Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział II

*Rozdział nie sprawdzony*

Lea
Doszłam na początek lasu i przemieniłam się w wilkopodobne coś i ruszyłam biegiem przez las wyłapując różne zapachy. Nagle zatrzmałam się , gdyż usłyszałam szelest. Zaciągnęłam się powietrzem pożądnie i starałam się jeszcze bardziej wyostrzyć wzrok. Z za krzaków wyszła postać. A raczej chłopak. Chłopak którego bardzo dobrze znam.

-Isaac?! Co ty tu robisz do kurwy?!!!?- wrzasnęłam, przybierając jak on ludzką postać.

-Chodzę po lesie. Nie widzisz Leo?- zapytał z tym głupim uśmieszkiem na twarzy i przyznam się bez bicia że trochę za nim tęskniłam.

-Widzę. Jesteś sam? Inni też są z tobą?- zapytyłam już ciszej.

-Nie. Jak widzisz jestem sam. Ale jestem tu nie bez powodu. Derek chce żebyś wróciła...- szepnął smutny, bo znał moją odpowiedź.

-Nie. Nie wrócę. Przekarz mu to Isaac. A teraz odejdź.- mój głos się lekko załamał. Odeszłam ze stada, bo pokłóciłam się ze Stilesem i Scott'em. Nie chciałam. Ale niestety. Stało się.

-Ale...- chciał kontynuować.

-Nie.- powiedziałam i odeszłam w inną stronę.

-LEA!!- wrzasnął za mną ma cały las.

-ODEJDŹ!- powiedziałam głosem alfy, a on odszedł w inną stronę. Kiedy chłopak odszedł z moich oczu zaczęły lecieć łzy. Tęsknie za nimi i chcę wrócić, ale honor mi nie pozwala.

-Lea?- cichutki głosił wyrwał mnie z rozmyśleń.

-Grace? Co tu robisz? Tu jest nie bezpiecznie. Wracaj do domu. Szybko- nakazałam siostrze, ale w jej plecach tkwiła strzała.

-Argent.- warknęłam i wyciągnęłam z jej łopatki strzale nasączoną tojadem.

-Boli...- szpenęła. ~Teraz przydałby się Deaton... Wróć do nich idiotko...~ mój umysł zaczął się buntować, ale zignorowałam go.

-Wiem skarbie. Wezmę cie do domu okej?- wzięłam ją na ręce i ruszyłam wolnym krokiem do domu.

******
-Babciu! Potrzebujemy pomocy!!- Położyłam siostrę na kanapie, uważając na jej ranę która cały czas krwawiła i zaczęła z nim sączyć się czarna krew.

- Boże. Lucy! Szybko! Ręczniki, woda i przynieś moją torbę z gabinetu!- babcia krzyknęła i razem z mamą zaczęły skakać przy Grace. Po skończonej pracy i kiedy mała spała, ja z moimi opiekinkami usiadłyśmy przy stole w kuchni. Położyłam trująca strzałę na stół i zaczęłam ją oglądać.

-Bez wątpienia rodzina Argent.- mruknęła babcia.

-Który z nich?- zapytałam podejrzliwie.

-Bez wątpienia Gerard Argent wrócił. Czy ktoś z twojego starego stada kontaktował się z tobą?- babcia złapała moją rękę i zaczęła słuchać pulsu.

-Tak. Isaac dziś był w lesie. Powiedział mi że Derek chce żebym wróciła. Nie zgodziłam się. Potem znalazłam Grace ze strzałą w plecach.- babcia pokiwała twierdząco głową,myśląc nad czymś intensywnie.

-Hmm a może to Alison wystrzeliła z łuku? Gerard nie umie...- babcia zastanawiała się ma głos i ja również zaczęłam analizować całą sytuację .

-Może Alison... Może Alison znowu jest po stronie Gerarda?- zapytałam trochę smutna, bo zaczęłam przywołać wszystkie wspomnienia związane z nimi.

~Wapomnienie~

-Lea zostaw to!- Cora krzyknęła wyrywając mi patyk którym zamierzałam zabić Derek'a.

-No ale dlaczego? On jest nie miły...- udałam że płacze.

-A to nowość...- Stiles mruknął, dalej analizując porwanie i przemianę Malii, razem ze Scott'em.

-Znowu masz okres Derek?- zapytałam się, jeszcze wtedy alfy i wskoczyłam mu na plecy.

-Złaź Lea!- strzepnął mnie z siebie i się zaśmiał.

-Ale co ci?-zapytałam, a do pokoju wpadła Erica i skoczyła na mnie.

-Witaj moja siostro!!- zachichotała, a Isaac przewrócił oczami.

-Nie przewracaj tak tymi oczami, bo ci tak zostanie.- on tylko wytknął mi język i dosiadał się do dwóch przyjaciół, siedzących przy biurku w stercie papierów.

-WIEM!!- wrzasnął Stiles i podskoczył na krześle i zaczął wszystko tłumaczyć. Przewróciłam oczami i złapałam go za nogę i pociągnęłam w dół. Wszyscy wybuchnęli śmiechem. Nawet Derek.

-Ejj za co?!- wrzasnął jak mała dziewczynka i udał że ma Focha.

-Bo tak.- powiedziałam i pomogłam mu wstać.

-A idź mi. Lepiej umyj kamienie...- powiedział, a my wszyscy dalej się śmialiśmy.

~Koniec Wspomnienia~

-Lea!!!- mama krzyknęła, a ja zdałam sobie sprawę że łzy spływają z moich oczu i to jak za nimi bardzo tęsknie... Minęły dwa lata. Bardzo długo.

-Przepraszam. Idę się położyć. Dobranoc.- powiedziałam i wstałam od kuchennego stołu. Szybko wykonałam wieczorną toaletę, ubierając się w biały T-Shirt i krótkie spodenki. Położyłam się i zasnęłam, kiedy w mojej głowie buzowały wspomnienia z dawnych lat.

********************
Witam. Oto drugi. Chce podziękować teenwolf12367 i incompatible24135 za miłe komentarze i za gwiazdki. Kace was 💞

CZYTASZ= ZOSTAWIASZ ŚLAD PO SOBIE ★★★
Loff ❤❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro