumonta idącego z jakimś swoim znajomym z drużyny.

Nie obdarzając mnie nawet spojrzeniem, wyminął mnie tak szybko, że poczułem jedynie na sobie zapach jego perfum.
Zerknąłem za siebie, ale oboje znikali już za rogiem.

Do klasy wszedłem równo z dzwonkiem.
Na matematyce siedziałem z Cobbanem, skubany, dobry był.
Wszystkie nasze lekcje wyglądały głównie tak samo, chłopak potrafił, bez kiwnięcia palcem, przegadywaliśmy całe 45 minut, a na następny dzień szatyn musiał mi wszystko przed lekcją tłumaczyć.

Jednak tym razem nie potrafiłem się skupić i co chwilę tylko przytakiwałem niebieskookiemu, który prawdopodobnie mówił coś o naszym piątkowym wyjściu.

Myślałem o Ryanie.
Może faktycznie nie powinnienem był się tak zachowywać w zeszły wieczór...

Nawet nie odczytałem wiadomości, które mi wysłał.

Wychodząc na przerwę, zwolniłem trochę kroku, żeby wszyscy mnie wyprzedzili i wyciągnąłem telefon.

Od: Rye

Andy...

Od: Rye

Andy...

Od: Rye

Dobrze, przepraszam

Od: Rye

Andy, nie obrażaj się :(

Od: Rye

Nie powienienem tak mówić, przepraszam

Od: Rye

Andy, wiem, że to czytasz

Od: Rye

Mógłbyś mi odpisać chociaż jakąś głupią kropkę????

Od: Rye

...

Od: Rye

Ok

Wiadomości były wysyłane w odstępach czasowych kilkunastu minut.

Zdałem sobie sprawę, że chyba za bardzo się przejąłem tym co wcześniej napisał chłopak, ale to go w ogóle nie usprawiedliwiało.
Gdybym przeczytał te wiadomości to może... No tak, gdybym przeczytał.

Kilka kolejnych lekcji minęło mi w totalnych męczarniach.

Zastanawiałem się jak brunet mógł się poczuć.
Momentalnie chciałem podejść i go przeprosić.
B

runet myślał, że świadomie go ignorowałem, ale ja poprostu nawet zapomniałem o tym, że wysłał mi jakąkolwiek odpowiedź, a potem to już nawet nie myślałem o niczym.

Siedząc na stołówce, zobaczyłem go poraz drugi.
Znowu nie obdarzył mnie nawet żadnym spojrzeniem.
Bezskutecznie próbowałem zwrócić na siebie jego uwagę, zawieszając na nim wzrok o chwilę za długo, ale nic mi to nie dało.

Gdy chłopak się nie śmiał lub nic nie mówił, zauważyłem jak jego szczęka miarowo się zaciska.

Wyszedłem ze stołówki jako jeden z pierwszych
Byłem zły.
Zły na siebie, że dopuściłem do takiej sytuacji.
Te wszystkie małe gesty ze strony bruneta naprawdę sprawiały mi przyjemność, ale uświadomiłem sobie to dopiero wtedy, gdy mi tego zabrakło.

Szybkim krokiem szedłem pod salę gdzie miałem fizykę.
Usłyszałem czyjeś kroki za sobą, ale nie odwróciłem się i szedłem dalej, bo byłem zbyt zaślepiony swoimi przemyśleniami.

- Andy!- usłyszałem za sobą- Wszystko Ok?- dodał Brook, gdy odwróciłem się w jego stronę

Wzruszyłem ramionami, czekając aż blondyn zrówna się ze mną.

- Mi możesz powiedzieć.- dodał, nie otrzymując ode mnie żadnej sensownej odpowiedzi- Wszystko.

- Beaumont do mnie napisał. Spytał się co robię w weekend. Powiedziałem, że wychodzę. Domyślił się, że idę z Wami.- wziąłem oddech- Nie chciałem mu powiedzieć gdzie idziemy. Walnął durną odzywkę. Nie odpisywałem mu.- kolejny oddech- Trochę się wkurzyłem. Dopiero dzisaj zobaczyłem resztę wiadomości, w których mnie przepraszał. Chyba się obraził. Trochę mi głupio.- zakończyłem, biorąc powietrze do płuc

Blondyn przez chwilę milczał.

- Nie rozmawiałeś z nim dzisiaj..?- spytał, a ja pokiwałem twierdząco głową- Pokaż co napisał.- odparł, a ja pokazałem mu ciąg wiadomości, które chłopak mi wysłał zeszłego wieczoru

- Faktycznie, kuźwa jakbyś był dzieckiem.- prychnął chłopak- Ale... Przeprosił i tego już nie zobaczyłeś..?

- Jak powiedziałem.- odparłem, spuszczając wzrok

- Martwi się.- skwitował Brooklyn

- Słucham?- nie wiedziałem czy dobrze zrozumiałem

- Martwi się.- powtórzył chłopak, patrząc mi w oczy- Zależy mu na Tobie, Andy. To urocze.

Westchnąłem ze zrezygniwaniem.
Może faktycznie tak było... Ale chyba nie potrafiłem uwierzyć w stwierdzenie Brooklyna, choć wszystko na to wskazywało.

- To nie zmienia faktu, że zrobiłem mu przykrość i w ogóle się obraził...- wzruszyłem ramionami, czując jak wewnętrznie zrobiło mi się przykro

- Porozmawiaj z nim...- powiedział chłopak, głaszcząc mnie uspokajająco po ramieniu

- Zamierzam.- odpowiedziałem zgodnie z prawdą

▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪


Pierwszy raz od prawdopodobnie nigdy,  znalazłem się po lekcjach jako pierwszy w szatni.

Chciałem zobaczyć Ryana.
Powiedzieć mu, że naprawdę nie chciałem żeby to tak wyszło, ale chyba nie było mi to dane, bo siedziałem na ławce już dobre 15 minut, a szatnia zdążyła już całkiem opustoszeć.

Zrezygnowany i poirytowany zarazem zsunąłem się z ławki.

Przecież nie miał dzisiaj treningu.

Mogłem przyjść jeszcze wcześniej...

Zezłościłem się na siebie i wyszedłem z budynku.
Obejrzałem się i ku mojemu zdziwieniu zobaczyłem na parkingu białe BMW.
Moje usta rozwarły się w akcie zdziwienia.

Jak?

Brunet przybijał sobie właśnie męską piątkę z chłopakiem, którego widziałem z nim dzisaj rano i wsiadł do samochodu.

Miałem ochotę tam podbiec, ale kolega Beaumonta wciąż stał koło samochodu, skutecznie przeszkadzając mi w realizacji mojego planu.

Gdy sportowy samochód wyjechał na ulicę, ręce opadły mi ze zrezygnowania.

Chwyciłem telefon i szybo coś na nim wystukałem.

Do: Rye

Rye, przepraszam

Samochód już zniknął z pola widzenia, a ja stałem dalej jak jakiś debil.

Chciałem mu to powiedzieć prosto w twarz...

▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪

N

astępnego dnia sytuacja powtórzyła się.

Brunet unikał mnie jak ognia.

Na zapytanie Brooka, odpowiedziałem mu, że jeszcze "nie zdążyłem" z nim pogadać...

Czułem się trochę przygaszony.
Nikt mnie chyba nigdy nie ignorował w taki sposób, a sam fakt, że robił to Ryan, jeszcze bardziej sprawiał mi przykrość.

Jeszcze zeszłego wieczoru wysłałem brunetowi wiadomość, czy moglibyśmy porozmawiać, ale na nią także nie dostałem żadnej odpowiedzi.

Tak, wiem.

Ja zrobiłem dokładnie to samo, ale...
Ale chciałem to naprawić, a brązowooki definitywnie się obraził i ciekaw byłem jak długo miał zamiar się jeszcze fochać.

Z każdym momentem ignorancji bruneta wobec mnie, stawałem się coraz bardziej poirytowany.

Świetnie.

- "Zachowuj się jak baba."

- "To i tak wszystko Twoja wina."

- "Teraz to se możesz wiesz co."

Wyrzuciłem chłopaka ze swojej głowy, dochodząc do wniosku, że do niczego nie będę go zmuszał, a jeśli naprawdę miał chęć zachowywać się jak rozwydrzony bachor to droga wolna.

***
Miłego wieczoru ❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro