Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

lørdag2

napisałam w swoim życiu wiele rzeczy, ale ten rozdział ma specjalne miejsce w moim sercu



- Pada – zaśmiał się ironicznie, wpatrując się w ekran telefonu, gdzie nawet stąd widziałem zaspaną Evę. - Pewnie nawet nie wyjdziemy z hotelu – jęknął – zabiję Williama za to, że zamiast leżeć teraz w twoim wygodnym łóżku, siedzę w cholernie wilgotnym miejscu, które tylko niszczy mi fryzurę.

- Nie przesadzaj – zaśmiała się Eva. - W sumie to lepiej, że wyglądasz jak ofiara losu, mam pewność, że żadna biuściasta Angielka mi cię nie uwiedzie – rzuciła, ale nawet ja wyczułem w tym pewnego rodzaju ostrzeżenie.

- Po co mi biuściasta Angielka, skoro mam ciebie, co? - Puścił do niej oko, a ja oparłem się o ciemnobrązowy kredens.

- No właśnie, więc dobrze, że zdajesz sobie z tego sprawę. Dasz mi na chwilę Williama? - Usłyszałem, po czym sekundę później Chris znalazł się przy mnie, wręczając mi swój telefon. - Hej – rzuciła, gdy zobaczyła, że ma mnie przed sobą. - Powinnam cię zjechać, za to, jak się zachowałeś, ale tego nie zrobię – westchnęła, a ja tylko zmarszczyłem czoło.

- Dlaczego? - Zaśmiałem się. - Nie chcesz mnie wykastrować jak Eskild?

- Nie – uważnie na mnie spojrzała. - Bo Noora też coś zrobiła, prawda? - Zmarszczyła śmiesznie nos. - Nie wyjechałbyś, bez powodu. Nie teraz – pokręciła głową. - No, chyba że mam w ciebie za dużą wiarę – zaśmiała się. - Sęk w tym, że nawet jeśli się pokłóciliście, czy cokolwiek innego, to powinniście to załatwić w cztery oczy, a nie przez wiadomości, czy maile – przewróciła oczyma. - Dlatego proszę cię tylko o jedno, nie rób tam niczego głupiego, nie rób czegoś, czego będziesz żałował. A jeśli się dowiem, że Chrisa jednak dorwała biuściasta Angielka, to najpierw ty dostaniesz w twarz, a dopiero potem on, jasne? - Uniosła do góry jedną brew, a ja się zaśmiałem. Tak szczerze, co mnie zdziwiło.

- Mogę ci obiecać, że żadna biuściasta albo i niebiuściasta kobieta się nie zbliży do twojego Chrisa – zadrwiłem.

- Trzymam cię za słowo – zaśmiała się. - Kocham cię Chris! - Krzyknęła, po czym połączenie się zerwało.

Rzuciłem chłopakowi telefon na łóżko, a on przewrócił się na plecy.

- Więc ściągnąłeś mnie do Londynu, żebym siedział z tobą w apartamencie? - Uniósł się na łokciach. - Nie mogliśmy robić tego w Oslo? - Spojrzał na mnie z kpiną.

- Nie mogę siedzieć teraz w Oslo – schowałem twarz w dłoniach, bo to, co działo się w mojej głowie, przechodziło wszelkie pojęcie. Świadomość, że mogę być chory, sprawia, że albo chcę coś rozwalić, uderzyć kogoś w twarz, albo zwinąć się w kłębek, jak wtedy, gdy byłem mniejszy i tęskniłem za Amalie.

- Dlaczego? - Zapytał, podnosząc się do siadu. - Nie zrozum mnie źle, ale sam wybrałeś życie w Oslo. Z Noorą – wzruszył ramionami. - Miałeś wybór, mogłeś mieszkać tutaj, gdzie mógłbyś pracować i studiować, ale ty mimo wszystko wróciłeś do Noory. Dla niej. Więc dlaczego teraz od niej uciekłeś?

- Bo to znowu doszło do tego samego miejsca co wtedy – w końcu to powiedziałem. - Na początku było świetnie. Wyrzuciliśmy wszystko, co nam leżało na duszy. Seks był genialny i odnoszę wrażenie – kręcę głową – że to właśnie kurwa wszystko przyćmiło stary – spojrzałem na niego. - Staliśmy się jak jakaś para napaleńców, gdzie najważniejszą rzeczą był seks. A gdy to opadło, to wróciliśmy do tej samej rutyny, która już raz nas zabiła. Noorze znowu zaczęło wszystko przeszkadzać, a ja to wszystko w sobie tłumiłem, bo nie chciałem wszczynać awantur o byle co. Ale tak się nie da – podniosłem głos. - A przynajmniej ja tak nie potrafię.

- I tak miałeś łatwiej – chłopak się zaśmiał, a ja spojrzałem na niego z niedowierzaniem. - Stary, powiedz mi, ile czasu chodziłeś za Noorą, co? Po jakim czasie zostaliście parą? - Parsknął. - A jak już zostaliście nią, to kurwa ze sobą zamieszkaliście. Po ilu? Po trzech dniach związku? - Zaśmiał się. - Jak kretyn uganiałem się za Evą prawie dwa lata – wstaje z łóżka. - Przez ten czas, przestałem sypiać, z przypadkowymi dziewczynami i kurwa – kręci głową – zmieniłem się, a Eva i tak się bała związku ze mną. Chociaż mnie kochała i wiedziała, że się zmieniłem, to po prostu się bała. Dwa lata – powtórzył. - To, co mamy teraz jest najlepszą rzeczą, jaka mi się przytrafiła – kręci głową. - I możesz nazywać mnie pantoflem, możesz robić sobie żarty z szarych szortów, ale gdybyś zobaczył w nich Evę, to byś przepadł – zaśmiał się – ani mi się waż to sobie wyobrażać Magnusson – pomachał mi palcem przed nosem, a ja wybuchnąłem śmiechem, aczkolwiek musiałem przyznać, że moja wyobraźnia już zaczęła pracować. Ale przecież Chris nie musi tego wiedzieć. - Ale kompletnie mnie to nie rusza, wiesz? Bo wiem, że jestem we właściwym miejscu, z właściwą osobą. I możesz uznać mnie za debila, ale na serio lubię leżeć w łóżku i oglądać seriale. Lubię rozmawiać z Evą o wszystkim i o niczym. Lubię nawet przesiadywać w kuchni z Anne – Marit i słuchać wszystkich kompromitujących historyjek o małej Evie – zaśmiał się. - I nie mogę się doczekać tego, aż w końcu zakończę tę pieprzoną służbę, żebym mógł wrócić do domu i mieć Evę na co dzień, a nie tylko przez kilka dni. I nie, nie mówię ci tego, by się pochwalić, że mam zajebisty związek, z jeszcze lepszą dziewczyną, tylko po to, byś zrozumiał, że ty i czasami wkurwiająca do granic możliwości Noora, jesteście parą, a nie małżeństwem. Czy wy na dobrą sprawę się poznaliście? - Spojrzał na mnie, a ja czułem się tak, jakby czytał ze mnie, jak z otwartej księgi. - Nie. Znalazłeś dziewczynę, zakochałeś się i cieszyłeś się z tego, że ją zdobyłeś. A ona się cieszy, że ma ciebie, ale nie robicie nic, by poznać waszą przeszłość, a bez tego nie zbudujecie wspólnej przyszłości.

Wpatrywałem się w niego, czekając, aż wybuchnie śmiechem, ale on tego nie robił.

- Ty tak na poważnie? - Spojrzałem na niego, a on tylko westchnął.

- Jak Eva nie może spać to ogląda Doktora Philla – przewrócił oczyma, po czym się uśmiechnął.

- A ty razem z nią – wybuchnąłem śmiechem, bo wyobraziłem sobie tę scenę.

- Masz mnie – zaśmiał się. - Mogę być z tobą cholernie szczery? - Spojrzał na mnie. - Ale tak kurewsko, aż do bólu szczery?

- Mam się bać? - Zaśmiałem się. - Chyba nie chcesz mi powiedzieć, po tej całej miłosnej historii o tobie i Evie, że jesteś gejem, co? - Próbowałem obrócić to wszystko w żart, bo wiedziałem, że to, co powie mi Chris, nie da mi spokoju. Zawsze tak było i właśnie dlatego go tutaj ściągnąłem. Nie, by się upić i rozwalić dwa związki, ale by oczyścić umysł, a kto jak kto, ale Chris potrafi mi w tym pomóc.

Chłopak przewrócił oczyma, ale widziałem, jak nerwowo przygryza wargę.

- No mów – rzuciłem, podchodząc do łóżka, na którym usiadłem.

- Nie widzę cię z Noorą – westchnął, a ja poczułem się tak, jakby właśnie dał mi w twarz. Wpatrywałem się w niego, a ten złożył przed nosem ręce jak do modlitwy i zaczął kręcić głową. - Gdy zostaliście parą, cieszyłem się, że w końcu jesteś szczęśliwy. Że pozbierałeś się po tym całym gównie z Niko. Że ktoś cię posklejał. - Spojrzał na mnie. - Ale teraz, jak sam jestem w związku – na chwilę milknie – wiem, że to, co łączy cię z Noorą nie jest dobre. Jest, nie wiem – pokręcił głową – toksyczne? Oboje się niszczycie, a to nie tak powinno wyglądać Will i dobrze to wiesz. Sam widziałeś, jak wyglądało małżeństwo twoich rodziców – westchnął. - Nie mówię ci, że masz z nią zerwać, ale po prostu zastanów się nad tym wszystkim, okej?

- Brzmisz jak mój ojciec – próbowałem się uśmiechnąć, chociaż wcale nie miałem ku temu powodów.

- Dlaczego w ogóle cię tu ściągnął? - Szybko zmienił temat, a ja byłem mu za to wyjątkowo wdzięczny.

- Kupi mi mieszkanie – uśmiechnąłem się, a chłopak zagwizdał.

- A jaki jest haczyk? - Podrapał się po głowie.

- Mam mieszkać sam. Bez Noory – dodałem, a ten tylko skinął.

- I po to ściągał się do Londynu? - Spojrzał na mnie z niedowierzaniem. - Nie mógł ci tego powiedzieć przez telefon?

- Najwyraźniej nie – zaśmiałem się, chociaż tak naprawdę czułem się fatalnie. Nie potrafiłem, po prostu nie mogłem powiedzieć Chrisowi o swojej matce i o tym, że mogę być chory. Znamy się tyle lat, a to będzie pierwszy raz, gdy coś przed nim ukrywam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro