#13 Misja rangi "C"
Od wydarzenia, w którym ucierpiał Sasuke minęło 2,5 miesiąca. Toteż tuż przed rozpoczęciem kalendarzowej wiosny w końcu mógł opuścić szpitalne mury i wrócić do domu.
Sama niezmiernie cieszyłaś się z tego powodu, gdyż ubyło Ci obowiązków i mogłaś pospać rano odrobinę dłużej, a później poświęcić czas na coś innego, niż użeranie się z tym wrednym człowiekiem.
Niestety, nie zdążyłaś długo nacieszyć się "wolnością", ponieważ kilkanaście dni później dostałaś rozkaz, aby zjawić się w gabinecie Hokage...
***
- Czy to są jakieś żarty? Sasuke dopiero co wyszedł ze szpitala, jest osłabiony, poza tym...
- [Imię], spokojnie. Wiem to. Nie jestem aż tak nieodpowiedzialną osobą, jak myślisz. Wiem, co robię i proszę cię, abyś się do tego dostosowała.
- Oczywiście. - przytaknęłaś, lekko skinając głową, po czym odwróciłaś się na pięcie, aby następnie opuścić gabinet Tsunade.
Nie byłaś co do tego całkowicie przekonana, ale rozkaz Hokage, to rozkaz Hokage i nie mogłaś podważać jej decyzji, nawet jeśli bardzo byś chciała. Nie cieszył Cię również fakt, że ponownie będziesz musiała znosić jego obecność, tym bardziej, że jeszcze niecałe dwa tygodnie temu, widywałaś go dosłownie każdego dnia.
Jednak z drugiej strony trochę ciekawiło Cię to, jaką misję przydzieliła wam Hokage.
Idąc w stronę mieszkania z zamiarem wygodnego ułożenia się w cieplutkim łóżeczku i odpłynięciu w krainę Morfeusza, do Twoich uszu doszły przeraźliwie dźwięki dość zażartej kłótni. Może nie było by w tym tyle dziwnego, gdyby nie to, że usłyszałaś je dokładnie pod oknem budynku, w którym mieszkała Sakura.
Zmarszczyłaś brwi, ale nie zatrzymałaś się. Włożyłaś ręce w kieszenie spodni i ze spuszczoną głową poczłapałaś w stronę domu.
***
Nazajutrz wstałaś wcześniej niż zazwyczaj, a wszystko to za sprawą tego, że musiałaś spakować wszystkie potrzebne rzeczy na misję. Poprzedniego dnia stwierdziłaś, że nie chce Ci się tego robić, dlatego przełożyłaś pakowanie na dzień następny, czego aktualnie żałowałaś.
- Lornetka, kunai'e, śpiwór... - po ułożeniu wszystkich potrzebnych rzeczy na łóżku, zaczęłaś kolejno wyliczać każdy przedmiot z osobna, aby przypadkiem czegoś nie zapomnieć - namiot...! - w duchu skarciłaś się za to, że mogłabyś zapomnieć czegoś tak podstawowego, jak namiot. Po wyciągnięciu go z dwudrzwiowej, drewnianej szafy, starannie oparłaś o jeden z słupków przy łóżku.
Przed podróżą postanowiłaś jeszcze wrzucić coś na ząb. Po skończonym posiłku, lekko zamarłaś, kiedy to okazało się, że za niespełna 5 minut masz stawić się na miejscu, przed główną bramą Konohy. Pospiesznie spakowałaś wyżej wymienione rzeczy do plecaka, po czym jak burza wybiegłaś z mieszkania. Nie zapomniałaś jednak o zamknięciu drzwi na klucz. Uczono Cię tego od najmłodszych lat, a Ty sumiennie tego przestrzegałaś.
Kiedy w końcu zdyszana zjawiłaś się na wyznaczonym miejscu, zirytowana stwierdziłaś, że jesteś tam pierwsza. Super. Przysiadłaś zatem na jednym z pobliskich kamieni, aby poczekać na państwa spóźnialskich.
- Hm, kto by pomyślał. - słysząc prychnięcie, uniosłaś głowę ku górze, mrużąc oczy, które zostały podrażnione promieniami porannego słońca.
- Też się nie cieszę, że cię widzę. - powiedziałaś z przekąsem, po czym podpierając się o kolana wstałaś, następnie otrzepując tyłek od kurzu.
- Jak dobrze, że już jesteście. - na dźwięk dobrze znanego głosu Tsunade, obydwoje jak na zawołanie odwróciliście się w stronę, z której się wydobywał.
Twoją uwagę od razu przykuł dość pokaźnych rozmiarów mężczyzna, idący tuż za kobietą. Od razu domyśliłaś się, że chodzi o misję rangi "C", czyli o najzwyczajniejszą ochronę i przetransportowanie faceta do miejsca jego zamieszkania. W duchu ucieszyłaś się, że chodzi tylko o to. Lecz to i tak nie zmieniało faktu, że kolejne kilka dni znów będziesz musiała spędzić w towarzystwie Sasuke.
Po kilku słowach od Hokage dotyczących waszej misji, byliście gotowi do drogi. Waszym zadaniem było dostarczenie jednego z mniej ważnych osób w kraju do sąsiedniej wioski, czyli do Wioski
Katabami Kinga, znajdującej się w Kraju Rzek.
***
- Myślę, że dzisiejszą noc możemy spędzić pod gołym niebem. Tu będzie w sam raz. - rzekł Sasuke, kiedy noc zbliżała się nieubłaganie, a cały las wypełniały dźwięki świerszczy, dających swój wieczorny koncert.
- Czy to aby bezpieczne miejsce na spoczynek, drogi chłopcze? - siwy już mężczyzna wtrącił się, poprawiając przy tym okulary, trzymające się na zgarbionym nosie.
- Zapewniam pana, że jest pan tu w stu procentach bezpieczny, więc proszę się nie martwić.
- Powiedzmy, że ci wierzę... - mężczyzna zmierzył go wzrokiem - W takim razie mogę bezpiecznie się oddalić za potrzebą?
- Oczywiście. - Sasuke wykrzywił usta w wymuszonym pół uśmiechu, a gdy tamten oddalił się, przewrócił oczyma.
W tamtym momencie przeszło Ci przez myśl, że jeszcze nigdy nie widziałaś, aby Sasuke był taki miły, pomimo tego, że robił to tylko na pokaz. To i tak dużo.
- W końcu przerwa. - jęknęłaś, z ulgą zrzucając ciężki plecak z ramion i padając tyłem na miękką trawę.
- Fajnie, że się cieszysz - jedno zdanie ociekające sarkazmem i cała uprzejmość ot tak sobie wyparowała - ale namiot sam się nie rozłoży.
- Namiot! - wypaliłaś, po czym jednym ruchem podniosłaś się do pozycji siedzącej, aby po chwili stwierdzić, że dzisiaj chyba nie dane Ci będzie spać pod dachem.
- Nie mów, że zapo... Niee - wybuch śmiechu chłopaka sprawił, że przez moment chciałaś do niego podejść i dosłownie go zabić. Powstrzymałaś się jednak, a w myślach ganiłaś się za to, jak można być taką idiotką, żeby zapomnieć spakować podstawowej rzeczy.
- Wal się. - burknęłaś, po czym wstałaś i uprzednio otrzepując tyłek od dość chłodnej, a zarazem lekko wilgotnej już trawy, ruszyłaś w kierunku głębi lasu, aby choć trochę się przydać, chociażby zbierając odłamki drewna na opał.
***
Obładowana dosłownie po czubek głowy suchymi kawałkami drewna, kierowałaś się z powrotem do miejsca waszego postoju. Modliłaś się w duchu, aby się nie zgubić, a Twoje prośby najwyraźniej zostały wysłuchanie, ponieważ na miejsce dotarłaś bez większego problemu, przez co nawet sama się zdziwiłaś.
W ostatnich promieniach zachodzącego słońca odbijały się dwa już rozstawione namioty. Widząc to westchnęłaś, ale nie zamierzałaś narzekać. To, że zapomniałaś swojego było tylko i wyłącznie Twoją winą, dlatego też nic nie mówiąc, podeszłaś do dopiero co narodzonego ogniska i zaczęłaś ostrożnie wrzucać patyki, które uprzednio położyłaś tuż przy swoich stopach.
- Jak chcesz, możesz spać w moim. Ja zostanę na warcie, przynajmniej będziemy bezpieczniejsi, biorąc pod uwagę fakt, że to ty miałabyś to robić. - słysząc głos chłopaka, odwróciłaś się niepewnie, a Twoja twarz wyrażała więcej niż tysiąc słów.
- Mówisz poważnie? - jedna z Twoich brwi została uniesiona ku górze. Poza tym nie miałaś pewności, czy rzeczywiście mówi prawdę. A może jednak zgubiłaś się w tym lesie, uderzyłaś o jakiś konar i teraz masz jakieś omamy?
- A czy jest w tym coś dziwnego? - westchnął - Lepiej nie marudź, bo jeszcze się rozmyślę. - dodał, po czym odszedł, zostawiając Cię samą, stojącą jak słup soli, z miną wyrażającą szczere zdziwienie.
- Dzięki. - wymruczałaś nadal oniemiała, choć wątpiłaś w to, że Sasuke usłyszał to jedno, nie ukrywajmy, szczere słowo.
W tamtym momencie nie bardzo wiedziałaś, co właśnie się zdarzyło. Czy to jest prawdziwy Sasuke?! A może przez ten cały wypadek dostał jakiegoś urazu psychicznego i teraz nawet nie ma świadomości o własnych czynach? Przynajmniej tych niektórych?
***
O kurka xD Jest 40 gwiazdek pod rozdziałem ^^, szczerze powiedziawszy myślałam, że zajmie to trochę dłużej, a tu taka miła niespodzianka :D Wiem, że rozdział pojawił się z tygodniowym opóźnieniem, przepraszam :3
Wiem również, że czytający z reguły nie lubieją czytać notek pod rozdziałem xD
Toteż dodam tylko podziękowania za gwiazdki, komentarze i wszystko <3 Naprawdę Wam dziękuję! Zaczynając to opko byłam przekonana, że zacznie je czytać góra z pięć osób, a jest Was aż tyle, naprawdę z całego serca Wam dziękuję <3
Buziaki :
Melody ;**
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro