Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Vincent poprawia kontakt z Willem

Will
Obudziłem się w łóżku Vincenta. Obok nikogo nie było więc wstałem, zakręciło mi się w głowie i straciłem równowagę po chwili zjawił się Vincent.

-Co się stało Will?!
-Nic tylko się przewróciłem.
-Jak się czujesz?
-Dobrze a co się w ogóle stało?
-Straciłeś przytomność, Will kiedy ty ostatnio coś jadłeś?
-Wtedy z wami co... Co zaprosiłeś mnie do gabinetu i no- posmutniałem.
-No dobrze spokojnie nie płacz Will. Boże nie czuję się sobą martwiąc się tak o ciebie, może dlatego, że ahh no dobra ważne jest twoje szczęście i zdrowie. Więc teraz idziemy coś zjeść zapraszam.
-Nie nie jestem głodny.
-Will mnie to nie obchodzi nie chcę żebyś popadł w choroby jakieś.
-Ja nie dam rady nic zjeść- podszedłem do lustra- nie widzisz?
-Czego?
-Nie widzisz, że jestem gruby..?
-Boże Will.. Nie jesteś gruby z kąd to w ogóle wytrzasnąłeś nie myśl tak nawet.
-Ale to prawda- poleciały mi pojedyńcze łzy a po chwili wszedł mój ochroniarz.
-Panie Vincent, Will Mo- a tutaj jest to już nie ważne
-Nie.. Nie! Nie! Nie!- dostałem ataku paniki
-Spokojnie Will
-Pomóc panu Williamowi?
-Nie. Dylan, Shane, Tony!
-Mogę naprawdę pomóc nie trzeba wołać rodzeństwa pana Williama i pańskiego.
-Nie i koniec kropka.
-O co chodzi?- zapytał Max(wtf że ja mu jeszcze imienia nie dałam temu ochroniarzowi xdd)
-Max będziemy musieli porozmawiać
-No dobrze panie Monet
-Tak? Co chciałeś?- zapytał Dylan
-Boże Will- powiedział Shane podchodząc do mnie
-Shane zaopiekuj się nim i pomóż mu się uspokoić
-Mhm nie dam rady tylko Hailie potrafi
-To po nią idź
-No już już
-Tony zrób Wiliamowi herbatę, przynieś tabletki i coś do jedzenia
-Już idę
-A ty Dylan masz najlepsze zadanie
-Słucham z wielką uwagą
-Pozbądź się Maxa- wyszeptał mi do ucha
-Czemu? To spoko ziom jest przecież wiesz
-Zgwałcił Willa i przez to on się zaniedbuję więc proszę pozbądź się Maxa w tym momencie
-Kurwa z miłą chęcią- Dylan wziął Maxa na niby rozmowę bo czym zaczęli się chyba bić.
-Will spokojnie oddychaj
-Hailie już jest
-Will!? Vincent co się z nim dzieje?
-Dostał ataku paniki przez jego ochroniarza a ja go uspokoić nie potrafię.
-Już Will popatrz na mnie- zrobiłem to po chwili- dobrze a teraz oddychaj razem ze mną dobrze?
-Mhm- zacząłem oddychać razem z Hailie i po chwili mój oddech się wyrównał i nagle wszedł Tony.
-Już w porządku?
-Tak dziękuję Hailie.
-Will co się stało powiesz?- zapytała Hailie a mi poleciały pojedyńcze krople łez.
-Max... Mnie gwałcił na początku wydawał się miły ale wszystko się zmieniło pierwszego wieczoru gdy został moim ochroniarzem. Zapytał o moją orientację i już podejrzewałem do czego zmierza i miałem rację, następnego dnia gdy powiedziałem ci, że drzwi się zatrzasnęły to wtedy- zatrzymałem się i wziąłem głęboki wdech- też mnie gwałcił a ja skłamałem bo mi powiedział, że jak komuś powiem to któryś z nas pożałuje...- zacząłem bardziej płakać.
-O boże...-Hailie i Shane również uronili łzy.
-Co kurwa!?- wykrzyczał Tony
-Vincent czy...
-Tak?
-Mogę nie mieć ochroniarza..? Albo jak już bym miał mieć to mam kandydata naprawdę proszę cię Vincent..
-Pomyślę Will
-Dobrze
-Hailie, Shane, Tony możecie wyjść? Chłopcy i sprawdźcie co z Dylanem dobrze?
-Mhm- wszyscy odpowiedzieli i wyszli.
-Will wiesz, że to skomplikowane tak?
-Vincent wiem ale ja nie dam rady... J-ja
-Tylko nie płacz chodź tu- rozłożył ręce podszedłem do niego a on mnie przytulił. Po czasie syknąłem z bólu.
-Co się stało?
-B-boli
-Co?
-Brzuch ałaa!- Vincent poniósł moją bluzę i pojawiły mu się łzy
-Will... Twój brzuch nie jest z nim dobrze chodź połóż się na łóżko- objął mnie w talii jedną ręką a drugą trzymał mi rękę i powoli skierowaliśmy się w stronę łóżka położyłem się a Vincent poszedł po apteczkę.
-Ałaa! Japierdole
-Co się dzieję?! Will?- zapytał Tony
-Boli mnie brzuch kurwa
-Will coś ty...- podszedł do mnie i go zamurowało zaczął mi odwiązywać bandaż i dalej mówił- Will kurwa coś ty odpierdolił?!
-Tony... Przepraszam was i pamiętaj kocham was...- i film mi się urwał...

------------------------------------------------------------------

Słowa: 660

Miłego dnia/wieczorku misie kolorowe❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro