Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#19 [2/2]


    Trójka przyjaciół siedziała w niewielkiej kawiarni na rogu ulicy, gdzie zza szyby mogli przyglądać się ludziom. Lubili się tam spotykać i zawsze zajmować ten sam stolik, który idealnie mieścił ich wszystkie zamówienia. Taehyung nie lubił kawy, wręcz jej nienawidził, ale na szczęście mieli tam najlepszą herbatę na świecie i zawsze zamawiał co najmniej dwa różne rodzaje.

— Mów, jak z Namjoonem — Jimin przerwał im w połowie dyskusji na temat nowej części Jurassic World, patrząc niecierpliwie na dziewczynę. Nie chciała nic mu powiedzieć w szkole, bo stwierdziła, że poczeka aż będą wszyscy razem.

— Właśnie, zupełnie o tym zapomniałem! — Taehyung uderzył się w czoło otwartą dłonią i spojrzał na nią przepraszająco.

— Nic się nie stało — wzruszyła lekko ramionami, a po chwili zaczęła się uśmiechać, jakby przypomniała sobie o czymś bardzo przyjemnym. Właściwie dokładnie tak było, a pozostała dwójka od razu się tego domyśliła i byli jeszcze bardziej ciekawi. — Podczas gdy wy sobie farbowaliście włosy, o czym nawet nie raczyliście mnie poinformować, ja przeżywałam jedne z najlepszych godzin w moim życiu. Niby poszliśmy tylko do kina, ale później trochę pospacerowaliśmy i odprowadził mnie do domu. Było bardzo... Fajnie.

— Żartujesz sobie? Tylko tyle masz nam do powiedzenia? — Kim uniósł brew, popijając wciąż ciepłą herbatę.

—Namjoon jest naprawdę bardzo uroczy, wiecie? Myślałam, że będzie drętwo i niezręcznie, a było zupełnie na odwrót. Jest inteligentny i bystry, więc mieliśmy sporo tematów do rozmów. Co prawda trochę niezdarny, ale przez to też czarujący.

— Nasza mała Dahyun chyba się zakochała — powiedział ze złośliwością Jimin i zaczął tarmosić dziewczynę za policzek, a ona się zarumieniła.

— Daj spokój! Nie zakochałam się — starała się bronić, ale palący wzrok przyjaciół wcale jej nie pomagał. — Tylko trochę zauroczyłam. Po prostu cały czas się bałam, że to był tylko głupi żart, ale okazało się, że on to wszystko tak na poważnie.... Nadal nie mogę w to uwierzyć, okey?

— To urocze — rozmarzony uśmiech wpłynął na twarz Taehyunga, gdy wyobraził sobie tamtą dwójkę trzymającą się za rękę. — To kiedy macie kolejne spotkanie?

— W piątek. Namjoon zazwyczaj jest zajęty popołudniami w tygodniu, dlatego raczej będziemy wychodzić w weekendy... O ile on będzie chciał.

— Będzie chciał i nie widzę innego wyjścia — Jimin prychnął cicho, jednak po chwili lekko się zmieszał, spuszczając wzrok. — Jak już jesteśmy przy takich tematach, to ja też muszę wam coś powiedzieć... Spędziłem wczorajszy wieczór z Hoseokiem.

— Co proszę?! — wyższy niemal opluł się swoja herbatą, którą w ostatnim momencie zdążył przełknąć. U fryzjera czuł, że tamten go okłamywał, jednak nie sądził, że to właśnie z Jungiem poszedł się spotkać.

— Kojarzycie tego choreografa Lee Hyukjae? — przyjaciele nie mieli pojęcia o kim mówił, przez co patrzył na nich z niedowierzaniem. — Serio? Eunhyuk, może to wam coś mówi?... Nie? Dobra, walić to. Po prostu to jest ktoś, kogo podziwiam od wielu lat, a okazało się, że Hoseok chodził do niego na zajęcia, gdy był młodszy. Załatwił mi wczoraj spotkanie z nim i dostałem się do grupy średnio zaawansowanej, więc chyba możecie mi pogratulować, czy coś...

— Od kiedy ty rozmawiasz z Hoseokiem, kurwa? — Dahyun siedziała niemal z otwartymi ustami, jednak Jimin nie miał szansy jej odpowiedzieć, bo Taehyung też miał swoje pytanie.

— Dlaczego nic nie mówiłeś, że tańczysz?

— Właśnie — dziewczyna zmarszczyła brwi nagle się nad czymś zastanawiając. — Pamiętam, że kilka lat temu parę razy mi wspominałeś, że lubisz to robić, ale myślałam, że to tylko tak dla zabawy. Nigdy mi nie pokazałeś, jak tańczysz.

— Nie lubię się tym chwalić...

— Ale Hoseokowi się pochwaliłeś? — Taehyung uniósł brew, patrząc na przyjaciela znad parującego kubka. — Masz nam powiedzieć wszystko od początku i wyjaśnić, dlaczego wcześniej nic nie mówiłeś.

— To się zaczęło jakieś trzy tygodnie temu... — głos chłopaka zadrżał, gdy uświadomił sobie, że znów będzie musiał okłamać przyjaciół. Nie miał innego wyjścia, jednak to było dla niego ciężkie, bo zawsze był w słaby w oszukiwaniu. — Wpadliśmy na siebie na mieście i tak wyszło, że chwilę rozmawialiśmy. Później poszło jakoś z górki. Parę razy wyszliśmy na jakiś spacer, jak wyprowadzałem psa sąsiadki i po prostu podczas jednej z rozmów wspomniał, że chodził na tamte zajęcia, a ja się wygadałem, że kocham tańczyć. Oczywiście chciał zobaczyć, jak to robię, a później mi zaproponował, że zadzwoni do Eunhyuka i postara się o miejsce dla mnie na jego zajęciach. I to wszystko.... Nie chciałem nic wam mówić wcześniej, bo wiedziałem, jak byście zareagowali. Miałbym ochotę spalić się ze wstydu za każdym razem, jak rzucalibyście mu znaczące spojrzenia na korytarzu, jak tylko przechodziłby obok.

— Wcale byśmy tak nie robili! — Dahyun była oburzona, jednak wystarczyło, że Jimin spojrzał na nią z miną mówiącą „serio?", żeby nieco się uspokoiła. — No dobra, może odrobinę...

— Przepraszam, że was okłamywałem. Teraz wiecie już wszystko, więc chyba nie będziecie na mnie źli, prawda?

— Jeszcze to przemyślimy, ale skoro i tak mamy już wieczór prawd, to jeszcze jedna rzecz mnie ciekawi — tym razem dziewczyna spojrzała na Taehyunga, który uniósł pytająco brew. — Dlaczego Jeongguk cię tu podwiózł, a ty wysiadłeś z jego samochodu cały w skowronkach? Znowu coś nas ominęło w waszej relacji? Czy może „będziemy udawać, że wszystko jest po staremu i wcale nie wsadził we mnie swojego kutasa" jest już nieaktualne?

— To jest, jak najbardziej aktualne. Akurat przejeżdżał obok mnie, a padało i postanowił okazać trochę serca. Nie wyobrażajcie sobie zbyt wiele.

— Myślałem, że po tym wszystkim będziecie znów skakać sobie do gardeł — Jimin był w tym wszystkim tak samo pogubiony, jak Dahyun.

— Teoretycznie tak jest, ale mam wrażenie, że bardzo sprawia mu to przyjemność. Mi z resztą chyba też... — przyznał nieśmiało i spuścił wzrok, jakby właśnie wyznał im, że masturbował się do zdjęć małych kotków, a nie że polubił rozmowy z Jeonggukiem.

— W niedzielę siedziałeś zapłakany nie mając pojęcia, co z nim dalej zrobić, a teraz jeszcze trochę i powiesz nam, że go polubiłeś. Boję się, że cię podmienili, Tae — zmartwiona Dahyun pogładziła go po ramieniu, na co tamten wywrócił oczami.

— Bez przesady. Powiedzmy, że stał się dla mnie nieco bardziej znośny i tyle.

Spędzili w kawiarni jeszcze kilkach dobrych minut, zanim telefon dziewczyny nie zadzwonił, a mama nie kazała wracać jej do domu. Wyszli wspólnie z budynku, jednak Taehyung jako jedyny szedł w drugą stronę. Bez słuchawek i muzyki czuł się głupio, jednak cały czas zapominał kupić sobie nowych i był skazany na wędrówki w ciszy. Na jego szczęście zaledwie po paru metrach dogonił go chłopak, który akurat wyszedł na spacer z psem.

— Hej — przywitał się lekko zasapanym głosem, jakby właśnie skończył biec. — Już myślałem, że cię nie złapię.

— Oh cześć — Kim spojrzał na Jongupa z lekkim uśmiechem, jednak jego wzrok bardzo szybko powędrował niżej na jego psa, który siedział przy nodze swojego właściciela. — Nie widziałem cię wcześniej, mogłeś krzyknąć, to bym się zatrzymał i poczekał. Nie wiedziałem, że masz psa.

— Nie było okazji wspomnieć — wzruszył lekko ramionami i poklepał zadowolone zwierzę po łbie. — Właściwie nie przepadam jakoś szczególnie za zwierzakami, więc niezbyt chwalę się Dongiem.

— A powinieneś. Jest uroczy — Taehyung kucnął i wyciągnął dłoń w kierunku kundla, który nieufanie ją obwąchał. Nie był zbyt duży, jednak do małych psów też nie należał. Pomimo posklejanej od błota i wody sierści wciąż prezentował się całkiem nieźle, zwłaszcza jego pysk miał w sobie coś czarującego. W końcu pozwolił się pogłaskać szczęśliwemu chłopakowi, który cały czas się uśmiechał.

— Odprowadzę cię — dopiero propozycja Jongupa oderwała go od wykonywanej czynności, co skończyło się niezadowolonym szczeknięciem psa.

— Nie trzeba, później będziesz miał daleko do domu...

— Daj spokój. Dong na pewno się ucieszy z dłuższego spaceru — wykorzystanie zwierzaka do przekonania go było niemal, jak cios poniżej pasa, bo na taki argument nie mógł zareagować inaczej niż lekkim skinięciem głowy. Wspólnie ruszyli chodnikiem, a Taehyung prowadził ich w odpowiednim kierunku. — Jutro już będziesz w szkole?

— Raczej tak. Dzisiaj po prostu czułem się trochę słabo — drobne kłamstwo bardzo łatwo przeszło mu przez usta. — No i nie mogę sobie darować treningu, prawda?

— Racja — lekki uśmiech pojawił się na jego twarzy, jednak równie szybko z niej znikł. — Pewnie nie chcesz o tym rozmawiać, ale chciałem się tylko spytać, czy dajesz radę? W sensie no wiesz... Po tej całej akcji na imprezie, a później jeszcze rozmowie z Seulgi w szkole.

— Słyszałeś ją?

— Tak, stałem niedaleko. Pewnie te słowa i tak nic nie dadzą, ale naprawdę nie ma sensu, żebyś się tym przejmował. Ludzie z czasem zapomną, a najważniejsze, że twoi bliscy przy tobie są i cię wspierają.

— Tak, pewnie masz rację, ale to i tak ciężkie — zadrżał, pocierając swoje ramię. — Wolałbym nie być w centrum zainteresowania wszystkich ludzi w szkole. To trochę... Męczące.

— Domyślam się. Podobno ma dołączyć do nas jakaś nowa dziewczyna, to może o niej zaczną wszyscy mówić. No i zbliża się kolejny mecz, jak wygramy, to to się stanie głównym tematem rozmów. Ewentualnie znowu będzie mydło w szkolnej ubikacji, a to zawsze jest sensacją na całą szkołę.

— Dzięki, że próbujesz mnie pocieszyć — Taehyung parsknął śmiechem, kręcąc głową z niedowierzeniem.

— Ja mówię wszystko całkowicie szczerze. Jeszcze zaczną robić dobre jedzenie na stołówce, to już w ogóle popadniesz w niepamięć — chłopak starał się brzmieć, jak najbardziej poważnie, jednak wiedział, że średnio mu to wychodziło. — A teraz już tak na poważnie, to mam nadzieję, że wiesz, że ja trzymam twoją stronę. Nieważne, co się stanie.

— Dziękuję... To naprawdę bardzo miłe z twojej strony. Zwłaszcza, że nie znasz mnie zbyt dobrze.

— Więc chciałbym poznać lepiej.

Kim spojrzał na niego lekko zdziwiony, jednak już po chwili się uśmiechnął. Właściwie Jongup był naprawdę bardzo dobrym kolegą. Mógł miło spędzić z nim czas, nie denerwując się co kilka sekund.

— Masz moje pozwolenie — puścił mu oczko i obaj się zaśmiali. Nawet Dong uniósł łeb znad chodnika, żeby spojrzeć na tamtą dwójkę.

— Zapamiętam... Nie jest ci zimno? — chłopak przyjrzał się Taehyungowi, który co chwila lekko drżał. Było już po dwudziestej, Kim miał na sobie tylko bluzę, a wieczorne temperatury były coraz niższe.

— Nie, jest dobrze. Z resztą zaraz i tak będziemy już na miejscu — wskazał palcem na drugą stronę ulicy, gdzie kilkanaście metrów dalej stał dom jego babci. Obaj przeszli po asfaltowej nawierzchni i ostatni kawałek przeszli w milczeniu. Zatrzymali się dopiero pod drewnianymi drzwiami, do których Taehyung zaczął szukać klucza. Przez chwilę w jego głowie zaczęły pojawiać się wspomnienia, jak stał w tym samym miejscu z Jeonggukiem i robił dokładnie to samo, co w tamtym momencie. Niemal od razu poczuł rumieńce wkradające się na jego policzki i przyjemne uczucie w podbrzuszu.

—Nie powiedziałem tego wcześniej, ale naprawdę bardzo ładnie wyglądasz w nowych włosach — głos Jongupa przywrócił go na ziemię. W końcu udało mu się otworzyć drzwi, więc znów mógł na niego spojrzeć z lekkim uśmiechem.

— Dziękuję, dzisiaj każdy mi to mówi.

—A już miałem nadzieję, że będę jedyny — powiedział ze smutkiem, ścierając z policzka niewidzialną łzę.

— Grunt, że się starałeś — Taehyung poklepał go pocieszająco po ramieniu i miał już zabierać dłoń, jednak w ostatnim momencie chłopak go powstrzymał.

— A ktoś wspominał już o twoich oczach?

— Niestety tak.

— Cholera... No trudno, może kiedyś uda mi się być pierwszym — w końcu go puścił, a Kim cicho się zaśmiał, otwierając drzwi.

— Powodzenia. Dziękuję, że mnie odprowadziłeś. Daj znać, jak dotrzesz do domu, dobrze?

— Jasne — skinął głową i miał już odchodzić, jednak zatrzymał się i znów spojrzał na Taehyunga, który nadal stał przy drzwiach. — Zanim odejdę chcę zrobić jeszcze jedną rzecz.

Chłopak nie zdążył już nic powiedzieć, bo jego uta zostały zajęte czymś innym. Jongup miał miękkie wargi, który subtelnie muskały te jego, jakby nie był pewien, czy mógł sobie na to pozwolić. Kim był w takim szoku, że stał jedynie z szeroko otwartymi oczami i rękoma zwisającymi wzdłuż ciała. To było w pewien sposób przyjemne, jednak w jego głowie niespodziewanie pojawiła się myśl, że nie tak ekscytujące, jak pocałunki Jeongguka, którymi obdarzał go przez całą sobotnią noc.

— Przepraszam, Tae — chłopak nagle się od niego oderwał, pocierając kark z zażenowania. — Nie powinienem. Nie wiem, co mi odbiło. Wygłupiłem się.

— N-nie — jego głos drżał, bo Kim wciąż był tak samo zdziwiony, jak kilka sekund wcześniej. — Znaczy ... To nic. Zaskoczyłeś mnie, dlatego tak zareagowałem... A raczej nie zareagowałem w ogóle.

— Nie jesteś na mnie zły? — widział, jak bardzo Jongup głupio się czuł z tym, co zrobił i w jego głowie pojawiło się coś na kształt poczucia winy, że nie oddał jego pocałunku.

— Nie — odpowiedział szczerze i uśmiechnął się lekko, żeby rozluźnić nieco chłopaka. — To chyba po prostu za wcześnie na takie rzeczy. Lubię cię, ale póki co wolałbym, żebyśmy lepiej się poznali.

— Rozumiem — skinął głową i odetchnął niemal z ulgą. — Jeszcze raz przepraszam. Do zobaczenia jutro w szkole?

— Jasne. Pamiętaj napisać, jak dojdziesz do domu — posłał mu ostatni uśmiech i pomachał do psa, który grzecznie czekał na dole schodów, chociaż zwierzak nie mógł mu odmachać. 

W tamtym momencie nagle zatęsknił za swoim wilkiem.

A wy jesteście:

team Jeongguk

czy

team Jongup

???

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro