Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

"Nieźle mi najebał."

Obudziłem się.

Wciąż było bardzo ciemno, a poświata, którą rzucały lampy uliczne oświetlała mi nieco pokój.

Czułem jak wszystko mnie boli przy najmniejszym ruchu.
Z każdym wdechem,  po mojej klatce rozlewał się przeszywający ból.
Głowa mi pulsowała.
Nie byłem zdatny do żadnego ruchu.

Z wielkim trudem wyciągnąłem z tylnej kieszeni telefon, ale spoglądając na sieć pajęczyn na szybce odrzuciłem go, a on z małym hukiem uderzył o ziemię.
Wyciągnąłem się aby dosięgnąć budzik stojący na szafce nocnej, co również kosztowało mnie wiele wysiłku.
W świetle wpadającym przez okno z ulicy dostrzegłem, że była godzina 3.

- Za jakie grzechy...- stęknąłem, a budzik, podobnie jak jego poprzednik uderzył o ziemię

Nie wiem z jakiego powodu się obudziłem, czułem się w dalszym ciągu zmęczony, ale nie potrafiłem zasnąć.

Ogarnęło mnie takie dziwne uczucie uziemienia.
Położyłem głowę na poduszkę i przymknąłem oczy.

Dlaczego to ja mam zawsze perzeje#ane?

Powracając do tamtej sytuacji nie wiedziałem co mam o tym myśleć.
Emily, Beaumont, jakiś kretyn...
Co miałem zrobić?
Poczułem, że potrzebuję bliskości z czyjejś strony.
Ile bym dał, żeby Brook był teraz koło mnie...
Napewno podniósłby mnie jakoś na duchu, jednym z tych swoich dziwacznych pomysłów.
Nawet gdybym chciał zadzwonić do niego w środku nocy to i tak mój telefon prawdopodobnie obrócił się już w proch.
Pójście dzisiaj do szkoły nawet nie wchodziło w rachubę.
Tutaj właśnie dziękowałem Bogu za pracę mojej rodzicielki.
Nie chciałem żeby widziała mnie w takim stanie, bo co by się z tym wiązało?
Zbędne pytania, męczące, wymijające odpowiedzi lub kłamstwa.
Męczyło mnie to wszystko.

Leżałem tak, dopóki niezmieniająca się pozycja dała o sobie znać.
Postanowiłem się przemóc i szybkim zdecydowanym ruchem wstałem z łóżka.
W głowie mi zawirowało i zaczęły latać mroczki przed oczami.
Chwyciłem się ramy żeby nie wylądować twarzą na podłodze.
Zgiąłem się w pół chwytając za żebra, które przywołały mnke do porządku.

Nieźle mi najebał.

Stałem tak chwilę, opierając się o łóżko, aby przyzwyczaić się do swojego ciężaru.
Podszedłem chwiejnym krokiem do łazienki i opadłem na toaletę, opierając czoło o zimne kafelki.
Odetchnąłem chwilę, wstając i przyjmując klasyczną pozycję przed lustrem.

Sięgnąłem po włącznik ledów, które początkowo totalnie mnie oślepiły.
Gdy moje oczy przyzwyczaiły się do światła zastałem nieprzyjemny widok.
Na prawej części mojej twarzy rozciągał się czerwony krwiak.
Opuchlizna nie była tak widoczna, prawdopodobnke ze względu na zimną kostkę, na której przeleżałem niewiadomo ile.
Włosy wyglądały strasznie, czego nawet nie mogłem skomentować.
Odsunąłem się trochę od umywalki podnosząc lekko koszulkę do góry i odrazu ją upuszczając.
Na środku było widać wyraźnie zsiniałą, pozomą linię biegnącą wzdłuż żeber.

Japier#ole.

Przymknąłem oczy i westchnąłem.

Z wielkim trudem ściągnąłem z siebie ubrania i napuściłem gorącej wody do wanny.
Wlałem do niej jakiś olejek eteryczny nie pieprząc [ ;) ] się z jego ilością.
Wszedłem do pełnej wanny całkowicie oddając się przyjemności.
Rozluźniłem się i zamknąłem oczy, relaksując się zapachem wody.
Starałem się całkowicie wyłączyć myślenie i odciąć od świata zewnętrznego.

Bardzo długo siedziałem w wannie, wyszedłem dopiero gdy zaczynało już świtać.

Wychodząc z wody czułem się trochę lepiej na tyle by móc normalnie chodzić.

Sięgnąłem do szafki odrzucając ręką pudełko po zapałkach, chwyciłem bandaż i jakąś maść chłodzącą, niepamiętam dokładnie jaką.
Poczułem przyjemny chłód rozprowadzając maść na klatce.
Było ciężko, ale jakoś dałem radę owinąć się bandażem, a resztę żelu, który został mi na dłoniach wytarłem o policzek.

Wychodząc z łazienki zadrżałem czując chłód na swoim ciele.
Z szafy wyciągnąłem jakąś świeżą bieliznę, dresy i bluzę.
Ubrałem się i sprawdzając czy nie zastanę w domu swojej matki, skierowałem się do kuchni.
Schodzenie po schodach było trudniejsze niż mogło się wydawać.

Na blacie leżała karteczka, przez co mimowolnie się uśmiechnąłem.

"Miłego dnia w szkole, Andy ♡"

- Szkoła..?- mruknąłem do siebie- Co to "szkoła"?- zaśmiałem się ze swojego kiepskiego tekstu i ruszyłem do lodówki

- Nie wierzę...

Lodówka dosłownie świeciła pustkami.

Nie mówcie, że jeszcze teraz będę musiał do sklepu zapier#alać...

Uderzyłem twarzą o drzwiczki lodówki sprawiając sobie dodatkowy ból.

- Ja nie mogeee...

***
Czy jest możliwość dobijania między rozdziałami około 25 gwiazdek?🤔

Do jutraa😘

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro