Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

lørdag1


Budzi mnie dziwne i nieprzyjemne kłucie w sercu. Powoli otwieram oczy i ciężko wzdycham. Zdecydowanie piję za dużo kawy, co kończy się tym, że nie mogę spać, a serce wali mi jak oszalałe. Spoglądam na poduszkę obok, gdzie porozrzucane są blond włosy mojej dziewczyny, która jeszcze smacznie śpi. Uśmiecha się przez sen, co oznacza, że w przeciwieństwie do mnie, śni się jej coś miłego. Delikatnie się przeciągam, by jej nie obudzić, by po kilku sekundach wstać z łóżka. Rozglądam się po pokoju za swoją koszulką, bo odkąd zamieszkałem z Noorą wiem, że lepiej nie krzątać się po mieszkaniu w samych bokserkach. Wciąż mam w głowie dwie najbardziej niezręczne sytuacje z Eskildem i Linn i chyba nigdy nie będzie mi dane o nich zapomnieć. Wciągam na siebie koszulkę, a na czarne bokserki zakładam czerwone krótkie spodenki, które nie wiedzieć czemu kiedyś kupiłem. Po cichu wychodzę z pokoju, który dzielę z Noorą i kieruję się do łazienki. W przypadku soboty moja poranna toaleta to jedynie wysikanie się umycie zębów i rąk. Oczywiście niekoniecznie w takiej kolejności, ale sikanie musi być pierwsze. Gdy jestem gotowy, wychodzę i powoli idę do kuchni, gdzie zazwyczaj nikogo nie ma o tej porze. Wpatruję się w czajnik i dociera do mnie, że chociaż mam przeogromną ochotę na kawę, nie mogę jej wypić. Dzisiaj mam wolne, nie zamierzam się uczyć, a wieczorem widzę się z Chrisem, więc powinienem mieć energię. Decyduję się na herbatę. Gdy mieszkałem w Londynie, jakoś przekonałem się do tego napoju i w chwilach, gdy nie upijam się kawą, sączę z uśmiechem herbatę. Wyciągam lekko ubitą filiżankę i wrzucam do niej torebeczkę z herbatą. Opieram się o blat, czekając, aż woda się zagotuje. Zastanawiam się, czy czasem już nie zrobić Noorze kawy, ale przypominam sobie, że w soboty dziewczyna potrafi spać do późnego popołudnia.

- Późno wczoraj wróciłeś Romeo – słyszę za sobą zaspany i osądzający głos Eskilda.

- Byłem w bibliotece – odpowiadam, chociaż wiem, że wcale nie muszę mu się z niczego tłumaczyć.

- W bibliotece – powtarza, jakby chciał się upewnić, że właśnie to przed chwilą powiedziałem.

- Chcesz nagrania z monitoringu biblioteki? - Odwracam się ze złośliwym uśmiechem, na co Eskild tylko parska.

- Nie bądź taki pewny siebie, wiesz? - Poprawia fioletowy szlafrok, a ja marszczę nos, bo byłem święcie przekonany, że należy on do Linn, a nie do chłopaka.

- Nie jestem – rzucam, nalewając do filiżanki wody. - Po prostu wiem, że czasami z tobą nie idzie się inaczej dogadać – wzruszam ramionami, dosypując cukru do cukierniczki.

- Co to niby miało znaczyć, co? - Chłopak podchodzi do mnie i bezczelnie zabiera filiżankę, upijając łyk mojej herbaty. - Ugh gorąca – krzywi się, a ja nie potrafię uwierzyć w to, co widzę.

- To moja herbata – dodałem, chociaż wiedziałem, że już mogę się z nią pożegnać.

- O co ci chodziło? - Powtórzył, a ja tylko pokręciłem głową.

- Nie lubisz mnie i podejrzewasz o wszystko, co najgorsze, załapałem – zaśmiałem się. - Ale mógłbyś przestać kwestionować wszystko, co mówię? - Uważnie na niego spojrzałem. - Jeśli już miałbym się z czegoś tłumaczyć, to robiłbym to przed Noorą, a nie przed tobą. Więc proszę cię o to, byś przestał wciskać nos tam, gdzie nie powinieneś.

- Późno wczoraj wróciłeś i Noora nie pozwoliła na nocne figle, co? - Zaśmiał się, a ja spojrzałem na niego z niedowierzaniem. - Dlatego jesteś taki nieznośny – westchnął – przymknę na to oko, wiesz? - Parsknął, bo czym mocniej zawiązał pasek szlafroka. - Lubię cię – patrzy na mnie – i cieszę się, że dajesz Noorze szczęście, bo właśnie taką chcę ją oglądać. Roześmianą, z błyszczącymi oczyma i z rozmazaną szminką jak mała zdzira – wybucha śmiechem. - Nie chcę z kolei oglądać smutnej Noory, która chodzi z kąta w kąt i jest cieniem samej siebie. A taką już ją widziałem, gdy wróciła z Londynu. Przysiągłem sobie wtedy, że gdy tylko się pojawisz, skopię co dupę. Pojawiłeś się, a twoja dupa jest cała – pokręcił głową. - Więc rób wszystko, żeby tak zostało.

- Nie skrzywdzę jej – rzucam, bo to jest jedna z niewielu rzeczy, której jestem pewny.

- Mam nadzieję – mówi, po czym upija łyk herbaty – pyszna! - Rzuca, po czym odwraca się na pięcie i wychodzi z pomieszczenia.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro