Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

*33*

Tygodnie mijały, a oni wciąż nie dostali od P'Zee żadnych pozytywnych wiadomości. P'Zee, zapytany o NuNew'a pewnego wieczoru odpowiedział:

– Nie wiemy, gdzie jest, ale mamy wyraźne ślady, to już nie potrwa długo.

Fourth wzruszył wtedy tylko ramionami. Czuł zniechęcenie. Udawanie Gun'a, który w dodatku kochał śpiewać, bywało męczące, a jeśli jeszcze doliczyć do tego fakt, że musieli być ekstremalnie ostrożni...

Gemini widział jego minę, porzucił odrabianie zadania domowego w imieniu Tinn'a i podszedł do stojącego przy oknie Fourth'a, by objąć go w pasie i przytulić od tyłu. Fourth przykrył swoimi dłońmi złączone ze sobą dłonie Gemini'iego i przez kilka minut po prostu stali w ciszy, patrząc na widok za oknem. Znajdowali się w domu Tinn'a. Kilka minut wcześniej mama Tinn'a zadbała o to, by chłopcom nie brakowało energii do nauki i przyniosła im wielki talerz kanapek.

– Nie zapomnijcie o odpoczynku, chłopcy – Uśmiechnęła się do nich ciepło i po matczynemu. Doskonale znała ich historię, P'Zee opowiedział jej dokładnie wszystko, każdy szczegół, łącznie z tym, że Gemini przez wiele lat szukał Fourth'a, zanim go znalazł, nie wiedząc nawet, jak ten chłopak się nazywa ani do jakiej szkoły chodzi.

– Nie zapomnimy, mamo – Gemini nabrał już nawyku nazywania jej mamą, mimo iż nie była jego prawdziwą matką. Była matką Tinn'a, ale ponieważ Tinn był daleko, obiecała sobie, że w międzyczasie zaopiekuje się chłopcami i nie pozwoli, żeby stało się im coś złego. To też było jej zadanie, ponosiła za to odpowiedzialność nie tylko przed P'Zee, ale także przed P'Brightem, szefem instytutu Nocnych Łowców na Gai II. Gemini lubił ją, bardzo przypominała jego mamę.

– Nauka jest ważna, ale jeśli nie będziecie robić sobie przerw i odpoczywać, to jutro nie będziecie nic pamiętać.

– Wiemy, nie martw się. Zostało nam zadanie domowe tylko z fizyki, szybko to skończymy – Zapewnił ją Gemini, po czym sugestywnie, ale delikatnie dał jej znak, że powinna wyjść i dać im trochę prywatności. Ledwie kobieta przekroczyła próg, skontaktował się z nimi P'Zee.

– Dobry wieczór chłopcy.

– Dobry wieczór, P'Zee – Przywitali się z nim grzecznie, składając razem ręce jak do modlitwy i kłaniając się lekko.

– Czy przynosisz nam dobre wieści?

Zee nie odpowiedział na pytanie Gemini'iego, a Fourth poznał po jego minie, że musiało się wydarzyć coś, co wstrząsnęło ich zazwyczaj nieokazującym emocji P'Zee, jednak mężczyzna nie zdradził im dosłownie nic. Za to przez dobre dwadzieścia minut wypytywał ich o wszystko, kazał zdawać sobie relację z wydarzeń z całego tygodnia, poprosił o to, by opisali zachowanie swoich kolegów i zapytał, czy według nich coś wydawało się podejrzane.

– Nieszczególnie, P'Zee. Mieliśmy problem z jednym z nauczycieli, ale moja mama już się tym zajęła, ten mężczyzna nie będzie już więcej nikogo ranił swoimi durnymi poglądami – Gemini z przyzwyczajenia nazwał mamę Tinn'a swoją mamą. Fourth pomyślał, że jeśli tak dalej pójdzie, to utkną tu na zawsze, bez możliwości powrotu do ich wszechświata i do ich bliskich, za którymi obaj okropnie tęsknili.

– Problem z nauczycielem? Jaki? – P'Zee natychmiast wykazał zainteresowanie.

– Powiedzmy, że wygłaszał bardzo chamskie teksty o Gunie – Wyjaśnił Fourth, który na samo wspomnienie czuł się tak wściekły, że gdyby Gemini nie stał obok, pewnie uderzyłby pięścią w ścianę, ale akurat ten moment Gemini wybrał sobie, by podejść do siedzącego jeszcze przy biurku Fourth'a i stanąć obok jego krzesła, by lepiej widzieć i słyszeć P'Zee. Obaj chłopcy zabrali ze sobą na Gaję II urządzenia przypominające zegarki, które służyły im do nawiązywania kontaktu z P'Zee. Nawet Gemini, który był pilnym studentem, nie miał pojęcia, na jakiej zasadzie działają i sam dziwił się sobie, że był w stanie myśleć o czymś tak z pozoru błahym i nieważnym.

– Ale nie daliście się zdekonspirować? – Chociaż w głosie ich szefa nie było tego słychać, obaj wiedzieli, że ta perspektywa mocno niepokoiła P'Zee. Fourth poczuł się urażony.

– Szefie, dlaczego nie ma szef do nas zaufania? Myślę, że zostaliśmy dobrze wyszkoleni, Gun Atthaphan zadbał o nasze umiejętności aktorskie i chociaż być może wśród Rycerzy Światła jesteśmy świeżakami, które niewiele jeszcze umieją, to pozwól mi przypomnieć ci, że szkolili nas twoi najlepsi ludzie, a my nie jesteśmy głupimi i nieodpowiedzialnymi smarkaczami, którzy dają się zdemaskować.

W tym momencie Gemini pacnął Fourth'a ręką w tył głowy za opowiadanie kłamstw. Przecież to nieprawda, że nie dali się zdemaskować. Przyjaciele prawdziwego Gun'a wraz z największym wrogiem prawdziwego Tinn'a z łatwością odkryli ich sekret. Gem obawiał się, że inni też mogliby to zauważyć, ale na szczęście ich przyjaciele zgodzili się im pomóc, w zamian za co P'Bright z pewnym ociąganiem przyjął ich jako studentów swojego uniwersytetu szkolącego Nocnych Łowców na Gai II.

P'Zee nie dał się oszukać.

– Koledzy Gun'a was zdemaskowali – Przypomniał im surowym tonem. – Nie możecie zachowywać się tak beztrosko, musicie być bardziej ostrożni. Następnym razem...

Ale nie dowiedzieli się już, co mieli zrobić następnym razem. W tle usłyszeli znajomy głos należący do Dunka, najstarszego brata Geminiego.

– Szefie, proszę, niech szef im trochę odpuści, w gruncie rzeczy to jeszcze dzieciaki. Po co wkładać na ich barki taką presję? Jestem pewien, że radzą sobie doskonale.

– P'Zee... – Zaczął lekko niepewnym głosem Fourth.

– Tak, nong Fourth?

– Czy mógłbym chociaż przez chwilę porozmawiać z Firstem?

– Przykro mi, ale to w tym momencie nie jest możliwe. Nong First wyjechał z nong Khaotungiem na wyścig Formuły 1.

Fourth nie lubił Zee właśnie za to, za jego chłód, za jego brak empatii i zrozumienia. Czy P'Zee naprawdę nie rozumiał, jak bardzo Fourth tęsknił za bratem? Jak bardzo chciał usłyszeć choćby przez minutę jego głos? Martwił się o niego. Co prawda wiedział, że Khaotung zaopiekuje się jego bratem, ale przecież Khaotung miał też inne obowiązki, był kierowcą Formuły 1, musiał trenować, brać udział w wyścigach, rozmawiać z dziennikarzami, udzielać wywiadów, występować w różnych programach telewizyjnych, brać udział w najdziwniejszych wyzwaniach... Fourth bał się, że w tym całym zamieszaniu Khao może nie znaleźć zbyt wiele czasu dla First'a, przez co ten poczuje się znowu odepchnięty, odstawiony na boczny tor, niepotrzebny.

Fourth coraz częściej się martwił, coraz częściej stawał się bardziej podobny do First'a. Tak jak jego starszy brat, często spędzał długie godziny samotnie w swoim pokoju, nie zapalając nawet światła i rozmyślał o wszystkim. Lepiej czuł się tylko w obecności Gemini'iego, jakby ten był jego tarczą ochronną przed każdym smutkiem, ale coraz częściej dopadało go zwątpienie. Mijały miesiące, a oni wciąż tu byli, wciąż nic się nie zmieniło.

Tego wieczoru Fourth czuł się lepiej właśnie dzięki Gemini'iemu.

Gemini odwrócił go twarzą do siebie i zajrzał mu w oczy.

– Fifi? Co się dzieje? – Zapytał.

– Nic. Wszystko w porządku – Próbował go przekonać Fourth, ale nawet na niego nie patrzył. Jego głowa była pochylona nisko, wzrok błądził gdzieś po podłodze, a mięśnie całego ciała były tak napięte, że Gemini wyraźnie to wyczuwał.

– Fifi, skarbie, proszę, nie smuć się. Jestem pewien, że niedługo ktoś po nas przyjedzie i zabiorą nas do domu.

– Do domu? A czym właściwie jest ten dom? – Zapytał melancholijnie Fourth.

Gemini'iego serce na ten widok zostało ściśnięte uczuciem żalu i rozpaczy. Zaczął na poważnie rozważać, czy nie powinni sami zdecydować o powrocie do ich ojczystego wszechświata, ale szybko doszedł do wniosku, że to byłoby głupie i nieodpowiedzialne ryzykować w ten sposób. Musiał znaleźć inny sposób na pocieszenie Fourth'a.

I znalazł.

– Wiesz co, Fourth? Na dzisiaj koniec nauki. Idź wziąć prysznic, dam ci zaraz coś do przebrania, a ja pójdę potem. I nie martw się, bo ja jestem tuż obok ciebie i nigdzie się nie wybieram. Gdy wrócisz spod prysznica, będę tu czekał, przy moim biurku tak, jak czekałem na ciebie przez ponad trzy lata.

– Jesteś bardzo cierpliwy, prawda? – Fourth nareszcie spojrzał mu w oczy i o dziwo na jego twarzy pojawił się nieśmiały, ale szczery uśmiech. Dla Gemini'iego to był dobry znak.

– I uparty. Jeśli czegoś chcę, nigdy łatwo z tego nie rezygnuję, powinieneś to już wiedzieć.

– Wiem. I myślę, że za tą cierpliwość należy ci się nagroda – Fourth przysunął swoje usta bardzo blisko ucha Gemini'iego, łaskocząc go swoim oddechem. Mówił cicho zmienionym, dziwnie twardym głosem. Po ciele Norawita przebiegł dreszcz przyjemności, co sprawiło, że odwrócił lekko twarz w bok i jego usta wylądowały na policzku Nattawata.

– N-nagroda? – Wyjąkał Gem, nagle czerwieniąc się wściekle z powodu niezbyt grzecznych wizji, jakie podsuwała mu jego wyobraźnia. Gemini także i w tym różnił się od Tinn'a, który w tej kwestii był prawdziwym niewiniątkiem. Gemini był jego przeciwieństwem, w dodatku kochał Fourth'a już tak długo, był w nim zakochany do szaleństwa, a do głosu zaczynały też dochodzić jego inne potrzeby, o których istnieniu wcześniej nie chciał myśleć. Odpychał to od siebie, czekając, aż obaj będą na to gotowi, nie chciał niczego pospieszać ani wymuszać, wiedział, że jeśli to ma się wydarzyć, odpowiednia chwila pojawi się sama. Ale czy to miało nastąpić właśnie dzisiaj?

Jak dotąd Fourth nie pozwolił mu jeszcze ani razu się pocałować. Czyżby zmienił zdanie?

Fourth zauważył, że Gemini gdzieś odpłynął myślami i poklepał do po policzku.

– Znowu masz brudne myśli, co? – Uśmiechnął się zawadiacko.

– N-nieprawda? – Gemini tylko zerknął szybko na twarz Fourth'a, ale natychmiast spojrzał gdzieś indziej.

– Jeśli o to chodzi, to nie musisz być tak nieśmiały. To ja, twój Fourth, przy mnie możesz być tak bardzo niegrzeczny, jak tylko chcesz? – Powiedział Fourth, złapał Gemini'iego za szczękę, przyciągnął do siebie i złożył pocałunki na obu policzkach. – To mały przedsmak tego, co cię czeka.

A potem, równie zawstydzony, uciekł do łazienki, by wziąć szybki prysznic.

Gem stał w miejscu jak słup soli oszołomiony tym, co zrobił jego chłopak. 

Fourth po chwili wrócił z łazienki. Gem spojrzał na niego pytająco.

– Ubrania. Nie dałeś mi nic do ubrania – Wyjaśnił nieco poddenerwowany Fourth. Gem podszedł do szafy, otworzył ją na oścież i przyglądał się swojej pokaźnej kolekcji ciuchów. Dla Fourth'a wybrał biały t-shirt w granatowe paski i pasujące do tego ciemne spodnie, których dokładnego koloru nie potrafił ocenić. Fourth zabrał mu to z rąk i błyskawicznie pomknął z powrotem do łazienki. Gemini roześmiał się.

– Ten Fourth, on jest cholernie uroczy.

Powiedział sam do siebie.

Odwrócił się i zauważył, że na łóżku niemal centralnie na środku leży czytana przez niego wcześniej gazeta Scientific American, a tuż obok niej zeszyt, w którym robił notatki, które, jak sądził, mogłyby mu się przydać także w ich wszechświecie, oraz tęczowy piórnik, który kupił sobie po prostu dlatego, że wyglądał uroczo i mienił się kolorami, gdy padało na niego światło. Nie był drogi i przypominał mu o tamtym dniu, kiedy Fourth zabrał go na randkę najpierw do oceanarium, a później po prostu spacerowali wszędzie, gdy już się pozbyli towarzystwa Yo.

Yo był przyjacielem Gun'a z klasy oraz klubu muzycznego i właśnie pomagali mu odkręcić mały bałagan, jakiego narobił Yo, używając zdjęcia Tinn'a jako swojego na portalu randkowym w internecie. Gem dobrze wspominał tamten dzień, ponieważ to była ich pierwsza randka nie tylko jako Gun'a i Tinn'a, ale także jako Gemini'iego i Fourth'a i Gem cieszył się, że mógł być po prostu sobą. Fourth pozwalał mu na wszystko i Gem często go zaczepiał, tylko po to, by zwrócić na siebie jego uwagę, by chwilę później zarumienić się uroczo.

Gdy Yo tamtego dnia zniknął, Gem i Fourth mogli wreszcie porzucić maski i narzucone im role i być w pełni sobą. Gem jeszcze jeden raz udowodnił Fourth'owi, że jeśli czegoś chce, to potrafi to osiągnąć, a w tym przypadku okazało się, że ten nieśmiały, uroczy, o niewinnej twarzy aniołka przystojny chłopak potrafi też flirtować.

A teraz Fourth był w jego domu i w jego pokoju...

Właściwie to w pokoju Tinn'a, ale Gemini nie zamierzał się tym przejmować.

„Sam po nas posprzątam, jeśli nabrudzimy, Tinn nie musi wiedzieć, co tu się działo" – Pomyślał, odstawiając gazetę na stosik innych czasopism naukowych i pseudonaukowych tuż obok regału z książkami. Te gazety były wyłącznie jego kolekcją, Gemini'iego, Tinn nie był aż takim wielbicielem nauki, mimo że świetnie mu szło w szkole i miał najlepsze oceny.

Wygładził pościel, przyszykował ubrania do przebrania dla siebie, dokończył pisanie zadania na lekcje fizyki i dopiero wtedy Fourth wyszedł spod prysznica. Gemini schował zeszyt z zadaniem do plecaka, podszedł do jednej z wielu szafek i wyjął z niej suszarkę, którą od razu podłączył do prądu.

– Chodź, trzeba ci wysuszyć włosy, inaczej się rozchorujesz – Powiedział tak spokojnym głosem, jakby wcale chwilę wcześniej nie fantazjował o rozebraniu swojego chłopaka z tych zupełnie zbędnych w jego opinii ciuchów.

– Okej – Fourth posłusznie usiadł na krześle, które Gem ustawił przed lustrem tuż obok drzwi wejściowych do jego pokoju. Fourth pomyślał, że Gemini wygląda cudownie, gdy jest taki skupiony na wykonywaniu jakiejś czynności, a właśnie w tej chwili był zajęty suszeniem włosów swojego chłopaka.

Swojego chłopaka.

Fourth powtarzał te słowa kilka razy w swoich myślach, a wciąż nie mógł uwierzyć, że to się dzieje naprawdę. Czuł się zupełnie inaczej, niż przy NuNew'ie.

„Mój chłopak, Gemini Norawit jest moim chłopakiem!" – Myślał i te słowa cieszyły go ogromnie. Czuł wdzięczność do losu za to, że postawił Gemini'iego na jego drodze. – „Nawet gdym miał za ciebie umrzeć, zrobię to i zrobię to z przyjemnością, bo wiem, że spotkało mnie szczęście, o jakim mogłem tylko marzyć. Dziękuję, Gemi, że jesteś, że oświetlasz moją drogę i wskazujesz mi właściwy kierunek. Dzięki tobie wiem, że się nie zgubię".

A Gem słyszał te myśli i miał ochotę tańczyć i śpiewać z radości. Nawet jeśli byli daleko od jego rodzinnego domu, Fourth stał się jego domem, jego sercem, jego pocieszycielem i jego słabością. Kochał go i nigdy nie unikał okazywania tego. Ich dłonie zawsze potrafiły się odnaleźć, ich uszy były otwarte na to, co ten drugi ma do powiedzenia. 

* * *

Jakiś czas później, gdy już obaj leżeli obok siebie w łóżku Tinn'a, Gem spróbował pocałować Fourth'a, ale ten zasłonił dłonią swoje usta, co spowodowało, że Gem pocałował jego rękę.

– Oszukujesz – Powiedział wyraźnie urażony Gem.

– To spróbuj jeszcze raz – Fourth był tak samo podekscytowany jak Gemini, a Gem o tym wiedział, ponieważ w tej chwili miał bardzo swobodny dostęp do myśli swojego chłopaka, co tylko podsycało jego własną ekscytację. Przysunął się bliżej i tym razem Fourth nie uciekł, nie zasłonił się niczym, nie szukał wymówek, a Gem wiedział, dlaczego: obaj chcieli tego tak samo mocno. Ich serca biły szybko i głośno, jakby chciały się wyrwać z ich klatek piersiowych i pobiec na spotkanie ze sobą.

Gem złączył ich usta w głębokim, ale wciąż jeszcze nieśmiałym pocałunku. Czuł się lekki i szczęśliwy. Jakby jego ciało przestało ważyć cokolwiek i uniosło się kilka metrów nad ziemią. Zamknął oczy. Liczyło się tylko jedno: oni dwaj razem w jednym pokoju, na jednym łóżku, Fourth przykrywający swoją dłonią rękę Gem'a, oni obaj opierający się na łokciach o poduszki i cicha, łagodna, piękna melodia grana przez ich dusze i ciała złączone w krótkim, ale niosącym ogromny ładunek emocjonalny pocałunku.

Więcej.

Gem czuł, że chce więcej i wiedział, że Fourth też tego chce. Gdy odsunęli się od siebie, nadal patrzyli sobie w oczy i Gem znów stał się nieoczekiwanie nieśmiały. Wcisnął twarz w poduszkę przy głowie Fourth'a, żeby ukryć swoje zarumienione policzki. Ale Fourth go znał.

– Kocham cię – Powiedział cicho, uśmiechając się szeroko. Gem podniósł głowę, spojrzał mu w oczy i odpowiedział.

– Ja też cię kocham – I cmoknął Fourth'a w policzek. – Wiesz? Zastanawiam się nad jedną rzeczą. Jak myślisz? To TinnGun czy GunTinn?

Zadziorne pytanie Fourth'a obudziło w Geminim małego, rogatego diabełka, który podsunął mu równie zaczepną odpowiedź.

– Nie wiem nic na temat TinnGun lub GunTinn, ale wiem za to, że to na pewno GeminiFourth.

– Taki jesteś tego pewien? A ja myślę, że FourthGem.

– GemFourth – Uparł się Gem i przewrócił Fourth'a na plecy, by złączyć ich usta w kolejnym, tym razem bardziej odważnym pocałunku.

Obaj szybko przekonali się, że w tym przypadku Gem zawsze będzie się poddawał Fourth'owi i pozwalał mu dominować. A Fourth zdawał się doskonale wiedzieć, co robi. Ściągnął z Gemini'iego jego żółtą bluzę, w której zamierzał spać i pozwolił, by Gem trochę niezdarnie i niepewnie pomógł mu pozbyć się jego białej koszulki w granatowe paski, która należała do Tinn'a.

Fourth, za pomocą steli narysował na dłoni runę, która miała sprawić, że żaden dźwięk nie wydostanie się z tego pomieszczenia, po czym rzucił stelę byle jak na podłogę obok bluzy Tinn'a, którą chwilę wcześniej miał na sobie Gemini. Wiedząc, że Gem wciąż jest nieco nieśmiały, przygasił światła, zostawiając tylko jedną, słabo świecącą żółtym, ciepłym światłem lampkę nocną po swojej stronie i znów wrócił do całowania Gemini'iego. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro