Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

*13*

Kolejne dni minęły im szybko, może nawet zbyt szybko, ale tak właśnie jest, kiedy spędzasz czas w miłym towarzystwie. First czuł się tak, jakby narodził się na nowo. Dzięki Khaotungowi znów tryskał energią, porządnie się wysypiał i nawet wrócił mu apetyt. Razem gotowali w niewielkiej kuchence w mieszkaniu Firsta, razem spacerowali po mieście(zawsze w przebraniach i makijażu, dzięki czemu przechodnie co prawda zwracali na nich uwagę, ale nikt nie mógł dopatrzyć się słynnego Khaotunga Thanawata, kierowcy Formuły 1 w idącym między mini młodym, czarnowłosym chłopaku z blond pasemkami i oczami podkreślonymi czarnym eyelinerem oraz niemal zupełnie czarnymi ustami, okularami i masą piegów), razem przesiadywali w parku czytając książki, a najszczęśliwsi byli każdego kolejnego poranka, kiedy budzili się z myślą o tym, że znów się zobaczą. Thanawat nie chciał z tego rezygnować. I nawet nie mógł.

Kiedy mimochodem wspomniał o Firscie NuNew'owi, ten od razu nabrał podejrzeń, że First Kanaphan może być jedną z zaginionych hybryd. W Instytucie wszyscy znali historię dwójki zaginionych braci, którzy zniknęli w dniu narodzin młodszego z nich, ale czy to możliwe, żeby First, ten przystojny i zabawny młody mężczyzna, który tak dużo w życiu przeszedł, był tym, którego matka szukała przez 19 lat i nigdy nie znalazła? Jak potoczyłoby się jego życie, gdyby nigdy nie zniknął? Czy byłby teraz jednym z Rycerzy Światła, dzięki czemu poznaliby się znacznie wcześniej? I czy to mogłoby sprawić, że Khaotung już wcześniej wygrałby mistrzostwa F1? Tung przeczuwał, że gdyby First pojawił się w jego życiu wcześniej, wszystko byłoby nieco łatwiejsze, chociaż nie wiedział, na czym opiera swoje przekonanie.

– Zabiorę cię ze sobą – Khaotung był uparty. Bawił się długopisem patrząc na Firsta, który właśnie wycierał mokre włosy ręcznikiem. Przez ostatnie kilka dni zdążyli już trochę się poznać i First nie miał nic przeciwko temu, żeby Khaotung spędził ostatnie dwie noce przed powrotem do pracy u niego. Kiedy zapytał, dlaczego woli siedzieć w co prawda dużym, ale jednak na pewno mniej wygodnym pokoju zamiast wylegiwać się na wygodnym łóżku w swoim apartamencie hotelowym, uzyskał odpowiedź, której mógł się spodziewać. Tung stwierdził po prostu, że w tym apartamencie nie ma czegoś ważnego, a mianowicie samego Firsta.

– Niby w jakiej roli? Nie wolno ci przecież mieć chłopaka – Odparł smutno First i sam był na siebie zły za to, że w ogóle miał odwagę wyobrażać sobie, że ktoś tak wspaniały, zabawny, cudowny, uroczy i przystojny chciałby mieć za chłopaka jego, takie totalne zero bez żadnych większych osiągnięć.

„Jesteś idiotą, First!" – Nakrzyczał sam na siebie w myślach. – „Co ci też przyszło do głowy?! Być chłopakiem JEGO? Tego Khaotunga Thanawata?! Czy ja już zupełnie postradałem zmysły?! Jak ktoś taki jak on miałby zakochać się w kimś takim jak ja? Jestem zerem, nie mam nic do zaoferowania poza moim towarzystwem, moją głupotą i moim otwartym, choć mocno zdeptanym, połamanym i niechcianym przez nikogo sercem. Co mogę mu dać w zamian? Umiem tylko sprzątać i gotować, ale przecież to może dla niego robić każdy. Poza tym... Gdyby jego kibice dowiedzieli się o mojej przeszłości, jego kariera skończyłaby się... Nie, nie mogę na to pozwolić. I zresztą, założę się, że on nic do mnie nie czuje, że tylko sobie to wszystko wyobraziłem, bo czuję się samotny".

First bardzo chciał znowu komuś zaufać, ale osoba, która została zraniona tak wiele razy, która zawsze każdemu ufała i to zaufanie było łamane, nie potrafi już tak samo łatwo zaufać nikomu. W głębi duszy First chciał, żeby to Khaotung był tym, który mu pomoże, który go wyleczy, który da mu nadzieję na lepszą przyszłość i pomoże ruszyć naprzód, ale nigdy nie miał odwagi wierzyć w swoje marzenia. Po prosto je miał. Wyobrażał sobie różne rzeczy, czasem coś pięknego mu się śniło, ale jego własne życie nauczyło go słono o tym, że marzenia rzadko się spełniają.

Teraz patrzył na Khaotunga z szeroko otwartymi oczami i chociaż nie zdawał sobie jeszcze z tego sprawy, również z otwartym dla niego sercem. On, chłopak z bliznami, chłopak bez przyszłości a za to z bardzo smutną przeszłością, stał przed sławnym i lubianym celebrytą i chociaż nie odważyłby się błagać go o to, by go pokochał, jego własna dusza krzyczała o tym głośno i rozpaczliwie, a Khaotung jako hybryda był w stanie usłyszeć ten pozbawiony słów krzyk, słyszał rozpacz i tęsknotę, tak znajome tony w duszy Firsta. Jego wyjątkową umiejętnością było to, iż potrafił nie tylko widzieć kolory dusz ludzkich(odnosiło się to do wszystkich ludzi, Magicznych i Niemagicznych), ale również je słyszał. Często były to melodie, które odzwierciedlały stan ducha danej osoby. Dusza Firsta śpiewała słabiutkim głosikiem, ale Khaotung słyszał w nim czystą dobroć i wiedział, że jedynym pragnieniem Firsta, które chłopak sam uważał za samolubne, było to by ktoś go szczerze i na zawsze pokochał. Jednak dusza jego była bardzo wystraszona, to dusza uwięziona w cierpiącym ciele, przez lata torturowana. Kiedy Khaotung skupił się poprzedniego wieczoru, ujrzał ją w pełni. Dusza Kanaphana była niemal śnieżnobiała, tylko w niektórych miejscach lekko uszkodzona, w innych nadpalona, ale przede wszystkim posiadająca niemal tyle samo ran, z których wiele wciąż krwawiło, co ciało młodzieńca. Khao widząc to, rozpłakał się wtedy i cieszył się, że jego nowy przyjaciel akurat się zdrzemnął i nie mógł widzieć jego łez. Wtedy właśnie postanowił, że zrobi wszystko, aby zagoić jego rany.

„Może jesteśmy dla siebie wzajemnie odpowiedziami na wszystkie nasze pytania i modlitwy" – Pomyślał poprzedniego wieczoru i ułożył się na podłodze w taki sposób, że mógł swobodnie wpatrywać się w śpiącego Firsta.

A teraz musiał jakoś mu to wyjaśnić. To nie mogło być trudne, dlatego Khaotung uśmiechnął się szeroko. Towarzystwo Firsta dawało mu tak wiele radości i uśmiechu, że nie potrafił z tego zrezygnować. Czuł się przy nim swobodnie i bezpiecznie, a to było coś nowego dla niego, zmuszonego zawsze do ostrożności i noszenia maski, udawania kogoś, kim nie był. To było męczące, spotkanie Firsta było powiewem świeżego, wiosennego powietrza.

– Jako przyjaciela. A co? Przecież wolno mi mieć przyjaciół – Wyjaśnił spokojnie Thanawat. Odłożył zeszyt, w którym przez ostatnie kilka miesięcy First robił notatki z wyścigów, a które teraz Tung tak uważnie czytał i podszedł do chłopaka, zabierając mu ręcznik. – Twoje włosy są już suche, pożycz mi ręcznik. Idę też wziąć prysznic.

– To się nie uda.

– Co się nie uda? Nie uda mi się wziąć prysznica? Bo twój ręcznik już mam – Khaotung był w wyśmienitym nastroju. Pomachał Firstowi jego własnym ręcznikiem, na co First tylko pomyślał: „Rety, obym tylko nie zakochał się w tym idiocie!", bo chociaż szanował go jako kierowcę wyścigowego i podziwiał jego osiągnięcia, podczas tych wspólnych pięciu dni dostrzegł w nim coś więcej, dostrzegł w nim takiego samego zwyczajnego chłopaka, jakim on był, tylko że bardziej dowcipnego, odważnego i otwartego.

– Mówiłem o moim wyjeździe z tobą do Włoch – First dla żartu złapał go za policzek i ścisnął. – Czy mógłbyś przez chwilę przestać starać się być uroczy i stać się na chwilę poważny?

– Nie chcę. Poważny muszę być w pracy, przy tobie wolę być sobą.

– No pięknie! Ach! – Westchnął rozbawiony Kanaphan, puszczając Thanawata i wędrując do łóżka. – Wszyscy mieliśmy cię za uroczego aniołka, a ty jesteś szatanem z piekła rodem.

– No cóż, powinieneś się cieszyć, należysz od teraz do bardzo wąskiego i elitarnego grona ludzi, którzy mogli zobaczyć moja prawdziwą twarz.

– Ok, spoko, rozumiem, czyli mam się czuć zaszczycony?

First nie rozumiał, skąd mu się to brało i dlaczego przy Khaotungu stawał się tak odważny. Wcześniej, zanim się spotkali, kiedy myślał o tym, jak by się w takiej sytuacji zachował, zawsze oczami wyobraźni widział siebie samego jąkającego się, drżącego z emocji i popełniającego wstydliwe gafy. W życiu nie przyszłoby mu do głowy, że ich znajomość będzie tak zaskakująco normalna, zwyczajna i że przyniesie mu tyle uśmiechu, szczęścia i radości. Bał się uwierzyć w to, że to prawda, że ma szansę pojechać na swój pierwszy w życiu wyścig Formuły 1 i że będzie należał do zespołu, który miał tak bogatą historię. Nie chciał robić sobie zbyt wielkich nadziei, żeby nie czuć znów tego samego rozczarowania, gdy coś nie wyjdzie. Khaotung dostrzegł błyskawiczną zmianę humoru u Firsta.

– Dlaczego jesteś taki sceptyczny? Spróbujmy chociaż i dopiero wtedy będziemy wiedzieli na pewno, czy się uda.

– Ty cholerny uparciuchu, czy ty w ogóle słuchasz, co do ciebie mówię?

– Owszem i nadal uważam, że możesz mi towarzyszyć jako mój przyjaciel. Zawsze mogę powiedzieć, że znam cię ze szkoły.

– Chodziliśmy do różnych szkół – First wytknął mu dziurę w jego niemal idealnym planie. – Ja też nie chcę się z tobą rozstawać, to był najlepszy tydzień w moim życiu, ale zrozum, że nie możemy tego zrobić, nie chcę, żebyś z mojego powodu ryzykował utratę szansy na spełnienie swoich marzeń.

– A czy ty nie rozumiesz, że to ty nauczyłeś mnie znowu marzyć? Że nie miałem żadnych marzeń od ponad pięciu lat? Co mi po moich marzeniach, jeśli nie będę miał ciebie obok, by się nimi z tobą dzielić?

– Woah! Nie mów mi, że zakochałeś się we mnie w ciągu zaledwie tygodnia?! – Wykrzyknął zaskoczony First.

– A jeśli tak, to co w tym złego?

First, zwykle taki gadatliwy, mający coś do powiedzenia na każdy temat, zamilkł, nie umiejąc mu udzielić odpowiedzi. Khaotung zauważył, że posunął się odrobinę za daleko i szybko wycofał się ze swojego wyznania.

– Spokojnie, żartowałem. Nie martw się, po prostu przez ten tydzień pokazałeś mi, czego naprawdę mi brakuje i odnoszę wrażenie, że jeśli nie będzie cię obok, to nie wygram nigdy żadnego tytułu mistrzowskiego.

– Aha, więc chcesz mnie zabrać ze sobą, żebym ci pomógł wygrać?

– Dokładnie.

– W takim razie przyjmuję twoją propozycję. I to samo możesz powiedzieć swojemu zespołowi, żeby mnie nie przegonili.

– Nie przegonią cię.

– Skąd ta pewność?

– Dostaniesz pracę jako mój asystent. Pasuje? – Khaotung podszedł do Firsta, złapał go za brodę, zmuszając do tego, by spojrzał mu w oczy. – Będziesz miał tylko jedno zadanie.

– Jakie?

– Być dla mnie dobrym przyjacielem. W hotelach będziesz mieszkał ze mną, na wyścigach będziesz się pojawiał ubrany w nasz oficjalny strój. Jeśli będę tego potrzebował, zabierzesz mnie na spacer po mieście nawet w środku nocy. Mój zespół będzie ci za to płacił.

– Dobra, zgadzam się, a teraz powiedz mi, ale tak całkiem szczerze, już bez ściemniania, dlaczego tak bardzo ci na tym zależy?

Khaotung westchnął głęboko. Usiadł na łóżku, ciągnąc za sobą za rękę Firsta, który po chwili zajął miejsce obok niego w taki sposób, że ich kolana i ramiona stykały się ze sobą. First odniósł wrażenie, że po jego ciele przebiegł dreszcz, rozchodzący się od miejsc, w których ich ciała się ze sobą stykały i nagle zaczął żałować, że nie ubrał do snu długich spodni od piżam. Nie odrywając wzroku od swojego nowego przyjaciela Khaotung zaczął opowiadać.

– Zostałem kierowcą wyścigowym, ponieważ zawsze lubiłem rywalizację, ciężka praca nigdy mnie nie przerażała, a wyzwania kusiły. Od dziecka uwielbiałem adrenalinę i kiedy byłem nastolatkiem, dostałem szansę, o której każdy mógłby powiedzieć, że już samo to jest spełnieniem marzeń: spotkałem Lewisa Hamiltona, on tego nie pamięta, bo dla niego byłem tylko jednym z milionów dzieciaków, jakie spotyka, ale dla mnie to było najważniejsze spotkanie w moim życiu. Pamiętam, że opowiadał wtedy o swojej pasji i o tym, jakie trudności musiał pokonać, żeby dostać się do Formuły 1. Wtedy nauczyciele z mojej szkoły opowiedzieli mu o mnie. Byłem wtedy uczniem na wymianie w szkole w Londynie. Według moich nauczycieli miałem talent do ścigania się. Zawsze, gdy zabierali nas na tory kartingowe, byłem najlepszy, w innych sportach też szło mi nieźle, ale wyścigi były czymś zupełnie innym. Wtedy Lewis stwierdził, że załatwi mi miejsce w akademii, która szkoliła dzieciaki takie jak ja, aby któreś z nich w przyszłości zajęło miejsce nawet w Formule 1. Potraktowałem to jako szansę od losu, pracowałem ciężko przez wiele lat, trenowałem, uczyłem się, poznawałem coraz lepiej świat motosportu i wiesz co? Z czasem moja pasja zaczęła znikać. Ty widzisz Formułę 1 po prostu jako wyścigi, nasze głupkowate challenge, wywiady, widzisz sławę, sukcesy i porażki na torze wyścigowym, ale Formuła 1 to znacznie więcej. Od dawna robiłem wszystko, co potrafiłem, żeby wygrać mistrzostwa świata, ale nigdy się nie udało. W poprzednim roku, zanim podpisałem przedłużenie kontraktu z moim zespołem, usłyszałem, że to moja ostatnia szansa, że jeśli nie wygram, zakończą współpracę ze mną i poszukają kogoś lepszego. Więc widzisz, muszę wygrać. Bo chociaż już nie kocham tego sportu tak jak dawniej, to wciąż jednak chcę się ścigać. Nie wiem, chyba mam to we krwi. A czuję, że bez ciebie obok mi się to nie uda. Chwilami nienawidzę tego świata, a ty... Ty jesteś dla mnie takim promyczkiem słońca, grzejącym mnie przyjemnie po długiej, mroźnej zimie.

Jego głos brzmiał smutno, oczy szkliły się niebezpiecznie, jakby miał się za chwilę rozpłakać, jednak wytrzymał to wszystko i dopiero pod koniec swojej wypowiedzi odwrócił wzrok, jakby nie chciał, żeby jego towarzysz zobaczył jego chwilę słabości.

– Ale przecież sam mówiłeś, że ściganie się już nie sprawia ci przyjemności?

First nie rozumiał, dlaczego ktoś, kto nie czuje już więzi ze swoją dawną pasją, wciąż tak usilnie się jej trzyma.

– Zrozumiesz to, jeśli coś lub kogoś pokochasz tak bardzo, jak ja sport. – Powiedział, jakby nie zamierzał mu tego tłumaczyć, po czym po chwili uśmiechnął się smutno i jednak zaczął tłumaczyć. – Chodzi o to, że chcę znowu czuć to, co kiedyś, gdy dopiero zaczynałem swoją przygodę z tym sportem. Chcę znowu mieć z tego frajdę, chcę odnaleźć to, co zgubiłem gdzieś po drodze i nie wiem, czemu, ale mam przeczucie, że to właśnie ty możesz mi w tym pomóc.

– Ja? Niby jak?

– Jesteś kibicem Formuły 1, prawda?

– Tak, ale...

– Nie ma żadnego „ale". Ty wciąż kochasz ten sport. Przyglądając się tobie przez ten tydzień zauważyłem, że masz to, czego mi brakuje i chcę wierzyć, że będziesz potrafił mnie tego nauczyć.

– A co, jeśli cię rozczaruję? Jeśli nie spełnię twoich oczekiwań?

– Ty już je spełniasz i to pod każdym względem. Tak długo, jak długo będziesz ze mną całkowicie szczery, nie będziesz w stanie mnie rozczarować.

First odwrócił głowę w bok czując się lekko zawstydzony. Jak dotąd jego życie było pasmem niepowodzeń, nieudanych związków, walki z depresją, atakami paniki i lękami. Wciąż zastanawiał się, czy przypadkiem nie zachorował na schizofrenię i nie wymyślił sobie tego wszystkiego: przecież to wydawało się niemożliwe, żeby tak znany kierowca Formuły 1 chciał się przyjaźnić z takim przegrywem jak on.

– Ale ja nic nie wiem o wygrywaniu... – Wyszeptał cichutko, ukrywając twarz w dłoniach. – Boję się, że przyniosę ci pecha, że nie tylko nie wygrasz, ale przeze mnie stracisz wszystko. Proszę, nie pokładaj we mnie żadnych nadziei, zwykle rozczarowuję ludzi, na których mi zależy.

Niespodziewanie poczuł, że ktoś go obejmuje i przytula do siebie. Wiedział, że nie mógł to być nikt inny jak tylko Khaotung. Początkowo próbował go odepchnąć, ale zaraz się poddał, czując, że to jest właśnie to, czego w tym momencie potrzebował najbardziej: uścisku osoby, która w niego wierzyła.

– Mnie nie rozczarowujesz. Wręcz przeciwnie, jesteś najlepszym, co mnie w życiu spotkało.

– Jak mogę być najlepszy? Przecież jestem nikim, nie mam nawet pracy.

– Już masz pracę, zapomniałeś? Jesteś teraz moim asystentem. I nie martw się, wszystkiego cię nauczymy. Jestem pewien, że świetnie sobie poradzisz. Poza tym twoja praca to głównie spędzanie czasu ze mną, to może być trudne, ale mam przeczucie, że sobie poradzisz. Tylko mam jedną prośbę: nie traktuj mnie jak swojego idola, zachowuj się tak, jak dotąd, to urocze.

– Hah?! Nie jestem uroczy.

– Nie? Czyżby? To spójrz na siebie, wyglądasz uroczo w mojej bluzce i z wciąż lekko mokrymi włosami.

– To ty jesteś uroczy, ja jestem przystojny – First sprzeczał się na żarty z Khaotungiem czując, że całe napięcie powoli opuszczało jego ciało i jego umysł staje się spokojniejszy.

– O, a wiesz? Mnie się wydaje, że obaj jesteśmy uroczy i przystojni jednocześnie, nie sądzisz?

– Zwariowałeś – First pacnął go dłonią w czoło, po czym usiadł przy biurku, otwierając laptopa i jak zwykle zaczynając przeglądać media społecznościowe w poszukiwaniu jakichkolwiek newsów na temat świata motosportu. Trochę się obawiał tego, że ktoś mógł rozpoznać Khaotunga mimo wszystko, ale uspokoił się, gdy nigdzie nie znalazł najmniejszej wzmianki na ten temat.

Pół godziny później Tung stanął obok niego, pochylając się lekko i przyglądając uważnie Firstowi. Jedna rzecz od początku zwróciła jego uwagę i go ciekawiła.

Khao przesunął palcem po bliznach na lewej ręce Firsta.

– Jak bardzo musi cierpieć ktoś, kto decyduje się zranić siebie samego? – Zapytał nie odrywając wzroku od przedramienia chłopaka.

– Ten ktoś czuje się winny tego, że przegrał własne życie, zmarnował wszystkie szanse, jakie były mu dawane oraz rozczarował i zawiódł ludzi, których kochał.

– Obiecaj mi, że nigdy więcej tego nie zrobisz.

– Kiedy to mi pomaga.

Khaotung spojrzał na niego surowym, nie znoszącym sprzeciwu wzrokiem.

– Dobrze, przysięgam, że więcej nie sięgnę po nóż ani żyletkę i nie zranię siebie.

– Grzeczny chłopiec – Khao w przypływie czułości podniósł do ust pełną blizn rękę Firsta i ucałował ją. – Od teraz masz mnie by mówić o wszystkim, cokolwiek będzie się działo, razem poradzimy sobie ze wszystkim i pokonamy wszelkie trudności.

– Jesteś tego taki pewien... Wybacz, że wciąż jeszcze nie potrafię ci w pełni zaufać, chcę to zrobić, tylko że... Tylko że powstrzymuje mnie moja przeszłość.

– Nie martw się, to jest w porządku, rozumiem cię i wcale nie wymagam, żebyś mi całkowicie zaufał, znamy się bardzo krótko. Pamiętaj, że możesz na mnie liczyć. A ja wierzę, że pewnego dnia mi zaufasz.

– A co, jeśli ci zaufam, a ty mnie zranisz?

– Dołożę wszelkich starań, aby tak się nie stało – Zapewnił Khaotung. Zebrał z podłogi rozsypane kilka godzin wcześniej przez Firsta karty z wizerunkami kierowców F1, odłożył je w równym stosiku na biurko i ułożył się na jego łóżku. – Możesz mnie przytulić? Proszę?

First nie dał się dwa razy prosić. Przebrany w piżamę, wykąpany i pachnący ułożył się obok swojego nowego przyjaciela, myśląc o wszystkim naraz: o swojej własnej przeszłości, o historii Khaotunga, o książkach, które dla niego wybrał, o jego „propozycji biznesowej", która dotyczyła ich przyjaźni i wspólnej podróży do Włoch, do siedziby Ferrari. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro