Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5.

Byliśmy już na Hawajach. Wysiadłam z samolotu, wzięłam bagaże i zaczęłam rozglądać się  dookoła. Było cudownie. Nagle zobaczyłam Steve'a. Stał koło mnie i patrzył. 

-Fajnie tu-oznajmił z bardzo spokojnym głosem.

-Tak. Bardzo przyjemnie-powiedziałam patrząc się na niego.

Chyba zauważył, że się na niego patrzę bo zaczął się uśmiechać. Szybko spuściłam wzrok na dół. W momencie ciszy, usłyszeliśmy jak Tony nas woła:

-Ej! Gołąbki! Przestańcie się gruchać i chodźcie!

-E! Wcale nie jesteśmy gołąbkami!

Powiedziałam i zaczęłam cicho chichotać a Steve razem ze mną... Wyglądał tak uroczo! Na nieszczęście musieliśmy przerwać tą chwilę i w końcu ruszyć się z miejsca. Musieliśmy szybko dotrzeć do ' Halekulani Hotel' (Nick nam załatwił ten hotel). 

Dotarcie do hotelu nie zajęło nam wiele czasu, jakieś 20 minut. Od razu przy wejściu dostaliśmy klucze do swoich pokoi. Chciałam już iść na górę do swojego pokoju, ale ktoś mnie zatrzymał.

-Hej młoda damo, pozwól że się przedstawię- Thor Odinson, król Asgard'u- długowłosy blondyn przedstawił się i ucałował mnie w dłoń. Ciągnął dalej- Jakby co nie musisz mi się przestawiać, reszta mi powiedziała jak się nazywasz.

-Aha... No dobrze- powiedziałam.

Thor wziął moje bagaże i powiedział, że z chęcią pomoże mi je wnieść. Uśmiechnęłam się i kątem oka zobaczyłam jak Steve się lekko krzywi. Nie wiem po co się tak krzywi i tak nic do siebie nie czujemy. Musiałabym go bardziej poznać.

Zaczęłam iść po schodach do swego pokoju. Thor za mną. Po pięciu minutach byliśmy przed drzwiami. Wzięłam klucz i otworzyłam. Mój pokój był niesamowicie przytulny, z widokiem na hawaje. Był akurat w moim stylu. Wzięłam jedną torbę od Thora i postawiłam ją obok łóżka ( to był najważniejszy bagaż, który zabrałam). Poprosiłam Thora, żeby drugą walizkę postawił koło szafy. Zrobił to o co go poprosiłam i wyszedł. Zaczęłam się rozpakowywać. Po rozpakowaniu wszystkich rzeczy zaczęłam uważniej rozglądać się po pokoju.

Siadłam na łóżku, przebrana w zwykłe ubrania i patrzyłam na to co było za oknem. Naprawdę piękne widoki. Nie wierze, że jestem właśnie na Hawajach! Wyszłam na balkon. To świeże powietrze, to niebo. Tak mi się strasznie to wszystko podoba! Usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi. To był Steve. Stał i patrzył się na widoki.

-Nie masz w swoim pokoju balkonu? (śmiech) Przyszedłeś do mnie pooglądać widoczki?- spytałam retorycznie.

-(śmiech) Jasne, że mam balkon w swoim pokoju. Po prostu przyszedłem... Tak o...- powiedział z naprawdę uroczym uśmiechem.

Nie wiem czemu ale bardzo podoba mi się jego uśmiech... W ogóle cała twarz!

-Może u mnie są lepsze widoki?-zapytałam.

-Na pewno są lepsze- odpowiedział i spojrzał na mnie.

Od razu się zarumieniłam.

-Rozumiem, czyli przeze mnie są lepsze widoki?- zapytałam znów retorycznie, śmiejąc się.

-(śmiech) Tak- odpowiedział patrząc się w oddal.

Patrzyłam na niego jak na księżyc. Steve niestety powiedział, że pójdzie już do swojego pokoju, i że spotkamy się wieczorem na imprezce Tony,ego. Zamykając drzwi puścił mi oczko.

Steve: 

Niesamowita kobieta. Zamknąłem drzwi i skierowałem się w stronę kuchni. Byłem strasznie głodny. Stałem już w kuchni... Miałem sobie zrobić coś sam ale ktoś mnie wyręczył. Na stole stał talerz z owocami morza itd. Siadłem na krześle i zacząłem jeść. Ciągle myślałem o Letty. To pierwsza kobieta, która mi się tak... Spodobała!

Letty:

Była godzina 18.30. O równej dziewiętnastej odbędzie się impreza Tony'ego. Miałam tylko pół godziny na wyszykowanie się. Wzięłam lokówkę i zaczęłam lokować moje kawowe włosy. Później musiałam wymyślić coś ładnego do ubrania. Wybrałam...

W sam raz. Jest już 18.50! Już muszę iść! Tylko jeszcze pójdę po Natashę (nie chce iść sama). Wyszłam szybko z pokoju, zamknęłam drzwi kluczem i poszłam do pokoju obok- do Natashy. Zapukałam i weszłam. Natasha była gotowa. Zsiadła z łóżka i ruszyła za mną. Tak samo jak ja zamknęła drzwi i ruszyłyśmy!!! Powoli schodziłyśmy ze schodów. Impreza miała odbyć się nad basenem, przy barze. Wanda siedziała na krześle a chłopcy przy barku, pijąc drinki. Chłopcy zaczęli gwizdać... Oprócz Bruce'a, Clinta i Steve'a- oni się tylko uważnie przypatrywali się czy to na pewno my.

-Witamy nasze panienki!- krzyknął Tony.

-Już się zaczyna! I tak będzie przez cały wieczór- powiedziała Natasha.

-WOW! ZGADŁAŚ! TAK BĘDZIE PRZEZ CAŁY WIECZÓR!- Tony krzyknął po raz drugi.

-Ile drinków wypiłeś?- zapytałam z wieeeelką ciekawością :D

I wtedy Tony już nic nie powiedział. Siadłyśmy koło Wandy (żeby nie była samotna) i wpatrywałyśmy się w chłopców. Widziałam jak Bruce patrzy się na Natashę a Natasha na niego. Pasowaliby do siebie. Oderwałam od nich wzrok i pomyślałam, że przejdę się do ogrodu (była tam taka urocza ławka). Byłam już w ogrodzie, na ławce. Miejsce to, było pięknie oświetlone (zamknijcie oczy i wyobraźcie sobie takie miejsce- wysokie palmy, egzotyczne kwiaty i piękna oświetlona ławka). Oparłam się i patrzyłam w górę, w gwiazdy. Zamknęłam oczy... I usłyszałam głos... Męski do tego. Mówił coś takiego, że 'LETTY, LETTY! GDZIE JESTEŚ!'. Później była chwila ciszy i znowu: 'NIE, CO WY ROBICIE! PUŚĆCIE MNIE!'. Wtedy otworzyłam oczy i ujrzałam Steve'a. Szedł w moją stronę.


--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

I jak? Nadal wiem, że głupio... Proszę o komy :'( 

<3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro