Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

✭ Rozdział 09. ✭

Siwon patrzył na syf w kuchni szeroko otwartymi oczami, kompletnie nie rozumiejąc, jak mógł aż tak nabrudzić podczas robienia głupiego posiłku. Gdy Hyungsik wyjaśnił mu czym tak naprawdę była telewizja i pokazał program kulinarny, obiecał, iż przygotuje dla Hyori coś smacznego, nawet jeśli nie przystoi to księciu. Problem polegał w tym, że człowiek, którego słuchał po przebudzeniu przez jakieś dwie godziny, nie musiał martwić się generalnymi porządkami. Kuchnia Hyori wyglądała jak po przejściu tornada, a wszystko przez to, że musiał myszkować we wszystkich szafkach, w których znajdowało się mnóstwo rzeczy. Nigdy nie gotował, więc był w tej kwestii amatorem, ale ten syf to była przesada. O ile porozwalane naczynia dało się szybko schować, o tyle mnóstwo pokrojonych, zmarnowanych warzyw wyrzucić było szkoda.

– Ciekawe, czy Hyori będzie zła – zastanowił się na głos i nabrał na łyżkę ryż wymieszany w przyprawach, warzywach oraz pokrojonym kurczaku. – Mm, pycha! Mam talent – zacmokał zadowolony ustami i ponownie napełnił łyżkę, by delektować się smakiem przyrządzonego jedzenia.

– Powiedz, że wciąż śnię, a moja kuchnia jest w idealnym porządku. Błagam, nie każ mi żałować, że pozwoliłam ci mieszkać pod moim dachem. – Zamarł, słysząc drżący głos Hyori.

Odwrócił się w jej stronę z pełną buzią ryżu i widząc jej gniewny wzrok, z ledwością przełknął to, co zdołał zmieścić do ust. Całe szczęście, że się nie udławił!

– Psy zostały nakarmione i wybawione, a ja przygotowałem dla ciebie posiłek – odezwał się z szerokim uśmiechem, biorąc wielką miskę w ręce i podszedł z nią do dziewczyny. – Nie denerwuj się i nie krzycz. Lekarze z telewizora mówili, że nadmierny stres i złość potrafią poważnie zaszkodzić zdrowiu. Melisa jest dobra na uspokojenie, ale nie masz jej w kuchni. A jeśli masz, to nie umiałem jej znaleźć.

Hyori mrugała przez chwilę oczami, unosząc wysoko brwi. Czy Siwon naprawdę myślał, że zdoła przekupić ją jakimś głupim jedzeniem?!

– Wrzuć na luz, mała – puścił jej oczko i napełnił drewnianą łyżkę ryżem, po czym podał jej ją pod nos – i daj ponieść się chwili. Naprawdę ciężko się napracowałem przy tym posiłku. Te wszystkie maszyny – skinął głową na całą kuchnię – są bardzo ciężkie w obsłudze.

– C-coś ty powiedział? – wydukała z niedowierzaniem.

– Wrzuć na luz. Tak mówił jeden fajny koleś z filmu, który oglądałem nad ranem. Hyungsik powiedział mi prawdę i już wiem, że wcale nie trzymasz w domu więźniów. Okłamałaś mnie.

Patrzył na nią ze szczerym żalem, a ona ledwie powstrzymała się od palnięcia go tą drewnianą łyżką w łeb. Stała w kuchni, która wyglądała jak pobojowisko i miała przed sobą kompletnie nieogarniętego kolesia, który zaczął używać jakichś głupich słówek załapanych z telewizji. W normalnej sytuacji kazałaby mu się wynosić, ale w głowie wciąż miała bolesne słowa Hyungsika, które powoli zaczynały do niej docierać. Faktycznie w ostatnim czasie zaniedbała swoich przyjaciół i nie była dla nich zbyt życzliwa. Chciała bronić się za pomocą nadmiaru obowiązków, ale wiedziała, że nikogo to nie obchodziło. Dlatego postanowiła poprawić swoje relacje z Naną oraz Hyungsikiem. Najpierw jednak musiała zająć się zatrudnieniem nowych pracowników i stworzeniem grafiku, dzięki któremu i ona będzie miała czas na odpoczynek.

Szef nie jest po to, by bezustannie pracować, a po to, by zarządzać ludźmi, którzy wykonają za niego praktycznie całą robotę – powiedział jej wczoraj Jimin i zamierzała wziąć sobie te słowa do serca. O ile nikt nie był w stanie zastąpić jej w gabinecie, o tyle w Silent Cry nie musiała bywać tak często, jak to robiła. Najwyższy czas, by zaufała swoim pracownikom i doceniła tych, którzy pracowali najciężej.

Nie chciała też wyżywać się na Siwonie, który patrzył na nią tymi radosnymi, aczkolwiek niepewnymi oczami. Uśmiech powoli schodził z jego twarzy, a dłoń osuwała się z powrotem do miski, gdy chwyciła ją w ostatniej chwili i wepchnęła łyżkę do ust. Spodziewała się najgorszego, dlatego też jej oczy rozszerzyły się, gdy kubki smakowe zwariowały, a brzuch zaczął głośno burczeć.

– I jak? Dobre? – spytał Siwon, nachylając się nad miską trzymaną w dłoni.

– Mhm, dobre – przytaknęła z grobową miną. – Co nie zmienia faktu, że kuchnia ma błyszczeć, a ty stracisz głowę, jeśli jeszcze raz powiesz do mnie „mała".

Część kuchni, gdzie była jadalnia została zachowana w czystości. Już miała zająć miejsce przy stole, gdy jej oczom ukazało się pięć patelni. Na wszystkich było przypalone jedzenie: począwszy od drogiego mięsa, warzyw, na spalonym ryżu w garnku kończąc.

Siwon zauważył, czemu tak się przygląda i objął ją ramieniem, kierując w stronę stołu.

– Na każdej wojnie giną niewinni. Najważniejsze, że masz co jeść, prawda?

Atmosfera w Silent Cry była bardzo napięta i wszyscy, łącznie z nowo zatrudnionymi pracownikami, siedzieli jak na szpilkach w jadalni, gdzie Hyori zwołała spotkanie. Oczywiście nie obchodziło jej to, że ktoś w tym czasie mógł być zajęty. Po prostu kazała wszystkim zjawić się za godzinę w budynku organizacji i nikt nie miał tu nic do gadania.

Vernon zajął miejsce obok Nany i Hyungsika, udając, że nie dostrzega ich ukradkowych spojrzeń. Wciąż miał delikatne limo pod okiem, ale na szczęście potrafił już je otworzyć i nie wyglądał tak strasznie, jak tuż po pobiciu. Starzy pracownicy z pewnością oceniali go teraz w myślach i nie potrafili zrozumieć, dlaczego jeszcze nie został zwolniony. Albo też liczyli na to, że Hyori go wyleje, gdy zobaczy, że został pobity, kompletnie nie zdając sobie sprawy z tego, że ona o wszystkim wiedziała i tak na dobrą sprawę, ocaliła mu życie.

Uśmiechnął się na samą myśl o Hyori, dlatego spuścił głowę, by nikt tego nie zauważył. Nawet jeśli znał mroczną stronę szefowej, to nie zamierzał nikomu o niej wspominać. Zbyt wiele jej zawdzięczał i jakoś nieszczególnie obchodziło go to, co stało się ze zbirami, którzy chcieli go zabić.

Gdy przez próg przeszła Hyori ubrana w białą koszulę, czarną spódniczkę oraz białe baleriny, w pomieszczeniu momentalnie zrobiło się cicho. Vernon miał nadzieję, że zwróci jej uwagę, jednak ona bez słowa rzuciła na długi stolik kartki papieru i poprosiła, by jeden z nowych pracowników wziął jedną i resztę podał dalej.

– Wybaczcie, że ściągnęłam was tutaj tak nagle, ale jeśli chcemy, by w Silent Cry pracowało się trochę lżej, to poświęcenie jednej godziny nie jest chyba takie złe, prawda? – spytała retorycznie Hyori, udając, że nie dostrzega niezadowolonych min niektórych pracowników. Nana i Hyungsik również wpatrywali się w nią bezustannie, przez co musiała starać się skupić uwagę na tym, co chciała powiedzieć. Gdy zorientowała się, że nigdzie nie było Lee Jihana, ten wszedł spokojnie do środka i powitał wszystkich szerokim uśmiechem, zajmując miejsce na skraju stolika. – Nie toleruję spóźnialskich osób.

– Byłem w trakcie operowania potrąconego psa. Proszę mi wybaczyć, ale życie zwierzaka chyba jest ważniejsze od jakiegoś spotkania, prawda?

– Oczywiście – przyznała spokojnie Hyori, ku zdziwieniu pracowników, którzy znali ją aż za dobrze, by od razu uwierzyć w to, co powiedziała. – Przechodząc do rzeczy: witam wszystkich nowych pracowników. Jeżeli rzetelnie podejdziecie do swoich obowiązków, z pewnością nasza współpraca będzie owocna. Zapewne zdajecie sobie sprawę z tego, że Silent Cry jest najsławniejszą organizacją pomagającą zwierzętom na całym świecie i posiadamy naprawdę wielu sponsorów, bez których i tak świetnie byśmy sobie radzili, ale z którymi możemy pozwolić sobie na nieco więcej. Oczywiście wiąże się to również z wysokim wynagrodzeniem, jakie jesteśmy w stanie wam zapewnić.

– Ta, pracując praktycznie bez dnia wolnego – westchnął niezadowolony Woobin, opierając głowę na wyciągniętej dłoni.

– Podczas rozmowy wstępnej zostałeś poinformowany o nadgodzinach i przyjąłeś oferowane ci warunki. Jeżeli coś ci nie odpowiada, to możemy się pożegnać choćby teraz – oznajmiła surowo Hyori, rzucając młodemu strażnikowi chłodne spojrzenie. Dotychczas nie narzekał i dziękował za każdą możliwość dorobienia sobie do budżetu, dlatego zdziwiła ją jego uwaga.

– Nie, nie... ja tylko... – bąknął i schował twarz za ciemną grzywką, mieląc w ustach przekleństwo.

Nana patrzyła na przyjaciółkę z uznaniem. Zawsze widziała w niej twardą, silnie stąpającą po ziemi kobietę, która doskonale wiedziała, czego chciała od życia. Niczego się nie bała i choć bywała strasznie szorstka, dla Nany była niesamowita. Chciałaby być tak stanowcza, jak ona.

– Ktoś jeszcze ma jakieś zażalenia? – Hyori rozejrzała się uważnie po pracownikach. Gdy nikt nie odważył się odezwać, kontynuowała: – Przed sobą macie zaplanowany grafik. W każdym tygodniu przysługują wam dwa dni wolnego, oczywiście tylko jeden weekend w miesiącu będzie wolny. Po to zatrudniam więcej pracowników, by w razie niedyspozycji któregoś z was, nikt nie musiał zostawać na szesnaście godzin. Dlatego proszę starych pracowników o odpowiednie przeszkolenie osób nowych. Weterynarzami zajmę się osobiście. Jeżeli ktoś z góry chce mieć zaplanowany jakiś konkretny dzień wolnego, to tydzień przed końcem miesiąca proszę wpisać się do tego zeszytu – pomachała dużym, błękitnym zeszytem, na którym widniało logo organizacji i położyła go na stoliku – będzie on stał na biurze w recepcji, która zostanie umieszczona przy wejściu po lewej stronie od budki strażniczej.

– Prze-przepraszam – Kim Seohyun uniosła niepewnie dłoń, zwracając na siebie uwagę szefowej. Była pewna, że przez wpadkę z kawą nie zostanie zatrudniona, a jednak los się do niej uśmiechnął. Choć była prze-szczęśliwa, nie czuła się pewnie w starciu z Sung Hyori. Widząc pytający wzrok szefowej, odezwała się w końcu: – a kto wyjaśni sekretarkom, na czym będzie polegała ich praca? Wiem, że wcześniej nie było tutaj takiego działu...

– Kim Nana wprowadzi was w zakres waszych obowiązków. Często zastępowała mnie przy odbiorze telefonów interwencyjnych oraz w innych sprawach, dlatego doskonale się w tym orientuje. O nic się nie martwcie, wszystkiego dowiecie się jutro podczas pierwszego dnia szkolenia.

Nana zagryzła dolną wargę i posłała blondynce radosny uśmiech. Nie sądziła, że Hyori będzie chciała, by jej pomogła przy nowych pracownikach. Czuła się z tego powodu naprawdę szczęśliwa.

– Och, rozumiem. – Seohyun przytaknęła. Nim Hyori zdołała otworzyć usta, ponownie uniosła dłoń i zadała kolejne pytanie: – Czy moje różowe końcówki nie będą pani przeszkadzać? Jeśli tak, to mogę je przefarbować, żeby wyglądać poważniej.

W pomieszczeniu rozległ się śmiech pracowników, który nie udzielił się zaskoczonej Hyori. Patrzyła na Kim zdruzgotana, mrugając z niedowierzaniem powiekami.

– A zafarbuj i się cała na różowo, jak chcesz. Co mnie obchodzi twój kolor włosów? To nie jest jakaś skorumpowana firma, a miejsce, gdzie pomagamy zwierzętom.

Seohyun przytaknęła na znak zrozumienia i wzięła do ręki kartkę z grafikiem. Kompletnie nie zdawała sobie sprawy z tego, że ludzie już wyrobili sobie na jej temat opinię, robiąc z niej idiotkę, która nie przez przypadek miała blond włosy.

Nawet Hyungsik kiwał z politowaniem głową, nie rozumiejąc, co takiego sprawiło, iż Hyori zdecydowała się ją zatrudnić.

Siwon uważnie przyglądał się ludziom, którzy ubrani w czarne uniformy myszkowali po kuchni Hyori i ostrożnie stawiali talerze z jedzeniem na pięknie nakryty stół. Nie rozumiał, po co dziewczyna zatrudniła tych wszystkich ludzi, ale uważnie obserwował każdego z nich, pilnując, by nic nie zostało ukradzione.

– Przyznam, że nie gustuję w mężczyznach z długimi włosami, ale pan wygląda nadzwyczaj przystojnie w takim wydaniu. Jest pan chłopakiem Hyori, czy może jej gościem?

Spojrzał zaskoczony na Azjatkę o rudawych włosach. Jej oczy pokrywał mocny makijaż, a guziki białej koszulki zostały odpięte tak, że ukazywały mały, aczkolwiek kształtny biust.

– Jestem spełnieniem jej marzeń. Księciem, który ma pokochać ją taką, jaka jest – odpowiedział szczerze, a dziewczyna schowała uśmiech za dłonią.

– Och, ale z pana romantyk! – Dotknęła jego ramienia zalotnie, ukradkiem zerkając na współpracowników. Na szczęście byli zbyt zajęci przygotowywaniem kolacji, by zwracać na nich uwagę. – Pozwolę zostawić sobie swój numer telefonu, w razie, gdyby miał pan ochotę na odrobinę zabawy. Sama wciąż jestem w trakcie poszukiwania własnego księcia, dlatego proszę zadzwonić na mój numer, dobrze?

– Co to jest numer? – spytał, tępo wpatrując się w długopis, który pozostawiał na jego dłoni jakieś cyfry.

– Słodziak z ciebie, wiesz? – Schowała długopis do kieszeni fartucha, po czym złożyła na jego policzku krótki pocałunek. – Będę czekała na wiadomość od ciebie – powiedziała i wróciła do koleżanek, które zaczęły zbierać się do wyjścia.

Siwon długą chwilę zastanawiał się nad jej słowami, aż w końcu krzyknął, nim zdążyła wyjść z domu:

– Jak chcesz mieć swojego księcia, to pocałuj inną żabę! Ja jestem skazany na Sung Hyori!

Jakież było jego zdziwienie, gdy ujrzał ją w drzwiach u boku Hyungsika i jakiejś krótko obciętej dziewczyny. Wszyscy patrzyli na niego wielkimi oczami, jakby powiedział coś dziwnego, a przecież mówił prawdę. W chwili, gdy Hyori wypowiedziała życzenie i go pocałowała, przypieczętowała ich więź. Był jej księciem i nic nie mógł poradzić na to, że serce mimowolnie biło szybciej na jej widok. Najwyraźniej czar tak na niego wpłynął, bowiem w innym wypadku nigdy nie spojrzałby na taką kobietę, jak Sung. Wolał delikatne, urocze dziewczyny, którymi trzeba było się zaopiekować, a nie silne, niezależne kobiety, doskonale radzące sobie bez facetów. Czasem czuł się przy niej jak dziecko i wcale mu to nie odpowiadało.

– Hej – odezwała się Nana, przerywając niezręczną ciszę i jako pierwsza podeszła do Siwona, kłaniając mu się na powitanie – Jestem Park Nana. Najlepsza przyjaciółka Hyori.

– Kwon Siwon. Jej książę – przywitał się z uśmiechem, a Hyungsik parsknął śmiechem.

– Dziwię się, że wciąż go tutaj trzymasz. Albo udaje, albo rzeczywiście brak mu piątej klepki.

Hyori patrzyła, jak Hyungsik przeszedł obok Siwona i zajął miejsce przy nakrytym stole. Nana podążyła jego śladem, choć wyraźnie była zauroczona urodą nowo poznanego chłopaka. Hyori wszędzie rozpozna ten rozanielony wzrok i błyszczące oczy. Szkoda tylko, że jej przyjaciółka nie zauważyła, iż miała już w swoim życiu osobę, która ją lubiła.

Zaprosiła tutaj przyjaciół, by spędzić z nimi trochę czasu i uczcić nadchodzące zmiany w Silent Cry. Miała nadzieję, że obecność Siwona i jego dziwaczne zachowanie nie doprowadzi do żadnej kłótni.

Zacisnęła palce na nadgarstku Siwona i spytała przez zaciśnięte zęby:

– Przestań wygadywać bzdury. Nie jesteś żadnym księciem, a już na pewno nie moim!

– Jak to nie? – zdziwił się. – Przecież sama mnie pocałowałaś i powiedziałaś, że... – Nie dokończył. Dłoń dziewczyny zatkała mu usta, a groźne spojrzenie dało wyraźnie do zrozumienia, że powinien się zamknąć.

Tak też zrobił, choć kompletnie nie rozumiał, o co jej chodziło. Patrzył, jak zajęła miejsce obok Hyungsika i zmarszczył gniewnie brwi. To on przygotował dla niej z rana posiłek i pod jej nieobecność nie tylko posprzątał całą kuchnię, ale również dopilnował, by ludzie w fartuchach niczego nie ukradli. Dlaczego więc uśmiechała się do chłopaka, który działał mu na nerwy?

– O, nie. Tak to być nie będzie – zakasał rękawy czerwonego swetra i z bojowym nastawieniem ruszył w stronę rozmawiających przyjaciół.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro