*45*
Khaotung długo wlepiał wzrok w ekran laptopa przed sobą, usiłując cokolwiek z tego zrozumieć. Zwykle to Margaret zajmowała się jego social-mediami, on tego nie lubił. Wiedział, że w social-mediach trzeba być bardzo ostrożnym: jedno niewłaściwe słowo użyte przez pomyłkę lub gdy był nieświadomy jego innego znaczenia, mogło na zawsze zrujnować jego karierę, coś, na co pracował latami.
A teraz musiał się zmierzyć z kolejnym problemem.
Khaotung zacisnął wargi w wąską kreskę i przeczytał e-mail jeszcze raz.
„Khao, baby, hi!
Pewnie mnie nie znasz, chociaż przez lata usiłowałam zrobić wszystko, żebyś mnie dostrzegł. Przepraszam, że nie mam dość pieniędzy by kupić gadżety z Twojej kolekcji, niektóre są naprawdę urocze, szczególnie ten breloczek do kluczy! Przepraszam też, że nie stać mnie na wyjazd na jakikolwiek wyścig GP, ale uwierz mi, Khao, że robię wszystko, aby być przy Tobie. Czemu nigdy mnie nie dostrzegasz?"
Khaotung przerwał czytanie. First i Margaret patrzyli na niego z troską i niepokojem w oczach.
– Mam miliony fanów, trudno mi dostrzec i zapamiętać wszystkich. Smutno mi, że sprawiłem jej przykrość, ale naprawdę nie wiem, czego ona ode mnie oczekuje.
Jego głos brzmiał smutno. W dodatku poprzedniej nocy nie spał zbyt dobrze, co chwilę budząc się z wrażeniem, że jego serce tej nocy jest znacznie cięższe niż zazwyczaj. Jakieś wewnętrzne przeczucie podpowiadało mu, że wydarzy się coś niedobrego, a kiedy rano podzielił się tym przeczuciem z Firstem i NuNew'em, usłyszał w odpowiedzi:
– Nic dziwnego, że tak się czujesz. Zeszłej nocy jeden z nas musiał umrzeć.
– Kto? – Zapytał słabym głosem Khao, chociaż wystarczyło jedno spojrzenie na miejsce, gdzie powinna się znajdować runa parabatai, by zrozumiał, jeszcze zanim New to wymówił głośno.
– Tylko się nie denerwuj, dobrze?
– To Joong Archen, prawda?
– Tak, Khaotung, to Joong, twój parabatai.
Khaotung wtedy osunął się bez sił na podłogę, przewracając przy tym stojące obok biurka krzesło. Wróciły wszystkie wspomnienia.
Khaotung i Joong znali się od dawna, a poznali się przez ojca Thanawata, który był jednym z Rycerzy Światła i dowiedział się o przyjęciu trzynastoletniego wtedy Archena do Akademii Rycerzy Światła. Jego ojciec postanowił wtedy, że zapozna trzynastolatka ze swoim 16-stoletnim synem. Wierzył, że jego syn też pewnego dnia stanie u jego boku i razem wyruszą na wspólną misję. Nie doczekał tego dnia. Chociaż oficjalna wersja mówiła o ciężkiej, nieuleczalnej chorobie, ojciec Khaotunga tak naprawdę zginął podczas wykonywania swoich obowiązków. Umarł jako bohater i Khao zawsze już musiał mierzyć się z tym ciężarem odpowiedzialności i świadomości, że być może w bohaterstwie i męstwie nigdy nie dorówna swojemu ojcu.
Joong i Khaotung szybko się zaprzyjaźnili. Khao jako ten starszy czuł zawsze potrzebę opiekowania się Archenem, przez co połączyła ich bardzo silna więź. Khaotung wiedział, że w innym świecie Joong Archen ma rodzeństwo, jednakże tutaj był jedynakiem. Khao traktował go jak swojego brata i był gotów na wszystko dla niego. To on wyciągał Joonga z kłopotów, gdy młodszy w nie wpadał.
Khaotung pomyślał o tych wszystkich razach, kiedy Joong przychodził do niego prosząc o radę lub pomoc w zrealizowaniu jakiegoś planu. Khao próbował się sprzeciwiać, kręcił głową i robił zniechęcające miny, ale ostatecznie zawsze mu pomagał.
– Dlaczego nikt mi nie powiedział?
– Nie było czasu. Przepraszam. Wiem, że powinniśmy byli ci powiedzieć, ale musieliśmy go ratować. To był jedyny sposób.
– Jedyny sposób? Jak to? Chyba nie nadążam.
– Bo widzisz, Dunk był poważnie chory i żeby go ratować, Joong zawarł pakt z Księciem Piekieł, czym zdenerwował Chóry Anielskie, które uznały go za niegodnego run oraz nazwy Rycerz Światła. Przed północą miał zostać wypędzony do świata Niemagicznych, pozbawiony wszelkich wspomnień. Magnus Bane się o tym dowiedział. Okazało się, że Dunk'a można uleczyć, ale decyzja Aniołów jest, jak wiesz, nieodwołalna i ostateczna. Musieliśmy coś wymyślić, jeśli nie chcieliśmy stracić Joonga i pozwolić na jego wypędzenie do świata, do którego tak naprawdę nigdy nie należał. Dlatego postanowiliśmy pozwolić mu umrzeć po ataku wampira.
– Żartujesz!
– A czy wyglądam, jakbym żartował? – NuNew na ekranie telefonu Khaotunga miał poważną, smutną minę. Nie, z pewnością nie żartował.
– Czyli Joong będzie teraz wampirem?! – Krzyknął Khaotung, gdy to do niego dotarło.
– Tak. To najlepsza z naszych opcji, nie mieliśmy innego wyjścia. Fourth może ci powiedzieć, jak cholernie trudna jest utrata wspomnień nie tylko dla osoby, która została tym dotknięta, ale także dla wszystkich jego bliskich. Jesteś pewien, że tęsknota za nim nie sprawiłaby, że ty albo Dunk wymkniecie się do świata Niemagicznych, żeby się z nim spotkać? A on nie będzie wiedział, kim jesteście. To będzie bolało. Nie mogliśmy na to pozwolić. Powtarzam, to była nasza najlepsza opcja.
– Rozumiem – Powiedział tylko Khaotung.
– Ale to znaczy, że Joong żyje, prawda? – Do rozmowy włączył się First, ustawiając telefon tak, że teraz bardziej pokazywał jego własną twarz. Nadal obaj z Khaotungiem siedzieli na podłodze.
– W pewnym sensie tak, niedługo się obudzi.
– Czyli będziemy mogli go odwiedzić?
– Na razie nie. To zbyt niebezpieczne. Musicie poczekać, aż cały proces dobiegnie końca. Przedtem Joong może nie odzyskać w pełni swojej świadomości i zranić was.
– Okay, rozumiem.
– Khao, naprawdę przepraszam w imieniu swoim i P'Zee. Naprawdę nie mogliśmy podjąć innej decyzji – NuNew zwrócił się bezpośrednio do Khaotunga i widać było, że czuje się winny.
– Nie, nie martw się. Nie jestem na was zły ani nic. Wiem, że nie można było zrobić nic innego. Cieszę się, że tak postąpiliście.
– Na pewno?
– Tak, na pewno.
– No to w porządku. A jak tam twoje przygotowania do sezonu Formuły 1?
NuNew bezpiecznie zmienił temat na lżejszy i to pozwoliło Thanawatowi w zabawny sposób ponarzekać na wszystkie „trudności", jakie napotykał na swojej drodze.
A teraz, pół godziny później, do pokoju, który Khaotung dzielił z Firstem, przyszła jego pani menadżer z bardzo złymi wiadomościami. Bez zbędnej zwłoki pokazała mu e-mail, który przyszedł na jego konto na g-mailu.
Khaotung wzruszył ramionami i czytał dalej. Kolejne zdania coraz bardziej mroziły mu krew w żyłach. Na koniec już wiedział, z czym ma do czynienia. To był stalking w najczystszej i najbardziej przerażającej formie. A dziewczyna kierowała w ich kierunku groźby, co do których nie mógł być pewien, że ich nie spełni.
„Khao, wiesz, że Cię kocham, prawda? Skarbie, obiecuję, że zrobię dla Ciebie wszystko, powiedz mi tylko, czego ode mnie chcesz? Widziałeś mojego Instagrama? Na pewno tak, oznaczałam Cię w moich postach tak wiele razy, że nawet ktoś z tak wielką ilością fanów musiał to zauważyć, prawda? Powiedz mi w takim razie, dlaczego wybrałeś Firsta? Co jest w nim takiego niezwykłego? Że jest facetem? Przepraszam, skarbie, naprawdę przepraszam, że urodziłam się dziewczyną, jeśli to coś zmieni, mogę przejść operację. Wystarczy Twoje jedno słowo, naprawdę! Zostaw First'a, wiem, że on jest uroczy, ale on do Ciebie nie pasuje".
Khaotung znów się zatrzymał.
– Skąd ona wie o tobie?
– Nie mam pojęcia, sądziłem, że nikt o nas nie wie, że potrafimy się ukrywać – First był pełen obaw. Ta dziewczyna była kolejnym powodem, dla którego First miał problemy z ufaniem ludziom. Nie był pewien, do czego ktoś taki może się posunąć. Jego wyobraźnia podsuwała mu czarne scenariusze, w najgorszym z nich ta dziewczyna pojawiała się nagle przed hotelem, w którym mieszkali i gdy wychodzili, atakowała ich nożem, raniąc śmiertelnie Khaotunga. Bał się tego. Bał się, że jego wizje mogą stać się prawdą. – Khao, chyba nie powinniśmy na razie opuszczać w ogóle hotelu.
– Czemu?
– Później ci wyjaśnię, po prostu zaufaj mi, na razie lepiej nie wychodzić.
Khaotung spojrzał na Firsta i zrozumiał, że w tej sprawie lepiej się z nim nie spierać. Bawiąc się nerwowo palcami Thanawat wrócił do czytania e-maila.
„Khao, kochanie, robię wszystko, żeby być przy Tobie. Mam nawet pracę, która pozwala mi odłożyć naprawdę dużo pieniędzy. Chcę, żebyś był ze mnie dumny tak, jak ja jestem dumna z Ciebie. A First co ma? Zanim się poznaliście, nie miał nawet pracy, był nikim. Naprawdę, w czym on jest lepszy ode mnie? Pomyśl tylko o tym: ja umiem gotować, mogę Ci zawsze gotować. Obiecuję, że zawsze będę na Ciebie czekać w naszym domu z ciepłym posiłkiem. Obiecuję, że zawsze będę Cię wspierać. A jeśli już tak bardzo się upierasz, żeby mieć Firsta nadal jako Twojego chłopaka, to proszę bardzo, ja nie mam z tym problemu. Możesz być i ze mną i z nim. Po prostu daj mi szansę udowodnić Ci, jak wiele jestem warta.
Pozwól mi Cię ostrzec: jeśli się nie zgodzisz, Twój chłopak będzie cierpiał i obiecuję, że zrobię wszystko, abyś już nigdy nie chciał z nim spać ani go pocałować, czy choćby przytulić.
To jak, Khao? Myślę, że to uczciwa transakcja? Przecież nie proszę, żebyś się ze mną ożenił(oczywiście to byłoby super, ale nie jestem aż tak szalona, ha ha ha!), po prostu mnie nie odrzucaj.
Będę na wyścigu w Bahrajnie, spotkajmy się tam. Napisz do mnie na IG.
Czekam,
Twoja na zawsze,
~ Sweet Girl, Chika.
PS Wiesz, że to Twoja wina, prawda?
Wyświetliłeś Instastories tamtej dziewczyny i skomentowałeś oraz polubiłeś jej post, ponieważ jest utalentowana, prawda? A czy przez chwilę chociaż pomyślałeś, co będą czuli inni Twoi fani, którzy kochają Cię całym sercem, którzy finansują Twoje marzenia, a których Ty całkowicie ignorujesz? Skarbie, albo zaczniesz zauważać wszystkich swoich wiernych kibiców, szczególnie tych, którzy są z Tobą od lat, albo nie zauważaj nas wcale, ale nie wyróżniaj niektórych tylko dlatego, że mają do czegoś talent! Phi! Ci, którzy mają do czegoś talent, sami sobie poradzą w życiu, nie musisz ich wspierać, oni sobie poradzą. To było wredne, Khao i zapamiętaj, że jeśli się nie zgodzisz na proponowany przeze mnie układ, zapłacisz za to w inny sposób. Przemyśl to. Albo wyświetlasz i lajkujesz posty wszystkich, albo nikogo. Powodzenia w nadchodzącym sezonie! Kocham Cię!".
Te słowa, z których ogromna większość powinna nieść ze sobą pozytywne emocje, teraz brzmiały jak groźba i powodowały, że po ich ciałach przechodziły ciarki. Ciałem Firsta wstrząsnął dreszcz. Mimo tego, jak okrutnie to brzmiało, pomyślał, że ta dziewczyna miała trochę racji, on sam był nikim, nie miał zawodu ani wykształcenia, dopiero niedawno i to przy ogromnej pomocy Khaotunga i Lewisa Hamiltona zdobył prawo jazdy, nie mógł też dać Khaotungowi dzieci, o których też marzył i wiedział, że chociaż Tung zgadza się na adopcję, wcale nie jest z tego powodu aż tak zadowolony.
– Miałam ci tego nie pokazywać, ale to nie jest pierwszy e-mail od tej dziewczyny. Mamy ich znacznie więcej. Pisała do ciebie od wielu miesięcy.
– I nic mi o tym nie powiedziałaś?
– Nie chciałam cię tym obciążać, twoja praca jest i tak bardzo stresująca. Miałam nadzieję, że jeśli będziemy ją ignorować, to w końcu się znudzi.
– Marge, jesteś dorosłą kobietą z ogromnym doświadczeniem, jak ktoś tak profesjonalny jak ty mógł pomyśleć coś tak naiwnego?
– Przepraszam! Bo... Bo fani często wysyłają podobne wiadomości w przypływie emocji. Niektórzy pisanie wiadomości do swoich idoli traktują jak formę terapii, wiesz, że nie wszyscy mogą sobie pozwolić na prawdziwą terapię. Wielu z nich opowiada w tych wiadomościach o sobie, o swoim dniu, o swoich problemach i swoich małych lub większych zwycięstwach, chyba myślałam, że teraz będzie tak samo. Z początku to były naprawdę niewinne wiadomości.
– Wiem, ale czy nie pamiętasz, dlaczego nie chciałem w ogóle odczytywać wiadomości od kibiców?
– Tak... Tak, pamiętam – Przyznała ze skruchą Margaret. – Nie chciałeś nikogo urazić ani pominąć, a bałeś się, że nie będziesz miał dość czasu, by poświęcić choćby odrobinę uwagi każdemu.
– Właśnie, Marge, właśnie.
Margaret westchnęła ciężko.
To First zadał następne pytanie.
– Dlaczego jednak teraz zdecydowałaś się nam to pokazać?
– Z powodu tego filmiku – Margaret przysunęła laptop do siebie, odszukała plik, który został wysłany z innego adresu e-mail. – Dziewczyna myśli, że jest sprytna, ale nasi technicy już odkryli, że oba adresy e-mail należą do tej samej osoby.
Granica między złem a dobrem w tym przypadku była naprawdę cienka. A granica pomiędzy byciem dobrym, wspierającym, lojalnym fanem dla tej dziewczyny zatarła się zupełnie. To napawało ich największym lękiem.
Na filmiku zobaczyli tylko czyjeś ręce, a w nim mnóstwo fotografii. Dłonie pokazały fotografie do kamery. Jedna dłoń sięgnęła po zapalniczkę i podpaliła trzymane w drugiej ręce zdjęcia. W tle wyraźnie słychać było szeptane dziwnie zniekształconym głosem słowa: „I will kill your boyfriend, I will kill him, I wanna kill him. First will die, he will die, I wanna kill him, I will kill him!", a potem usłyszeli przerażający, mrożący krew w żyłach, demoniczny śmiech. Dłonie pokazały do kamery lalkę, która wyglądem nieco przypominała Firsta. Jedna dłoń zaczęła nożem rozcinać prawy policzek lalki, powoli zsuwając się niżej i tnąc również klatkę piersiową. Dłoń odłożyła nóż i sięgnęła po nożyczki, którymi odcięła lewą rękę lalki.
„Zgódź się na propozycję mojej koleżanki albo ja zrobię to samo z twoim chłopakiem".
– Myślę, że policja powinna się tym zająć – Powiedział First, gdy nagranie zakończyło się dźwiękiem przypominającym wystrzał z broni palnej.
– Nie, nie możemy sobie na to pozwolić. Rozmawiałam z P'Zee, wysłał tam już kogoś. Podejrzewamy, że dziewczyna może być opętana. To nie ona to wszystko robi, tylko demon. A jeśli tak jest, to musimy zrobić wszystko, by ocalić jej duszę.
– Demon? Tak myślisz? A nie jest po prostu chora psychicznie?
– To też możliwe, dlatego P'Zee obiecał wysłać tam swoich najlepszych i najbardziej doświadczonych ludzi. Poza tym, są różne typy chorób psychicznych, sam byłeś chory, więc chyba rozumiesz to najlepiej.
– Tak, niestety rozumiem to. Ale zobacz, w moim przypadku okazało się, że dało się to prawie całkiem wyleczyć i że miało to swoje podłoże w tragicznych przeżyciach, a co, jeśli choroby psychiczne są po prostu sposobami naszych umysłów na radzenie sobie z cierpieniem?
– Nie wiem, First, nie jestem psychiatrą ani naukowcem – Margaret wzruszyła ramionami. – W każdym razie mam nadzieję, że ta dziewczyna dostanie odpowiednią pomoc.
– Jeśli ta sprawa jest już załatwiona, to po co mi to pokazałaś? – Khaotung wykazał zaciekawienie.
– Ponieważ chcę, żebyś był ostrożny. Od teraz masz całkowity zakaz korzystania z social-mediów, twoimi kontami na portalach społecznościowych będą zarządzać ludzie od PR oraz ja sama osobiście.
– Przecież ja i tak prawnie nie używam Instagramu, czasem tylko korzystam z Twittera lub TikToka. Czy to znaczy, że już nie mogę z nich korzystać?
– Możesz, ale musisz utworzyć sobie nowe, prywatne konto i musisz dokładnie pilnować tego, co tam publikujesz.
Khaotung poczuł się tak, jakby ktoś uderzył go w żołądek.
To prawda, że nie przepadał za bardzo za social-mediami, ale nie był ich przeciwnikiem. Lubił od czasu do czasu podzielić się ze swoimi fanami fragmentami swojego życia, miał wtedy wrażenie, że jest bliżej nich. Chciał być dla nich dobrym idolem, kimś, kto docenia ich wsparcie i zaangażowanie, kimś, kogo będą chcieli wspierać, ponieważ na to zasługuje.
– Wiesz? Zastanawiam się, czy w takim razie nie warto dokonać publicznego coming out'u... Ludzie nie wiedzą, że nie interesują mnie kobiety, może gdyby wiedzieli, że mam już kogoś, kogo kocham i kto kocha mnie i z kim chcę spędzić resztę mojego życia, to może daliby mi spokój?
– Wierzysz w to?
Khaotung zamyślił się na chwilę, a potem z wahaniem odpowiedział.
– Nie wiem, chyba chciałbym w to wierzyć.
– Khao, jesteś moim ulubionym podopiecznym i dlatego nie chcę tego mówić, ale muszę to powiedzieć, niezależnie od tego, jak bardzo nie chcę tego mówić. Jeśli chcesz jeszcze się ścigać w Formule 1, to nie możesz tego zrobić. Wszyscy wiemy, dlaczego.
– Chory świat – Khaotung mruknął do siebie pod nosem, krzywiąc się z niesmakiem. First poklepał go pocieszająco po kolanie.
– Pewnego dnia wszystko się zmieni, ludzie nas zaakceptują, zobaczysz. Nasz czas jeszcze nadejdzie.
– I nie jesteś zły o to, że musimy się ukrywać?
– Nie, dlaczego miałbym być zły o coś takiego? To nie twoja wina, a myślenia ludzi, które ukształtowało się w taki sposób przez setki lat nie zmienisz w jeden dzień ani nawet tydzień. Na to potrzeba czasu. Nie martw się. Co prawda czasem chciałbym pokazać cię tym wszystkim ludziom, którzy mnie kiedyś przekreślili, którzy mnie odrzucili, żeby zrozumieli, że nie wolno nikogo odrzucać tylko dlatego, że się od nas różni, ale to też nie przyniosłoby niczego dobrego. Nie chcę, żeby mi zazdrościli. Zazdrość to złe uczucie. A wiem, że dumni ze mnie raczej nie będą, więc po co mam im mówić? Może sami kiedyś zrozumieją swój błąd.
Khaotung poczuł rozpierającą go dumę po tych słowach. Pomyślał, że jego chłopak jest naprawdę mądry i kochany, wspaniałomyślny i silny. Z trudem oparł się pokusie chwycenia go w ramiona i ucałowania w czoło.
– Kocham cię – Powiedział tylko bardzo cichutko tak, żeby tylko First go usłyszał. Domyślił się, że mimo to Marge to usłyszała, ale ona taktownie udała, że jest bardziej zainteresowana czymś w swoim telefonie niż jego słowami.
Obaj wiedzieli, że jeszcze długa droga przed nimi, ale przecież zaczynali już dostrzegać małe pozytywne zmiany. Wyglądało na to, że wszystko szło w dobrym kierunku.
Tego dnia Khaotung miał w grafiku zapisaną sesję w symulatorze, więc pożegnał Firsta i Margaret i udał się na trening. First i Marge jak para najlepszych przyjaciół wybrali się razem na zakupy, przy których mieli mnóstwo dobrej zabawy. First wciąż nie mógł uwierzyć w to, jak diametralnie zmieniło się jego życie: jeszcze całkiem nie tak dawno czuł się wyrzutkiem społecznym, kimś, kto nie zasługuje na szczęście. On też kochał Khaotunga już wcześniej, ale chociaż potrafił mówić do jego zdjęć w swoim pokoju, tak naprawdę nigdy nie czuł się dość dobry, by choćby spróbować napisać do niego na Instagramie. Od czasu do czasu zostawiał tylko jakiś miły komentarz pod postem kierowcy F1, ale na tym się kończyło. Khao tylko raz zostawił polubienie pod jego komentarzem i First później przez wiele tygodni zastanawiał się, czy Thanawat nie zrobił tego przez pomyłkę.
– Ja też byłem jego fanem – Powiedział do Margaret, gdy wspólnie przeglądali pluszowe misie w poszukiwaniu czegoś odpowiedniego dla ośmioletniej bratanicy Margaret.
– Wiem, First. Ale ty nigdy mu się nie narzucałeś, nigdy nie szukałeś informacji na temat jego prywatnego życia, wspierałeś go, wiemy o tym, widzieliśmy twoje posty i komentarze, ale ty nigdy nie przekroczyłeś granicy, a kiedy się spotkaliście, nie od razu wiedziałeś, kim jest, prawda?
– Eeee? – First nie był pewien, czy może szczerze odpowiedzieć na to pytanie. Wciąż pamiętał ich pierwsze spotkanie, a raczej zderzenie, podczas którego Khaotung uratował go od upadku. Zdawało mu się, że to wydarzyło się całe ery temu.
– Wiedziałeś?
– Tak jakby to zgadłem. Tung nie jest dobrym aktorem – Przyznał First, unikając jej spojrzenia. Udawał, że bardziej interesuje go kolorowy miś pluszowy przed nim. Chwycił zabawkę w rękę i pokazał ją Margaret. – Myślę, że ten będzie idealny.
Margaret przeczuwając, że First nie chce o tym rozmawiać, zabrała maskotkę z jego rąk i przyjrzała się jej uważnie. Rzeczywiście był to uroczy, tęczowy miś ze śliczną, czerwoną kokardą na szyi i czerwonymi wyszytymi napisami na tylnych łapkach: „I love you".
– Tak, to bardzo ładny miś. Będziesz mógł sam jej go wręczyć. Mój brat ma jutro nas odwiedzić.
– Ja?
– Yhm, ty. Ty wybrałeś tego pluszaka, ty jej go dasz.
– No dobra... Tylko nie jestem pewien, czy... Bo wiesz, ja... Ja nigdy nie miałem dobrego kontaktu z dziećmi.
– Nie martw się, Astrid jest bardzo uroczą, młodą dziewczynką, polubisz ją od razu.
– Skoro tak mówisz...
🥰✨💛💖❤️🤪🪄☀️👀☺️🤣💙🤔🧡🤍👻👋🥺🤦🏻♀️😒😤😡😎🇵🇱🤩😈😇🤫😭😟😬🤗😅😂😜😆
Od autorki!
Ten rozdział napisałam na prośbę pewnej bardzo miłej osoby, która bardzo mi przez ostatnie miesiące pomogła ❤️ Dziękuję Ci, że jesteś i przepraszam, jeśli kiedykolwiek Cię zmartwiłam lub rozczarowałam ❤️
Dziękuję też każdemu, kto to czyta 💖 Jesteś wspaniała, wspaniały 💛
Miłego dnia Magiczni Ludzie 💖💛 Nigdy nie zapominajcie, że w każdym z nas tkwi Magia, tylko musimy nauczyć się ją dostrzegać 💛💖
~Annie
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro