Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

14-Zabawa

!UWAGA DRASTYCZNE SCENY!

POV: Kaine

-Laska, dobrze ci radzę. Nie zaczynaj ze mną-powiedziała pewnie, jednak ja słyszałam że drżał jej głos. 

-Bo co mi zrobisz? Rzucisz we mnie swoim telefonem? Psikniesz we mnie lakierem do włosów? Czy rzucisz we mnie zwiniętą kiecką?-zadrwiłam i kazałam moim cieniom podejść bliżej niej. -Jakim cudem ty jesteś pieprzonym włodarzem, skoro nawet nie potrafisz się obronić? Głupia lafiryndo. Myślisz że ten twój Vox i Valentino cię zawsze obronią? Jeśli tak to jesteś w błędzie-ostatnie zdanie powiedziałam zmutowanym głosem i pozwoliłam moim cieniom się na nią rzucić. Co prawda poziom kontroli moich mocy nie był jakiś wysoki, jednak panowałam nad nimi na tyle, żeby one nie mogły przejąć kontroli. Cieniste stworzenia okrążyły dziewczynę warcząc groźnie, a później po kolei rzuciły się na nią. Jeden z wilków skoczył na nią i przygwoździł do ziemi, z zamiarem zatrzaśnięcia szczęk na jej twarzy. Reszta szarpała jej "markowe" ciuchy i gryzła kończyny. Jej krzyki wypełniały moje uszy, a sadysta w mojej duszy skakał z radości i śmiał się szaleńczo. Mój cień pojawił się obok mnie i z szerokim uśmiechem obserwowała całe zajście. Wreszcie odwołałam cienie, a później podeszłam do powoli wykrwawiającej się dziewczyny i pochyliłam się nad nią.

-Jakieś ostatnie słowa?-

-Dlaczego to robisz?-wykaszlała, plując krwią.

-Bo mi zapłacili-powiedziałam i chwyciłam ją za kudły, po czym podniosłam do góry. Z ust Włodarki wydobył się cichy jęk bólu, na który mój ogon zamerdał radośnie. Jednym ruchem wysunęłam pazury i wyrwałam jej język. Z jej ust wyleciał potok krwi, a ona zaczęła się krztusić. Wyszczerzyłam się psychopatycznie i kłami rozerwałam jej bluzkę. Potem przesunęłam po jej klatce piersiowej pazurami, tworząc głębokie bruzdy z których wylała się ciecz. Polizałam pazury, jednocześnie zlizując z nich krew Over Lorda.

-Masz przepyszną krew wiesz? Szkoda tylko że nie będę mogła się nią nacieszyć-powiedziałam z udawanym żalem. Z jej ust wydobył się bliżej nieokreślony dźwięk, który zignorowałam. Zaczęłam powoli skórować jej prawą rękę, żeby sprawić jej jeszcze większy ból. Jej niewyraźne jęki były muzyką dla moich uszu, a łzy najpiękniejszym widokiem w całym życiu. Mordowanie było moim sposobem na relaks. Ucieczką od rzeczywistości. Chwilowym uwolnieniem się od zmartwień. Dzięki nim, wreszcie mogłam być sobą. Tą dziką, nieprzewidywalną i psychiczną wersją mnie. Powracając do rzeczywistości, niby przypadkiem upuściłam ją na ziemię i stanęłam centralnie nad nią.

-Dzięki za zabawę złotko, ale musze kończyć-powiedziałam znowu z fałszywym żalem w głosie, po czym wbiłam jej anielski sztylet w brzuch. Przekręciłam go i pociągnęłam w stronę gardła Włodarza. Wreszcie wbiłam nóż w krtań tej dziwki. Z ust Over Lorda wydobyło się charczenie i wypłynęło jeszcze więcej czarnej krwi. W końcu jej ciało przestało drgać, a oczy zmieniły wyraz, z mściwego i pełnego bólu na pusty i martwy. Wyjęłam sztylet z ciała i schowałam. Wyciągnęłam plastikowy worek w który zaczęłam pakować truchło. Kiedy skończyłam, wzięłam do ręki telefon i przejrzałam się w aparacie. Nie było tak źle. Tylko trochę byłam umazana w krwi. Wyłączyłam i schowałam telefon, po czym chwyciłam wór z trupem i podeszłam do cienia jaki rzucał budynek. Rozejrzałam się i wniknęłam w niego zostawiając po sobie tylko resztki organów i krew. Nie wiedziałam jednak, że pewien idiota obserwował całe to zajście.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro