Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

*35*

Jako kierowca Formuły 1, Khaotung był uznawany za podobny talent jak najlepszy w dwóch ostatnich sezonach Max Verstappen, jednak nie miał tyle szczęścia. Jego wypadek i kontuzja wykluczyły go z walki o tytuł mistrzowski, pomimo tego, że należał do zespołu, który dysponował świetnym bolidem. Gdy wrócił do rywalizacji niemal na sam koniec sezonu, mógł tylko minimalizować straty. A bycie Rycerzem Światła, zamiast mu w tym pomóc, tylko jeszcze bardziej przeszkadzało. Nie miał już czasu na nagrywanie swoich urbexowych przygód, a jego fani narzekali na brak ciekawego kontentu z jego strony. Dopiero przejście do zespołu Alpine, gdzie mógł jeździć u boku nieco starszego od siebie Pierre'a Gasly'iego, który również należał do tajnego stowarzyszenia i był tak jak i Khaotung Nocnym Łowcą, pozwoliło mu złapać oddech. Jednak musiał przyznać uczciwie, że nie byłoby to możliwe bez wsparcia jego chłopaka, Firsta Kanaphna, który towarzyszył mu wszędzie.

Zespół Alpine postanowił wykorzystać przerwę pomiędzy sezonami na przedstawienie swojego nowego kierowcy swoim wiernym kibicom. Pierre i Khao często występowali razem i Khao bardzo się z tego cieszył, wiedząc, że Pierre był zawsze gotów mu pomóc, ponieważ on jako jeden z nielicznych poza Lewisem Hamiltonem, Carlosem Sainzem i Lando Norrisem wiedział o tajemniczym świecie, o którym nie mieli pojęcia Niemagiczni.

Szefostwo Alpine miało nadzieję, iż pozyskany prosto z czołowego i legendarnego zespołu Scuderia Ferrari kierowca wniesie do ich pracy coś nowego i nie pomylili się wiele.

– Prawdę mówiąc nie chcemy wyróżniać żadnego z naszych kierowców – Mówił przed kamerami dyrektor wyścigowy Alpine. – Damy im takie same szanse, będą mieli do dyspozycji identyczne bolidy i to od nich samych będzie zależało, który z nich będzie wyżej w klasyfikacji generalnej.

Zapytany o to Pierre odpowiadał ze spokojem:

– Nie obawiam się konkurencji ze strony Khaotunga, nie zamierzamy powtarzać błędów Hamiltona i Rosberga. Każdy z nas ma swoje zadania i naszym celem jest oczywiście walka o jak najwyższe pozycje.

First uśmiechnął się, patrząc zza kulis na siedzących przy niewielkim stole sportowców obstawionych z każdej strony mikrofonami i kamerami. Od czasu do czasu słychać było dźwięk migawki aparatu, a pod sufitem krążyła pojedyncza, wkurzająca mucha. Sala konferencyjna w hotelu była niewielka, ale klimatyzowana. Khao zdawał się nie czuć presji, ale First wiedział, że to tylko przykrywka. Jego chłopak, chociaż nie przyznawał się do tego, był świetnym aktorem, swoje zdenerwowanie ukrywał za niezbyt szczerym uśmiechem i lekko nerwowym śmiechem, głupimi żartami i cytatami zaczerpniętymi od innych kierowców. Zaśmiał się głośno, gdy usłyszał go cytującego Kimi'iego Raikkonena:

– Dajcie mi spokój, wiem, co mam robić.

Pierre też się roześmiał i poklepał Khao poufale po plecach. First poczuł nieprzyjemne uczucie zazdrości. Nie wolno było mówić o tym głośno i oficjalnie Pierre miał dziewczynę, ale w padoku niemal wszyscy znali prawdziwą naturę związku Pierre'a i innego kierowcy F1, niskiego, ale zabawnego Japończyka, Yukiego Tsunody i właśnie to niepokoiło Firsta najbardziej. Pierre zdecydowanie zbyt często spoglądał na Khaotunga, zbyt często go dotykał i Kanaphanowi się to nie podobało, ale nie mógł nic na to poradzić. Niczego nie ułatwiał fakt, że Yuki ścigał się w innym zespole.

First musiał zacisnąć mocno zęby, gdy zobaczył, jak Pierre nieświadomie położył swoją dłoń na ręce Khaotunga.

„To mój chłopak, łapy precz, Gasly!" – Pomyślał i uderzył pięścią o własne kolano. Siedząca obok Margaret westchnęła głośno i First spojrzał na nią.

– Co? – Zapytał głupio.

– Jeszcze pytasz? Nie denerwuj się, twój Khaotung nie widzi świata poza tobą.

– Może i tak, ale wiesz, jaką reputację ma Gasly – Odpowiedział jej, rozprostowując palce tak mocno, że słychać było, jak strzeliły mu kości.

– To tylko jego wizerunek medialny, Pierre nie jest playboy'em, jeśli o to ci chodzi.

– A te wszystkie kobiety wokół niego? Zmienia je jak rękawiczki.

– Bo musi. Myślisz, że on albo Yuki są z tego zadowoleni? Znasz nasz sport, wiesz, że żeby się utrzymać tutaj, musimy przestrzegać pewnych zasad.

– Nawet jeśli nas ranią?

– Nawet wtedy. Chcesz, żeby Khaotung spełnił swoje marzenia, prawda?

First nie odpowiedział, tylko kiwnął głową i zamyślił się. Przypomniał sobie wydarzenie sprzed dwóch dni. Zrozumiał, że gdyby nawet Pierre robił wszystko, by poderwać Khaotunga, Tung na to nie pójdzie. Ufał swojemu chłopakowi i był tym zaskoczony. Thanawat był pierwszą osobą poza Fourth'em, której Kanaphan ufał, a jednak strach i niepokój będące pozostałością po jego dramatycznych przeżyciach, zawsze dawały o sobie znać w najmniej oczekiwanych momentach.

Khaotung miał jedno zadanie: musiał nagrać reklamę dla jednego ze sponsorów, a była nim firma zajmująca się elektroniką. Nie był z tego powodu zachwycony, a First od razu zauważył jego markotną minę i domyślił się jej powodu.

– Ej, nie martw się, nagrasz to szybko i po sprawie.

– Tak, wiem, ale o ile lubię nagrywać urbexy i nawet nie mam problemu z udzielaniem wywiadów przed kamerami, o tyle nie lubię występować jako aktor, gdzie mam napisany scenariusz, którego muszę się sztywno trzymać. Lubię improwizować, a to? To nie dla mnie – Khao rzucił plikiem zadrukowanych kartek na pobliski mały, biały stolik przyniesiony tutaj przez osoby zajmujące się scenografią specjalnie w celu nagrania tego krótkiego spotu reklamowego. Na równie białej szafce za jego plecami już stały produkty, które miał reklamować, a pozostali pracownicy zajmowali się dopracowaniem ostatnich szczegółów, ustawieniem kamer i świateł oraz dekoracjami. First i Khaotung siedzieli obok siebie, ale nie za blisko, na rażąco czerwonej kanapie, która wyraźnie kontrastowała z czarnym tłem za ich plecami i białymi meblami.

– Oj, Tung, czemu się tym tak przejmujesz? Jestem pewien, że pójdzie ci świetnie – First poklepał go po ramieniu.

Nie mieli jednak czasu na dłuższe rozmowy, ponieważ przyszła Margaret, wzywając Khao do charakteryzatorni.

Kolejne kilka godzin Khaotung spędził na przymierzaniu różnych przebrań, ćwiczeniu swojej roli oraz krótkiej sesji zdjęciowej, która poprzedzała pracę nad promocją produktu nowego sponsora Alpine. First nie nudził się ani przez chwilę, dając się wciągnąć lekturze opowiadania typu fanfiction, które napisała o nich jedna z fanek w popularnej w Europie aplikacji o nazwie Wattpad. Od czasu do czasu śmiał się cicho, zaskoczony wyobraźnią autorki.

Tak im minął czas aż do przerwy. Wszyscy pracownicy z ulgą opuścili duszny pokój, który służył jednocześnie za przebieralnię dla Khaotunga oraz scenę do nagrywania reklamy. Khao był zbyt zmęczony, więc poprosił tylko First'a, by przyniósł mu kubek jego ulubionej kawy ze sklepu umieszczonego w sąsiednim budynku. Kanaphan bez wahania wykonał polecenie swojego chłopaka, a gdy wracał, zobaczył coś, czego zupełnie się nie spodziewał i przez co omal nie wylał zakupionej dla siebie i Thanawata kawy.

First zatrzymał się gwałtownie, nie wierząc w to, co widzi. Jakaś młoda dziewczyna, która nie mogła mieć więcej niż 20 lat chwyciła właśnie w tym momencie Khaotunga za rękę. Była niemal jego wzrostu, a do tego nosiła wysokie szpilki. Miała na sobie króciutką, czarną, obcisłą spódniczkę eksponującą jej zgrabne nogi i koszulę na krótki rękaw w kolorze lawendy. Włosy upięła w wysoki kok. Z tej odległości First nie mógł usłyszeć, o czym rozmawiają, ale zauważył, że jego chłopak usiłował wyrwać swoją dłoń z jej uścisku. Na jego twarzy malowała się pogarda. Najwidoczniej znał ją i nie lubił jej. Dziewczyna nie przejmowała się tym lub udawała, że się tym nie przejmuje. Odważnie pochyliła się do przodu, patrząc mu w oczy. First podszedł bliżej, ukrywając się za ciemnozieloną kotarą, która oddzielała prowizoryczną charakteryzatornię od równie prowizorycznej sceny. Stąd widział i słyszał wszystko doskonale.

– Puść mnie i odejdź, zostaw mnie w spokoju – Khaotung powiedział ostrzegawczym tonem.

– Niby dlaczego miałabym to zrobić?

– Choćby dlatego, że jeśli mnie nie puścisz, wezwę ochronę.

– Phhh, nie boję się ich. Jakbyś zapomniał, jest ze mną Billy. Czeka na korytarzu. Zanim zdążysz wezwać swoich osiłków... W każdym razie, hmm, myślę, że wiesz, co się stanie, prawda?

Spojrzała na niego, uważnie przyglądając się jego reakcji.

Na dźwięk tego imienia Khaotung wyraźnie pobladł. A First wiedział, dlaczego. Podstawą ich związku była szczerość i Khao opowiedział mu o swoim pierwszym chłopaku. Billy'iego poznał podczas nagrywania pierwszego wywiadu tuż po dołączeniu do Scuderii Ferrari. Billy był tłumaczem, który towarzyszył mu wszędzie, dzięki czemu Thanawat mógł bez obaw posługiwać się swoim ojczystym językiem nawet podczas konferencji prasowych z dziennikarzami z całego świata. W pracy bardzo mu pomagał, poza nią... Bywało różnie. Khao jeszcze nie był wtedy pewien, czy uda mu się utrzymać w Formule 1, a Billy Patchanon zawsze umiał go pocieszyć i wyciągnąć z dołka. Połączyły ich dość niezobowiązujące relacje, nie chodzili na randki ani nic takiego, Billy tego nie chciał, a Khao nie protestował, wiedząc, jak by się to odbiło na jego karierze, on także wolał zachować to w tajemnicy.

Ale Billy już po kilku tygodniach zmienił się nie do poznania. Zniknął gdzieś miły, pomocny, nieco niegrzeczny chłopak, który potrafił jednym pocałunkiem zwalić go z nóg. Jego miejsce zajął toksyczny typ gangstera. Khao szybko przekonał się, że Billy był po prostu niebezpieczny. Nie podobało mu się to, że Billy zaproponował, by nagrać ich podczas jednej z ich nocnych aktywności, ale gdy próbował protestować, Billy zaczął go szantażować. W końcu Khao musiał uciec się do podstępu i pomocy swoich zaufanych ludzi w Instytucie(to właśnie za to został zdegradowany, gdy Zee dowiedział się o wszystkim). Od tamtej pory Khaotung sądził, że będzie miał spokój. Minęły jednak zaledwie 2 lata, gdy Billy znów dawał o sobie znać. Nie bezpośrednio, ale za pośrednictwem tej dziewczyny.

– To jak będzie, Kao? Zrobisz to ze mną, czy mam powiedzieć Billy'iemu o twoim chłopaku?

– Moim chłopaku? Nie, nie mieszaj go do tego, Bella, on nie ma z tym nic wspólnego.

– Tak sądzisz? – Dziewczyna spojrzała na swoje bogato ozdobione paznokcie, jakby były najciekawszą rzeczą pod słońcem. First zauważył, że Khaotung stał się spięty. Stał niemal całkiem prosto, a prawą dłoń zacisnął w pięść. First pomyślał, że jeszcze chwila i Khao eksploduje, a ta dziewczyna najwyraźniej tego chciała. Prowokowała go, znając jego nieco wybuchowy charakter. – Jest twoim chłopakiem, a to znaczy, że ma z tym wszystko wspólne. A ty jesteś głównym punktem wspólnym – Zbliżyła się jeszcze bardziej do niego, stukając palcem w jego pierś ukrytą za firmową koszulką Alpine.

– Czego chcesz?

– Prześpij się ze mną, to zostawimy Firsta w spokoju, to nie takie trudne – Dziewczyna chwyciła go za szyję i próbowała przyciągnąć do siebie, lecz on odepchnął ją brutalnie, uderzając otwartą dłonią w policzek. Był sportowcem, wiele godzin spędzał na siłowni, był też Rycerzem Światła, który często trenował walkę wręcz, więc jego cios spowodował ogromny ból. Dziewczyna upadła na podłogę. Natychmiast zaczęła rozcierać dłonią bolące miejsce. Spojrzała na niego z rozczarowaniem.

– Nigdy tego nie zrobię, słyszysz? Nigdy nie zdradzę Firsta. I lepiej trzymaj swojego brudnego braciszka z daleka od nas, jeśli nie chcesz, żeby wywieźli was oboje w plastikowych workach. First jest dla mnie wszystkim, jeśli spadnie mu choćby jeden włos z głowy, pożałujecie tego oboje. Nie pozwolę, by ktokolwiek go skrzywdził.

Był to pierwszy raz, kiedy First zobaczył, jak Khao komuś grozi. Był przy tym bardzo stanowczy i pewny siebie, jego lodowaty ton nie pozostawiał miejsca na żadne wątpliwości.

– I zapamiętaj jeszcze jedno: nie wchodzi się pomiędzy dwoje zakochanych ludzi, bo możesz się sparzyć. Powiedz Billy'iemu, że już się go nie boję, a jeśli zobaczę któreś z was w pobliżu mojego chłopaka, możesz być pewna, że znajdę sposób, by wywieźć was oboje gdzieś daleko na bezludną wyspę, skąd nie będzie drogi powrotu. Nie zbliżajcie się do nas, jasne?

Khaotung odebrał jej torebkę, wygrzebał z niej należący do dziewczyny telefon, który z łatwością odblokował, po czym usunął z niego nagranie, którym Bella wcześniej go szantażowała. Rzucił torebkę i telefon na podłogę, z satysfakcją patrząc, jak dziewczyna zaczyna płakać. Przegrała. Jej plan nie wypalił. W dodatku zapewne bała się konsekwencji, jakie czekają ją ze strony jej własnego brata, gdy ten dowie się, że nie wykonała zadania, które na pewno to on wymyślił.

– Nie rycz, sama zapracowałaś na to, co dostałaś i powinnaś się cieszyć, że nie skończyło się to dla ciebie gorzej, Bello. Masz takie piękne imię, zrób z niego użytek, jeszcze nie jest za późno żeby się zmienić. Jesteś młoda, masz czas by wszystko naprawić.

– Chcesz mnie pouczać?

– Nie, daję ci szansę. A co z nią zrobisz, to już zależy od ciebie. Na twoim miejscu odciąłbym się całkowicie od Billy'iego. Czy nie widzisz, jak źle na ciebie wpływa? Byłaś kiedyś taką miłą dziewczyną.

– To mój brat...

– Wiem. Kiedyś był też moim przyjacielem. Czy naprawdę nie lepiej było, gdy byłaś po dobrej stronie?

Dziewczyna nie odpowiedziała. Zebrała swoje rzeczy, podniosła się, wyprostowała zbyt krótką spódnicę i ruszyła w stronę wyjścia. Na moment zatrzymała się, odwróciła i rzekła.

– Już nie mogę od niego odejść, ma tylko mnie.

– Wybrałaś swoją drogę, ja wybrałem swoją. Obyś tego nie żałowała.

– Wiem, że będę żałować, ale ty tego nigdy nie zrozumiesz, muszę przy nim być. Billy ma tylko mnie, tylko mnie.

I odeszła w sobie tylko wiadomym kierunku.

Dopiero wtedy First wyszedł z ukrycia, odstawiając kubki z kawą na szafkę obok.

– Słyszałeś wszystko, prawda? – Khaotung zadał pytanie, na które już znał odpowiedź. First podszedł do niego i chwycił go w ramiona, niemal dusząc go w żelaznym uścisku.

– Kocham cię, wiesz?

– Tak, wiem. Ja ciebie też kocham, ale skąd ten nagły przypływ czułości?

– Znikąd, po prostu cieszę się, że tak jej odpowiedziałeś i obiecuję, że nie pozwolę, by ktoś mnie skrzywdził, bo wiem, że wtedy ty też będziesz cierpiał, a tego nie chcę. Ale ta suka... Nie powinieneś być dla niej tak miły, nie zasłużyła na twoją dobroć.

– Ona może nie, ale ja zasługuję na święty spokój, nie uważasz? Poza tym... Może Bella pójdzie kiedyś po rozum do głowy? Może zrozumie, że jej brat jest toksycznym draniem, który potrzebuje leczenia?

– Wierzysz w to?

Khaotung zastanowił się przez chwilę zanim odpowiedział.

– Nie, właściwie to w to nie wierzę, ale zostawmy to, to nie ma dla mnie już znaczenia. Muszę iść nagrać tą cholerną reklamę i nie mogę pozwolić, by cokolwiek mnie rozpraszało i miało wpływ na moją pracę. Ale zanim wrócę na scenę... First?

– Hmmmm? Widzę po twoich oczach, że czegoś ode mnie chcesz.

– Mhm. Czy mógłbym dostać trochę zachęty i wsparcia?

– Och, wiedziałem – First roześmiał się, wciąż nie wypuszczając Khao z objęć.

– Pocałuj mnie w policzek, to mi da energię i pozwoli mi się nie mylić podczas mojego występu – Khaotung wydymał prawy policzek, stukając go jednocześnie palcem. First pokręcił głową, zachwycony zachowaniem swojego chłopaka, który stawał się coraz odważniejszy i coraz częściej okazywał mu uczucia także publicznie. Przysunął się bliżej i cmoknął szybko nastawiony dla niego policzek, po czym przesunął się lekko w bok i złożył drugi, nieco dłuższy pocałunek na ustach swojego chłopaka.

– Za co to?

– Nagroda dla mojego najbardziej uroczego chłopaka na świecie za to, że jest taki uroczy.

– Mogę dostać więcej?

– Nie teraz. Jak wrócimy do domu. To znaczy do hotelu – Poprawił się First i wypuścił Khaotunga ze swojego uścisku. Mrugnął do niego sugestywnie okiem, co Tung zrozumiał i co przywołało na jego twarz szeroki uśmiech. W jego oczach pojawiły się wesołe iskierki i First cieszył się, że udało mu się tak łatwo poprawić humor swojego chłopaka. Na niczym nie zależało mu tak bardzo jak na tym, by Khao był szczęśliwy i zadowolony. W głowie już miał plan na wieczór, kiedy wreszcie będą sami w przydzielonym Khaotungowi pokoju hotelowym. Wyobraźnia podsuwała mu bardzo erotyczne obrazy, na samą myśl o których czuł delikatne mrowienie w podbrzuszu. Poklepał się dłonią po policzku, żeby trochę otrzeźwieć.

– Trzymam cię za słowo. Pamiętaj!

– Yhm – First uśmiechał się tak czarująco, że Khao poczuł, że jeszcze chwila, a nie będzie w stanie nagrać żadnego spotu reklamowego. – Będę na ciebie czekał w twoim pokoju.

– Dobra. Postaram się skończyć szybko, żeby mieć więcej czasu dla ciebie, przystojniaku. Do zobaczenia później! – Wykrzyknął, pomachał mu ręką i wrócił za kotarę, by poprawić makijaż. First cieszył się, że akurat w tym miejscu nie było nikogo, kto mógłby się za bardzo interesować ich konwersacją. Pracownicy zajmujący się nagrywaniem tego spotu reklamowego minutę później zaczęli wracać z przerwy, co First wykorzystał, by się ulotnić i udać w stronę hotelu.

* * *

– O czym myślisz? – Margaret szturchnęła go w ramię, wybudzając ze wspomnień, w których się pogrążył. Niemal zapomniał, gdzie się znajdują. Szybko się otrząsnął. Nie miał zamiaru dzielić się z nią prywatnymi przemyśleniami na temat siebie i swojego ukochanego. W myślach gorączkowo szukał jakiegoś bezpiecznego tematu. Spojrzał w kierunku wciąż zajętego odpowiadaniem na pytania dziennikarzy Khaotunga i odrzekł pozornie spokojnie.

– O niczym szczególnym. Po prostu zastanawiam się, czy Khao będzie miał szansę na walkę o tytuł mistrzowski w tym roku.

– O tak, to na pewno jest dla niego ważne. W Ferrari nie miał szczęścia. Czasem naprawdę przykro było na niego patrzeć – Przyznała ze smutnym uśmiechem pani manager. Sięgnęła po leżącą obok niej białą teczkę, w której znajdowały się dokumenty dotyczące pierwszych testów ich bolidu w tunelu aerodynamicznym i podała ją Firstowi. – Ale zobacz sam, wydaje się, że w tym roku Alpine będzie mocne.

Młody mężczyzna powoli otworzył teczkę i zajrzał do środka.

Postronne osoby nie miały prawa wiedzieć takich rzeczy, nie miały prawa widzieć tych dokumentów, ale on był częścią tego zespołu. To Khaotung uparł się, by Alpine pozwoliło Firstowi pracować jako ich doradca strategiczny, dzięki czemu jego obecność na wyścigach mogła przestać wzbudzać sensację. Początkowo First nie zamierzał się zbyt dużo odzywać, wiedział, że pomimo bycia zagorzałym fanem motorsportu nie miał żadnego doświadczenia i musiał wszystkiego uczyć się od nowa. Przejrzał dane, porównał wykresy z tymi z poprzednich prób w tunelu aerodynamicznym i delikatny uśmiech zawitał na jego twarzy.

– To wygląda nawet lepiej niż obiecująco. Myślę, że chyba mamy szansę.

– No widzisz? Mówiłam ci, żebyś się nie martwił. Twój Khao jest świetnym kierowcą wyścigowym, ma potrzebne doświadczenie, a Alpine będzie silne w tym roku.

– Tak, ale co jeśli inni będą mieli jeszcze lepsze bolidy? RedBull i Mercedes na przykład? Ferrari się nie obawiam, bo u nich zawsze można liczyć na to, że zawalą coś ze strategią, więc to, że będą mieli szybki samochód, nie musi oznaczać, że będą wygrywać. Sama widziałaś, jak to było w przypadku Tunga.

– Ano widziałam, widziałam – Zgodziła się, odbierając od niego zamkniętą już teczkę. – Ale tu chodzi też o przewagę mentalną i właśnie dlatego cieszę się, że do nas dołączyłeś. Wierzę, że potrafisz wspierać swojego chłopaka, że dzięki tobie on jest silniejszy. Dopóki cię nie poznał, rzadko widywaliśmy szczery uśmiech u niego, a w ostatnim roku brakowało mu już nawet chęci do ścigania się. Rozważał nawet wycofanie się z Formuły 1. Nie wiem, czy ci o tym mówił, ale ciążyła na nim ogromna presja, z którą nie zawsze sobie radził. Teraz, kiedy ma ciebie, dużo się uśmiecha, opowiada nawet dowcipy, więcej uwagi poświęca pracy nad bolidem i chyba wróciła jego miłość do tego sportu. Jeśli wygra, to głównie dzięki tobie.

First jeszcze nigdy nie usłyszał czegoś tak pięknego i wzruszającego na własny temat. Był przyzwyczajony do tego, że jego opiekunowie znęcali się nad nim, uważali go za nic nie wartego, twierdzili, że nic w życiu nie osiągnie, że do niczego się nie nadaje. Dziwnie się czuł, słysząc, że to jego zasługą było coś tak wielkiego i wspaniałego. Fanem Khaotunga był niemal od samego początku. Widział jego wzloty i upadki. A teraz mógł mu towarzyszyć i przeżywać wszystko z tak bliska. I był częścią jego życia, tak istotną, że czuł, iż nie mógł sobie tego lepiej wymarzyć.

Wreszcie, dobre piętnaście minut później było już po wszystkim. Fotoreporterzy zaczęli się pakować i wychodzić osobnym wejściem po drugiej stronie pomieszczenia, a Khao i Pierre podeszli do Margaret i Firsta, którzy na ich widok wstali ze swoich miejsc. Pierre wygładził fałdkę na koszulce Khaotunga, powodując wściekłość u Firsta, który odkaszlnął znacząco.

– Spokojnie First, nie zamierzam zabrać ci chłopaka, mam swojego. Jesteśmy tylko kolegami z zespołu – Zapewnił go, wspinając się lekko na palcach i szepcząc mu to do ucha. First przyjrzał mu się uważnie. Pierre ze swoimi niebieskimi oczami, jasnobrązowymi włosami i idealnie zbudowanymi mięśniami wyraźnie odznaczającymi się pod obcisłą, niebiesko-różową koszulką Alpine wydawał się niemal idealny. Był typem mężczyzny, który podobał się nie tylko kobietom, a po jego zachowaniu i sposobie chodzenia widać było, że zdawał sobie z tego sprawę. Emanowała z niego pewność siebie, jakiej brakowało zarówno Firstowi jak i nieco bardziej nieśmiałemu Khaotungowi. W porównaniu z surową, francuską urodą Gasly'iego, azjatyckie rysy Thanawata nadawały mu wygląd kogoś znacznie młodszego i delikatniejszego, chociaż to były tylko pozory. Khaotung był niewiele niższy od Pierre'a, a First był z nich najwyższy. Margaret uznała całą scenkę za zabawną. – Do zobaczenia później, chłopaki! Nie zapomnijcie, że jutro mamy prezentację bolidu!

– Nie zapomnimy, nie martw się. Ustawiłem sobie już budzik.

– Nie mów, że zamierzasz spać tak długo! – Wykrzyknął z rozbawionym niedowierzaniem Francuz.

– No coś ty! Za kogo ty mnie masz?! Oczywiście, że nie. Po prostu nie chcę się spóźnić.

– Okay, okay, to ja spadam, bye! – Pierre przybił piątkę z Firstem i Khaotungiem.

– Zdążyłem już zapomnieć, jaki Pierre Gasly jest piękny i przystojny – Uśmiechnął się zawadiacko First, gdy Pierre odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia, zostawiając Khao, Firsta i Margaret samych.

– Czemu mówisz, że ktoś inny jest piękny w mojej obecności? – Nadąsał się Khaotung, krzyżując ręce na piersi. – Dla ciebie tylko ja mogę być piękny i przystojny.

– Przecież Pierre jest przystojny, nie uważasz? – First bawił się doskonale podpuszczając swojego chłopaka i obserwując jego reakcję.

– Bardziej przystojny niż ja?

First milczał przez chwilę. Kątem oka zauważył, że Margaret filmowała ich telefonem. To też był jej pomysł. Uważała, że jeśli będą powoli oswajać fanów z łączącą ich relacją, że jeśli pokażą urocze lub zabawne momenty pomiędzy nimi, to przynajmniej część fanów ich zaakceptuje a być może nawet pokocha. Zbliżył się do swojego chłopaka i objął go, stając za jego plecami. Cmoknął go delikatnie w policzek.

– Nie, dla mnie ty jesteś najprzystojniejszy i najpiękniejszy, przecież o tym wiesz.

– Wiem, ale i tak jestem na ciebie zły – Khaotung pokazał mu język i wydostał się z jego objęć. Zanim wyszedł, pokazał mu środkowy palec.

– Tak, wiem, ja ciebie też – First odpowiedział takim samym gestem.

Margaret tylko przewróciła oczami.

– Oj chłopcy, chłopcy...

* * *

First najbardziej nie mógł się doczekać ponownego spotkania z tymi kierowcami Formuły 1, którzy wiedzieli o ich tajemniczym świecie, najbardziej zaś chciał porozmawiać z Lando Norrisem. Khao i Lewis Hamilton opowiedzieli mu dokładnie historię Brytyjczyka, który zwiedziony przez potężną czarownicę, dał się omamić i wmówić sobie, że Carlos nie chce go już znać, co go załamało i doprowadziło do tego, że upił się i nocą wędrował samotnie po parku w mieście, w którym rozgrywano kolejny wyścig GP. Lando z własnej głupoty osłabił siebie samego i pozwolił, by zaatakowała go wampirzyca. Carlos znał tylko jeden sposób, by zatrzymać przyjaciela obok siebie: wymagało to przeprowadzenia odpowiedniej ceremonii. Lando umarł, ale wrócił do żywych, nigdy już nie będąc taki, jak przedtem. Przestał się starzeć, jego wygląd pozostawał niezmienny i już na zawsze miał przypominać dwudziestolatka. Pierwsze tygodnie były dla niego bardzo trudne, nie potrafił zaakceptować tego, czym się stał. Winą za wszystko obarczał Carlosa.

Wampirzycę, która przyczyniła się do jego stanu, złapano i uwięziono, ale nikt, ani Lewis, ani Magnus Bane nie potrafili zrobić nic, by pomóc chłopakowi. Carlos nie opuścił go nawet na krok. Był przy nim i pozwalał, by Lando w jego obecności okazywał swoją rozpacz i frustrację.

A teraz, na kilka tygodni przed rozpoczęciem nowego sezonu, First mógł myśleć tylko o dwóch rzeczach: o ponownym spotkaniu z pozostałymi kierowcami F1 oraz o swojej tęsknocie za młodszym braciszkiem, którego dla jego własnego bezpieczeństwa wysłano do innego wszechświata, na bliźniaczą planetę o nazwie Gaya II.

First bardzo chciał, żeby Fourth już wrócił. Niepokoiło go to, że wszystko tak długo trwało. W dodatku Iris przekazała im dwie szokujące informacje. Jedna z nich sprawiła, że Kanaphan chciał na własną rękę zająć się poszukiwaniami kobiety, która wcześniej była ich opiekunką i która znęcała się nad nim. Za jej ostatni wybryk, którego First nie potrafił wybaczyć, miał ochotę udusić ją gołymi rękoma. Gdyby Iris, Lewis, Magnus i Khao nie powstrzymali go, pewnie spakowałby się i wyruszył na poszukiwanie tej zboczonej, chorej kobiety, która siała spustoszenie w życiu każdego, kogo spotkała na swojej drodze.

First ze smutkiem spoglądał na zdjęcie USG, które przysłała mu Iris na Instagramie. Krew gotowała się w jego żyłach na samą myśl o zbrodniach, jakich dokonała ich dawna opiekunka.

Khao w końcu był zmuszony odebrać mu telefon.

– First, nie myśl o tym – Poprosił go łagodnie, kucając obok niego i łapiąc go za trzęsące się niczym w drgawkach kolana.

– Jak mam o tym nie myśleć?! Jak?! Czy ty w ogóle wiesz, co się wydarzy, jak Fourth i Gemini wrócą do domu i odkryją, że...?

Nie przeszło mu to przez gardło, które nagle zacisnęło się. Nie rozumiał, dlaczego ta kobieta tak postępowała. Nie rozumiał, skąd w zwykłym człowieku rodziły się tak okrutne pomysły. Nie chciał tego zrozumieć. Chciał cofnąć czas, wierzył, że gdyby to potrafił, mógłby ochronić Fourth'a, Gemini'iego oraz Iris. Ale nawet oni, posiadający dostęp do technologii, o jakiej nigdy się nie śniło Niemagicznym, nawet oni nie mogli nic więcej zrobić, nie potrafili cofnąć się w czasie, żeby naprawić uczynione zło. Gdyby to było możliwe, First wiedział, że jego rodzice nie pozwoliliby, by chłopcy zostali im odebrani.

– Fourth i Gemini to mądre chłopaki – Khaotung próbował go pocieszyć, ale do Firsta to nie docierało.

– A co, jeśli się przez to rozstaną?

– To się nigdy nie wydarzy. Przecież znasz swojego braciszka, ufasz mu, prawda?

– Jemu tak, ale wciąż niewiele wiem o Geminim.

Dawne rany znów się otworzyły. Nadszarpnięte zaufanie do ludzi odbudowane z tak wielkim trudem, teraz kruszyło się niczym cienka warstwa lodu.

Tą rozmowę przerwało im nadejście znacznie bardziej przerażających wiadomości. Zee, używając portalu, osobiście przeniósł się do ich pokoju, by poinformować ich o wypadku, jaki miał miejsce na Gai II.

First, słysząc koszmarne wieści, zemdlał. Teraz liczyło się już tylko to, by sprowadzić obu chłopców bezpiecznie do domu, a to wcale nie było takie proste. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro