Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

✭ Rozdział 01. ✭

– Co za przeklęty dzień! – Krzyk Hyori sprawił, że psy znajdujące się na dworze momentalnie zaczęły szczekać i nie minęła chwila, jak obskoczyły ją ze wszystkich stron.

Choć w jednej dłoni trzymała czerwonego buta, a w drugiej złamanego obcasa, którego miała ochotę wbić w ziemię, ostatecznie usiadła na trawie, rzucając obcas za siebie. Pozwoliła, by psy lizały ją po twarzy, rękach i nogach. Podły humor momentalnie ją opuścił, a jego miejsce zastąpiła radość. Niektórzy ludzie mówili, że pieniądze nie dawały szczęścia, jednak ona nie mogła się z tym zgodzić. Gdyby nie one, nigdy nie wybudowałaby swojego domu i malutkiego schronienia dla porzuconych psów, którymi zamierzała osobiście się zaopiekować. Odkąd pamiętała, pragnęła pomagać zwierzętom. Dlatego też zdecydowała się zostać weterynarzem - obecnie była sławna na całe Nassan, które liczyło ponad półtora miliona mieszkańców. Jej twarz pojawiła się w wielu reklamach zachęcających do adopcji zwierząt. Ludzie nie obawiali się pozostawiać pod jej opieką zwierząt, a że gabinet miała na parterze swego piętrowego domu, pacjentów zawsze miała pod obserwacją.

Prócz leczenia i zajmowaniem się zwierzętami była stworzycielem organizacji Silent Cry. Ze współpracą z odpowiednimi służbami wraz ze swoimi pracownikami odbierała zwierzęta z miejsc, w których działa im się krzywda. Ludzie z miasta, jak i poza nim chętnie wpłacali na konto organizacji pieniądze, które szły na pomoc zwierzętom. Choć Hyori miała mnóstwo pieniędzy i wielokrotnie zapewniała, że nie potrzebują darowizny, przelewy wciąż nadchodziły. Tak samo, jak od czasu do czasu przyjeżdżał do niej ktoś z karmą dla zwierząt.

Dzięki swojemu dobremu sercu stała się sławna na prawie cały świat. Często pojawiała się w gazetach, które nazywały ją Aniołem Zwierząt. Niektóre z interwencji pojawiły się w wiadomościach, a wszystko tylko po to, by pokazać ludziom, że nie powinni przechodzić obok skrzywdzonych zwierząt obojętnie. W końcu czuły tak samo, jak ludzie. Dlaczego więc miały być tak bardzo ranione i nieszanowane?

– Pewnie jesteście głodne. Chodźcie. – Podniosła się z trawy i otrzepała nogi, naciągając krótką spódniczkę na uda.

Piętnaście psiaków radośnie podreptało za nią do altany, w której trzymała jedzenie. Napełnianie misek zawsze zajmowało trochę czasu, ale widok merdających ogonów wystarczył, by przekonać ją, że było warto.

Gdy spędziła trochę czasu z psami, opuściła ogrodzone podwórko, na którym stało piętnaście bud i podwójnych misek. Zmęczona weszła do domu i od razu wyrzuciła szpilki do śmietnika. Po co miała je naprawiać, skoro już zawsze będą kojarzyły jej się z nieudaną randką? W dodatku jedną z wielu. Ile ich było? Sto? O ile nie więcej. Już dawno przestała liczyć.

Parter był widoczny z zewnątrz dzięki ścianom zrobionym z szyb, ponieważ służył głównie za poczekalnię oraz gabinet weterynaryjny. Za to pierwsze piętro było jej azylem, choć spędzała w nim niewiele czasu. Mieścił się w nim salon, kuchnia wraz z jadalnią, łazienka oraz jej sypialnia.

Podreptała do sypialni i zdjęła z czarnych włosów niebieską gumkę, którą włożyła do czarnej torebki. Gdy odłożyła ją na białą, okrągłą pufę z oparciem, zdjęła czerwoną, obcisłą sukienkę i podeszła do ogromnej garderoby.

Cała sypialnia została utrzymana w barwach brązu. Jedynie okrągłe łóżko stojące na delikatnym podwyższeniu, szafka nocna oraz pufa były białe.

Ubrała się w białe legginsy i błękitną koszulkę bez ramiączek i ruszyła do kuchni, by w końcu coś zjeść. Od rana była na nogach, marząc o pysznych owocach morza z ulubionej restauracji, podczas gdy nieudana randka popsuła jej apetyt. Naprawdę wszyscy faceci myśleli tylko o seksie?

– Chyba zmienię orientację. Naprawdę mam dość facetów! – burknęła pod nosem i weszła do kuchni, która również została utrzymana w ciemnych odcieniach brązu. Hyori bardzo podobały się takie wystroje wnętrz. Jedynie gabinet pozostawiła w odcieniach bieli, a łazienkę zdobiły niebieskie kafelki w kratę na ścianach oraz biało-niebieskie kafelki na podłodze.

Wyjęła z lodówki mleko, wsypała do nich płatki i usiadła przy ciemnobrązowym, kwadratowym stole. Co z tego, że stać ją było na homara, skoro jednym z głównych jej posiłków były płatki śniadaniowe. Nigdy też nie gotowała, ponieważ albo jadała na mieście, albo zamawiała coś przez telefon. Nie miała czasu na przyrządzanie posiłków.

Nie zdążyła zjeść płatków, gdy jej telefon się rozdzwonił. Widząc nieznajomy numer, nacisnęła zieloną słuchawkę.

– Dzień dobry. Tu Song Hyori...

– Dzień dobry! Przepraszam, że dzwonię o tak późnej porze, ale chciałam pani serdecznie podziękować za interwencje na posesji Lee Won Hae. Cieszę się, że ta biedna psina nie będzie musiała więcej cierpieć. Jest pani tak silna i piękna, jak pokazują to w telewizji.

Hyori powinna powiedzieć, że ten numer nie służył prywatnym pogaduszkom, jednak miło było usłyszeć coś miłego na swój temat. Tym bardziej, gdy cała rodzina jej nienawidziła, ponieważ jako jedyna odziedziczyła majątek po babci i korzystała z niego w sposób, który nikomu nie odpowiadał. W końcu kto by marnował pieniądze na jakieś bezwartościowe zwierzęta? Wielu ludzi w Korei Południowej tak myślało, jednak wraz z nadejściem 2021 roku to myślenie zaczęło się zmieniać, a jedzenie psiego mięsa zostało zakazane.

Podziękowała za miłe słowa i zakończyła połączenie.

Słysząc szczekanie na dworze, pomasowała palcami czoło i głośno westchnęła. Dlaczego doba miała tak niewiele godzin? Tak bardzo brakowało jej czasu na dłuższy odpoczynek. Sypiała po trzy-cztery godziny dziennie, a i tak nawał obowiązków ją przytłaczał. Może i posiadała pracowników, którzy w wielu rzeczach mogli ją wyręczyć, jednak zawsze wolała trzymać nad wszystkim pieczę.

Niechętnie odtworzyła wiadomość od jednego z pracowników organizacji, która nadeszła niedługo potem.

Witam, niestety jestem zmuszony wziąć na jutrzejszy dzień wolne. Sprawy rodzinne, Kang Hansol".

– Ten dzieciak sobie chyba żartuje! Kto ma niby go zastąpić i pilnować placówki na nocnej zmianie!? – krzyknęła oburzona, gwałtownie odkładając telefon na stół.

Dała temu chłopakowi szansę, ponieważ zrobił na niej dobre pierwsze wrażenie. Tymczasem pracował zaledwie miesiąc jako stróż budynku, w którym znajdowały się wszystkie zwierzęta odebrane z interwencji. Większość z nich leczono, ponieważ albo uległy wypadkowi, albo były strasznie zaniedbane. Prócz stróża, w placówce zawsze znajdowała się osoba, która dokarmiała zwierzaki, podawała leki, opatrywała rany i zamieszczała ogłoszenia dotyczące adopcji wyleczonych już zwierząt. Z racji tego, że Hyori była znana i posiadała wielu przeciwników swych działań, postanowiła, że budynek będzie strzeżony przez całą dobę.

Gdy ponownie rozdzwonił się telefon, przeklęła pod nosem. Zdziwiona patrzyła na czarny wyświetlacz, gdy zorientowała się, że ktoś dzwoni na jej prywatny numer. Zrezygnowana odeszła od stołu i podeszła do blatu, gdzie rano zostawiła komórkę. Widząc numer dobrego przyjaciela, odebrała.

– Jak się miewa moja sławna koleżanka z pracy? – Usłyszała radosny głos Hyungsika po drugiej stronie.

– À propos pracy... – zamilkła na moment, zastanawiając się nad tym, czy miała prawo go tak wykorzystywać. Co jednak miała zrobić, gdy dwóch pracowników wylądowało na l4, a Hansol ją wystawił? Nie miała wyboru – ... masz może ochotę zarwać jutro nockę w Silent Cry?

– Jak to? A co z Hansolem?

– Napisał, że nie może jutro przyjść do pracy. Nie mam go kim zastąpić. Wiem, że to twój ostatni dzień urlopu, ale...

– Nie ma problemu. Sama sobie ze wszystkim nie poradzisz. Chętnie pomogę.

Odetchnęła z ulgą, czując, jak w oczach zbierają jej się łzy. Czasem naprawdę miała dość i czuła, że się nie nadaje do zarządzania ludźmi. Miała pod sobą trzech etatowych stróżów nocnych, trzy dziewczyny do pomocy przy zwierzętach oraz współpracowała z dwoma innymi weterynarzami, którzy na zmianę leczyli ranne zwierzaki. Do tego dochodziło jeszcze czterech pracowników biorących udział w interwencjach, jednak to ona odbierała zawsze telefon i informowała o miejscu, do którego musieli się udać. Do tego prowadziła własny gabinet weterynaryjny. Oczywiście nie zawsze zdążali na czas. Nie zawsze potrafili pomóc. Niestety Hyori zawsze bardzo to przeżywała i potem przez kilka dni nie umiała z nikim się porozumieć.

– Hyori? Jesteś tam? – Z rozmyślań wyrwał ją zmartwiony głos przyjaciela.

– T-tak.

– Wiesz, że powinnaś odpocząć. Kiedy w końcu pójdziesz na jakiś urlop? Wykończysz się, jak tak będziesz dłużej żyć.

– Spokojnie. Funkcjonuję tak od trzech lat i daje radę. Wiesz, że zbyt wiele ode mnie zależy.

– Hyori...

– Dość. Naprawdę nie mam ochoty rozmawiać o pracy. Miałam ciężki dzień, który zakończył się kolejną fatalną randką. Myślę, że jestem skazana na życie wśród zwierząt. Tylko one mnie lubią – roześmiała się. – Dziękuję za to, że jutro zastąpisz Hansola. Wynagrodzę ci to. A teraz dobranoc, Hyungsik. – Nim chłopak zdążył się odezwać, pożegnała się i rozłączyła.

Hyori dłuższą chwilę stała, trzymając komórkę w ręce. Myślała o wielu rzeczach, jednak jej myśli głównie skupiły się na tym, że czuła się strasznie samotna. Choć otaczało ją mnóstwo ludzi i zwierząt, brakowało jej bliskiej osoby. Kogoś, kto przytuliłby ją i powiedział, że da sobie radę. Że jest z niej dumny i cieszy się, iż pomaga tym, którzy o pomoc prosić nie potrafią. Tylko jak miała sobie kogoś znaleźć, skoro posiadała tak mało czasu? Niby znajdywała te kilka godzin na bezsensowne randki, ale co z tego? Mężczyźni zazwyczaj odpuszczali, gdy dowiadywali się o jej grafiku. Zdarzyli się też tacy, którzy przyszli przez wzgląd na jej sławę i chcieli ją po prostu zaliczyć. Oczywiście miłych dżentelmenów również nie brakowało, ale zazwyczaj nie byli oni w jej guście.

Zrezygnowana wyszła na ogródek i otworzyła bramę, by dostać się do czworonogów. Usiadła na środku trawy, uprzednio upewniając się, że nie natrafi na psią kupę i spojrzała w niebo. Psy otoczyły ją ze wszystkich stron, opuszczając swe przytulne budy.

– Chciałabym, żeby pojawił się w moim życiu książę z bajki. Czy naprawdę mogę być kochana tylko przez was? – pogłaskała miesięcznego kundelka o białej sierści, który położył się na jej nogach.

Podskoczyła w miejscu, gdy jeden z psów nagle zaszczekał. Po chwili dołączyła do niego cała reszta, całkowicie ignorując Hyori i skupiając się na czymś, co znajdowało się na trawie.

– Co znowu tam widzicie? – Mozolnie podniosła się na nogi i podeszła, nachylając się nad trawą. Biały kundelek trącał kumkającą żabę pyskiem, wywołując na ustach dziewczyny uśmiech. Gdyby nie świecąca lampa zamontowana w altanie, nawet by jej nie zauważyła.

Ku niezadowoleniu psów, wzięła żabę na ręce i trzymała ją mocno, by nie upadła z takiej wysokości na ziemię. Choć stworzenie było oślizgłe w dotyku, zdecydowała się zabrać je z dala od psów.

– Kto wie, może to mój książę z bajki? Nie pozwolę wam go zabić – powiedziała pod nosem i wyszła za ogrodzenie, zamykając za sobą drzwiczki.

Przystanęła z kumkającą żabą obok pięknych krzewów, które wyglądały jak jeże.

– Szkoda, że życie nie jest takie, jak w bajkach. Pocałowałabym cię, a ty zamieniłabyś się w księcia. Albo i zwykłego, przystojnego chłopaka, który by pokochał mnie i to, co robię – westchnęła, wpatrując się w wystające oczy żaby. – Idź, żabko. Bądź wolna i nie daj się rozjechać.

Nie wiedziała, dlaczego to zrobiła.

Pocałowała żabę w czubek głowy i puściła ją wolno. Patrzyła za nią tak długo, aż nie zniknęła za krzakami. Sama po chwili zdecydowała się wrócić do domu i wziąć relaksującą kąpiel. To nic, że było już bardzo późno, a o ósmej otwierała gabinet. Nawet jeśli musiała jeszcze bardziej ukrócić sen, chciała się zrelaksować.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro