Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#15 Cienka granica

Od wyjazdu Sakury minęło zaledwie kilka dni. Przez ten czas nie widziałaś się z Sasuke, ale cały czas w Twojej głowie rozbrzmiewały słowa różowowłosej : " Pomiędzy nienawiścią, a miłością jest bardzo cienka granica, wiesz...?" Coraz częściej zastanawiałaś się nad sensem tych słów i nad trafnością co do Twojej sytuacji. W pewnym momencie nastąpił jednak przełom. Postanowiłaś zapomnieć o tym raz na zawsze.

Pewnego dnia, tuż po skończonym medycznym kursie, postanowiłaś trochę się przejść. Było późne popołudnie, delikatny wietrzyk idealnie współgrał z równie delikatnymi promieniami słońca. Wychodząc przez główną bramę wioski dotarło do Ciebie, że jutro minie dokładnie rok, odkąd znalazłaś się w Konosze. Nadal nie mogłaś uwierzyć jak w ogóle mogło wydarzyć się coś takiego. Zastanawiałaś się, czy w Twoim mieście nadal ktoś Cię poszukuje. A może wszyscy już o tym zapomnieli, a Ty zostałaś wpisana na długą listę zaginionych, którzy według policji już nigdy nie mieli się odnaleźć. Powoli traciłaś już nadzieję na to, że uda Ci się wrócić do domu, zobaczyć rodzinę, znajomych. Jak na zawołanie standardowo przy tych wspomnieniach po policzku spłynęła Ci pojedyncza łza, którą natychmiast starłaś. Pociągnęłaś nosem, aby zatuszować delikatny katar, włożyłaś ręce do kieszeni po czym skierowałaś się w głąb pobliskiego lasu.

Idąc jedną z leśnych ścieżek, do Twoich uszu dotarły przeraźliwie dźwięki. Przez moment pomyślałaś nawet, że gdzieś nieopodal odbywa się jakaś walka, jednak szybko rozwiałaś te przypuszczenia. W pewnym momencie poczułaś silny uścisk na nadgarstku, a zaraz po tym zostałaś pociągnieta w dół. Krzyk przerażenia uniemożliwiła Ci dłoń, która zakryła Twoje usta. Kiedy po sekundzie spojrzałaś na swojego oprawce, odetchnęłaś z ulgą, gdyż okazało się, że był to nie kto inny, jak Uchiha. Nie zmieniało to jednak faktu, że miałaś ochotę udusić go gołymi rękoma.

– Co Ty do cholery robisz?! – warknęłaś podnosząc głos i gwałtownym ruchem odciągając jego rękę, na co szybkim ruchem przyłożył palec do ust, marszcząc przy tym brwi, co miało sugerować abyś się uciszyła.

– Zamknij się. – dodał rozszerzając oczy, po czym gestem dłoni wskazał miejsce, do którego właśnie miałaś się udać.

Przed Twoimi oczyma ukazało się dwóch mężczyzn, walczących ze sobą. Jeden z nich, który w zasadzie w obydwu rękach, począwszy od ramienia aż do nadgarstków umiejscowione miał mnóstwo sharinganów, drugi zaś o długich włosach, sylwetką przypominający węża. Obydwaj wyglądali na nieźle wyczerpanych, co świadczyło o wysokim poziomie ich walki.

– Danzou. – chłopak uprzedził Cię, nim zdążyłaś zadać pytanie, po czym wstał, ale nadal pozostał w półzgiętej pozycji.

– Co ty robisz? – nie ukrywałaś zdziwienia, ale w głębi duszy przypuszczałaś, co właśnie ma zamiar zrobić.

– Jak to co? To moja szansa, jest osłabiony, a jego czakra też zapewne nie jest w najlepszym stanie...

– Czy ty jesteś normalny?! Jesteś tuż po wyjściu ze szpitala, rany jeszcze się nie pogoiły, lekkie przeziębienie może mieć fatalne skutki, a ty chcesz teraz z nim walczyć?! Człowieku, pakując się w to idziesz na pewną śmierć. – przerwałaś mu, ponownie unosząc głos, lecz starałaś się go kontrolować, by wrogowie was nie usłyszeli.

– Słuchaj, czy możesz się nie wpieprzać w nie swoje sprawy? To jest moje pieprzone życie i to ja decyduje...
– Ale ty skazujesz się na pewną śmierć, nie rozumiesz tego? Pomyślałeś może chociaż przez chwilę o kimś innym niż o sobie i o swojej cholernej zemście? Pomyślałeś o Itachi'm? Co on będzie czuł, kiedy najpierw stracił rodziców, a za chwilę może stracić jedynego brata? Oczywiście, że nie, ty myślisz tylko i wyłącznie o sobie, wszystko i wszystkich innych masz w dupie, podczas gdy to właśnie oni się o ciebie martwią, zrozum to w końcu  świat nie kręci się wokół ciebie! 

Chłopak popatrzył przez chwilę na Ciebie, marszcząc przy tym brwi, po czym odwrócił się w stronę, w którą przed momentem zmierzał rzucając krótkie "pieprz się". Odruchowo złapałaś go za przedramię, chcąc zatrzymać chłopaka, chodź i tak z góry wiadomo było, że stoisz na przegranej pozycji.

– Jesteś pieprzonym egoistą, ale nie pozwolę ci tam iść, w przeciwieństwie do ciebie, mam uczucia, podobnie jak Itachi i wsz...

– Przestań mi w kółko pieprzyć o Itachi'm! Tak, masz rację, jestem pieprzonym egoistą, który ma wszystkich w dupie, ale uwierz mi, że mam uczucia i wiem, że wrócę do Konohy cały i zdrowy, rozumiesz? – wywarczał w Twoja stronę, uprzednio wyrywając rękę z twojego uścisku.

Nagle oboje usłyszeliście świst, na co odruchowo wasze głowy odwróciły się w kierunku pola bitwy. Było puste.

– Nie... Nie! – chłopak krzyknął, po czym natychmiastowo pobiegł w kierunku, gdzie jeszcze przed momentem odbywała się walka. A co Ty mogłaś zrobić w tamtym momencie? Po prostu pobiegłaś za nim.

– Widzisz, co zrobiłaś?! To twoja wina! Spieprzaj stąd... Zejdź mi z oczu! W ogóle, co ty robisz w tej Konosze?! Gdybyś  się tu nie pojawiła, wszystko by się udało, wszystko... – z wielkimi wyrzutami zaczął krzyczeć w Twoim kierunku.

Tego było już za wiele.

– Ty pieprzony gnoju! Tak masz rację, gdybym się tu nie pojawiła nie poznałabym ciebie i wszystko byłoby zdecydowanie lepsze, wszystko! – wywarczałaś po czym szybkim krokiem skierowałaś się z powrotem w stronę Konohy.

W drodze powrotnej przez Twoją głowę przechodziło tysiące wyzwisk, niektóre nawet takie, o których znaczeniu nie miałaś pojęcia, a inne z pewnością wymyśliłaś sama. Owszem, zabolało Cię to, co powiedział Sasuke, ale nie zamierzałaś rozpaczać z tego powodu. Twoja duma by Ci na to nie pozwoliła.

***

Siedziałaś na łóżku i pakowałaś do ust kolejną już porcję czekolady.

Jak można być takim pieprzonym egoistą i jak w ogóle on mógł Ci coś takiego powiedzieć?! Po tamtych wydarzeniach postanowiłaś się już nigdy więcej do niego nie odezwać, nawet nie zamienić choć krótkiego słówka.

W pewnym momencie usłyszałaś pukanie do drzwi. Zmarszczyłaś brwi a Twoja ręką wraz z kawałkiem czekolady zastygła przy ustach. Nie chciałaś ruszać się z miejsca, dlatego postanowiłaś udać, że nie ma Cię w domu. Kiedy jednak ponownie usłyszałaś ten sam dźwięk, stwierdziłaś, że może to być ktoś ważny, dlatego postanowiłaś jednak otworzyć. Wygramoliłaś się z łóżka po czym powolnym krokiem podeszłaś w stronę drzwi. Zastanawiałaś się, czy aby na pewno dobrze robisz, chcąc je otworzyć, przecież mógł by to być ktoś, z którym w ogóle nie chciało Ci się rozmawiać.

Koniec końców otworzyłaś, a kiedy tylko zobaczyłaś, kto znajduje się za nimi, szybkim ruchem chciałaś jakimś sposobem je zamknąć. Osoba jednak była szybsza od Ciebie i położyła swoją stopę, utrudniając Ci zadanie. I właśnie w tamtym momencie Twoja intuicja Cię zawiodła. Byłaś na siebie wściekła, ponieważ osobą tą okazał się Sasuke.

Chłopak gwałtownie wparował do środka, zamykając z trzaskiem drzwi. Nim zdążyłaś się obejrzeć, przyparł Cie do ściany tak, że głowę miałaś pomiędzy jego rękoma. 

– Co Ty robisz idioto? – warknęłaś, chcąc się wydostać, jednak on skutecznie Ci to uniemożliwiał.

– Słuchaj, to co powiedziałem...Ja... – przed wypowiedzeniem tych słów westchnął, jakby chciał się uspokoić. Ale przed czym?

– Super. Wiem, co powiedziałeś i super, że tak myślisz, ale nie obchodzą mnie twoje wyjaśnienia, a zwłaszcza jakieś tłumaczenia z twojej strony, daj mi sp... – przerwałaś, ale nie na długo miałaś prawo do własnego głosu.

– Możesz mi nie przerywać? Słuchaj, to, co mówiłem... Ja tak wcale nie myślę, palnąłem to tylko z nerwów, tak naprawdę... Kurwa, tak naprawdę... – Sasuke odchylił głowę do tyłu, a Ty dosłownie zauważyłaś gulę, która nie chciała mu przejść przez gardło.

Nim jednak zdążyłaś cokolwiek powiedzieć, poczułaś jego ciepłe usta tuż przy Twoich. W tamtym momencie nie wiedziałaś, co się dzieje, co gorsze, nie wiedziałaś, co masz począć. Początkowo chciałaś go odepchnąć, jednak nie zrobiłaś tego dając się ponieść. W pewnym momencie chwycił Twoją twarz w dłonie.

_ Przepraszam. – jego czarne tęczówki utkwione były w Twoich.

– Słucham? – nie ukrywałaś swojego zdziwienia, chociaż doskonale słyszałaś to, co przed momentem powiedział. Mimo to, chciałaś, aby choć trochę pocierpiał, widząc, że wypowiadanie tego jednego słowa, sprawia mu ogromny problem.

– Przepraszam. – szepnął, aby po chwili ponownie zatopić się w Twoich ustach.

Kiedy jednak jakimś dziwnym sposobem znaleźliście się w pokoju obok korytarza, do waszych uszu dotarł dźwięk dzwonka. Dopiero po chwili zorientowałaś się, że to Twój, ponieważ prawie nikt go nie używa. Ludzie po prostu pukają.

Początkowo nie chciałaś podejść do drzwi, po prostu nie miałaś na to okazji, lecz kiedy w pewnym momencie oderwaliście się od siebie, stwierdziłaś, że to dobry moment. W duchu jednak dziękowałaś osobie, która wyrwała Cię z tego całego gówna, w które się wpakowałaś. Zostawiając zdezorientowanego chłopaka w pokoju, poprawiłaś bluzeczkę, która lekko się podwinęła, po czym prawie już ogarnięta otworzyłaś drzwi. Widok przed oczyma lekko Cię zdziwił, gdyż gościem, który użył dzwonka, okazała się Tsunade.

- Udało się - wydyszała, ale w jej głosie słychać było dumę a zarazem ogromną radość.

- Co się udało? - spytałaś z uśmiechem, który z niewiadomych przyczyn nie chciał zniknąć Ci z twarzy. Sama nie wiedziałaś, czym jest to spowodowane, może po prostu widokiem zdyszanej Tsunade, która cieszy się jak dziecko?

- Wracasz do domu. W końcu nam się udało...

***

Kurde, ja nie wiem, czy dobrze to napisałam ;( Starałam się dokładnie zamieścić to, co miałam w głowie, ale czy dobrze to wyszło, sama nie wiem :/

 Od kilku dni jednak głowie się nad tym, jak powinno wyglądać zakończenie. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że mam na nie dwa pomysły. Wpadłam więc na pomysł, abyście to Wy zadecydowały :D Nie zdradzę jednak szczegółów.

A więc, bardzo Was proszę, piszcie w komentarzach :

A.

lub

B.

Powiem jedynie, że zakończenie B. może Was odrobinę zaskoczyć, nic więcej nie zdradzam. Jeszcze raz, bardzo Was proszę, wybierzcie, ponieważ tak jak mówiłam, mam kompletny mętlik w głowie >.<

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro