Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

✭ Rozdział 03. ✭

Hyori obserwowała z niedowierzaniem, jak Siwon niezgrabnie nabiera na widelec makaron z wołowiną. Zachowywał się, jakby nigdy nie trzymał w ręce takiego sztućca, a nie było to raczej możliwe. Choć większość rodzin pozostała przy tradycyjnych pałeczkach, wiele z nich posiadało widelce.

Dochodziła dwudziesta pierwsza, a ona, zamiast położyć się w końcu spać, sterczała w kuchni nad dziwnie wyglądającym chłopakiem, który wciąż uważał się za księcia, który został zamieniony w żabę podczas trwania epoki Joseon. Hyori starała się w to nie wierzyć. W końcu takie rzeczy zdarzały się jedynie w dramach, czy też książkach, ale niepokoił ją fakt, iż chłopak wiedział, co powiedziała wczorajszego wieczoru znalezionej żabie. Czy to naprawdę był zbieg okoliczności?

- Wyglądasz bardzo dziwnie. Ludzie, którzy mnie stąd zabrali i cała reszta też ma dziwaczne stroje. A maszyna, jaka zastąpiła konie, jest niebezpieczna i strasznie warczy. Nie podoba mi się ten świat.

- Pozwolę ci tutaj odpocząć, ale to jednorazowa sytuacja. Może, jak się prześpisz, to twój mózg wróci na miejsce - powiedziała spokojnie i usiadła naprzeciwko chłopaka, kładąc łokcie na stół. Położyła głowę na dłoniach i zaczęła przyglądać się ranom na jego twarzy. - Możesz złożyć skargę na komendzie na policjantów, którzy cię pobili. Nie mieli prawa cię tknąć.

- Gdyby Pil Jo żył, kazałbym mu ich zabić. Nikt nie ma prawa podnieść ręki na króla, ale w tym świecie najwyraźniej to nie obowiązuje. Dlaczego tak wiele się zmieniło?

- Ciesz się, że nie zagraża nam żadna wojna - oznajmiła stanowczo i wskazała na talerz. - Jedz, bo wystygnie.

- Niestety posiłek jest tak straszny, że nie dam rady go przełknąć.

Hyori spojrzała na zwęglone mięso i westchnęła głośno. Miała nadzieję, że gdy jest się na ekstra prochach, to smak się zmienia, ale niestety się pomyliła. Nic dziwnego, iż jedzenie z talerza nie znikało. Wyglądało naprawdę okropnie i nawet nie chciała myśleć, jak musiało smakować.

Bez słowa wzięła talerz i wyrzuciła jego zawartość do kosza na śmieci. Wyjęła z szafki zieloną miskę, nalała do niej mleka, wsypała płatków i postawiła przed chłopakiem.

- Co to? - padło pytanie.

- Płatki z mlekiem. Nie oglądałeś nigdy amerykańskich filmów? - wywróciła oczami. - Kupiłam zapas, gdy udzielałam wywiadu w Waszyngtonie. Bardzo je lubię, a że nie potrafię gotować, to często je jem. U nas też kupisz podobne, ale jednak te zza granicy są o niebo lepsze.

- Jak kobieta może nie potrafić gotować?! - zdziwił się, unosząc na nią wzrok. - Czym się w takim razie się zajmujesz, jeśli nie gotujesz i nie zajmujesz się domem?

- Pracuję. Jak każda silna, niezależna kobieta - oznajmiła, coraz bardziej nie rozumiejąc tego, co działo się w głowie chłopaka. Czy on sobie z niej żartował? Dlaczego zadawał tak głupie pytania? - I jutro też wcześnie wstaję, by leczyć zwierzęta, a to oznacza, że masz czym prędzej zjeść te cholerne płatki i iść spać. Z rana mam cię nie widzieć, zrozumiałeś? - wyszczerzyła zęby w szerokim uśmiechu.

- Leczyć? Jak zwierzę jest chore, to się je zabija, żeby dłużej nie cierpiało...

- Ani słowa więcej! - krzyknęła, wyprowadzona z równowagi. Wstała, patrząc na chłopaka lśniącymi oczami. - Zwierzęta są warte więcej niż ludzie, którzy mordują je dla własnej chorej satysfakcji! Nie waż się mówić w moim towarzystwie o krzywdzeniu ich!

- Mówię tylko, jak było dawniej! Skąd mam wiedzieć, że świat zmienił się we wszystkich kwestiach, skoro żyłem w zupełnie innych czasach!? - oburzył się.

- Dobra. Mam dość. - Hyori obeszła stół i zacisnęła palce na ramieniu chłopaka, by pomóc mu wstać. - Jak masz na imię?

- K-Kwon Siwon...

- Tak więc weźmiesz sobie grzecznie tę miseczkę w rączki i pójdziesz do pokoju gościnnego, gdzie cię zamknę, by mieć pewność, że mnie nie okradniesz ani nie zamordujesz podczas snu. Prześpisz się, a gdy cię uwolnię, to wrócisz sobie tam, skąd przybyłeś.

- Mówiłem już, że się nie zmieszczę w mojej kryjówce. Nie jestem już malutką żabą.

Hyori popchnęła go w stronę wyjścia z kuchni. Całe szczęście, że nie rozlał mleka. Nie chciałoby jej się myć podłogi o tak późnej porze. Była głupia, że w ogóle pozwoliła temu chłopakowi u siebie zanocować, ale co innego miała zrobić, skoro policja dała plamę? W dodatku go pobiła, co nie powinno mieć w ogóle miejsca. Być może to właśnie przez wyrzuty sumienia postępowała tak głupio.

Weszli do przestronnego pokoju o czarnych ścianach, na których namalowano białe kółeczka. Po prawej stronie od drzwi wejściowych wisiały ogromne obrazy przedstawiające psy. Pod oknem stała czarna rogówka, z której można było oglądać film na ogromnym plazmowym telewizorze. Biało-czarny stolik był niewielki, jednak Hyori wystarczał. W końcu i tak rzadko miewała gości. Po prawej stronie stolika zostało postawione składane łóżko, które pełniło rolę wygodnego fotela. Zrobiono go z identycznego materiału jak rogówkę.

Hyori minęła Siwona, który z rozdziawioną buzią przyglądał się pomieszczeniu i rozłożyła rogówkę, z której uprzednio wyjęła kołdrę oraz poduszki. Nikt z nich nie korzystał, dlatego nie zamierzała jej zmieniać tylko dlatego, że przez jakiś czas tkwiły w środku.

- To są lampy? - spytał Siwon, dotykając białych kul, które zwisały ze ściany, pięknie przy tym świecąc. - Wyglądają naprawdę super. Tak samo, jak te niebieskie światełko - wskazał na ogromną szafkę, na której stał telewizor.

- Jak chcesz, to możesz pooglądać sobie telewizję. Byle nie za głośno, bo naprawdę muszę się przespać chociaż kilka godzin - powiedziała, zerkając na zegarek. Dochodziła północ. Czy ona kiedykolwiek się wyśpi?

- Co to znaczy?

- Co znaczy „co"? - spytała zmęczona, rzucając kołdrę na rogówkę. Naprawdę miała dość tych ciągłych pytań.

- Telewizja. Co to jest?

Przypatrywała mu się z dobre dwie minuty, podczas których ten ani razu nie odwrócił wzroku. Nie wydawało jej się, żeby z niej żartował. Naprawdę wyglądał, jakby nie miał pojęcia czym była telewizja, a to przecież niemożliwe w obecnych czasach.

Bez słowa sięgnęła po pilot ze stolika i włączyła telewizor, na co Siwon odskoczył przerażony i podbiegł do niej.

- Ci ludzie włamali się do twojego mieszkania! To dlatego, że chcą mojej śmierci! - powiedział przerażony, zaciskając palce na jej nadgarstkach. - Musisz uciekać. Nie pozwolę, by ktokolwiek zginął z mojego powodu.

- Naprawdę jestem ciekawa, co takiego zażyłeś - mruknęła pod nosem i wyswobodziła się z uścisku, by podejść do ekranu i dotknąć go palcami. Widząc niezrozumienie wymalowane na twarzy chłopaka, oznajmiła znudzona: - To tylko obraz, który nic ci nie zrobi. Ci ludzie nie wyjdą z telewizora. Są w nim tak jakby... zamknięci.

- To znaczy, że zrobili coś złego i zostali wtrąceni do lochów?

Hyori przymknęła na moment powieki, czując się coraz bardziej senna. Naprawdę pragnęła zasnąć, a marnowała cenny czas na jakąś durną rozmowę z naćpanym chłopakiem, którego wzięła do swojego domu. Nigdy więcej nie zrobi czegoś podobnego. Słowo honoru!

- Właśnie. Jeśli nie pozwolisz mi spać, to zamknę cię razem z nimi, a wtedy nigdy się stamtąd nie wydostaniesz. Dlatego obserwuj ich i módl się, by nie spotkał cię podobny los - powiedziała w końcu, posyłając Siwonowi groźne spojrzenie.

- Groźby kierowane do króla są karalne.

- Dobranoc! - pożegnała się i czym prędzej opuściła pokój. Zamknęła drzwi na klucz i ruszyła w stronę łazienki, by wziąć szybką kąpiel. Nie mogła położyć się spać brudna i nieważne, że oczy same jej się zamykały. Musiała wytrzymać jeszcze tych kilka minut.

To był naprawdę porąbany dzień, pomyślała, nim weszła do wanny pełnej ciepłej, pachnącej wody.

- Dziś kotek będzie jeszcze jakby zamroczony, ale zapewniam, że jutro wszystko się unormuje - Hyori uśmiechnęła się do kobiety, która trzymała w ręce klatkę z kocurem.

- Jest pani pewna, że nie będzie za bardzo cierpiał po tej kastracji? Naprawdę długo się zastanawiałam nad tym, czy wyrządzić mu taką krzywdę...

- Proszę mi uwierzyć, że była to najlepsza decyzja. Nie będzie pani już znaczył mieszkania i przestanie tak przeraźliwie miauczeć, gdy wyczuje jakąś kotkę z rują. Dziś będzie poruszał się jak pijany, ale jutro będzie skakał, jakby nie było żadnego zabiegu.

- Dobrze, dziękuję w takim razie. Do zobaczenia w przyszłym tygodniu.

- Do widzenia.

Gdy tylko kobieta wyszła, Hyori opadła na krzesło i zakryła twarz dłońmi. Tak bardzo cieszyła się, że wybiła godzina czternasta! O ile nikt nie zadzwoni do niej z nagłym przypadkiem, o tyle będzie mogła dziś cały dzień spędzić w łóżku. Niestety po wydarzeniach z ostatnich dni czuła się jak zombie i wiedziała, że dłużej nie da rady tak funkcjonować. Jeśli porządnie się nie wyśpi, może wyrządzić krzywdę jakiemuś zwierzakowi podczas banalnej operacji, a nie chciała zszargać sobie dobrej opinii.

- O, matulu! Siwon! - krzyknęła nagle, zrywając się z krzesła i pobiegła w stronę schodów, by czym prędzej znaleźć się przed drzwiami salonu. Gdy zorientowała się, że klucz ma w sypialni, pospiesznie tam pobiegła i czym prędzej wróciła. - A co, jak mi ukradł telewizor i wyskoczył z okna? - mamrotała pod nosem, drżącymi dłońmi próbując przekręcić klucz w zamku.

Wparowała do środka jak burza, zatrzymując się tuż przed siedzącym na podłodze chłopakiem. Jego oczy były całe przekrwione, a twarz okropnie blada. Gdy na nią spojrzał, stwierdziła, że wyglądał naprawdę żałośnie.

- Przepraszam. Zapomniałam o tobie, ale dlaczego... tak wyglądasz? - odezwała się w końcu, ściskając w dłoni klucz.

- Kazałaś mi ich obserwować i modlić się, by nie spotkał mnie podobny los. Tych ludzi było naprawdę wiele. Niektórzy się nawet całowali, mordowali, cudzołożyli. Tylu rzeczy się naoglądałem, że mam dość i przepraszam, ale nie mogłem żadnego z nich powstrzymać. Nikt mnie nie chciał słuchać!

- Siwon...

- Następnym razem sama ich pilnuj! Kto normalny karze królowi oglądać mnóstwo gołych przyrodzeń!? Piersi rozumiem, ale po kilku godzinach człowiekowi wszystkiego się odechciewa! - Siwon podniósł się z podłogi i ruszył gniewnie w stronę drzwi.

Hyori zaklęła pod nosem. Musiała włączyć kanał, na którym po pierwszej w nocy leciały same filmy dla dorosłych. Skąd jednak mogła wiedzieć, że chłopak sobie nie przełączy kanału, jak już się znudzi? Ponadto: czy on naprawdę powiedział, iż postacie z filmów go nie słuchały?

Pobiegła za nim, krzycząc:

- Dokąd idziesz?!

- Wracam tam, skąd przybyłem! Muszę odpocząć od tego chorego świata! - odkrzyknął i zszedł po schodach.

Pamiętał drogę do drzwi, a ogródek znał bardzo dobrze, dlatego nie minęła chwila, gdy znalazł się przy największym krzewie z przodu domu. Położył się na trawie i z żalem spojrzał na wykopaną dziurę, w której dotychczas się ukrywał. Nie miał pojęcia, dlaczego nie potrzebował wody, skoro był żabą, ale najwyraźniej rzucony na niego czar miał z tym coś wspólnego.

- Jak mogłem przeżyć tak długo jako żaba? W dodatku nie jestem żadnym starcem. Wyglądam tak samo, jak w dniu, gdy skończyłem dwadzieścia pięć lat - pomyślał na głos, ściskając w palcach zieloną trawę. W jego oczach mimowolnie zalśniły łzy. - Cała moja rodzina nie żyje od dawna. Dlaczego ja nie umarłem? Dlaczego muszę żyć w tak dziwnym świecie i znosić te wszystkie okropne rzeczy?

- Co ty robisz, do jasnej cholery!? - Krzyk Hyori sprawił, że mimowolnie się wzdrygnął. Gdy w żaden sposób nie zareagował, pociągnęła go za ramię i rozkazała, by wstał. - Opuść moją posesję! Nie można nadużywać czyjejś gościnności!

- To tutaj żyłem do tej pory, więc dokąd mam się teraz udać? - spytał zirytowany, wyrywając rękę z uścisku brunetki. - Wcale nie prosiłem cię o to, byś zdjęła ze mnie tę cholerną klątwę! Po cholerę całujesz wszystko, co się rusza!?

- Myślałam, że byłeś otumaniony przez jakieś świństwo, ale ty po prostu jesteś obłąkany! - odkrzyknęła Hyori i zaczęła popychać chłopaka w stronę bramy. O dziwo pozwolił jej się kierować, a gdy wypchnęła go na zewnątrz, patrzył na nią szeroko otwartymi oczami. - Idź szukać swojego konia i złota. Byle z dala od mojego domu, świrze!

Siwon z niedowierzaniem patrzył, jak dziewczyna kieruje się w stronę domu. Zacisnął palce na bramie i próbował ją otworzyć, ale żadna siła nie była w stanie tego zrobić. Dopiero teraz dotarło do niego, że został wyrzucony z jedynego miejsca, które znał. Dokąd miał się niby udać? Nie znał nikogo! Nie miał dokąd pójść!

Usiadł na chodniku przed bramą i schował twarz między kolanami, ledwie powstrzymując się od płaczu. Choć łzy były oznaką słabości, jemu naprawdę było ciężko. Nie posiadał u swego boku żadnej znajomej osoby. W dodatku obudził się w czasach, których kompletnie nie rozumiał i nie potrafił odnaleźć się w obecnej sytuacji.

Gdzie się podziały te pięknie ubrane kobiety z ozdobami we włosach? Teraz widział dziewczyny ubrane w obcisłe spodnie. Niektóre z nich miały mocne makijaże i zafarbowane włosy na inny odcień niż brąz, czy też czerń. Nie taki świat pamiętał.

- Zostanę tu tak długo, dopóki umrę z głodu. W końcu nie jestem już królem. Nie mam po co żyć - powiedział i przymknął powieki.

Był naprawdę zmęczony i zirytowany faktem, że więźniowie z telewizji go nie słuchali.

- Nigdy nie sądziłem, że to powiem, ale wolałbym znów być żabą. Dlaczego ta okropna dziewucha musiała mnie pocałować? - jęknął, wspominając swoje poprzednie życie, gdzie cieszył się powodzeniem u kobiet i nie musiał martwić się o zbyt wiele rzeczy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro