#24
Tak tylko sobie śmieszkowałam, nic szczególnego nie będzie w tym rozdziale, kc
Ostatnio was zaniedbuje i dodaje mało rozdziałów:(
***
— Żartujesz, prawda?
Jeongguk pokręcił niemal niezauważalnie głową, dopijając resztkę taniego alkoholu z obitej szklanki. Skinął na barmana, który po chwili pojawił się z butelką, żeby mu dolać. Planował przez najbliższe minuty upijać się w samotności w oczekiwaniu na ciemnowłosą dziewczynę, jednak Junhoe niespodziewanie się pojawił i nie miał innego wyjścia niż pozwolić mu się dosiąść. Potrafił być upierdliwy, kiedy chciał.
— Nie mogę uwierzyć, że mając okazję znów przespać się z Taehyungiem tak po prostu mu odmówiłeś — ciemnowłosy wciąż patrzył na swojego przyjaciela z niedowierzaniem, jakby ktoś go podmienił.
— Nie tak po prostu, wiele mnie to kosztowało, okey? I mówiłem ci już, że musiałem to zrobić.
— Żeby później nie miał ci tego za złe, wspominałeś. — chłopak powoli popijał swoją wodę, którą zamówił kilka minut wcześniej, jednak wraz z rozwojem ich rozmowy zaczął rozmyślać nad czymś mocniejszym. — Tylko czegoś nie rozumiem, bo sam był chętny, więc jak mógłby mieć ci to za złe?
— Żałowałby. Przed wczoraj widział się z Jongupem i dostał od niego nawet pierdoloną bransoletkę, wyobrażasz to sobie? Jebany bogacz, ciągle coś mu kupuje albo sponsoruje ich randki... W każdym razie, w trakcie seksu byłoby zajebiście, ale później czułby się źle z tym, że w ten sposób byłby w stosunku do niego nieuczciwy, a na kim najlepiej się wtedy wyżyć i na kogo zgonić całą winę?
— Na ciebie — Junhoe skinął głową, uśmiechając się pod nosem. Takie rozwiązanie rzeczywiście byłoby wygodne i całkiem w stylu Taehyunga. Był zdumiony, że Jeongguk ten jeden raz sięgnął po rozum do głowy i zrobił coś rozsądnego, chociaż musiało go to wiele kosztować. — A ty nie chcesz zepsuć waszej nieco patologicznej relacji i teraz siedzisz tutaj seksualnie sfrustrowany.
— Dokładnie.
Chłopak uniósł nieznacznie szklankę w geście toastu z ironicznym uśmiechem i upił z niej kolejnego łyka, po chwili czując przyjemne pieczenie w gardle. Czasem bywał pod wrażeniem tego, jak Junhoe potrafił ubierać w słowa niektóre sytuacje i wydarzenia.
— Powiedz mi tylko jedno. Dlaczego sam nie chcesz się o niego postarać, żeby mieć na wyłączność?
— Pojebało cię? Ja nawet gejem nie jestem — chłopak powstrzymał się przed wybuchnięciem śmiechem i ograniczył się jedynie do cichego parsknięcia pod nosem.
— A tych kilku chłopaków, z którymi spałeś?
— To był tylko seks, zero uczuć w tym było, a to różnica — poprawił go od razu, marszcząc przy tym lekko brwi. — Staranie się o Taehyunga wymagałoby zaangażowania emocjonalnego i poczucia czegoś więcej.
— No tak, bo przecież już się wcale nie zaangażowałeś — mruknął młodszy pod nosem, czego Jeongguk postanowił nie komentować.
— Związek ograniczałby mnie tylko do Taehyunga, a nie wiem czy aż tak go pragnę, żeby rezygnować z wszystkich innych... No i jak już mówiłem, nie jestem gejem. On jest tylko moim kolegą, może kiedyś będzie przyjacielem i na tym pewnie poprzestaniemy, chociaż gdyby nie Jongup, ja chętnie bym się zgodził na znajomość z korzyściami.
Jeongguk wzruszył lekko ramionami, chcąc pozostawić ten temat w spokoju. Nigdy nie zastanawiał się nad swoją orientacją i nie uważał, żeby to był na to odpowiedni moment. Tak, Taehyung cholernie mu się podobał, ale to nic nie znaczyło. Pragnął tylko jego ciała, pod każdym innym aspektem jego uczucia były czysto koleżeńskie i takie, jakie powinny być. Przynajmniej zazwyczaj...
— A wiesz, że...
— A ty wiesz, dlaczego wolę rozmowy z Hoseokiem? — brunet przerwał mu z poirytowaniem na twarzy, a widząc pytające spojrzenie przyjaciela uśmiechnął się sztucznie. — Są o wiele mniej męczące i więcej mi rozjaśniają niż komplikują.
— Dzięki, staram się — Junhoe odwzajemnił jego uśmiech, jednak po chwili postanowił zmienić temat. Wiedział, że na Jeongguka nie wolno było zbyt mocno naciskać. — Ale wspominałeś mu o wyjeździe za tydzień?
— Tak, tylko stwierdził, że bez Jimina nigdzie się nie rusza, więc będziemy mieć dwójkę dodatkowych towarzyszy. Namjoon się ucieszy, że w końcu nie będzie jedynym człowiekiem w towarzystwie.
— To nawet dobrze. Hoseok też się ucieszy, że będzie Jimin.
— Dlaczego? — chłopak zmarszczył brwi w zdziwieniu, przyglądając się równie zdziwionemu przyjacielowi.
— Wow... Ty serio nic nie zauważyłeś? — spytał, powoli zaczynając być rozbawionym. — Kręcą ze sobą od jakichś... Dwóch? Trzech tygodni?
— Pierdolisz.
— Chciałbym — porozumiewawczo poruszył brwiami, jednak po chwili przestał, znów wracając do bycia poważnym. — Nie wiem, czy to coś poważnego, ale definitywnie się ku sobie mają, chociaż chyba chcą to ukrywać. Nie wiem, nie wnikam, w końcu to ich sprawa, co nie? Oczywiście Jinhwan zauważył to pierwszy.
— On zawsze wszystko widzi pierwszy... Ale chyba będę musiał im się lepiej przyjrzeć albo od razu pogadać z Hoseokiem. Ciekawe, dlaczego nam nic nie powiedział — Jeongguk zamyślił się na chwilę, popijając powoli ze swojej niemal pustej szklanki. Nie planował już więcej zamawiać, przyjechał samochodem i musiał zachować trzeźwy umysł. — Jak już jesteśmy przy Jinhwanie, to udało ci się do niego zbliżyć?
— A jak myślisz?
Jego ironiczny, nieco smutny uśmiech był dla Jeongguka wystarczającą odpowiedzią. Właściwie współczuł chłopakowi, bo już od tylu lat biegał za ich wspólnym przyjacielem, że on na jego miejscu prawdopodobnie dawno by się poddał.
— Może robisz to źle?
— Próbowałem już chyba wszystkiego, więc może czas pogodzić się z myślą, że jestem dla niego tylko przyjacielem, który ciągle robi z siebie kretyna.
— Jinhwan czuje do ciebie coś więcej, idioto. — damski głos ich zaskoczył, kiedy usłyszeli go tuż za swoimi plecami. Seulgi wcisnęły się między nich, podpierając się łokciami o blat. Junhoe zupełnie się jej nie spodziewał, za to Jeongguk przywitał ciepłym uśmiechem.
— Jakoś niezbyt czytelnie to okazuje — ciemnowłosy prychnął pod nosem, na co tamta wywróciła oczami.
— Bo to mój brat, czego ty spodziewasz? Czy ja biegam po korytarzu dzieląc się ze wszystkimi swoimi uczuciami?
— No nie...
— Więc nie oczekuj, że on tak będzie robił — wzruszyła ramionami, mówiąc to, jakby było najbardziej oczywistą rzeczą na świecie. — Cały czas próbujesz go poderwać, a czy chociaż raz powiedziałeś mu szczerze, co czujesz? Dlaczego on miałby ci się do czegokolwiek przyznawać skoro z jego perspektywy wygląda to tak, jakbyś tylko chciał zaciągnąć go do łóżka? Jest zamknięty w sobie i łatwo go zranić, więc nie spierdol tego, frajerze.
— Ma rację — Jeongguk poparł dziewczynę, samemu przez chwilę zastanawiając się nad jej słowami.
— A mówisz mi to i pomagasz bo...? Musisz mieć jakiś ukryty cel.
— No nie wiem... Może szczęście mojego brata? — Seulgi wywróciła oczami, wzdychając ciężko pod nosem. Nie potrafiła zrozumieć, jak Jinhwan mógł czuć cokolwiek do takiego idioty. Swoją inteligencję musiał wyjątkowo dobrze ukrywać przed całym światem albo starszy Kim stracił już resztki rozsądku.
— Co ty tu w ogóle robisz? — szybka zmiana tematu była taktyką Junhoe, choć niezbyt skuteczną, bo odpowiedź wcale go niezadowoliła.
— Umówiliśmy się.
Koo spojrzał z niedowierzaniem na przyjaciela, który odpowiedział za Seulgi i w tamtym momencie patrzył na niego wzrokiem mówiącym, że powinien już sobie iść. Chłopak uznał to za doskonały pomysł i już bez zbędnych pytań zostawił tę dwójkę samych, chociaż w jego głowie pojawiało się wiele niewiadomych. Wiedział przynajmniej tyle, że Jeogguk znalazł skuteczny sposób na pozbycie się Taehyunga z głowy.
— Jak ty z nim wytrzymujesz? — ciemnowłosa odprowadziła wzrokiem Junhoe aż do drzwi, a po chwili zajęła jego miejsce na barowym krześle.
— To dobry chłopak i przyjaciel, po prostu nie dajesz mu szansy, bo z góry zakładasz, że Jinhwan będzie przez niego cierpiał.
— Bo prawdopodobnie tak będzie, a wtedy nie będzie mnie już nic powstrzymywać przed rozszarpaniem mu gardła — posłała mu szeroki uśmiech, w którym nie było ani trochę wesołości, jednak Jeongguk i tak się zaśmiał. Jako jeden z nielicznych znał tę drugą stronę Seulgi, którą ukrywała przed resztą świata. Wiedział, jak martwiła się i troszczyła o swojego brata, jak bardzo zależało jej na tym, żeby chociaż on był szczęśliwy i nigdy na nikim się nie zawiódł.
— Widzisz, gdybyś pokazała tę swoją stronę nie tylko mnie, to na pewno wszyscy mieliby o tobie lepsze zdanie. A tak to nie rozumieją, jak mogę z tobą wytrzymywać i mają cię za dziewczynę bez serca.
— Ciężej cię zranić, jeśli wszyscy myślą, że nie da się tego zrobić.
— Ale wiesz, że nie każdy od razu będzie chciał cię skrzywdzić?
— Moje doświadczenia mówią, co innego — dziewczyna zacisnęła z uporem wargi, a Jeongguk wiedział, że ten temat był już skończony. — Więc ty i Taehyung jesteście tylko kolegami, tak?
Specjalnie podkreśliła słowo „tylko" i sięgnęła po sok zamówiony kilka sekund wcześniej. Poruszali coraz bardziej niebezpieczne tematy, o których chłopak nie chciał tego wieczoru myśleć i właśnie po to spotkał się z Seulgi. Niestety, życie postanowiło go znienawidzić.
— Dokładnie tak. Znaleźliśmy wspólny język i jakoś udaje nam się nie zabić siebie nawzajem. Ty też mogłabyś spróbować przestać go nienawidzić i jakoś się dogadać.
— Nie nienawidzę Taehyunga, w pewien sposób go nawet podziwiam — przyznała się niechętnie, na co Jeongguk uniósł do góry brew. — Wiem, nie wygląda na to, ale zaufaj mi, potrafię docenić swoich wrogów. To prawda, że na początku go nienawidziłam i to nawet nie tylko ze względu na ciebie, po prostu wyczuwałam w nim zagrożenie, ale teraz? Odkąd się ze sobą przespaliście, a i tak nic z tego nie wynikło, to zrozumiałam dwie rzeczy. Rzeczywiście mu na tobie nie zależy, a ja naprawdę nie mam u ciebie szans. I nie rób takiej miny, przecież to było logiczne, że prędzej czy później bym się dowiedziała, że go przeleciałeś... W każdym razie, nie mogę cię mieć całego, ale mogę mieć zajebisty seks z tobą, a Taehyung dostał już za swoje i nie czuję potrzeby uprzykrzania mu dalej życia, dopóki on sam znów nie zacznie. Odegrałam się za kilka jego niemiłych słów, wojna skończona, a wszyscy się cieszą.
— Nie sądzisz, że odegrałaś się w trochę zbyt mocny sposób?
— Daj spokój, jeszcze mu tym pomogłam — prychnęła pod nosem, odstawiając pustą szklankę na blat. — Dzięki mnie dowiedział się, jakie miał fałszywe przyjaciółeczki i nie musiał się już męczyć z ukrywaniem prawdy. Teraz każdy ją zna, a on jakoś żyje i nic mu nie jest, wciąż lecą na jego ładną buźkę i w dupie mają paskudny charakter.
— Tak swoją drogą, to bardzo podobny do twojego. Oboje udajecie przed innymi i boicie się otworzyć, żeby nikt was nie zranił. Masz z nim więcej wspólnego, niż sobie wyobrażasz.
— Jeszcze mi powiedz, że też jest wilkołakiem, to jednak zmienię zdanie i się zaprzyjaźnimy — Seulgi wywróciła oczami, widząc rozbawione spojrzenie bruneta, chociaż sama też po chwili się uśmiechnęła. — Grunt, że ty dajesz z nim radę, ja mimo wszystko wolę się trzymać na dystans.
Przez chwilę oboje nic nie mówili, każde pogrążone w swoich myślach. Lubili takie miłe chwilę, gdy po prostu byli ze sobą i mogli porozmawiać, kończąc spotkanie w domu któregoś z nich. Oboje byli zadowoleni i nie mogli na nic narzekać. Nawet jeśli Seulgi czasem bywała natarczywa i nieznośna, a on ukrywał się przed nią za plecami Hoseoka, to cieszył się, że mógł nazywać ją swoją przyjaciółką.
— Wiesz, myślę o tym, co przed chwilą powiedziałaś, że nie możesz mnie mieć — w końcu to Jeongguk przerwał milczenie, znów patrząc się na drobną dziewczynę. — Nie przeszkadza ci, że przez naszą relację ludzie w szkole mają cię za wredną kurwę?
— Nawet bez niej by tak o mnie myśleli, więc co za różnica? Mam rezygnować z dobrego seksu, żeby im się lepiej spało i nie musieli rozmyślać nad moim życiem seksualnym?
— Racja — brunet skinął głową ledwie zauważalnie, a po chwili zadał pytanie bardzo niepewnym głosem. — Ale Joohyun raczej się to nie podoba, prawda?
Seulgi momentalnie zesztywniała i odwróciła wzrok w drugą stronę. Wciąż nie lubiła rozmawiać o swojej byłej przyjaciółce, z którą zaczęła odnawiać kontakt, jednak Jeongguk wiedział, jak duży wpływ to na nią miało.
— Ona nie ma tu nic do gadania, to tylko i wyłącznie nasza sprawa — odpowiedziała chłodnym głosem, wciąż nie patrząc na bruneta.
— Nigdy za mną nie przepadała, a teraz tym bardziej.
— To jej problem. Nie odstawię cię na bok, bo ona by tego chciała. Mogła być tu przez ostatnie lata i mnie nie zostawiać.
— Wiesz, że to nie zależało od niej. Nie chciała złamać ci serca, nawet nie wiedziała, że czułaś do niej coś więcej. Byłyście jeszcze dziećmi.
— To niczego nie zmienia i koniec tematu. Jedziemy do mnie? Teraz nikogo nie powinno być.
Chłopak westchnął ciężko pod nosem, zgadzając się bez żadnych protestów. Zawsze pojawiał się ten sam problem – Seulgi wolała zamiatać problemy pod dywan zamiast o nich rozmawiać, a on nie mógł nic z tym zrobić.
***
Taehyung siedział pod kocem z kubkiem herbaty w ręku, będąc cały czas złym na siebie samego. Odkąd Jeongguk podwiózł go pod dom, bez przerwy myślał o swoim głupim zachowaniu i o tym, do czego mogłoby dojść, gdyby brunet jako jedyny nie wykazał się resztkami rozumu. Gdzie miał mózg, kiedy pozwalał się całować, samemu sunąc dłońmi pod jego koszulką?
— Cholera — mruknął cicho, kiedy jego komórka znów zaczęła wibrować. Spojrzał na wyświetlacz i jego humor wcale się nie poprawił po ujrzeniu znajomego numeru. Odebrał, ściskając mocniej urządzenie w dłońmi. — Miałaś nie dzwonić.
— To ważne. Wiesz, że nie mam do kogo innego się zwrócić — kobiecy głos brzmiał na lekko spanikowany, jednak wcale go to nie ruszało. Wywrócił oczami, popijając z kubka ciepłą herbatę. — Musisz mi pomóc.
— Mylisz się, nic nie muszę,
— Jaesung wrócił... Był u mnie wczoraj — wciąż się nie poddawała, a jej głos stawał się coraz bardziej drżący, jakby zaraz miała się rozpłakać.
— I co mnie to obchodzi? To twój chłopak, nie mój — jego sarkastyczny ton wcale nie pomagał kobiecie się uspokoić, wręcz przeciwnie.
— Może mi zrobić krzywdę, wiesz do czego jest zdolny! Kurwa, Taehyung... Nic cię to nie obchodzi?! Naprawdę?!
— Ani trochę. Radziłaś sobie przez lata, więc teraz też dasz radę.
— Wychowałam potwora.
— Pierdol się, mamo. Ty nawet nie próbowałaś mnie wychowywać. Przestań dzwonić i zacznij truć dupę komuś innemu, ja już się nasłuchałem przez ostatnie lata.
Nawet nie czekając na odpowiedź po prostu się rozłączył i rzucił telefon na pogniecioną poduszkę. Ta kobieta zawsze wiedziała, jak zepsuć mu humor i sprawić, że czuł się jak jeszcze większe gówno. Nigdy nie przejmowała się tym, co u niego, przez cały czas wszystko kręciło się tylko wokół niej, ale Taehyung postanowił to zakończyć. Musiała znaleźć sobie innego kozła ofiarnego, bo on musiał w końcu skupić się na swoim życiu.
/szeptem/ comeback ikon to cudo, tyle w temacie
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro