Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

"À bientôt, madame."

Wstałem dzisiaj w świetnym humorze.
Chociaż.
Nie.
Był to raczej chytry i fałszywy uśmiech skierowany do samego siebie.

Jedno było pewne.

Nie dopuszczę, by przeszłość poraz kolejny mnie przytłoczyła.

Wziąłem szybki, odświeżający prysznic i ubrałem na siebie czarne spodnie z dziurami, biało czarną bluzkę, z długim rękawem, a na głowę włożyłem tego samego koloru czapkę.
Było ciepło, więc zarzuciłem na siebie tylko bokserkę.

Ściągnąłem bandaże z pięści, które założyłem jeszcze wczorajszego wieczoru.
Moje dłonie nie wyglądały już tak źle, ale i tak wszystko wskazywałoby na niezłą bójkę.
Spakowałem swój plecak i udałem się do kuchni.
Zrobiłem sobie płatki z mlekiem.

Kreatywnie, wiem.

Miałem dzisiaj w planach jechać wreszcie do tego sklepu meblowego.
Wczorajsze zamiary przełożyłem na dzisiaj, bo już nie byłem wstanie nigdzie wychodzić.

Przejrzałem swoje social media- Instagram, Snapchat, Facebook, Twitter i takie tam.
Zauważyłem, że od przeprowadzki przybyło mi wielu nowych obserwatorów. Uśmiechnąłem się na to stwierdzenie i odłożyłem pustą miskę do zmywarki.

Chwyciłem klucze, zarzuciłem plecak na ramię i wyszedłem z domu, uprzednio go zamykając.

Doszedłem do szkoły z niezłym zapasem czasowym.
Na parkingu było mało aut, co wskazywało na to, że normalni ludzie jeszcze nie przyjechali.

Wszedłem do budynku i skierowałem się do szatni, w której zostawiłem swoje wierzchnie ubranie.

Następnie skierowałem się, pod klasę, w której miała się odbyć pierwsza godzina- WOS.
Dzisiaj wypadały mi same luźne lekcje, więc w sumie się cieszyłem.

Postawiłem plecak pod klasą, podnosząc wzrok na korytarz.
Na końcu siedziała znajoma mi brunetka, tym razem wpatrzona w zeszyt.
Chyba mnie nie zauważyła.
Zrobiłem krok w jej stronę, ale tylko tyle.

Co się może stać?

Podszedłem do niej.

- Cześć.- przywitałem się, na co dziewczyna podskoczyła, zaskoczona podnosząc wzrok

- O hej.- powiedziała, zakładając kosmyk włosów za ucho

- Mogę?- spytałem, skinąwszy na miejsce obok

- T-tak, jasne.- uśmiechnęła się, co odwzajemniłem, a na jej policzkach ukazał się delikatny róż

- Zapomniałem zapytać się o twoje imię.- powiedziałem w jej stronę

- Emily. Nazywam się Emily.- powiedziała, wyaraźnie onieśmielona

Trochę mi przypominała mnie.
Tego starego mnie.
Może to głupie, ale jej nieśmiałość, schlebiała mi.
Tak, to było głupie.

- Czego się uczysz?- spytałem, narzucając temat

- Francuskiego.- jęknęła- Przecież to jest niemożliwe!- uderzyła zeszytem w kolana

- Pokaż...- dziewczyna przekazała mi zeszyt

Lubiłem języki obce.
Francuski nie był trudny, jak dla mnie.
Uwielbiałem mówić w innym języku, a nauka ich nie była dla mnie problemem.

Dziewczyna była prawdopodobnie młodsza ode mnie, bo w zeszycie były tematy, które ja przerabiałem już w poprzedniej szkole.

- Czego nie rozumiesz?- spytałem

- Tego, tego... tego...- dziewczyna pokazywała palcami na kolejne wersy zapisek- O i jeszcze tego.- zakończyla po przejechaniu palcem niemalże całego tematu, na co oboje się zaśmialiśmy

- Zobacz...- zacząłem tłumaczyć brunetce po koleji wszystkie zagadnienia i wtrącałem zabawne wątki, które mogły pomóc jej w nauce

Nawet nie zauważyłem gdy korytarz wypełnił się ludźmi.
Zabrzmiał dzwonek.

- Woah! Dziękuję.- powiedziała szczęśliwa- Teraz to wydaje się takie łatwe.

- Nie ma sprawy. Francuski to mój konik.- mrugnąłem do niej porozumiewawczo- Jak będziesz potrzebowała pomocy to zawsze możesz do mnie podejść.- dziewczyna poraz kolejny zarumieniła się

- À bientôt, madame.*- powiedziałem skłaniając się lekko i odszedłem w stronę klasy, która wchodziła już do środka

Poczułem, że ktoś mi się przygląda, więc zanim zamknąłem za sobą drzwi, obejrzałem się.

Przy końcu korytarza stała elita.
Zobaczyłem bruneta, który machinalnie, prawdopodobnie odwrócił ode mnie wzrok.
Przeleciałem po osobach z grupki, ale nikt nie przykół szczególnie mojej uwagi.
Wzruszyłem ramionami i wszedłem do sali.

Skierowałem się do swojej ławki, w której siedział już szczerzący się blondynek.
Niby jeden dzień, a ja poczułem, że stęskniłem się za tym człowiekiem.

- Bonjour, madam.**- zachichotał gdy siadałem obok niego- Spodobała Ci się...- mruknął, robiąc przy tym minę pedofila i szturchając mnie lekko w bok

- Też się stęskniłem.- odpowiedziałem, patrząc w stronę tablicy, drocząc się z Brookiem nie obdarzając go nawet spojrzeniem

Chłopak zachichotał ponownie obejmując mnie bardzo mocno.

Kretyn.

Również sią zaśmiałem oddając uścisk.
Ten chłopak emanował tak dobrą energią, że potrafił automatycznie zrobić mój dzień.

▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪

Siedząc, na stołówce wciąż czułem na sobie czyjś palący wzrok.

Co chwilę oglądałem się dyskretnie, ale nie potrafiłem zidentyfikować powodu mojego niepokoju.

To jakaś paranoja chyba.

Idąc korytarzem, wracając ze stołówki, minąłem grupkę VIPów, oczywiście z Beaumontem na czele.

Wymijając ich chłopak spoglądnął na mnie tym swoim gardzącym spojrzeniem.
Odwróciłem wzrok, nie zwracając na niego uwagi i szedłem dalej obok nieświadomego blondyna.

▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪

Znowu byłem dzisiaj skazany na samotność.
Pod koniec lekcji dyra poprosiła mnie do siebie, w związku z uzupełnieniem  jakiś bzdet w papierach, już dokładnie nie pamiętałem co to było...

Otworzyłem szafkę wyciągając swoje rzeczy.
Poczułem czyjąś obecność za sobą.
Spojrzałem za siebie, na osobę która mnie wyminęła, kierując się do szafki trochę oddalonej od mojej.

No kur#a, nie werzę.

Spojrzałem kątem oka na bruneta, który lekko uśmiechał się pod nosem.
Oparł się o szfki, bezczelnie mi się przyglądając.

Nie wytrzymam.

Wyciągnąłem swoja bomberkę, zakładając ją po chwili.
Nie patrzyłem w stronę wciąż gapiącego się Ryana, a raczej próbowałem, co mi całkiem nieźle wychodziło.

Chłopak w ogóle nie zmieniał ustawienia. wciąż tkwiąc w tej bezczelnej pozie.
W pewnej chwili wyrwało mu się ciche parsknięcie.

Chwyciłem drzwczki od szafki i jak moje ruchy były dotychczas spokojne, tak drzwi walnęły, zamykając się z ogromnym hukiem.

Brązowooki chyba się tego nie spodziewał, bo na sekundę zbiło go to z tropu, ale po chwili znów trzymał fason.

- Co Cię tak bawi?! O co Ci chodzi do cholery?!






*   À bientôt, madame. - Do widzenia,    pani.

** Bonjour, madame.- Witam, panią.

***
4/4😍
I jak Wam się podobał maraton?

Wiem, że mógłby być trochę dłuższy, ale rozdziały mające po 800/1000 słów są już wystarczająco wymagające.

Dziękuję bardzo za aktywność.
💗

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro