Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział VI

Lea

-A więc? O co chodzi?- zaczęłam.

-Mamy kłopoty...-mruknął Isaac.

-Co mnie obchodzą twoje kłopoty huh?- zapytałam trochę ostro.

-W sumie nic, ale... nie ja się w to nie bawię. Scott ty z nią gadaj.- powiedział chłopak i podrapał sie po karku.

-Coś lub ktoś zabija w Beacon Hills.- powiedział brązowooki.

-A to nowość...- mruknęłam. Isaac westchnął.

-Są podejrzenia że Kanima wróciła.- powiedział poważnie mój były przyjaciel.

-I co? Może na dodatek powiedz że tym stworzeniem jest Jackson?- zakpiłam.

-Nie. Nie wiem. Skąd mam to wiedzieć? Historia lubi się powtarzać. Ostatnio przeżyliśmy opętanie Stiles'a przez nogitsune, śmierć Aidena i Allison! Wiec skąd do cholery mam wiedzieć kim jest ten gad?!- MacCall wrzasnął, a jego oczy przybrały czerwoną barwę.

-C-co?! Aiden i Allison nie żyją?! ALE JAK?! CO SIĘ STAŁO KURWA?! TROCHĘ MNIE NIE MA, A TY KURWA TRACISZ DWIE OSOBY!!!- wrzasnęłam zła, moje oczy przybrały czerwony kolor, a łzy płynęły ciurkiem. Jak Allison może nie żyć? Jak Aiden mógł umrzeć? Mój przyjaciel nie żyje? Co musi czuć Ethan? ~Brawo. Odeszłaś i nie żyje dwóch twoich przyjaciół, a Peter się zachowuje jakby go coś opętało. Twoja rodzina wyjechała zostawiając cię samą z tymi dzwacznymi bliźniakami, którzy wilkołakami, ale jednak nie. No kuźwa. Wróć idiotko ..~ ten pieprzony głos jak zwykle musi mi mówić co mam robić.

-Scott spokojnie.- powiedział Isaac.

-Przepraszam- brązowooki westchnął.

-Wróć z nami. Proszę.- powiedział Scott.

-Nie. Ja nie mogę.- powiedziałam.

-Koniec rozmowy. Ja nie wracam.- chciałam wyjść, ale ręka Scott'a złapała mój nadgarstek.

-Dla Cory? Dla Lydii? Dla Derek'a? Liam'a? Wiesz jak mój beta cierpi bo straciliśmy jedną z alf? Liam za tobą tęskni. Ja też. Stiles też. No cholera. Nie gniewamy się na ciebie, ale to i tak była moja wina.- nie no. Czemu Scott się obwinia. To z mojej winy porwano Grace.

~Wspomnienie~

-Hej Scott.- zaczęłam wesoło, a 11-letnia Grace pobiegła do Liam'a.

-Co? A hej Lea. Co słychać?- zaczął dziwnie chłopak.

-W porządku, ale widzę że z tobą jest coś nie tak.- powiedziałam, marszcząc brwi.

-N-nie. Jest okej.- zająkał się MacCall.

-Nie umiesz kłamać. Jąkasz się, a twoje serca bije bardzo szybko Scott. Co jest?- zapytałam. Jest już po pełni więc czym się martwi? Z jego betą jest okej. Przecież Liam przeżył.

-No dobra. Derek traci moc. Jego czy są na powrót złote. Nie było cię tydzień, bo pojechałaś z Grace, wtedy Kate porwała Derek'a. Zamknęła go gdzieś w Meksyku, a jak go znaleźliśmy był odmłodzony. Jego umysł pamiętał wszystko do pożaru. Śmierć swojej ukochanej, ale nie pożaru. Nas też nie pamiętał. Później jak walczyliśmy on się przemienił i był normalny, ale jego oczy... Kate coś mu zrobiła i nie wiemy co.- powiedział z powagą. Moje oczy wyszły z orbit, a szczęka chyba leżała na podłodze.

-Ty ze mnie kpisz?! Ja pieprze... Jak to traci moc? Nie dość że stracił ją ratując Core, to teraz całkowicie jej nie ma? Świetna wiadomość. Teraz kiedy zostałam ja, ty, Liam, Kira, Lydia, Malia, Peter jako osoby nadprzyrodzone. Reszta to Stiles, Derek, ta najemniczka,Chris, szeryf, twoja matka, Deaton i chyba ktoś jeszcze, ale mam za słabą pamięć. Na pewno obronimy ludzi z listy. Taa. Na 100 procent!- krzyknełam.

-I jest jeszcze coś. Meredid nie żyje, a Petera nie ma na liście.- powiedział i przetarł oczy.

-Ja pierdole. Straciliśmy drugą Banshee, a Peter może stworzył liste, upozorował zabranie pieniędzy i płaci innym za morderstwa.- powiedziałam załamana.

-Niestety. Musimy to rozwikłać...- powiedział.

-Ja się wypisuje mam dość. Grace! Idziemy!- krzyknełam, a dziewczynka przybiegła. Uściskała mnie, a ja się uśmiechnęłam. Przez chwile tak z nią stałam, a po chwili słyszeliśmy dźwięk tłuczonego szkła, poczuliśmy dym w okół siebie. Złapałam Scott'a za rękę, ale to nie była jego ręka. Ktoś z innej strony chciał mi zabrać Grace, a Scott krzyczał że mamy uciekać. Wybiegłam z domu, myśląc że siostra biegnie za mną.

-A gdzie Grace?- zapytał Liam. zobaczyłam człowieka bez ust na dachu, który miał ją przerzuconą przez ramię. Pokazał nam palcem, żebyśmy zachowali cisze, przyciskając go w miejsce gdzie powinny być usta. Pojawił się i zniknął.

-Grace!- krzyknęłam.

-Lea zaraz ją znajdziemy.- powiedział Stiles.

-Gówno zrobisz. To wszystko wasza wina. Po co kazaliście mi przyjść z nią?!- wrzasnęłam, a łzy chciały się wydostać na zewnątrz, ale im nie pozwoliłam.

-Lea my nie...- Scott zaczął, ale mu przerwałam.

-Tak. Ty kurwa nigdy nic nie wiesz. Nie wiesz co się dzieje z Derek'iem. Nie wiesz gdzie Aiden i Isaac. Ty kurwa nigdy nic nie wiesz. Jaki z ciebie alfa, że nie możesz pomoc swojemu stadu przetrwać?!- krzyczałam.

-Ty też jesteś alfą! Możesz czasem mi pomóc! A staram się jak mogę żeby wszyscy przeżyli!- wrzasnął na mnie zdenerwowany.

-Nie krzycz Lea.- powiedział Stiles.

-Zamknij się! Nie będziesz mi mówił co mam robić!!- krzyknęłam i wysunęłam pazury.

-Opanuj się do cholery!- krzyknął Scott i stanął przed swoim przyjacielem.

-Nie!- odepchnęłam Stiles'a na bok i przemieniłam się, tak samo ja brązowooki. Rzuciłam się na niego i zaczęłam walczyć. Miałam ochote rozerwać mu gardło, ponieważ przez niego zabrali Grace.

-Przestań!- krzyknął Liam, a my przestaliśmy i warczeliśmy na siebie.

-To twoja wina. Mogłaś nie słuchać jak zawsze i przyjść sama!- krzyknął.

-Tym razem posłuchałam i co z tego mam?! Zabrali mi siostrę, bo ty jesteś słaby. Nie nadajesz się na alfę!

~Koniec wspomnienia~

-Bardzo lubię Liam'a, ale nie mogę Scott. Przykro mi.- powiedziałam i poszłam z powrotem do salonu. Usłyszałam jeszcze jak Scott i Isaac zaczęli na siebie krzyczeć co nie było dla mnie komfortowe.

-Dallas? Co teraz będzie?-kiedy weszłam do salonu, usłyszałam jak Andrew mówi cichutko i słabo do Dallas'a.

-Nie wiem An. Kompletnie tego nie wiem.- powiedział smutno. Ja westchnęłam i postanowiłam im nie przeszkadzać, więc wyszłam do kuchni. Zrobiałam sobie herbatę i zrobiłam kanapkę dla Drew i dla siebie. Zaniosłam mu jedzenie, na które się ucieszył i podziękował.

-Dziękuje że się nim zajęłaś.- powiedział Cameron, s Dallas mnie po prostu przytulił.
_________________________
I jest. Mówiłam że będzie w poniedziałek, ale nie wiem czy będę u babci, bo matka ma urlop. Cokolwiek... Więc daje teraz. Został tu ktoś? I dziękuje za wyświetlenia i gwiazdki!!

Love!

CZYTASZ= ZOSTAWIASZ ŚLAD 😋😘 😋

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro