Zapoznanie
Pov. Billie
Odblokowałam IPhona by sprawdzić godzinę. Kurwa już 6:30 a o 11:00 mam samolot do Londynu. Wszystko byłoby świetnie gdyby nie to że nie jestem nawet spakowana. Dobra i have time do 9 więc chyba się wyrobie. Chyba. Podniosłam swoją tłustą dupę i pokierowałam ją, niczym w Forzie samochód, do mojej garderoby i zdjęłam pierwszą lepszą walizkę i zaczęłam się pakować. Wzięłam ze sobą jakieś ściery z Gucci. Przewinęło się też coś z Balenciagi, Chanel i Louis'a. Złapałam fajne flow w pakowaniu się ale chuj ktoś zaczął dzwonić. Szybko pobiegłam do źródła tego cholernego dźwięku i odebrałam połączenie
- Czego? Pakuje się
- Co ty taka nerwowa Billie?
- Hmmm może dlatego że mogę się spóźnić na samolot?
- Ulalalaaa a to gdzie lecisz?
- Kurna, Doja do Londynu muszę kończyć bo mi telefon pada mam jeden procent
- Ale...
- PAAAAAA
Wcisnęłam czerwoną słuchawkę i rzuciłam telefonem. Na moje nieszczęście uderzył o kant łóżka. Dobra chuj kupie nowy idę się dalej pakować.
Po jakiejś chwili męczenia się z zamykaniem walizki, podeszłam do łóżka podnieść telefon, który był martwy jak lil peep więc nie miałam nawet jak godziny sprawdzić. Dobrze że chociaż mój apple watch jest żywy. wskazywał 7:30. Shit chyba nie zdążę. Dobra kij na mnie samolot poczeka. W końcu jestem GWIAZDĄ. Weszłam szybko pod prysznic. To chyba była moja najszybsza kąpiel ever. Wybiegłam z pod prysznica w stronę garderoby by założyć coś na siebie.
***
Jadę obecnie z bratem na lotnisko ale są straszne korki. Już mnie nosiło jak Doja po ostrym koksie.
- Niech pizdy ruszą dupy
- Billie już ci coś mówiłem na temat nadużywania pewnych zwrotów
- A ja ci mówiłam że mam w na to WY JE BA NE - pokazałam swój sukowaty uśmiech w jego stronę i dopowiedziałam - Popsułam sobie IPhona
- Który to już w tym miesiącu?
- To nie moja wina że są takie kruche
- Który?
- Eh szósty
- No właśnie. Co ty kurwa z nimi robisz?
- Włączam tryb samolotowy i sprawdzam jak daleko polecą
Mój brat już nie odpowiedział i dobrze nie musi. Wkurzył mnie więc niech się nie odzywa. Po jakiś chyba 20 minutach byliśmy na lotnisku. Szybko doszliśmy na odprawę i zajęliśmy miejsca w samolocie. Czekały nas nudne 6h lotu. Szczególnie nudne dla mnie bo nawet nie mam telefonu.
***
Żyje ale prawie zdechłam z nudów. Pomijając fakt że byłam w biznes klasie to dosiadł się do mnie jakiś napalony francuz i proponował mi wypad do kibelka. Oczywiscie mu odmówiłam, ja się nie puszczam. Hehe. W ogóle przez ten cały czas nie miałam kontaktu z bratem bo sobie gdzieś poszedł, chyba się obraził na mnie. To znaczy ja go widziałam, cham siedział kilka rzędów dalej.
Podróż po Londynie była dosyć specyficzna. Z jednej strony chillwagon no bo jestem już na miejscu ale z drugiej strony stałam w centrum Londynu gdzie z każdej strony nakurwiały dźwięki, a mi się spać chciało. Po jakiś 20 minutach stania w korkach postanowiłam że sobie wyjdę z auta, tak to świetny pomysł.
Kierowałam się w stronę jakiegoś przypadkowego baru do którego z resztą weszłam. Usiadłam przy jakimś wolnym stoliku daleko od ludzi żeby móc ich podglądać . Długo obserwowałam jednego osobnika, dosyć przystojnego. Dobra wykurwiscie przystojnego, śmiał się z jakąś grupką ludzi i popijał swój trunek. Nagle zobaczyłam że patrzy się na mnie. Shit. Szybko odwróciłam od niego wzrok ale za późno bo wstał i szedł w moją stronę...
Pov. Zalef
Za 2h muszę być na lotnisku jutro gram koncert w Londynie wszystko miałem już spakowane więc pozostało tylko pożegnać się z Otulinką
Na pożegnanie był szybki numerek. Nie ukrywam że takie pożegnania mi się podobają najbardziej. Dzięki takiemu pożegnaniu powstał Lew. A propos małego lwa, gdy nasze pożegnanie trwało w najlepsze, można powiedzieć że dochodziliśmy do końca, usłyszałem płacz małego, dlatego musieliśmy przyspieszyć nasze pożegnanie.
- Dojadę cię po powrocie - powiedziałem jej do ucha. Ona tylko jęczeć z podniecenia. Dopowiedziałem - Lepiej żeby małego nie było w domu.
- Oczywiście mój proszę Pana
Uwielbiałem jak tak się do mnie zwracała. Czułem wtedy kompletną uległość z jej
strony .
***
Lot był całkiem spoko gdyby nie fakt, że przez 2h nie mogłem jarać. Żeby się odstresować przed jutrzejszym koncertem z chłopakami postanowiliśmy iść do baru. Byliśmy już po kilku drinkach kiedy zobaczyłem, że przy stoliku pod ścianą siedzi jakaś typiara i się mi przygląda dopiero po kilku sekundach ogarnąłem kto to.
- Ej chłopaki to BILLIE
- No i?- zapytał bolek
- No i idę zagadać - powiedziałem rozbawiony
Dopiłem resztki mojego mojito i podniosłem się z krzesła w stronę dziewczyny. Ta się w momencie podniosła ze swojej ręki i jeszcze bardziej pożerała mnie wzrokiem.
- Hej mała. Jestem Krzysiek
- H... Hej ja Billie...
***
Dzisiaj tak trochę nudno ale później bedzie ciekawiej 😏.
NASTEPNE CZEŚĆ POJAWI SIE ZA KILKA DNI CHYBA ZE WBIJECIE TUTAJ 10 GŁOSÓW. BYE PEREŁKI
na razie mały próg hehe
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro