Nara nigdy się nie odwraca
Shikaku spędził resztę czasu leżąc na wzgórzu za domem i patrząc na chmury. Hmmm, zastanawiam się, czy warto wstać i w końcu oddać ten raport. Pomyślał: Nie. Jest tylko trzy dni spóźnienia, mogą poczekać jeszcze kilka dni. Hokage i tak wie, co się stało. Shikaku wzdycha: „Czas zabrać bachory”. Powiedział sobie. Shikaku udał się do Akademii Ninja i gdy już tam był, oparł się o ścianę budynku, czekając, aż skończą szkołę.
„Shikaku!” – rozległ się czyjś głos.
Shikaku otworzył swoje odpoczywające oczy, by zobaczyć, kto go zawołał. „Sakumo” – wycedził. „Przyszedłeś czekać na Kakashiego?”
Sakumo zaskoczył się i spojrzał w dół z poczuciem winy.
Sądząc po wyrazie jego twarzy, musiał całkowicie zapomnieć o fakcie, że Kakashi chodzi do szkoły. Shikaku wypuścił zdenerwowany oddech. „Potrzebowałeś czegoś Sakumo?”
Sakumo odchrząknął, był to jedyny znak jego niepokoju. „Zastanawiałem się, czy mógłbym poprosić cię o przysługę?”
Shikaku spojrzał na niego bez wyrazu. „No dalej” – powiedział znudzony.
„Zostałem przydzielony do dwudniowej misji poza wioską. Zastanawiałem się, czy Kakashi mógłby zostać z tobą, dopóki nie wrócę”.
Puste spojrzenie Shikaku nie pomogło w uspokojeniu nerwów Sakumo, ale potem skinął głową, co pozwoliło Sakumo odetchnąć z ulgą.
„Dziękuję” – powiedział, a w jego głosie słychać było wdzięczność.
Przynajmniej nie próbuje trzymać Kakashiego samego. powiedział: „Czy powiesz Kakashiemu, że odchodzisz? Czy to samotna misja?”
Sakumo pokręcił głową. „Nie dla obu. Muszę się spakować i natychmiast wyjechać. Hokage przydzielił mnie do dwuosobowego zespołu”.
Shikaku skinął głową i poklepał Sakumo po ramieniu. „Powodzenia.”
Sakumo spojrzał z wdzięcznością i wyszedł. Kilka minut później dzieci zaczęły opuszczać budynek.
Shikaku pozostał na swoim miejscu, dopóki nie zauważył Shikamaru i Kakashiego rozglądających się dookoła. Podniósł rękę, „Hej”. Leniwie skinął.
Shikamaru, który trzymał Kakashiego za rękę, zobaczył ojca i pociągnął Kakashiego na swoje miejsce. „Hej tato.” Przywitał się.
„Witaj Shikaku.” Kakashi również się przywitał, wciąż trzymając Shikamaru za rękę.
Shikaku obdarzył każdego chłopca leniwym uśmiechem i pogłaskał go po głowie. „Cześć chłopcy. Jak było w szkole?”
„Meh” – powiedział Shikamaru bez entuzjazmu.
„Było w porządku.” odpowiedział Kakashi, wzruszając ramionami, nieprzyzwyczajony do tego, że ktoś pyta go o szkołę.
„Nie miałeś żadnych problemów, prawda?” Shikaku zapytał zaniepokojony Kakashiego.
Kakashi pokręcił głową. „Nie, proszę pana. Dziękuję za lunch, był dobry”. Odpowiedział cicho.
Shikaku obdarzył go małym uśmiechem: „Doskonale. Lunch nie był problemem, cieszę się, że ci smakował”.
Kakashi rozejrzał się po malejącym tłumie rodziców i dzieci. Ojca tu nie ma, westchnął smutno, chyba znowu zapomniał.
Shikamaru zauważył, że Kakashi rozgląda się dookoła. „Szukasz kogoś, Kashi?” – pyta.
„taty” – padła krótka odpowiedź.
„Nie martw się Kakashi, kazał mi powiedzieć ci, że ma misję i zostaniesz ze mną, dopóki nie wróci” – mówi Shikaku. Nie ma potrzeby mówić mu, że jego ojciec naprawdę o nim zapomniał, myśli.
Zarówno Shikamaru, jak i Kakashi spojrzeli w górę ze zdziwieniem. „Naprawdę?!” Powiedzieli jednocześnie.
„Ojciec naprawdę wyruszył na misję?” – zapytał cicho Kakashi.
„Tak. To będzie dwudniowa misja”. Shikaku potwierdza. „Chodźcie, jestem pewien, że Yoshino ma coś gotowego na przekąskę”. Po tych słowach delikatnie popchnął dzieci, tak aby znalazły się przed nim i skierował je we właściwym kierunku. Shikaku dyskretnie obserwował otoczenie, zauważając nieprzyjemne spojrzenia rzucane w stronę Kakashiego, rzucił im ostre spojrzenie, które sprawiło, że szybko się odwrócili. „Shikamaru, trzymaj rękę Kakashiego, dopóki nie wydostaniemy się z zatłoczonych ulic”. Rozkazał.
Shikamaru rzucił mu łagodne spojrzenie, wiedziałem to już wcześniej, ale on powiedział tylko: „Okej”.
To nie w porządku. Nie powinni patrzeć na Shikaku i Shikamaru w ten sposób tylko dlatego, że są ze mną, myśli ponuro, są dobrymi ludźmi. Nie zasługują na to! Przyglądając się uważnie ziemi, Kakashi słabo przerywa milczenie. „Nie musisz mnie pilnować. Potrafię sam się sobą zająć przez dwa dni. Nie chcę być kłopotem”.
Grupa trzech osób zatrzymała się w marszu. Shikaku był tym, który przemówił: „Nie będziesz przeszkadzał Kakashi i chociaż jestem pewien, że potrafisz o siebie zadbać, niestety nie ma potrzeby, żebyś był sam. Poza tym zgłosiłem się na ochotnika”. W głosie Głowy Klanu Nara nie było śladu kłamstwa.
„Będzie dobrze, Kashi.” Shikamaru uspokaja. „Mogę pokazać ci ludzi z klanu Nara i mogę ci też pokazać mój pokój.”
„dobrze”.. jeśli jesteś pewien.” Kakashi niepewnie się zgadza.
„Jesteśmy” – mówi stanowczo Shikamaru. „Jesteś przyjacielem klanu nara, a my nigdy nie odwracamy się od naszych przyjaciół!” – mówi nieco głośniej.
„Mówi jak prawdziwy przyszły przywódca naszego klanu”. Shikaku mówi dumnie, klęka przed Shikamaru i Kakashim. Przesuwa dłonią po nieokiełznanym srebrnym sercu Kakashiego. „Ma rację, od teraz jesteś jednym z nas”. Zauważywszy, że oczy Kakashiego zaczynają łzawić, przyciągnął go do pocieszającego uścisku.
Kakashi zaczął płakać, „T-dziękuję yy-ty”. Wyjąkał. Siła łez sześciolatka zaczęła niszczyć jego ciało.
Shikaku poprawił chwyt małego dziecka, żeby móc je nieść. „Nie ma za co dziękować kakashi” – szepcze z pełnym smutku uśmiechem na twarzy.
„Czy wszystko w porządku?” – pyta zaniepokojony Shikaku.
„Będzie dobrze” zapewnia syna. Wolną ręką chwycił dłoń Shikamaru. „Wygląda na to, że zasnął”. Zauważa, gdy zauważa, że nie słyszy już płaczu Kakashiego. „Ruszajmy, dobrze?”
„Okej.” Shikamaru zgadza się, sprawdzając Kakashiego osobiście. Resztę spaceru przeszli w milczeniu.
-- -- -- -- --
dziękuję za przeczytanie, mam nadzieję, że ci się podobało.
czekam na opinie w komentarzach.
miłego ludzie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro