Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 10.

Byłam MEGA zdziwiona. Nikogo w hotelu nie było! Przeszukałam wszystkie pokoje... NIC, ZUPEŁNIE NIC TYLKO PUSTKA! Postanowiłam, że poszukam ich na zewnątrz. Mogą być wszędzie! czarną, skórzaną kurtkę i wyszłam z hotelu. Stanęłam przed budynkiem i zaczęłam się rozglądać czy przypadkiem nie wracają skądś i w ogóle... Koło hotelu nikt się nie plątał. Poszłam dalej. Nigdzie ich nie było. Dziwne... 

Postanowiłam, że wrócę do hoteliku i poczekam, może wrócą...  Szłam drogami Pearl City gdy nagle w centrum rozległ się straszny hałas. Ludzie zaczęli biec i krzyczeć. Ja szłam w ich przeciwną stronę. Musiałam sprawdzić co się dzieje. Byłam już niedaleko gdy centralnie w moją stronę szedł... Loki. To pewnie on spowodował to zamieszanie! Loki szedł w moją stronę z tym swoim ohydnym uśmieszkiem. Nie spuszczał ze mnie wzroku. Kiedy był bliżej moje serce szybciej biło. Nie było po mnie tego widać, ale się strasznie bałam. 

-Szukałem cie!- powiedział robiąc przy tym swoje niby przyjacielskie oczy (ja je tak nazwałam... Ciiiicho...).

-O, naprawdę?- z uśmiechem zadałam mu pytanie retoryczne.

-Naprawdę- odpowiedział.

-To było pytanie retoryczne CIOŁKU!- krzyknęłam gdy ten lekko się uśmiechnął.

- Jak mnie nazwałaś?!- oburzył się Loki.

Stuknął swoim berłem o asfalt. Wymierzył nim we mnie. W pewnym momencie zaczął do mnie szybciej podchodzić i strzelać z berła. Pociski były już blisko mnie, na szczęście osłoniłam się tarczą. Biegłam w jego stronę żeby go uderzyć. Byłam  zbyt pewna siebie... Myślałam, że coś mu zrobię. Kiedy miałam już go uderzyć, on odepchnął mnie uderzeniem w brzuch. Wywaliło mnie aż na szyby wielkich wieżowców! Leżałam na ziemi cała prawie w szkle. Krew zaczęła mi spływać po ustach, krztusiłam się. Nie miałam sił, ale w końcu się podniosłam. Byłam NA MAKSA wkurzona. Szybkim krokiem szłam w stronę Loki'ego. Następnie biegłam i uderzyłam go z pięści. Później zaczęłam wykonywać ruchy karate pomieszanie z czymś tam jeszcze.

-A więc tak się bawimy, Loki?

-Myślisz, że mnie pokonasz?

-Może...

Loki podniósł się i znowu strzelał pociskami z berła. Chciałam zrobić tarczę, ale zamiast niej zrobiłam MEGA wielką pięść. Powstrzymała pociski i od razu poleciała w stronę Loki'ego. Uderzyła go z całej siły. Gdy zachwycałam się moją nową "bronią", z góry nadleciał Iron Man. Gdy się odwróciłam ujrzałam resztę ekipy. 

-Co tu się stało?!- zapytała Natasha.

-Duży wybuch i... Loki- odpowiedziałam dziwnie spokojna- Dobrze, że akurat byłam niedaleko. Jakoś dałam sobie radę z tym bożkiem.

-A nic ci nie jest?- spytał Steve przybliżając się do mnie.

-Może jestem trochę poobijana, ale spokojnie- mówiłam- Gdzie wyście byli? Szukałam was wszędzie!

-My byliśmy na małej misji. Nie zabraliśmy cię bo chcieliśmy żeby nasza "fasoleczka" trochę sobie pospała- odpowiedział Tony.

Szeroko się uśmiechnęłam i popatrzyłam na Steve'a. 


--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Nie miałam lepszych pomysłów :( tak sobie napisałam XD


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro