Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#25

Miałam wstawić rozdział już wczoraj, ale byłam tak zmęczona po pracy, że nie dałam rady dokończyć:( także macie dzisiaj na umilenie niedzieli 
Ten rozdział jest dosyć ważny dla relacji Jeona i Tae

***

    Właściwie Taehyung był sam sobie winien. Nie powinien pozwolić, żeby widok Jeongguka tak bardzo go rozproszył, gdy wrócił do szkoły po trzech dniach chorobowej nieobecności. Starał się na to przygotować i wmawiać sobie, że nic się nie stało podczas sobotniego wieczora, ale to wszystko było na nic. Wystarczyło jedno spojrzenie w jego czekoladowe oczy, żeby przypomnieć sobie, jak nisko upadł i pozwolił się oddać chwili przyjemności. Później brunet był w jego głowie już przez cały dzień, a popołudniowy trening tylko pogorszył sprawę. Starał się jak najbardziej unikać kontaktu cielesnego, jednak było to niemal niemożliwe. Wystarczyło półtorej godziny w jego obecności, żeby tak bardzo odlatywał myślami gdzieś daleko, że nawet nie zwracał uwagi na Jongupa, który mówił do niego od jakiegoś czasu.

— Chyba naprawdę mnie nie słuchasz... Stało się coś, że jesteś taki zamyślony? — dopiero lekkie szturchnięcie łokciem przez chłopaka przywołało go na ziemię. Oblizał nerwowo wargi myśląc, jak móc wybrnąć z tej sytuacji.

— Przepraszam, wciąż nie czuję się do końca zdrowy — mruknął pod nosem, po chwili odchrząkując. — Mógłbyś powtórzyć?

— Mówiłem, że to chyba nie ma sensu.

— Co nie ma sensu?

— Ty i ja — Jongup poprawił ramię spadającego plecaka, żeby móc zacząć się nim nerwowo bawić. —Myślałem o kilku sprawach przez weekend, a później kiedy nie było cię w szkole... Nie chcę, żebyś pomyślał, że nagle stwierdziłem, że mi się nie podobasz i już cię nie lubię, wręcz przeciwnie, ale teraz wiem, że to tylko jednostronne uczucia.

Taehyung aż zatrzymał się na jego słowa, patrząc na chłopaka z niedowierzaniem na twarzy. Nigdy nie spodziewałby się usłyszeć czegoś takiego z jego ust i widział, jak wiele trudu sprawiło mu powiedzenie tego. Przez to czuł się jeszcze gorzej.

— Mieliśmy przecież dać sobie czas, lepiej poznać i z niczym się nie spieszyć — wydukał w końcu, oblizując popękane wargi. Pomyślał, że powinien bardziej o nie zadbać, co było tak absurdalne w tamtej sytuacji, że miał ochotę się zaśmiać. —Przecież wszystko idzie dobrze, świetnie się dogadujemy i miło spędzamy czas, więc dlaczego?

— Jako przyjaciele, Tae — jego smutny uśmiech niemal złamał ciemnowłosemu serce. — Dzisiejszy dzień jeszcze bardziej utwierdził mnie w przekonaniu, że to nie wypali. Bądźmy szczerzy, to Jeongguk cały czas siedzi w twojej głowie, a nie ja. Chyba nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak często o nim mówisz i jak się wtedy uśmiechasz, a kiedy myślisz, że nikt nie widzi to ciągle mu się przyglądasz.

— Co? — w tamtym momencie tylko na tyle było go stać, dopiero po kilku sekundach otrząsnął się z kolejnego zaskoczenia. — Jesteśmy tylko...

— Kolegami, wiem — przerwał mu Jongup, kiwając lekko głową. — Ale z jakiegoś powodu stał się dla ciebie ważny i nawet nie próbuj zaprzeczać. Nawet z nim ostatnio rozmawiałem, wiesz? Powiedział, że życzy mi z tobą powodzenia i to było całkowicie szczere, sam aż się zdziwiłem. Widząc, jak zależy mu na twoim szczęściu zrozumiałem, że zawsze będę numerem dwa. Nawet gdybyśmy byli razem, to zawsze gdzieś obok byłby on, już teraz tak jest. Przepraszam, ale nie na takiej relacji mi zależy, Tae.

— Okey, przyznaję, że ostatnio mieliśmy chwilę słabości i się pocałowaliśmy, ale do niczego więcej nie doszło, a wiesz dlaczego? — Taehyung zrobił krok w jego stronę, uśmiechając się słabo, jakby próbował tym uspokoić samego siebie. — Bo Jeongguk to tylko kolega i nie zależy mi na nim wcale aż tak bardzo. Obiecuję, że to się więcej nie powtórzy.

— Wiem, że nie chcesz mnie ranić, Tae, ale nie martw się o to. Przeżyję, jeśli niczego między nami nie będzie, z czasem może nawet przejdzie mi to zauroczenie na twoim punkcie. Uwierz, że tak będzie lepiej niż gdybyśmy wciąż mieli się wzajemnie ograniczać.

Między nimi zapanowała cisza, przerywana jedynie odgłosami z głębi korytarza. Taehyung wiedział, co za chwilę się stanie i pozwolił na to. Z pękającym sercem splótł dłonie na karku Jongupa, oddając jego pocałunek. One zawsze były tak czułe i delikatne, że niemal rozpływał się w jego ramionach, choć motylki w jego brzuchu pozostawały na swoim miejscu. W tamtym momencie miał wrażenie, jakby to był ich pożegnalny pocałunek.

— To prawda, że teraz nie czuję do ciebie czegoś więcej, ale to się może jeszcze zmienić, wiesz o tym? — spytał cicho, opierając swoje czoło o to należące do chłopaka. — Jesteś miły, zabawny i kochany, dobrze spędza mi się z tobą czas i zawsze mamy o czym pogadać... Idealny materiał na chłopaka.

— Mam pewien pomysł. Wyjeżdżasz z Jeonggukiem i resztą chłopaków na weekend, prawda? — na swoje pytanie otrzymał potwierdzające skinienie głową, więc kontynuował. — Baw się tam dobrze i nie ograniczaj, rób wszystko na co masz ochotę, okey? Po tym wyjeździe wrócimy do tej rozmowy i sam wtedy zdecydujesz, czy jednak chcesz dalej próbować, czy może rzeczywiście mam rację.

Taehyung nie mógł zrobić nic innego, jak znów przytaknąć. Ta rozmowa już była skończona, a on czuł się jak śmieć. Jongup był jedną z niewielu osób, której naprawdę nie chciał zranić, a robił to przez cały, choć może nieświadomie. Z bolącym sercem patrzył, jak chłopak oddalał się z dłońmi w kieszeniach i zastanawiał się, jak wiele stracił w momencie, kiedy nie pobiegł za nim.

Był beznadziejny, ale miał też dość okłamywania samego siebie i swoich bliskich, bo co jeśli chłopak miał rację we wszystkim, co mówił?

***

Czy Taehyung wypił zbyt dużo alkoholu? Prawdopodobnie tak.

Czy tego żałował? Nie, ale prawdopodobnie powinien.

Pierwsze dni listopada zapowiadały już nadejście mroźnych miesięcy jego ukochanej zimy, a on jak idiota spędzał noc z grupą jeszcze większych idiotów na totalny odludziu. Trzy niewielkie domki były przez nich zawsze wynajmowane mniej więcej o tej samej porze roku, kiedy ceny były bardzo niskie, a nikt inny nie był chętny do spędzania czasu na łonie natury w tak niskiej temperaturze. Cała szóstka, a tamtego wieczoru ósemka, mogła robić, co tylko chciała i nikt nie mógł narzekać, że im przeszkadzali.

Ognisko paliło się już od kilku godzin, całe jedzenie było zjedzone, a dookoła walały się puste butelki i puszki, które powinny im uświadamiać, że była już najwyższa pora, żeby przystopowali. Taehyung wziął sobie do serca słowa Jongupa, że ma się nie ograniczać, co ostatecznie zakończyło się jego pijackim śmiechem, gdy czwórka półnagich chłopaków wbiegała do lodowatego jeziora. Nie przejmował się tym, że mogło się to dla nich skończyć poważnym zapaleniem płuc, czy czymś gorszym. Ochoczo dopingował ich razem z Jinhwanem, Jiminem i Namjoonem, którzy tak jak on woleli dalej owijać się miękkim kocami i grzać blisko ogniska.

— Kurwa, ta woda jest lodowata! — krzyk Junhoe sprawił, że jeszcze głośniejszy śmiech wyrwał się z gardła Taehyunga, a jego ciało niebezpiecznie się zachwiało. Miał w tamtym momencie lekkie problemy z utrzymaniem równowagi.

— Czego się spodziewałeś? Jest początek listopada, geniuszu! ­— odkrzyknął Namjoon, który był chyba w najlepszym stanie z nich wszystkich.

— Jak dla mnie, to jest całkiem przyjemnie! — po chwili usłyszeli również drżący głos Yoongiego, idealnie zaprzeczający jego słowom, jednak po chwili zmieniający się w przestraszony krzyk. —Jeon, nie podtapiaj Hoseoka!

W świetle księżyca mogli obserwować, jak cała czwórka zbiła się w jedną kupkę całkiem blisko brzegu, a woda zaczęła rozchlapywać się we wszystkie strony. Taehyung patrzył na to z podziwem i łzami w oczach, bo widok tych pijackich ruchów i plątaniny różnych części ciała był dla niego czymś wyjątkowo zabawnym. Po chwili do ich uszu dotarły też ich posapywania i jęknięcia, co świadczyło o tym, jak wiele wysiłku kosztowała ich ta nad wyraz dynamiczna bójka wodna..

— Powinniśmy ich stamtąd wyciągnąć, czy raczej dadzą sobie radę? — to w końcu Jimin przerwał panującą między nimi ciszę, wzrok kierując w stronę Jinhwana, który machnął lekceważąco ręką.

— Daj spokój, w ich stanie to sobie mogą co najwyżej kilka włosów wyrwać i to niekoniecznie z głowy. Zaraz sami wyjdą, bo im tyłki odmarzną.

Rzeczywiście miał rację, bo po parunastu sekundach wzburzona woda zaczęła się uspokajać, a nieco zasapani chłopcy kierowali się w stronę brzegu. Dalej nie szczędzili sobie przepychanek, chociaż z tej bójki żaden nie wyszedł zwycięsko.

— Pierdolę twoje zjebane pomysły — Jeongguk spojrzał na Hoseoka z nienawiścią, kiedy stanęli już blisko ciepłego ognia. Po chwili zaczął przedrzeźniać jego głos, robiąc przy tym głupią minę. — Chodźcie popływać, będzie fajnie, woda pewnie jest ciepła, przecież mamy tylko listopad.

—Co roku mówi dokładnie to samo i co roku ochoczo zgadzasz się na ten pomysł — zauważył Junhoe, który jako jedyny wciąż stał z zadowolonym uśmiechem. W ostatnim momencie odchylił głowę i rzucona przez Jeongguka szyszka upadła kilka metrów za nim.

— Chciałbym zauważyć, że również co roku to ty na następny dzień najbardziej marudzisz, że nas nienawidzisz — tym razem Yoongi włączył się do dyskusji z wyższością patrząc na uśmiechniętego chłopaka.

— Nie moja wina, że zawsze mam największego kaca — Junhoe próbował się bronić, choć niezbyt skutecznie, bo ostatecznie niemal wszyscy zwrócili się przeciwko niemu. Ich pseudo kłótnia trwałaby pewnie w nieskończoność, gdyby nie Taehyung, który stwierdził, że chciałby założyć coś grubszego, bo od samego patrzenia na nich było mu zimno. Jeongguk postanowił iść z nim, żeby móc przebrać się w czyste ubrania, a przy okazji pożyczyć dodatkową bluzę młodszemu, który niezbyt dobrze przygotował się na ten wyjazd. Również Namjoon postanowił przynieść w akcie dobrej woli ubrania dla pozostałej trójki, która przez cały czas stała z nagimi klatkami piersiowymi.

— Nie spodziewałem się, że będę aż tak dobrze się bawić z wami — Taehyung jako pierwszy się odezwał, gdy zostali już z Jeonem sami i chłopak przeszukiwał swój plecak w poszukiwaniu suchych bokserek.

— Powinienem się obrazić, czy coś —mruknął pod nosem, w końcu odwracając się w stronę młodszego ze zwycięskim uśmiechem i ciemnym materiałem w dłoni. — Znalazłem!

— Brawo, teraz jeszcze tylko spróbuj poradzić sobie z założeniem ich.

— Zawsze możesz mi pomóc, co dwie głowy to nie jedna, czy jakoś tak.

Na pewno się spodziewał się, że po jego słowach Taehyung zrobi krok w przód, uśmiechając się zadziornie. Oczywiście nieco się przy tym zachwiał, ale Jeon postanowił przymknąć na to oko. Z ciekawością oczekiwał na to, co tak właściwie planował zrobić i chociaż wiedział, że jedynie się z nim droczył, gdy położył dłoń na jego klatce piersiowej, to i tak nagle zabrakło mu miejsca w przemoczonych spodniach.

— No w sumie mógłbym, ale czy będę coś z tego miał? — mruknął, wydymając wargę i palcem sunąć w dół jego brzucha. Lubił widok półnagiego Jeongguka, który niemal niezauważalnie spinał swoje mięśnie. — Ty nie masz mi w czym pomóc, bo jestem ubrany.

— Zawsze możemy to zmienić — te słowa wyrwały się z jego ust zanim je przemyślał, ale najwidoczniej bardzo spodobały się Kimowi, który aż klasnął dłońmi.

— Wspaniały pomysł! — ochoczo złapał go a dłoń i poprowadził w tylko sobie znanym kierunku.

Po kilku sekundach oboje znaleźli się w niewielkim pokoju z dwoma łóżkami, gdzie z jednego skorzystali. A raczej on skorzystał, bo Taehyung pchnął go na pościelony materac i stanął w odległości dwóch metrów.

— Od czego powinienem zacząć? — udał zamyślonego, powstrzymując się przed teatralnym podrapaniem po czole i ostatecznie opuścił dłoń, żeby wskazującym palcem zahaczyć o ciemny materiał bluzy.

Jeongguk patrzył na to, jak zahipnotyzowany, a wszystko inne przestało mieć znaczenie. Zapomniał o przyjaciołach czekających przy ognisku i mokrych ubraniach, które moczyły grubą pościel. Liczył się dla niego tylko Taehyung z zaczerwienionymi policzkami i roztrzepanymi włosami, na którego ustach cały czas błądził pijacki uśmiech. To już nie było droczenie się i widział to w jego oczach, czuł na sobie to palące spojrzenie. Podparł się dłońmi za plecami, samemu w końcu uśmiechając się z zadowoleniem i obserwując to małe przedstawienie, które mu urządził.

Ubrania lądowały na podłodze w całkiem szybkim tempie, a on powoli zbliżał się do siedzącego bruneta, ostatecznie siadając na jego kolanach w samych bokserkach. Jeongguk musiał go podtrzymać, żeby się przy tym nie przewrócił, na co zareagował chichotem stłumionym przez przygryzioną wargę. Słabe światło niewielkiej lampki ledwie oświetlało jego twarz, ale on widział ją doskonale i musiał przyznać, że Taehyung nawet w takim stanie był cholernie seksowny, choć przy okazji na swój sposób uroczy.

— Jesteś najebany, Tae — odezwał się w końcu, choć jego stwierdzenie nie było zbytnim odkryciem.

— I chętny, więc korzystaj z okazji i się zamknij, Jeon — pstryknął go delikatnie w nos, po chwili przesuwając dłonie na jego kark. Naprawdę nie chciał w tamtym momencie rozmawiać, a widząc, że Jeongguk już otwierał usta, żeby odezwać się po raz kolejny po prostu go pocałował, przy okazji subtelnie poruszając biodrami. Cichy pomruk wyrwał się z gardła starszego i Kim nie musiał długo czekać na jego odpowiedź, bo już po chwili oplatał go ramionami w pasie.

W tamtym momencie uświadomił sobie, czego tak właściwie brakowało mu w pocałunkach z Jongupem. Tej pasji, z jaką Jeongguk ssał i podgryzał jego wargi, żeby później dostać się językiem do wnętrza jego ust. Lubił czułe słówka i urocze gest, ale o wiele bardziej uwielbiał, gdy ktoś budził w nim żar i rozgrzewał do tego stopnia, że chciał błagać o więcej. Zależało mu na tym, żeby ludzie interesowali się jego charakterem i tym, jaką był osobą, ale nie ukrywał, że satysfakcjonowało go, gdy ktoś pożądał jego ciała i chciał je ubóstwiać. Ono potrzebowało uwagi, a to od Jeona otrzymywało ją w ogromnych ilościach.

Niespokojnie wiercił się na jego kolanach, nie chcąc już myśleć, że to zajście miał traktować, jako eksperyment. Był już pewien, że Jongup miał rację, a on dawał mu tylko złudne nadzieję, bo Jeongguk zajmował całe jego myśli. Był odurzony zapachem bruneta i uzależniony od dłoni gładzących jego uda z taką pasją, jakby były jednym z cudów świata. Naparł na niego jeszcze bardziej, żeby plecami położył się na materacu i pozwolił mu usiąść w o wiele wygodniejszej pozycji. Przez cały czas ich krocza ocierały się o siebie, przez co oboje mieli niemałe problemy, których chcieli jak najszybciej się pozbyć.

Taehyung miał kilka trudności z rozpięciem spodni Jeona, ale tamten od razu mu w tym pomógł, samemu będąc już tak niecierpliwym, że byłby w stanie po prostu je z siebie zerwać. Niemal odetchnął z ulgą, kiedy również jego bokserki wylądowały na podłodze i miał zdjąć też te należące do Taehyunga, ale z tym zdążył już sobie sam poradzić. Przez chwilę żaden z nich nic nie mówił, jedynie patrzyli na siebie, gdy nagi Kim siedział na nim okrakiem z zadziornym uśmiechem, a dłońmi błądził po jego klatce piersiowej.

— Nie mam gumek ani lubrykantu — Jeongguk w końcu się odezwał, przypominając sobie ten dość ważny szczegół, a młodszy wydawał się tylko na to czekać. Pochylił się z jeszcze szerszym uśmiechem, a ich nosy niemal się ze sobą stykały.

— Pieprzyć to — mruknął gardłowym głosem, będąc rozbawionym przez ten dobór słów do sytuacji, w jakiej się znajdowali. Brunet nie był pewien, co dokładnie miał na myśli, dopóki Kim nie złączył ich ust, a po chwili nie poczuł jego dłoni na swoim członku.

— Tae, to nie jest dobry pomy... — nie dokończył niewyraźnego bełkotania w usta ciemnowłosego, bo tamten bez zawahania zaczął się na niego nabijać. Alkohol naprawdę działał cuda i Taehyung nie żałował, że wypił go aż tak wiele, bo był rozluźniony i niemal całkowicie znieczulony. Nieprzyjemne pieczenie towarzyszyło mu przez kilkanaście pierwszych sekund, po których z pełną satysfakcją mógł słuchać przyspieszonego oddechu i cichego posapywania Jeongguka, które nasilało się z każdym jego kolejnym ruchem bioder.

On sam nie był w lepszym stanie, bo nie potrzebował zbyt wiele, żeby zacząć zaciskać dłonie na ciemnej pościeli. Ciche jęki niekontrolowanie wymykały się z jego gardła wprost w opuchnięte usta bruneta, gdy ponownie nabijał się na całą długość jego członka. Jeongguk w pewnym sensie pozwolił mu dominować i robić, co tylko chciał, jednak on nie potrzebował zbyt wiele. Przez pierwsze minuty starał się obserwować twarz starszego i skupiać na jego ciemnych oczach, gdy w końcu oderwał się do jego ust i uniósł głowę nieco wyżej. Niestety z czasem nawet to stało się dla niego zbyt trudne i z przymkniętymi powiekami całkowicie się wyprostował, rękoma podpierając się za sobą o uda chłopaka. Czuł, jak wypełniał go w całości za każdym razem, gdy opuszczał biodra i miał wręcz ochotę krzyczeć. Krople potu zaczynały spływać mu po plecach i sklejać pojedyncze pasma grzywki na czole, a dłonie Jeongguka coraz mocniej zaciskały się na pośladkach, od czasu do czasu wędrując w inne okolice jego ciała.

Sam brunet nie mógł na nic narzekać, bo widoki, jakie miał były przepiękne. Mógł podziwiać w pełnej okazałości niemal idealne ciało Taehyunga. Jego jasną i delikatną skórę, ledwie zarysowane mięśnie brzucha i napiętą szyję. Czuł, jak jego uda drżały, a paznokcie wbijały się w jego własne ciało, za każdym razem, gdy nieco agresywniej poruszał biodrami. To był wspaniały widok i wspaniałe uczucie, ale Jeongguk nie potrafił już wytrzymać leżąc bezczynnie. W ułamku sekundy zmienił ich pozycję, przy czym niemal spadli z niezbyt dużego łóżka i ustawił się między nogami młodszego.

Chłopak nic nie powiedział, jedynie na chwilę otworzył oczy, które niemal od razu zamknął, po raz kolejny jęcząc przeciągle, gdy Jeongguk go wypełnił. Zrobiło mu się nawet wygodniej, kiedy nie musiał ciągle utrzymywać równowagi i ochoczo oddał pałeczkę brunetowi. Całym ciałem czuł obecność chłopaka w sobie, jednak i tak wypychał w jego stronę biodra po więcej, dopóki nie trafił w ten konkretny punkt.

Przez kolejnych kilkanaście pchnięć czuł się, jakby płynął niesiony przez morskie fale, bo Jeongguk nawet po alkoholu potrafił być celny, choć może jego ruchy były nieco chaotyczne. Ich przyspieszone oddechy się ze sobą mieszały, a ciała obijały o siebie z charakterystycznymi plaśnięciami, które w tamtym momencie nawet nie bawiły Taehyunga. Przyciągnął starszego bliżej siebie, żeby podczas tych ostatnich sekund móc znowu zasmakować jego warg i paznokciami naznaczyć jego plecy. Wiedział, że kiedy ciepła substancja wypełniła jego wnętrze, to sam był już blisko i kilka nieco wolniejszych pchnięć później ubrudził nie tylko swój brzuch, ale i ten należący do bruneta.

Wciąż go obejmował z czołem opartym o jego bark i zamkniętymi oczami. Wyprostował palce, żeby pogładzić plecy Jeongguka, na których czuł wybrzuszenia po swoich paznokciach i mimowolnie uśmiechnął się pod nosem.

— Lepiej nie pokazuj pleców przez kilka dni — mruknął zachrypniętym głosem, gdy ich oddechy nieco się uspokoiły, a on sam był już w stanie mówić. Nie dostał w pierwszym momencie odpowiedzi, za to poczuł, jak chłopak zaczął zsuwać się coraz niżej, żeby zatrzymać się nad jego klatką piersiową. Jego ciemne kosmyki zasłoniły Taehyungowi widok, jednak już po chwili zrozumiał, co starszy tak właściwie robił. Wplótł palce w jego posklejane od potu włosy, które zaczął przeczesywać i pozwalał mu zdobić swoją skórę czerwonymi śladami.

— Jesteśmy kwita — w końcu uniósł głowę, żeby z zadowoleniem spojrzeć w przeszklone oczy Kima. Nie mogąc się powtrzymać po raz ostatni docisnął wargi do tych jego, wciąż czując na nich posmak alkoholu.

— Dlaczego nie robimy tego częściej? — nagłe pytanie chłopaka nieco go zaskoczyło, ale też rozbawiło. Patrzył, jak rozkosznie się pod nim przeciągał, po chwili ziewając z zasłoniętymi ustami. Miał wrażenie, jakby ktoś podmienił Taehyunga, bo tego wieczoru jeszcze ani razu na niego nie nakrzyczał i nawet w tamtym momencie wydawał się być wyjątkowo szczęśliwy w jego obecności.

— Bo rzadko upijasz się tak bardzo, że robisz mi striptiz — zauważył mądrze, za co otrzymał kolejny szeroki uśmiech.

— Racja.

***

— Oni już chyba raczej nie wrócą, prawda? — Yoongi spojrzał na pozostałą piątkę, wciąż grzebiąc patykiem w ognisku. Usłyszał ich ciche potakiwania, przez co westchnął pod nosem. — W takim razie idę spać do Jimina i Jinhwana. Tae pewnie zostanie w moim domku już na całą noc razem z Jeonem, a ja nie chciałbym w środku nocy obudzić się przez jakieś dziwne odgłosy z łózka obok.

— Przestań, bo moja wyobraźnia zaraz zacznie pracować na zwiększonych obrotach — Hoseok aż się wzdrygnął, po chwili się zamyślając. — A może zamiast mnie będziesz spał z Namjoonem i Junhoe, a ja dołączę do Jinhwana i Jimina?

— Ej! Ja też nie chcę się obudzić przez dziwne odgłosy! — starszy z wymienionej dwójki spojrzał na niego z wyrzutem, a Jimin zarumienił się na te słowa.

— Spokojnie, my jesteśmy grzeczni i nie robimy takich rzeczy — Jung próbował wybrnąć z tej sytuacji, na co otrzymał ciche parsknięcie Namjoona. — Jezu, dopiero dzisiaj wam się przyznaliśmy, że jesteśmy razem, a wy myślicie, że się będziemy ruchać pod waszymi nosami?

— No słuchaj, Jeongguk i Taehyung są „tylko" kolegami, a jakoś im to nie przeszkadzało.

— Serio, Junhoe? Nawet ty przeciwko mnie?

—No co? Może ja bym chciał spać na przykład z Jinhwanem i co teraz?

— Ale może ja bym nie chciał spać z tobą? — wspomniany wtrącił się do rozmowy, jednak został przez nich całkowicie zignorowany, na co westchnął cicho.

— Więc ty śpij w domku z Namjoonem i Jinhwanem, a ja, Jimin i Yoongi zajmiemy drugi i po problemie — na słowa Hoseoka wszyscy przez chwilę zamilkli, dopiero po chwili stwierdzając, że było to najlepsze rozwiązanie, po którym każdy był zadowolony. Już do jakiegoś czasu po prostu siedzieli wokół ogniska bez alkoholu, przez co nieco się uspokoili, a nawet zaczynali robić senni.

— A skoro już poruszyłeś ten temat wcześniej... — Yoongi po raz kolejny przerwał ciszę, na chwilę odkładając przypalony patyk na ziemię obok składanego krzesełka. — Kiedy zamierzacie z Jiminem ujawnić wasz związek w szkole?

— Na razie wiecie tylko wy, a to trwa od jakiegoś czasu, więc pewnie niezbyt szybko.

— Wydaje mi się, że to po prostu nie jest dobry pomysł — Park odezwał się po raz pierwszy od dłuższego czasu, a na jego policzkach wciąż znajdowały się delikatne rumieńce. Było mu nieco dziwnie z tym, że już nie musieli ukrywać się przy najbliższych dla siebie osobach, ale była to też ogromna ulga. — Ludzie zaczęliby gadać i nie mielibyśmy spokoju.

— Jimin martwi się, że tego nie zaakceptują, bo uznają, że ktoś taki, jak on nie powinien ze mną chodzić.

— Co? — nawet Junhoe był szczerze zaskoczony i patrzył z niedowierzaniem na młodszego chłopaka, który speszył się jeszcze bardziej. — Niby dlaczego nie powinieneś?

— Was wszyscy lubią i jesteście znani, a ja? Szkolny przegryw, którego niemal nikt nie zna.

— No i? To nie ich sprawa, a nawet jeśli będą coś mówić, to nie powinno cię to obchodzić. Grunt, że wy jesteście szczęśliwi — słowa Namjoona zostały potwierdzone przez skinięcie głowami pozostałej trójki, na co Hoseok uśmiechnął się zwycięsko. Powtarzał to chłopakowi już wiele razy, ale on był uparty i zachowywał się, jakby był od niego w czymś gorszy, chociaż to nie była prawda. Był od niego sto tysięcy razy lepszy we wszystkim.

— Wydaje mi się, że i tak lepiej byłoby jeszcze trochę poczekać... — Jimin spuścił głowę, jednak po chwili znów ją uniósł, bo starszy złapał jego dłoń, delikatnie ją ściskając.

— Poczekamy, ile tylko będziesz chciał.

Dla niego mógł czekać nawet wieczność. 

Chcielibyście może jakiś dłuższy rozdział z jihopami kiedyś? Albo junhwanami?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro