Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prolog

— Ała! Cholera jasna! — przeklnęłaś pod nosem, kiedy kolejna gałąź zadrapała Twoją delikatną skórę.

Droga do Twojego domu właśnie była remontowana, a Ty żeby się tam dostać mogłaś albo iść dłuższą trasą, albo po prostu przejść przez las.

Jesteś strasznym leniem, dlatego wybrałaś las.

Nie było w nim żadnej szczególnej ścieżki, dlatego teraz po raz kolejny musiałaś znieść szczypanie, spowodowane zatarciem przez odłamek suchej gałęzi. Westchnęłaś głęboko i ponownie ruszyłaś przed siebie.

W pewnym momencie usłyszałaś czyjś krzyk. W pierwszej chwili tak się wystraszyłaś, że Twoje serce na moment stanęło. Po chwili ponownie usłyszałaś wrzask tej samej osoby. Był to mężczyzna. Zaczęłaś się potwornie bać, więc tak szybko, jak tylko umiałaś, pobiegłaś przed siebie.

Raz wydawało Ci się, że dochodzi on zza Twoich pleców, a zaraz potem, że wydobywa się centralnie przed Tobą.

W pewnej chwili przystanęłaś, ponieważ zabrakło Ci sił. Ponownie usłyszałaś przeraźliwy krzyk, a zaraz po tym przekleństwa jakiegoś innego mężczyzny. Zaraz, zaraz... jednak dwóch mężczyzn.

Gwałtownie odwróciłaś się w tamtym kierunku i wtedy Twoje serce drugi raz dzisiejszego dnia stanęło. W odległości ok. stu metrów, centralnie na przeciwko Ciebie, znajdowało się trzech mężczyzn.

Jeden z nich leżał cały zakrwawiony i  ledwo żywy na ziemi, a dwójka pozostałych kopała go, gdzie tylko mogła.

Nie wiedziałaś co robić. Odruchowo zaczęłaś cofać się do tyłu jak najciszej, a później chciałaś zadzwonić po policję.

Nagle usłyszałaś dobrze znaną Ci piosenkę i zamarłaś. Był to Twój telefon...

– Hej! Stój! Barry, bierzemy ją! – wykrzyczał jeden z oprawców, a drugi przytaknął.

~To koniec~

Przez głowę przewijało Ci się tysiące myśli, a przed oczyma przebiegło całe życie.

— Stój, gówniaro!

— Już nam nie uciekniesz!

Pomimo, że biegłaś z całych sił, głosy ciągle były coraz bliżej.

Odwróciłaś się za siebie, aby sprawdzić, jakie masz jeszcze szanse.

Nagle poczułaś przeszywający ból w klatce piersiowej... nie... w całym ciele...

                             **********

Hejka!

To moja pierwsza notka pod rozdziałem, a w zasadzie pod prologiem :D

Wiem, że jest potwornie nudny, jednak musiałam jakoś zacząć, a początki zawsze najgorsze. Mam jednak nadzieję, że jeśli ktoś w ogóle to przeczyta, to zostanie ze mną do kolejnego rodziału :)

Nie wiem, co mam jeszcze dopisać, więc po prostu się pożegnam i gorąco was zaproszę na pierwszy rozdział ;)

Jeszcze raz serdecznie zapraszam :D

Jeśli jakimś cudem, komuś się spodobało, będę bardzo wdzięczna za gwiazdkę lub komentarz :)

Jeśli zauważysz jakieś błędy, pisz śmiało :)

Pozdrawiam:

Melody ;*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro