Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#5 Hinacia! Ruszaj do (pod)boju! + zwiastun

Siemka :)

Wiem, że nie wybiło 10 gwiazdek pod rozdziałem, ale w jeden dzień przybyło ich tyle, że coś mnie natchnęło i powstał ten rozdział. Koniecznie obejrzyjcie zwiastun! <3

Wykonała: Martyna_14

Serdecznie zapraszam na jej profil, robi naprawdę świetne zwiastuny na każdy temat!

A teraz zapraszam już na rozdział :)

***

"Naprawdę bardzo chciałaś pomóc tej dziewczynie. Z jednej strony dlatego, że było Ci jej trochę szkoda, a z drugiej bardzo ją polubiłaś."

Podejście pierwsze

– OK, plan jest taki, podchodzisz do niego i pytasz, czy ma wolny wieczór, tak? – siedziałyście z Hinatą zza ścianą jakiegoś budynku i obserwowałyście Naruto, który właśnie spożywał ramem u Ichiraku.

Na potwierdzenie dziewczyna pokiwała głową.

– I?

– Jeśli powie, że ma, proponuję mu kino, jeśli nie, pytam o inny dzień – wyrecytowała zdenerwowana białooka.

Przytaknęłaś głową.

– Dasz radę, wierzę w ciebie – poklepałaś dziewczynę po ramieniu – ruszaj!

Hinata przytaknęła głową i wstała. Zacisnęła dłonie w pięści i zdecydowanym krokiem ruszyła przed siebie.

Po chwili zawróciła.

– Co ty najlepszego wyprawiasz?! – wstałaś zdenerwowana i oparłaś ręce na biodrach, mierząc dziewczynę surowym spojrzeniem.

– Nie dam rady – wymamrotała i spuściła głowę.

– Hinata, proszę cię, nawet mnie denerwuj. Idź. – popchnęłaś granatowowłosą w plecy.

W końcu Naruto raczył ją zauważyć. Już nie miała wyjścia.

– Cz-cześć Naruto... Chciałam się zapytać... – śledziłaś poczynania Hinaty z zapartym tchem.

– Pff, myślisz, że jesteś cudotwórcą? Chcesz dokonać niemożliwego? – ze skupienia wytrącił Cię niski głos, na co lekko podskoczyłaś.

– Wal się – warknęłaś, kiedy zobaczyłaś, kto jest autorem tych słów, po czym ponownie powróciłaś do swoich obserwacji.

– Zamierzałem. Właśnie w tym celu idę do Domu – Sasuke uśmiechnął się złośliwie, widząc Twoją skwaszoną minę.

– Jesteś obleśny.

– Z twoich ust to istny komplement – puścił do Ciebie oczko i z kpiącym uśmieszkiem poszedł w swoją stronę.

Wywaliłaś za nim język i wróciłaś do swojego poprzedniego zajęcia.

– Umm, Hinata? Dobrze się czujesz? Jesteś cała czerwona – blondyn spojrzał na nią zmrużonymi oczyma.

Granatowowłosa poczerwieniała jeszcze bardziej i byłaś pewna, że zaraz zemdleje.

– Nic, zapomnij o tym co mówiłam. Będę już lecieć. To pa. – wypaliła na jednym oddechu i czym prędzej odeszła.

– Co to miało być? – skrzyżowałaś ręce na piersiach, w oczekiwaniu na wyjaśnienia.

– Ja... Nie mogłam... Nie mogę z nim rozmawiać... To zbyt trudne...

~ Oj, czeka nas jeszcze dłuuuga droga... ~

***

Podejście drugie

– Ok, tym razem pójdę z Tobą. Zaczynamy.

Stałyście z Hinatą w pobliżu kina, a obok was Naruto czytał informacje o jakimś filmie.

– Cholerka, miałyśmy jutro pójść do kina, na ten świetny film, a ja zapomniałam, że właśnie w ten dzień mam kolejny kurs... I co my zrobimy z tym biletem? – jęknęłaś głośno i właśnie w tym momencie przydały się Twoje umiejętności aktorskie, zdobyte podczas kółka teatralnego.

Blondyn popatrzył w waszą stronę, na co Hinata lekko się zarumieniła.

– Szkoda byłoby, aby ten bilet się zmarnował... – ciągnęłaś – ten film miał być podobno hitem tego roku, bilety rozsprzedały się w kilka sekund – mówiłaś jakby nigdy nic.

– O-mój-Gai-sensei'u, czy to są bilety na [ulubiona komedia romantyczna]? – nie wiadomo skąd, przed wami wyłonił się chłopak o wielkich, wyrazistych oczach – zawsze chciałem to zobaczyć! Usłyszałem, że macie wolny bilet, czy to prawda? – w jego oczach można było dostrzec iskierki podniecenia.

– Umm.. Nie, chyba coś... – zaczęłaś z zamiarem uratowania tej nieciekawej sytuacji.

– Tak – wypaliła Hinata, a Ty wykonałaś facepalm w myślach.

– Czy... Mógłbym dostać ten bilet? – powiedział z nadzieją w głosie, a jego wyraziste oczy zaszkliły się.

– Oczywiście – powiedziała Hinata i szybko wręczyła karteczkę garnkowłosemu.

– Gai-sensei będzie ze mnie dumny! Dziękuję wam moje towarzyski młodości! Dziękuję! – z jego oczu zaczął lecieć potok łez, a on sam pobiegł przed siebie wykrzykując wniebogłosy imię swojego mistrza.

Nim się obejrzałyście, waszego celu - czyli Naruto nie było już w pobliżu.

Kolejny plan = niewypał...

***

Podejście trzecie

– Dobra, tym razem musi się udać. Trzymaj słuchawkę i powtarzaj wszystko, co w niej usłyszysz. – wręczyłaś urządzenie Hinacie, a sama włożyłaś swoje do ucha.

Dziewczyna tylko przytaknęła i wzięła głęboki oddech na uspokojenie. Poszła przed siebie, a ty podobnie jak za pierwszym razem zostałeś schowana za jakimś budynkiem.

Blondyn siedział na ławce i wgapiał się w obraz przed sobą. Co było dziwne, ponieważ nigdy nie pomyślałabyś, że taki żywioł jak on, może usiedzieć spokojnie.

Hinata z rumieńcami na twarzy usiadła obok niego.

– Hej, Naruto – powiedziałaś do mikrofonu, a dziewczyna po Tobie powtórzyła.

– Co porabiasz dziś wieczorem?

– C-co robisz dziś wieczorem? – wymamrotała, spuszczając standardowo wzrok na palce.

Nagle tuż przed twoimi oczyma, przeszła postać. Jak się okazało był to Neji.

– Cześć – rzucił w twoją stronę przechodząc.

– Cześć – na chwile zapomniałaś o swojej misji i zaczęłaś błądzić wzrokiem za szatynem.

Odruchowo przygryzłaś wargę.

– Niezłe ciacho... – wymamrotałaś sama do siebie, ale zaraz tego pożałowałaś. Szybkim gestem przykryłaś usta dłonią.

Pospiesznie zerknęłaś w kierunku dwójki.

Dziewczyna siedziała osłupiała i czerwona jak burak, a Naruto dziwnie na nią patrzył.

– Umm – zaczęłaś nerwowo chichotać – Jakieś ciacho...bym sobie zjadła... Swoją drogą, zrobiłam się strasznie głodna... Może gdzieś wyskoczymy? – odetchnęłaś z ulgą, nie dość ze wybrnęłaś z tej okropnej sytuacji, to chyba nawet nie wyszło to aż tak źle.

– Chętnie bym z tobą poszedł... Ale od samego rana dziwnie się zachowujesz i masz wypieki na twarzy. Na pewno nie masz gorączki? – wymamrotał blondyn i przyłożył dłoń do czoła dziewczyny, na co ta zareagowała jeszcze większymi rumieńcami, o ile takie w ogóle istniały.

Bomba...

– Umm... Chyba masz rację... Nie za dobrze się czuje... To.. Ja już pójdę. Pa. – dziewczyna pospiesznie wstała i szybkim krokiem ruszyła w Twoim kierunku.

– Hinata, strasznie cię przepraszam, nie wiem jak to się stało – zaczęłaś się tłumaczyć, ponieważ  dopadły Cię ogromne wyrzuty sumienia.

– Nic się nie stało... I tak nie dałabym rady... Sama widzisz,co się dzieje... – dziewczyna posmutniała i spuściła głowę.

– Hej, Hinata, proszę cię przestań, jesteś świetną dziewczyną i zadbamy o to, aby Naruto to w końcu zauważył – powiedziałaś i czule przytuliłaś białooką – poza tym, mój limit pomysłów jeszcze się nie wyczerpał – położyłaś jej ręce na ramionach i uśmiechnęłaś się zadziornie.

***

Podejście czwarte

Pies, świnia, baran...pies, świnia, baran...pies, świnia, baran... – od pół godziny uczyłaś się wykonywania tych trzech, na pozór prostych pieczęci.

W końcu, kiedy każdą z form opanowałaś do perfekcji, a kolejność była tylko formalnością, wykonałaś je najstaranniej, jak tylko potrafiłaś.

Poczułaś dziwne uczucie w całym ciele.

– O Boże, jak to możliwe? – wyszeptałaś, przeglądając się w odłamku jakiegoś lustra.

– Po wykonaniu pieczęci to normalne – odpowiedziała dziewczyna i wzruszyła ramionami.

Czemu z Naruto nie może tak beztrosko rozmawiać?!

Teraz to właśnie Ty musiałaś odwalać całą robotę. Właśnie wykonałaś swoją pierwszą transformację. Zamieniłaś się w Hinatę. Nadal nie mogłaś uwierzyć, jak to możliwe. Ale z każdym dniem i z każdą kolejną rzeczą, coraz bardziej się do tego przyzwyczajałaś.

– Dobra, tym razem na pewno się uda – uśmiechnęłaś się dumnie i zdjęłaś bluzę, którą dziewczyna zawsze miała na sobie.

– C-co ty robisz? – jej głos lekko zadrżał.

– Jak to co? Jeśli normalne sposoby nie działają, trzeba użyć tego, co dała nam natura. – przerzuciłaś włosy na plecy i pewnym krokiem ruszyłaś w kierunku Naruto.

Blondyn szedł ścieżką, kierując się najprawdopodobniej do swojego domu, albo po prostu na ramen.

– O, Naruto, możemy pogadać? – uśmiechnęłaś się promienie – to znaczy...chciałabym ci coś powiedzieć – w porę zareagowałaś i mamrocząc zaczęłaś naśladować białooką.

– Pewnie, mów. – blondyn uśmiechnął się.

– A więc... Chciałam ci powiedzieć, że od pewnego czasu zaczęłam... Słuchasz mnie? – przerwałaś, widząc, że wzrok niebieskookiego zjechał poniżej linii twarzy.

– Przepraszam... Po prostu... Hinata, wow, nigdy nie widziałem cię tak... Wow – Naruto był wyraźnie zafascynowany i wydawało się, że już go miałaś w garści.

– Może pójdziemy coś zjeść? Co powiesz na ramen? – zmieniłaś taktykę i uśmiechnęłaś się słodko.

– Ramen? Zawsze chętnie, o każdej porze dnia i nocy – blondyn wyszczerzył się, a Twoja podświadomość uśmiechnęła się triumfalnie.

– To świetnie – klasnęłaś w dłonie zadowolona – a mógłbyś jeszcze chwilkę na mnie poczekać, tylko skoczę po coś do domu. Minutka – zapewniłaś i już miałaś zamiar wymienić się z Hinatą, kiedy los ponownie nie stanął po waszej stronie.

– Naruto! Dobrze, że cię znalazłem, cześć [imię] – nie wiadomo skąd, przed wami wyłoniła się postać o srebrnych włosach.

– Dzień dobry – powiedziałaś jakby nigdy nic, a kiedy zrozumiałaś co właśnie zrobiłaś, omal nie wyskoczyły Ci gałki oczne.

– [imię]? Nie widzę jej tu. Kakashi -sensei, nie wiem, ile ma pan lat, ale chyba dość sporo, skoro miewa pan już omamy – powiedział Naruto, a Ty odetchnęłaś z ulgą i dziękowałaś w duchu, że jest taki głupi.

– Słucham? – warknął Kakashi marszcząc przy tym brwi, ale zaraz potem odpuścił i potrząsnął głową – nieważne, Naruto, mamy ważna misję do wykonania, potrzebuję natychmiast Twojej pomocy.

Poczułaś się, jakby runął na Ciebie chiński mur.

– Kurcze... Hinatka, przepraszam cię, muszę lecieć, umówimy się innym razem, dobrze? Sama rozumiesz – powiedział przepraszająco.

– Pewnie, idź, misja to misja – uśmiechnęłaś się zaciskając usta, aby nie wybuchnąć, to, co czułaś w tamtym momencie było nie do opisania.

Po chwili blondyn zniknął, zostawiając Cię samą z Kakashi'm.

– Dobra robota, [imię], ale musisz jeszcze trochę popracować. Naruto nie jest jeszcze na tyle doświadczony, żeby rozpoznać taką transformację. Ale jeśli chcesz się z nim umówić, nie musisz przecież zmieniać wyglądu – srebrnowłosy położył Ci dłoń na ramieniu i uśmiechnął się w ten swój uroczy sposób z zamkniętym okiem.

Zdążyłaś tylko otworzyć usta, by wyrazić swoje oburzenie, ale mistrza już nie było.

Twoja mina zrzedła, a głowa została spuszczona w bezradnym geście...

***

Jak Wam się podoba?

Pomysł na ten wątek zrodził się już dawno, ale został zrealizowany dopiero teraz xd .

Rozdział pisany już na laptopie, więc mam nadzieję, że nie będzie błędów >.<

Dziękuję za wszystkie ślady pozostawione przez Was i zachęcam do dalszego gwiazdkowania i komentowania ;D

Do następnego

Melody ;**

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro