Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 37. Jessamine🔥

Nawet Foxowi zrobiło się mnie żal, gdy podjęłam piętnastą próbę nagrania filmiku. Po trzecim podejściu przestało ich bawić moje narzekanie, jak bardzo mi nie wychodzi ujęcie, że nie pasuje światło, ani że bardziej bełkotałam niż mówiłam. Po szóstym Cole otworzył wino i podsunął mi kieliszek. Chociaż tęsknie na niego zerkałam obiecałam, że nie wypiję nawet łyka przed skończeniem.

Miałam wrażenie, że cokolwiek chciałam powiedzieć, było po prostu niewystarczające. Czasem mówiłam za dużo, wyrywało mi się przekleństwo, lub tworzyłam filmik za mocno nacechowany pejoratywnie, żeby go puścić. Na sam koniec prawie się popłakałam.

Obaj co jakiś czas wychodzili zrobić obchód wokół posesji. Wiedziałam, że dom miał wystarczająco dużo kamer i czujników, żeby ochronić o wiele ważniejszych ludzi, niż ja, jednak nie powstrzymywało to chłopaków od upewniania się.

To, albo z żalu nade mną po prostu uciekali na chwilę z salonu.

Samo to miejsce było naprawdę ładne i przelotnie pomyślałam o pływaniu w jeziorze, albo chociaż w basenie, ale nie mogłam się w pełni skupić na samej idei relaksu.

Minęło chyba z półtorej godziny, gdy Fox podniósł się ze swojego miejsca na kanapie. Podszedł, gdy kasowałam czternaste nagranie i prawie rozwaliłam głową stół. Bez słowa przykląkł przy moim krześle, zabrał ode mnie telefon i go zablokował. Obróciłam twarz, żeby spojrzeć w jego zmartwione oczy.

– Nie możesz się aż tak tym przejmować – powiedział i od razu uniósł dłoń, żeby powstrzymać mój sprzeciw. – Nie chodzi o to, żebyś olała tę sytuację, ale żebyś podeszła do tego z większą wyrozumiałością, okej?

– Okej – mruknęłam. – I tak muszę to wysłać Tinie i Chaimowi do zatwierdzenia.

– No właśnie! – podłapał prędko. Najwyraźniej był zrozpaczony mocniej niż ja. Ale nie dziwiłam się, z boku musiałam prezentować żałosny widok. Fox przeniósł dłoń z moich pleców wyżej, wsunął palce w nasadę moich włosów masując delikatnie kark. Przymknęłam powieki z przyjemności, mrucząc żeby nie przestawał. – Nagrasz teraz to, co musisz powiedzieć, bo dobrze wiesz co potrzeba. Zmontujesz to tak, jak Tiktok lubi i prześlesz dalej, okej? Twoje wino czeka.

Smętnie zerknęłam w stronę stolika kawowego.

– A przelejesz z powrotem kieliszek do butelki? W tym momencie nie będę się ograniczać...

Fox roześmiał się z zaskoczeniem, po czym złożył głośny całus na mojej głowie. Wstał i wrócił na swoje miejsce wołając:

– Przyniosę nawet rurkę, żeby nie było ci ciężko pociągać z gwinta.

Cole wrócił do salonu chwilę później, równie cichy i blady co duch. Zerkał niespokojnie w moim kierunku, a mimo tego, udało mi się nie rozproszyć. Fox miał rację, musiałam mieć to w końcu za sobą. Przekazałam dokładnie to, czego chciał Hank i ani grama słów więcej.

Moi ochroniarze z ostrożnością patrzyli, jak podchodzę i siadam po turecku między nimi. Cole cały czas zerkał nad moim ramieniem, więc zobaczył w którym momencie wysłałam zespołowi swoje nagranie.

Od razu dał mi do ręki butelkę z cholerną słomką.

Po dwóch łykach się zrelaksowałam, ale odłożyłam wino ponownie na stół. Miałam wrażenie, że jeszcze trochę, a urżnę się w pień. Wiedziałam, że przy nich nic mi nie groziło, ale czułam się niekomfortowo z myślą, że mogłabym nie kontaktować, gdy tyle działo się wokół.

Nie minęło dużo czasu jak odleciałam, a obudziłam się pół godziny później na serię wiadomości od Chaima. Zostałam przykryta kocem, moje nogi spoczywały na Foxie, głową wtulałam się w wygodne uda Cole'a. Obróciłam się na plecy i odblokowałam telefon – na szczęście nagranie dostało zielone światło oraz pochwałę, że świetnie sobie poradziłam.

Ech, Chaim, żebyś ty wiedział...

– W porządku? – Cole zapytał cicho. Dłonią gładził mój brzuch, palcami drugiej ręki bawił się moimi włosami. W tym dokładnie momencie, tak blisko nich, było lepiej niż tylko w porządku. Było wspaniale.

– Tak – mruknęłam w końcu, odkładając telefon po puszczeniu filmiku na Tiktoka. Odpisałam też Graysonowi, po raz dwudziesty dziś, że nic mi nie jest.

Fox zamknął laptopa, na razie rezygnując z pracy. Przyglądał się mojej twarzy z namysłem, a że miałam ich niepodzielną uwagę, w końcu spytałam:

– Czy ostatnia nieobecność Knighta była związana ze mną?

Obaj od razu wymienili spojrzenia, na co się skrzywiłam. Nie chciałam na siłę wyrywać z nich odpowiedzi, ale potrzebowałam czegokolwiek. Jakiejś małej rzeczy, gotowej mnie uspokoić.

Fox oblizał usta, najwyraźniej skłonny do mówienia, a jednocześnie zbyt ostrożny.

– Jaki masz stosunek do Diny Padane? – zapytał w końcu, a ja zaskoczona uniosłam się na łokciu.

– Czyli ona jednak ma coś wspólnego z tym wszystkim! – zawołałam oszołomiona. – My... w sumie niewiele o niej wiem, oprócz takich „uprzejmościowych" powierzchownych informacji. Wiecie, niezamężna, ma siostrę, rodzice przeprowadzili się z Bombaju do Toronto przed jej narodzinami, potem zamieszkali w LA. Jej siostra chyba jest śpiewaczką operową.

– I nie macie żadnego zatargu? – Cole upewnił się, pociągając mnie za pukiel.

– Cóż... Kumpluje się z Talbym, albo tak mi się przynajmniej wydaje – wyznałam zakłopotana. – Ja raczej nie miewam przyjaciół w Nine Lives.

Twarz Cole'a pociemniała na to wyznanie.

– Ich pieprzona strata – burknął, potrząsając głową. Posłałam mu krzywy uśmiech i skupiłam się na Foxie.

– Czy Knight śledził Dinę? Zobaczyliście coś dziwnego w jej zachowaniu?

– Skarbie, z zebranych informacji wychodzi, że Dina mogła operować wszystkimi, lub większością ataków skierowanych na ciebie. – Głos Foxa był ostrożny, jakby w ogóle nie chciał teraz mówić mi o tym fakcie. Dla mnie był to szok,

– Dina nigdy bezpośrednio nie... cóż, nie napluła mi na twarz. Mogła być złośliwa, albo mało pomocna, ale to tylko tyle!

Kręciłam głową w niedowierzaniu, a Cole położył ramiona na moich barkach.

– Może coś wydarzyło się między wami, a teraz po prostu nie umiesz powiedzieć, mogła to być głupota, o której nawet nie pamiętasz. Wiemy, że to może być szok – powiedział ciepłym głosem. – Dlatego nie chcieliśmy nic mówić.

– Raczej to nie był ten powód – wytknęłam z przekąsem.

– Ech, Heyes, człowiek chce wyjść na tego słodkiego i troskliwego, a ty od razu go sprowadzasz do parteru. – Wyszczerzył się w uśmiechu, kiedy przewróciłam oczami. – Knight zasięgnął języka w więzieniu...

– Gdzie był?! – Tak gwałtownie się uniosłam, że musieli mnie przytrzymać, inaczej upadłabym na podłogę.

Cole starał się nie śmiać z mojej reakcji, ale słabo się z tym krył.

– Musiał sobie przypomnieć, że nie zawsze można jeść tak dobrze, jak u Margie – sarknął, przez co zarobił ode mnie kuksańca pod żebra. – Każdy trop jest warty podążenia, Jessamine.

– Ale nie do więzienia – jęknęłam, patrząc na nich, jak wymieniają spojrzenia. – Przecież mogła mu się stać krzywda!

Nawet Fox uśmiechnął się krzywo na te słowa.

– Uwierz, cokolwiek mogło się stać w tym więzieniu, to jedynie próba zatrzymania go tam na dłużej – powiedział uspokajająco. Chrząknął zakłopotany, gdy posłałam mu spojrzenie spod znaku: koleś, nie pomagasz. – Jessamine, naprawdę staramy się, żeby zakończyć twoje prześladowanie. Może tego nie widać, ale...

Och. Serce mi się szarpnęło przez przejęcie w jego głosie i minę wyrażającą za dużo złości na samego siebie oraz wyrzutów sumienia, że jeszcze tego nie zakończył.

– Oprócz niej każda osoba przebywa w tymczasowych aresztach w oczekiwaniu na rozprawy – wtrącił cicho Cole. – Wszystko wygląda tak, jakby za każdym atakiem stała inna osoba, ale to nierealne.

– Szczyt łańcucha nie przejmował się kozłami ofiarnymi – przytaknął Fox. – Dina musi być kluczem odpowiedzi.

– Jeśli ktoś ma się do tego dogrzebać, a potem to połączyć, będziesz to ty – zapewniłam go z całym przekonaniem, dłońmi obejmując twarz Foxa. Obejrzałam się na Cole'a i dodałam: – Tylko wy możecie zakończyć całą tę sprawę, wierzę w was.

Uśmiechnęłam się do nich obu. Fox zadrżał, nie wiedziałam czy od tym słów czy od mojego dotyku, ale gdy nasze spojrzenia się spotkały, coś w nim przeskoczyło. Pochylił się i zaczął mnie całować z oddaniem, tak słodkim aż zakręciło mi się od niego w głowie.

Odsunął się niechętnie i kciukiem starł małą kropelkę śliny, jaka pozostała na mojej dolnej wardze. Serce tłukło mi się o żebra, czułam że miałam ciepłe policzki. Wciąż częściowo w ramionach Foxa, znów zerknęłam na Cole'a.

– Mną się nie przejmuj, jestem zachwycony – odparł, na co jego przyjaciel ukrył twarz w mojej szyi.

– No oczywiście – wymruczał nisko, wywołując u mnie uśmiech.

Zmieniłam pozycję, tym razem siadając bokiem na kolanach Foxa, żeby lepiej widzieć obydwu. Mężczyzna oparł się o kanapę, ramię swobodnie owinął wokół mojej talii. Z włosami opadającymi na oczy i małym uśmiechem wyglądał na tak rozluźnionego...

A potem spojrzałam na Cole'a. Siedział z głową opartą o dłoń, ramieniem podpierał się o zagłówek i patrzył na nas tak cholernie czule, że mogłabym się rozpuścić. Wzięłam ich dłonie w swoje, delikatnie ścisnęłam.

– Chyba musimy wieczorem porozmawiać.

Cole uniósł moją rękę i ją pocałował, nawet na sekundę nie przerwał naszego kontaktu wzrokowego.

– Sprawdzę, ile mamy alkoholu w schowku – zażartował, ale był też cholernie poważny. Nie ruszył się jednak ani o krok, tylko przesunął spojrzeniem najpierw po mojej twarzy, następnie po Foxa. Cokolwiek zobaczył w jego oczach, uśmiechnął się do naszej dwójki. – Ale w między czasie wydaje mi się, że zasłużyliśmy na trochę więcej słodyczy.

Zerknęłam w kierunku stolika, wciąż mieliśmy sporo przekąsek pocieszenia.

– Coś mi się...

Och, wcale nie miał na myśli kolejnej tabliczki czekolady.

Fox cicho przeklął, gdy Cole przerwał mi pocałunkiem, ale nie wyczuwałam, by jego ciało stało się napięte. Praktycznie leżałam przyciśnięta do Foxa, wiercąc się mu na kolanach. Cole wciskał mnie w swojego przyjaciela, dłonie strategicznie umieszczając na moim udzie oraz na policzku. Chociaż jego usta mną zawładnęły, wciąż czułam to delikatne, nieustanne gładzenie.

Fox oddychał ciężko, nasze klatki piersiowe unosiły się niemal w jednym rytmie. Czułam nieznaczne nuty ich perfum, w oddechu Foxa mieszały się słodkie lizaki, a Cole smakował kawą. Wszystkie bodźce, które do mnie docierały, były w punkt: mogłam się im oddać i nie czułam się przytłoczona.

W objęciach obu mężczyzn było mi tak ciepło.

Prawie skusiłam się, żeby ściągnąć bluzkę, tylko po to, by dać ujście temu żarowi. Obaj mężczyźni niemal płonęli, wzwód Foxa pod moimi pośladkami skłaniał mnie do poruszania biodrami raz na czas.

– Kurwa, Jessamine – w którymś momencie sapnął ciężko, jego biodra uniosły się ku górze naprzeciw moim ruchom.

Odsunęliśmy się z Colem, oboje dyszeliśmy ciężko. Opadłam na pierś Foxa, który ostrożnie mnie przytrzymał. Oczy Cole'a świeciły z radości, ale też od szelmowskiej potrzeby podręczenia nas obojga.

– Coś cię uwiera, przyjacielu? Podziel się tym z nami – ochrypły szept Cole'a był podszyty rozbawieniem, ale też potrzebą.

– Jakby tobie fiut nie przebił spodni pół godziny temu – Fox burknął, ale zobaczyłam, że kąciki ust mu drżały.

– Musicie strasznie cierpieć – wydęłam wargi w podkówkę. Oczy Cole'a rozbłysły, ponownie zmniejszył dystans między nami. Ramię Foxa zacisnęło się wokół mojego pasa.

– Masz na to sposób, co nie, Heyes? – Cole wymruczał w moje usta. – Jeden, cudowny, mokry sposób.

Palcem przesunął dokładnie po mojej cipce. Gwałtownie zassałam powietrze – to nawet nie był erotyczny ruch, Cole zachowywał się jakby przedstawiał suche fakty. Przelotny dotyk sprawił, że moje biodra podążyły za jego dłonią.

– To zależy – jęknęłam.

– Od czego, skarbie? – Fox zapytał, przyciskając usta do mojego ucha.

Z mojego telefonu uniosła się gniewna seria powiadomień, ale Cole był szybszy. Złapał za niego i zwinnym ruchem pchnął go po podłodze, aż wylądował w korytarzu. Spojrzałam na niego z niezadowoleniem, ale ten wyglądał na dumnego z siebie. Ujął moją twarz w swoje dłonie i wyszczerzony powiedział:

– Teraz jesteś cała nasza.

Jednak zdjęłam tę koszulkę. Skoro Cole chciał mnie drażnić, nie mogłam pozostać mu dłużną. Miałam na sobie jeden z tych idealnych topów, które przytrzymywały piersi i lepiej wyglądały bez stanika. Mężczyzna zassał oddech, gdy dłonią musnął nagą skórę, a potem jęknął na widok mojego obnażonego tułowia. Cole ścisnął obie piersi ze sobą, kciukami muskając twarde sutki. Nie czekał nawet sekundy, tylko pochylił się i wessał jeden do ust.

Przeklęłam ciężko, gdy Fox odchylił mnie i zajął się drugim. Ich dłonie były wszędzie, gładziły i wzbudzały iskry.

– Jesteś taka spięta, skarbie – Fox mruknął, wracając pocałunkami w górę klatki piersiowej, aż skończył na ustach. Cole jęknął przez mokre dźwięki, jakie wydawały nasze wargi i języki. – Musimy się jej pomóc odstresować, nie uważasz?

Z piersi Cole'a wyrwał się głęboki pomruk zgody.

– Pamiętasz co mówiła? W ciężkich chwilach chodzi na spacery. – Z trudem otwarłam powieki i zerknęłam w dół na zadowoloną twarz mężczyzny. – Mamy cię zabrać na spacer, Jessamine?

Moja dłoń samoistnie powędrowała ku gardłu Cole'a. Przesunęłam w górę tych napiętych mięśni, musnęłam wystające jabłko Adama i kciukiem uniosłam jego brodę.

– Wolałabym maraton – poprosiłam zdyszanym tonem wprost w jego usta. Fox roześmiał się cicho, jego palce w ciekawski sposób wsunęły się za pasek moich spodenek.

– Chcesz, żebyśmy pozbawili cię tchu? – zapytał. Jednocześnie włożył dłoń głębiej, a Cole lekko ugryzł moją prawą pierś. – Masz ochotę na drżące mięśnie. – Dwoma palcami przesunął idealnie po mokrych wargach. – I. – Cole językiem okrążył sutek i prześledził nim drogę do mojej szyi. – Tyle euforii na koniec...

Krzyknęłam, gdy wsunął palce w moją pochwę, grzbiet dłoni przykładając do łechtaczki.

– O, tak – Cole zamruczał do mojego ucha. – Chce tego i jeszcze więcej, stary.

Szybko ściągnęli ze mnie spodenki i bieliznę. Na wpół leżałam na kolanach oraz piersi Foxa, rozłożona na widoku dla Cole'a. Fox przytrzymywał moje udo tak, by zobaczył całą mokrą cipkę. Całował mnie tam, gdzie tylko mógł – w szyję, szczękę, obojczyk. Raz za razem, aż rozpływałam się w jego ramionach.

Cole uklęknął na dywanie,

– Taka wspaniała i gotowa. Nie mogę się na ciebie napatrzeć, kochanie – zamruczał, masując dłońmi moje uda.

– Pokaż jej, jaka jest słodka – Fox zachęcił go, ocierając się nosem o mój policzek.

Cole nie potrzebował długiej zachęty.

Usta miał tak zręczne, jak to zapamiętałam. Gotowa byłam błagać go, by zwolnił, ale jednocześnie potrzebowałam szybkiego orgazmu. Tak rozerwana między dwoma skrajnymi pragnieniami po prostu oddałam się ich dłoniom oraz ustom i językowi Cole'a. Drażnił się ze mną, pomagał budować napięcie i podchwytywał małe instrukcje, jakie Fox rzucał od czasu do czasu.

Zmieniłam się w rękach mężczyzn w zupełnie nową istotę.

Cieszyłam się, że jacykolwiek sąsiedzi byli dość daleko. Miałam wrażenie, że mówiłam kompletne brednie, zachęcając Cole'a i Foxa do zrobienia ze mną wszystkiego, na co tylko mieli ochotę.

Minęła dłuższa chwila, nim zeszłam z tego haju. Odsunęłam włosy z twarzy i osunęłam się na dywan przy Cole'u. Mogłabym przysiąc, że pół twarzy miał mokre od mojego podniecenia i chętnie go pocałowałam. Zachęciłam go po tym, by usiadł na kanapie obok Foxa, który patrzył na mnie urzeczony.

– Nie wziąłem ze sobą prezerwatyw – Fox powiedział ochrypłym tonem, gdy zaczęłam masować ich przez spodnie. Zerknęłam na niego i zobaczyłam, że posłał spojrzenie Cole'owi, lecz ten się nie odezwał. – Pozwól nam się jeszcze porozpieszczać – dodał kuszącym tonem.

– Miałabym wam odmówić?

Cole roześmiał się cicho. Odchylił do tyłu głowę, gdy wzmocniłam nacisk na ich kutasach.

– Ściśnij tak jeszcze raz, a odlecę – zrobiłam więc to, a mężczyzna syknął. – Cholerna lisiczka.

Kąciki ust Foxa zadrżały.

– Nie będę ci tego wypominał, stary – zapewnił z ręką na sercu i przeciągłym językiem, gdy dłonią powtórzyłam gest także na nim. – A za to się zgodzę. Kurwa, Jessamine.

Po tym orgazmie byłam bardziej niż zadowolona i szczerze mówiąc, nie miałam siły na więcej. Patrzenie na ich ciała – na próbę opanowania się, nie jęczenia i wicia się pod moimi dłońmi – było równie stymulujące i zadowalające.

– Pozwólcie mi się wami zająć – poprosiłam cicho, patrząc na ich twarze. Obaj spojrzeli na mnie z surową potrzebą i urzekającą czułością.

Żaden, oczywiście, nie oponował.

Masowałam ich niespiesznie, zmieniając wyłącznie nacisk dłoni. Palcami obejmowałam długości, przesuwałam opuszkami między kolczykami Foxa i kciukiem co jakiś czas zjeżdżałam w szczelinę między pośladkami Cole'a. Cokolwiek bym nie zrobiła, byli ogromnie responsywni.

Zaczynałam nabierać przekonania, że nie było nic bardziej seksownego od mężczyzny, który nie powstrzymywał się od oznajmiania swojego podniecenia.

Mogła minąć chwila, jak i cała wieczność, gdy powiedzieli, że zaraz dojdą.

– Właśnie tak – zamruczałam – nie powstrzymujcie się.

Fox patrzył oszołomiony i podniecony na swoją spermę, ozdabiającą moje piersi. Cole przeklinał raz za razem, jednocześnie nie szczędząc pochwał ku temu, jaka byłam wspaniała i piękna.

Moje ego robiło się tylko większe i większe...

Dyszeli ciężko, obaj trochę oniemiali obejmowali wzrokiem moją klęczącą sylwetkę. Cole nie wytrzymał długo i pomógł mi wstać, żebym usiadła na jego kolanach. Lepiłam się od potu oraz ich spermy, ale nie miałam siły ruszać nawet małym włoskiem na brwiach.

– Kurwa, musimy zrobić obchód – Fox powiedział z przeciągłym, zbolałym jęknięciem, zerkając na zegarek.

– Już? – Cole zamrugał zdziwiony i też upewnił się, że faktycznie minęło tyle czasu. Kącik jego ust drgnął, gdy ponownie zerknął na mnie. – Człowiek zapomina o całym świecie, kiedy na tobie ucztuje, Jessamine.

Pokazałam uniesione kciuki do góry, wciąż przytulona bokiem do jego klatki piersiowej. Obaj się roześmiali, a Fox szturchnął nogą przyjaciela.

– Idź, czarusiu. Teraz twoja kolej – powiedział, nie zwracając uwagi na błagające spojrzenie Cole'a.

Pomogli mi wstać i z ostatnim całusem mężczyzna ruszył w stronę wyjścia. Wlókł się tak, jakbyśmy go skazali na co najmniej kilka lat ciężkich robót przy czyszczeniu dziecięcych krzesełek do karmienia. Zachichotałam dopiero, gdy zniknął z widoku.

Wtuliłam się w Foxa, który objął mnie z całej siły. Poczułam, że się rumienię, gdy moje mokre piersi przykleiły się do jego klatki piersiowej.

– Idziemy pod prysznic – wymamrotał cały czerwony. Ponownie zaczęłam się śmiać, bo był to tak niesamowicie odrealniony, cudownie normalny moment, że prawie mogłam dostać głupawki. Mój prawie zapomniany telefon dalej leżał w korytarzu, ale nie sięgnęłam po niego, zbyt żądna prysznica z Foxem.

Pozwoliłam, by obmyła mnie woda i ukoiły jego czułe dłonie.

Cholera, ludzie mogli nawet pogrzebać mnie za życia, a ja poradziłabym sobie z tym, bo miałam ich. Miałam nadzieję, że... że zrozumieją, gdy porozmawiam z nimi wieczorem. Nie chciałabym ich stracić. Sama myśl o tym, że mielibyśmy wkrótce się rozstać... Kurwa, nie mogłam pozostawić takiej myśli w głowie, nie chciałam wskakiwać w tę spiralę niepokoju.

Jakąkolwiek decyzję dziś podejmiemy, ile czasu nie będą potrzebować, chcę im to dać. Chcę dać im wszystko.

Knight poinformował, że przyjadą wieczorem z jedzeniem od Margie. Do tego czasu głównie się obijaliśmy, Fox jako jedyny starał się przez większość czasu pracować. Cole pilnował, bym nie zapędziła się za daleko w internet – reakcje na moje nagranie były przeróżne. A ja, zdecydowanie za ciekawska, jakie ludzie robili stitche na Tiktoku, w jaki sposób wszystko komentowali. Miałam świadomość, że muszę odpuścić, stażyści z PR–u zajmą się tymi rzeczami.

Gdy nadszedł czas kolejnego obchodu, musiał iść Fox. Patrzyłam z westchnieniem jak wychodził z salonu, a Cole zerknął na mnie znad tableta.

– Nie zniknę ot tak, ani też nikt na mnie nie napadnie – przyznałam, nerwowo pocierając dłońmi o dżinsy. Od samego rana pilnowali mnie jak oka w głowie. Byłam w stanie wyczuć, że sposób w jaki dziś się mną zajmowali, był diametralnie różny. Miałam świadomość, że rano zareagowałam gwałtownie, ale ten piesek był taki rzeczywisty...

– Nie wiesz? – Cole stuknął mnie palcem w podbródek, trochę na kształt gestu no, rozchmurz się. – Goldeny nie lubią opuszczać swoich właścicieli.

Moje serce chyba zmieniło się w dobosza uderzającego rytmicznie o bęben na to słodkie wyznanie. Cole nawet się nie zakłopotał, tylko od razu przyciągnął mnie do uścisku.

Wczepiłam się w niego z całym oddaniem, jakie wewnątrz siebie czułam.




************

Jak tam sie trzymacie? Też jesteście tak zasypani, jak ja?

No i wiecie co... Do końca zostało równo 10 rozdziałów + wspomnienia Knighta + Epilog 🙀🙀🙀

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro