Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

6.2 FREDAG


Powoli mieszałem swoją kawę, która zdążyła zrobić się letnia. Kątem oka spojrzałem na zegarek i dotarło do mnie, że Noora się spóźnia. Zerknąłem na telefon, ale nie było tam żadnej wiadomości od dziewczyny. Oparłem się na oparciu krzesła i ciężko westchnąłem. Mogłem się domyślić, że nie przyjdzie. Chce mnie sprowokować i siłą przyciągnąć do jej mieszkania, by tam zmieszać mnie z błotem. Moje rozmyślania zostają przerwane przez nieprzyjemny dźwięk odsuwanego krzesła. Chwilę później przede mną siedziała zdyszana Noora, której włosy były w nieładzie. Uśmiechnąłem się do siebie, bo nawet w takim wydaniu była przepiękna. Spojrzała na mnie przepraszająco, po czym przez głowę ściągnęła swoją malutką, czarną torebkę, w której jakimś cudem mieściła pół swojego mieszkania. Rozebrała kremową, nieco na nią za dużą kurtkę i przewiesiła ją przez oparcie krzesła.

- Przepraszam za spóźnienie – rzuciła, gdy w końcu unormowała oddech. - Drobny kryzys w mieszkaniu, ale już wszystko opanowane – zaśmiała się, ale wyglądało to na coś wymuszonego. - Dlaczego chciałeś spotkać się akurat tutaj? - Rozejrzała się po pomieszczeniu, a ja sam nie znałem odpowiedzi na to pytanie. Na pewno nie chciałem przeprowadzać tej rozmowy u niej, a u mnie na razie nie było nawet mebli. A co jak co, ale nie będę prowadził tak ważnych rozmów u Chrisa w mieszkaniu, bo i tak nadużyłem jego gościnności.

- Nie wiem – powiedziałem zgodnie z prawdą i wyciągnąłem z filiżanki łyżeczkę. - Co dokładnie się stało? - Zapytałem, chociaż jakkolwiek źle to zabrzmi, wcale mnie to nie interesowało. Mogłem się założyć, że Noora po prostu nie chciała przyjść, a o tym, że się pojawiła, zdecydowała w ostatniej chwili.

- Linn złamała klucz – westchnęła, sięgając po menu. Przymrużyła oczy, uważnie skanując listę, po czym się zaśmiała. - Mają tu strasznie mały wybór – spojrzała na mnie, a ja tylko skinąłem głową.

- Musimy porozmawiać – rzucam, a ona bierze głęboki oddech. - Chciałbym, żebyś mnie wysłuchała – spoglądam na nią. - Obojętnie, czy to, co powiem, ci się spodoba, czy nie, dasz mi dokończyć. Nie będziesz mi przerywała – poprawiam grzywkę. - Jak skończę, będziesz mogła powiedzieć mi wszystko, co zechcesz. Ale najpierw zamów sobie coś do picia – uśmiecham się do niej, ale ona nie odwzajemnia tego gestu.

- Chyba podziękuję – mówi, kładąc łokcie na stole. - To mów – rzuca, delikatnie się krzywiąc.

- Nie zwróciłem na ciebie uwagi – zaczynam, a ona patrzy na mnie jak na wariata. - Chodziliśmy razem do szkoły, pewnie niejednokrotnie minęliśmy się na korytarzu, ale nie zwróciłem na ciebie uwagi. Na dobrą sprawę, to pierwszy raz cię zobaczyłem i to w biegu, wtedy, gdy uciekałyście z imprezy, a ja byłem zajęty obściskiwaniem się z Vilde – parskam, na samo wspomnienie. - Potem widziałem cię w ogródku Evy – zamykam na chwilę oczy. - Byłyście pijane i cholernie rozbawione, mama Evy myślała, że jestem chłopakiem jej córki, a Eva miała minę, jakby chciała nas wszystkich pozabijać – obydwoje wybuchamy śmiechem. - I wtedy zwróciłem na ciebie uwagę. Stałaś w tym cholernym ogrodzie i chociaż było ciemno, widziałem twoje rumieńce. Stresowałaś się, chociaż starałaś się to ukryć. Cholernie mnie zaintrygowałaś i wiesz, co? Znowu zniknęłaś mi w szkole – parskam. - Pojawiłaś się dopiero wtedy, gdy zjechałaś mnie na dziedzińcu za to, co powiedziałem Vilde – wzdycham. - I wtedy zrozumiałem, że to właśnie na ciebie czekałem – biorę głęboki oddech. - Że to ty jesteś tą dziewczyną, z którą chcę być. Nawet nie wiesz, ile nerwów kosztowały mnie te wszystkie podchody – parskam. - Ale było warto. Byłaś i jesteś moją pierwszą dziewczyną Noora – mówię, a ona wpatruje się we mnie z otwartą buzią. - Eva jest pierwszą poważną dziewczyną Chrisa, a ty jesteś moją całkowicie pierwszą. W przeciwieństwie do Chrisa ja nie chciałem mieć kogoś, kogo bym zdradzał. Wolałem być sam, bo to nikogo nie krzywdziło. Ale potem oszalałem na twoim punkcie i jedyne co się liczyło, to to, żebyś była moja. I zostałaś – uśmiecham się do niej, a ona wygląda, jakby miała się rozpłakać. - I wtedy wszystko zaczęło się komplikować – wzdycham i lekko kręcę głową. - Niemal każda nasza rozmowa kończyła się kłótnią i po pewnym czasie, by tego nie robić, po prostu się całowaliśmy. Nie potrafiłaś zaakceptować tego, że mam inne zdanie. Że coś widzę inaczej, że się z czymś nie zgadzam. Za wszelką cenę, chciałaś mnie wręcz zmusić do tego, bym postrzegał to tak, jak ty. Jakby tylko twoje zdanie się liczyło, jakbyś tylko ty wiedziała, co jest dobre a co złe. Ale tak nie jest Noora – upijam łyk kawy, bo strasznie zaschło mi w gardle. - To wszystko działo się tak szybko, że niemal ze sobą zamieszkaliśmy, a potem wylądowaliśmy w Londynie. Po drodze oczywiście prawie zerwaliśmy, bo mój psychopatyczny brat o mało cię nie zgwałcił – kręcę głową i zaciskam pod stołem ręce. - Sęk w tym, że wszystko zrobiliśmy źle – wzdycham. - Nie poznaliśmy się i śmiem twierdzić, że nadal się nie znamy. Wciąż nie wiem nic o twoich rodzicach. Dlaczego byłaś w Madrycie i dlaczego nigdy o nich nie wspominasz i dlaczego się nie odwiedzacie? Co za tym idzie, ja nie opowiadałem ci o sobie. Nie mówiłem o tym, że moja mama spotykała się z moim ojcem od liceum, ale podczas jakieś ich przerwy przespała się z ojcem Niko – wzdycham. - Nie mówiłem ci tego, że mój ojciec nigdy nie zaakceptował mojego brata, co doprowadzało go do szaleństwa i skończyło się tym, że moja młodsza siostra zginęła. Nigdy nie rozmawialiśmy o Amalie. Nigdy nie pytałaś mnie o przyjaźń z Chrisem i mógłbym wymieniać dalej. Żyliśmy razem, ale nic o sobie nie wiedzieliśmy Noora. Dalej nie wiemy – parskam. - Zakochałem się w pięknej, zadziornej i pyskatej blondynce i taki twój obraz ciągle mam w głowie – dodaję ciszej. - Podobało mi się to, że wszystkie dziewczyny do mnie lgnęły, a ty nie. Vilde mnie dosłownie nachodziła, a ty przede mną uciekałaś. To ja musiałem gonić ciebie i strasznie mnie to nakręcało. Byłaś jak moja najcenniejsza i najbardziej upragniona nagroda. Na przestrzeni naszego związku było tylko kilka szczęśliwych chwil, a reszta to kłótnie i nieporozumienia. I uwierz mi, mówię to z ogromnym bólem, ale ja nie chcę tak dłużej żyć. Nie chcę mieć związku, jak moi rodzice, którzy się rozwiedli. Ja po prostu tak nie potrafię – kręcę głową i widzę, że po jej bladym policzku spływa łza. - Nie chcę się z tobą rozstawać – mówię szybko – chcę, tylko żebyś wiedziała, że żeby to wszystko działało, musimy nad tym pracować. Musimy w końcu zrobić to tak, jak powinniśmy. Od początku. Krok po kroczku. Bo obojętnie, co o mnie myślisz, to ja cię kocham Noora – patrzę w jej oczy, które w ciągu sekundy straciły cały swój blask.

- Byłam szczęśliwa – mówi, a ja nie bardzo wiem, o co jej chodzi. - Byłam zagubiona, żywiłam się nadzieją, ale w jakiś sposób byłam szczęśliwa, gdy ciebie nie było obok – szepce, a ja czuję ukłucie w klatce piersiowej. - Gdy wyjechałam z Londynu, czułam się podle. Wiedziałam, że cię zawiodłam, ale nie mogłam i nie potrafiłam przeciwstawić się temu, co zrobił Niko. Bo bałam się, że gdy pójdę na to przesłuchanie, to oni jakimś cudem będą wiedzieli o tym, że byłam na tyle głupia, że w wieku trzynastu lat straciłam dziewictwo – kręci głową, a ja mam ochotę ją przytulić. - Że ten argument zostałby użyty przeciwko mnie, że uznaliby, że ja pewnie sama sprowokowałam do tego wszystkiego Niko. Nie przeżyłabym tego wstydu, dlatego nie poszłam na to spotkanie. Gdy wróciłam do Oslo, wszystko powoli wracało do normy. Odzyskałam swój dawny pokój, wróciłam do szkoły, dziewczyny znowu były blisko i odzyskiwałam dawne życie, które było spokojne – patrzy mi prosto w oczy. - Życie przy twoim boku nie było i nie jest spokojne – kręci głową. - Nie wiem, dlaczego mieliście te wszystkie afery z Yakuzą, ale ciągle się boję, że to powróci. Gdy mieszkaliśmy razem, byliśmy jak tykająca bomba, która lada moment miała wybuchnąć. A gdy jestem sama – na chwilę przerywa – to jestem spokojna. Tęsknię za tobą i to mnie boli, ale jakkolwiek to zabrzmi, odpoczywam bez ciebie – zamyka oczy. - I chociaż ostatnio było dobrze, coś znowu zaczęło się psuć, tak jak wtedy – kręci głową. - A potem zobaczyłam, jak patrzysz na nią – mówi, po czym jej słaby uśmiech znika. - Nigdy na mnie tak nie patrzyłeś William – mówi cicho.

- O czym ty mówisz? - Kręcę głową, bo nie mam pojęcia, co teraz się dzieje.

- O tobie i o Inie – mówi, pociągając nosem. - I teraz ty mnie wysłuchasz bez przerywania – słabo się uśmiecha. - Gdy byłeś w Londynie, przyszła do nas. Była obładowana notatkami i jakimiś przekąskami. Miała nawet dla mnie jakiś upominek, którego od niej nie wzięłam – kręci głową. - Chciała z tobą rozmawiać, ale ciebie nie było. Zirytowała mnie, chociaż nic nie zrobiła. Wiedziałam, że ona to czuje i wtedy zrobiła coś, czego kompletnie się nie spodziewałam. Zaczęła mówić o tym, że dużo jej o mnie mówiłeś. Że pokazywałeś jej nasze zdjęcia, że przez to czuje się tak, jakby mnie znała. Byłam dla niej wyjątkowo chłodna, a ona i tak próbowała znaleźć ze mną wspólny język – parska. - Dotarło do mnie, że tobie naprawdę na mnie zależy, ale nigdy nie potrafiłam w to uwierzyć. Bo gdyby ci nie zależało, to nie rozmawiałbyś o mnie z inną dziewczyną. Nie mówiłbyś o mnie, o nas. I wiesz, co stało się potem? Ina zaczęła mówić o tobie. I słowa, które wypadały z jej ust, nigdy nie padły z moich – po jej policzku spływa łza. - Żartowała sobie z ciebie, komplementowała cię, mówiła o tym, że psychologia interesuje cię bardziej niż prawo, bo fascynuje cię ludzki umysł i dotarło do mnie, że my nigdy o tym nie rozmawialiśmy – patrzy na mnie. - Dotarło do mnie, że ta piękna dziewczyna, która stała przede mną wiedziała o tobie więcej niż ja, chociaż to ja z tobą byłam. Zrozumiałam, co miała na myśli Eva, gdy powiedziała, że przed związkiem z Chrisem spędzili niezliczone godziny na rozmowach – kręci głową. - Nawet, teraz gdy są parą i znają się na wylot, wciąż robią sobie takie pogawędki, gdzie całkowicie się przed sobą obnażają. Vilde wie niemal wszystko o Magnusie – pociąga nosem. - A ja nie wiem o tobie prawie nic i co to tak właściwie oznacza? - Patrzy na mnie ze smutkiem. - Jak możemy mówić, że się kochamy, skoro my się nie znamy William?

- Nic mnie nie łączy z Iną – mówię, ale w moim sercu pojawia się jakieś dziwne ukłucie, którego nie potrafię wyjaśnić. Nie wiem, co spowodowało to, że dziewczyna się ode mnie odsunęła, co cholernie utrudnia mi wymyślenie czegokolwiek, co sprawiłoby, że ją odzyskam. Bo chociaż minęło zaledwie kilka godzin, brakuje mi jej. Jej śmiechu, głupkowatych docinek i tego, jak wiecznie poprawia włosy. Jak przewraca oczy, gdy odgryzam się jakąś ripostą.

- Przecież nic takiego nie powiedziałam – Noora wpatruje się we mnie ze zdziwieniem. - Nie mówię, że z nią romansujesz, czy cokolwiek innego – na chwilę milknie. - Wierzę w to, że jesteście przyjaciółmi. I cieszę się, że będziesz miał z kim spędzać czas.

- Co? - Poprawiam się na krześle. - O czym ty mówisz?

- W tej chwili, w tym momencie nie mamy sensu William – mówi, po czym spuszcza wzrok. - Wypaliliśmy się – dodaje ciszej, a po jej policzku spływa łza. - I wiesz, co jest najgorsze? Że ja nawet nie jestem zazdrosna o to, że spędzałeś czas z Iną – kręci głową. - Czułam, że za każdym razem, jak ja nie mogłam się z tobą spotkać, to spotykałeś się z nią. A potem Eva się wygadała, że jakaś dziewczyna była u ciebie, gdy Chris był u niej. I dawna Noora by się wściekła. Włożyła szybko płaszcz albo nawet by o tym nie myślała i pobiegła do ciebie. Pewnie zrobiłaby ci awanturę, bo cholernie by ją to wszystko zabolało. A ja nie zrobiłam nic – patrzy w moje oczy. - Wiedziałam, że przebywasz z atrakcyjną dziewczyną, z którą świetnie się rozumiesz i nie reagowałam. Ba, ja sama wpychałam cię w jej ramiona William – westchnęła. - Mówiłeś o małych krokach, a ja nie jestem pewna, czy to teraz coś da.

- Co? - Patrzę na nią z bólem.

- Zrobimy sobie przerwę – wzdycha – i gdy na chwilę się od siebie odsuniemy, zaczniemy robić wszystko, by jak najszybciej do siebie wrócić. I dobrze wiemy, jak to się skończy. I znowu będzie tak samo.

Uważnie się w nią wpatruję i muszę przyznać, że nie spodziewałem się takiego scenariusza. Owszem, myślałem o przerwie, bądź nawet o zerwaniu, ale takim pod kontrolą. Byśmy po prostu przestali być parą, ale wrócili na tory przyjaźni, które ponownie doprowadziłyby do związku. A Noora jest innego zdania. Noora mnie nie chce.

- Czyli zrywamy, tak? - Mój głos brzmi, jakby nie należał do mnie. - Każde z nas idzie w swoją stronę i robi, co chce i z kim chce – dodaję, by mieć pewność, że dobrze ją rozumiem.

- Tak – mówi cicho. - Oczywiście zrobimy to, jak cywilizowani ludzie, a nie jak w tych wszystkich serialach i filmach, że podzielimy naszych znajomych – zaśmiała się. - To nie rozwód.

- Twoi znajomi i tak mnie, nie lubią – rzucam. - Jedynie od czasu do czasu gadałem z Evą, ale to i tak głównie dlatego, że jest z Chrisem.

- Nie będziemy się unikać – dodaje. - Jak spotkamy się na ulicy czy na imprezie, nie będziemy zachowywać się dziwnie.

- A jeśli będziemy chcieli do siebie wrócić? Kocham cię Noora i uwierz mi, że to raczej nie przejdzie w ciągu dwóch dni – parskam.

- Też cię kocham William – wzdycha. - Kiedyś przyjdzie na nas czas, wiesz? - Uśmiecha się słabo. - Musimy obydwoje dorosnąć i zrozumieć pewne rzeczy. Potem wszystko jest możliwe.

- Będę za tobą tęsknić – mówię, po czym wstaję i podchodzę do niej.

Dziewczyna wstaje i delikatnie dotyka moich policzków. Przez chwilę wpatruje się w moje oczy, po czym składa czuły pocałunek na moich ustach. Kładę ręce na jej plecach, przyciągając ją do siebie, pragnąc, by ta chwila się nie kończyła. By Noora przy mnie była, a te wszystkie nieporozumienia same odeszły.

- Trzymaj się William – mówi, gdy odsuwa się ode mnie. - Nie bądź sam – uśmiecha się słabo, po czym zabiera swoje rzeczy i wychodzi z kawiarni.

Nie bądź sam. Zabawne. Bo właśnie zostałem sam. Sam jak palec. I to wszystko zawdzięczam samemu sobie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro