Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#18 [1/2]

Jejku... Nie mogę uwierzyć, że to już ponad 3k gwiazdek. Napiszę to jeszcze raz: KOCHAM WAS 
Love, Simon to spoko film, polecam 

***

    Nie potrafił nie zauważać spojrzeń rzucanych w jego stronę, gdy starał się niezauważalnie przemykać korytarzami między zajęciami. Słyszał te wszystkie niedyskretne szepty i wyłapywał pojedyncze słowa, jakimi wymieniali się jego rówieśnicy. Nie wiedział czy określenie „dziwka" wciąż odnosiło się do jego mamy, czy już do niego samego. Nie wiedział, czy bardziej raniło go patrzenie na twarze pełne współczucia, którego nienawidził, czy raczej obrzydzenia.

Taehyung czuł się, jakby resztki jego świeżo poukładanego świata całkowicie się posypały. Każdy malutki kawałek upadał na podłogę, żeby rozbić się na tysiące mniejszych, a on nie wiedział, co z tym zrobić. Czuł się bezradny, jak jeszcze nigdy. Tym razem nie miał już miejsca, do którego mógłby uciec, żeby zacząć na nowo.

Był wdzięczny Jiminowi i Dahyun, którzy wcześniejszego dnia przyszli do niego niedługo po tym, jak Jeongguk wyszedł ze smutnym uśmiechem na ustach. Dotrzymali mu towarzystwa do późnego wieczora i starali się odciągnąć jego myśli od wszystkich złych rzeczy, które w tamtym godzinach atakowały jego głowę. Jeszcze nigdy nie płakał tak wiele, jak tamtego popołudnia, gdy drobna dziewczyna wtulała jego ciało w swoje.

— Dajesz radę? — całą trójką siedzieli na parapecie, gdy większość uczniów spędzała czas na stołówce. Jimin patrzył na przyjaciela zmartwionym wzrokiem, doskonale zdając sobie sprawę, że chłopak zaraz skłamie.

— Jest okey. Spodziewałem się, że będzie gorzej — jasnowłosy wymusił uśmiech, który po chwili znikł z jego ust. Nie miał ochoty znów zadręczać ich swoimi problemami, chociaż wiedział, że i tak będą się o niego martwić. Postanowił szybko zmienić temat, dlatego spojrzał w stronę Dahyun. — Wiesz, że Namjoon zerkał na ciebie niemal na każdej przerwie?

— Tylko ci się wydawało... — dziewczyna momentalnie się zarumieniła, spuszczając wzrok.

— Dlaczego tak bardzo nie chcesz mu dać szansy? Stara się od ilu? Czterech miesięcy? — nawet Jimin nie był w stanie zrozumieć postępowania przyjaciółki, chociaż tłumaczyła mu to wiele razy.

— Mówiłam już, że nie chce stać się obiektem ich żartów. Proszę cię, ktoś taki nie zainteresowałby się mną bez konkretnego powodu. Może nie jest aż tak bardzo rozchwytywany, jak Yoongi czy Jeongguk, ale mógłby mieć większość dziewczyn w tej szkole, więc dlaczego miałby wybrać akurat mnie?

— Bo może akurat ty mu się spodobałaś? Bo może lubi mądre, urocze i zabawne dziewczyny, a nie te dmuchane plastiki, które próbują się dobrać do spodni Jeona? — Taehyung uniósł brew, patrząc na Dahyun, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie. — No i chyba mi nie powiesz, że on ci się nie podoba? Przecież widzę, jak zawsze się rumienisz na wspomnienie o nim.

— Masz do niego pójść i spytać się, czy wasz wypad do kina jest nadal aktualny.

— Jimin, czy ciebie powaliło? W życiu tego nie zrobię!

— Jeśli nie ty, to my się do niego wybierzemy — wyższy posłał jej złowieszczy uśmiech, który był w stanie wyrazić więcej niż tysiąc słów.

— Nie zrobicie tego!

— Jesteś pewna?

— Biegnij na stołówkę i go z niej wyciągnij. Jak się dowiemy, że nie pogadaliście i w tym tygodniu nie macie randki, to wiesz, co zrobimy — Jimin puścił dziewczynie oczko i popchnął ją delikatnie, żeby ruszyła się z miejsca. — Powodzenia, maleńka.

— Nienawidzę was! — Dahyun wręcz ciskała wzrokiem błyskawice, jednak ostatecznie poszła w odpowiednim kierunku, zaciskając dłonie w pięści.

— Myślisz, że stchórzy? — w końcu Park pierwszy się odezwał, na co wyższy wzruszył ramionami.

— Miejmy nadzieję, że nie, bo wtedy naprawdę my będziemy musieli z nim porozmawiać — chłopak zsunął się z parapetu i zabrał swoją torbę, którą zawiesił na ramieniu. — Lecę do toalety, idziesz też?

— Chyba pójdę znaleźć kogoś ode mnie z klasy, bo zaraz mam matmę, a nie wiem, czy pan Lee czegoś nie zadawał.

Taehyung skinął jedynie głową i szybko oddalił się od przyjaciela, który poszedł w zupełnie innym kierunku. Przerwa powoli dobiegała końca, a większość osób kierowała się w stronę klas, a on znów czuł to nieprzyjemne uczucie, przez które jego gardło się ściskało. Ludzie go przytłaczali, sprawiali, że czuł się mały, jak dziecko, które w każdym momencie mogli zgnieść. Modlił się, żeby jak najszybciej znaleźć się w toalecie i żeby nikogo w niej nie było. Niestety musiał przeżyć jeszcze jedną trudną rozmowę, której cały dzień starał się unikać.

— Co się stało, że nasz kochany Tae jeszcze nie uciekł do innego miasta? — złośliwy głos Seulgi sprawił, że niemal zesztywniał. Nie zauważył jej, jak stała z koleżankami pod jedną z sal, obok której przechodził. — Myślałam, że to właśnie zrobisz, w końcu w tym jesteś najlepszy. Trochę mnie zawiodłeś.

— Odpierdol się — w tamtym momencie nawet nie chciał się wysilić na coś lepszego. Po prostu już mu nie zależało.

— Nie za ostro? — dziewczyna zmrużyła oczy, odbijając się od ściany stopą i pochodząc do niego bliżej. — Po tym wszystkim masz jeszcze odwagę w ogóle tak się do mnie odezwać? Myślałam, że czegoś cię nauczyłam.

— Nie, raczej coś mi uświadomiłaś. Jesteś większą suką niż myślałem.

— Ja przynajmniej nie staram się udawać kogoś, kim nie jestem. A ty? Mały, żałosny Tae, który próbował wszystkich nabrać na swoją ładniutką buźkę — spojrzała na niego z pogardą, jakby każda kolejna sekunda stania tak blisko chłopaka była dla niej torturą. — A ja od początku wiedziałam, że pod tą maską perfekcji coś ukrywasz, nie wiedziałam tylko, jak się dowiedzieć co dokładnie. I widzisz? Sam stworzyłeś mi idealną okazję i podsunąłeś rozwiązanie prosto pod nos.

— A co ci to wszystko dało? Przecież miałaś już Jeongguka, nie wychylałem się, ignorowałem cię i nie wchodziłem ci w drogę. Więc po co to zrobiłaś? — Taehyung czuł, że jego dłonie zaczynały drżeć, a oczy stawały się niebezpiecznie wilgotne.

— Wierz mi, że w pewnym momencie dałam sobie z tobą spokój. Zrozumiałam, że rzeczywiście jesteś całkowicie niegroźny, naprawdę wolisz męczyć się z tamtymi frajerami i marnować swój całkiem niezły potencjał — uśmiechnęła się z kpiną i podeszła jeszcze bliżej niego, niemal mógł poczuć zapach jej słodkich perfum. — Ale jednak musiałeś się na chwilę wychylić i to był twój błąd. Nikt nie będzie mnie ośmieszał i nazywał dziwką. Zwłaszcza, jeśli sam nią jest. Trzeba było trzymać gębę na kłódkę, Kim. Wtedy cały twój sekret nie ujrzałby światła dziennego. Ja się po prostu zemściłam i z satysfakcją mogę teraz oglądać twój upadek. To taka nauczka na przyszłość, żebyś był świadomy, że ze mną naprawdę nie warto zadzierać.

Seulgi nawet nie czekała na jego odpowiedź, po prostu odwróciła się i odeszła z dumnie uniesioną głową. To była jej wygrana, z której miała zamiar cieszyć się przez jeszcze długie dni. Tymczasem Taehyung nie potrafił już powstrzymać łez, które coraz bardziej zbierały się w jego oczach. Przepchnął się przez grupkę ludzi, którzy słuchali ich rozmowy, żeby szybkim krokiem dotrzeć do łazienki.

Na szczęście była pusta i mógł swobodnie usiąść na zimnych kafelkach, podciągając kolana pod brodę. Spazmy płaczu przechodziły przez całego jego ciało, a odgłosy niekontrolowanego płaczu rozchodziły się echem po całym pomieszczeniu. Nie potrafił określić, dlaczego płakał. Przez złość czy bezradność, a może nawet strach? Nie wiedział, czy bardziej nienawidził samego siebie, czy swojej matki, którą jeszcze niedawno obwiniał za wszystkie złe sytuacje w swoim życiu. Może tak naprawdę wszystko obracało się przeciwko niemu, bo był złym człowiekiem i nie zasługiwał na szczęście? Może do końca swoich dni będzie cierpiał za rzeczy, które zrobił i z których wcale nie był dumny?

Minuty mijały, a on po prostu płakał, czując taką żałość do samego siebie, jak jeszcze nigdy. Nienawidził tego uczucia, gdy nie potrafił radzić sobie z emocjami, które kotłowały się w jego ciele. Gdzieś w połowie lekcji dostał wiadomość od Dahyun, która się o niego martwiła, jednak nie odpisał jej, bo po prostu nie widział w tym sensu. I tak nie byłaby w stanie nic zrobić.

Otrząsnął się dopiero wtedy, gdy dwójka chłopaków weszła do toalety. Szybko zaczął ocierać łzy, chociaż wiedział, że nie trudno było się domyślić, że płakał. Zaczął nawet stawać z podłogi, żeby jak najszybciej stamtąd wyjść, jednak powstrzymał go Yoongi, który nawet na niego nie spojrzał.

— Nie przeszkadzaj sobie, zaraz wyjdziemy i dalej będziesz mógł się nad sobą użalać.

— S-słucham? — Taehyung cicho odchrząknął, kiedy usłyszał, jak bardzo zachrypnięty miał głos. — Nie użalam się nad sobą.

— No tak, pewnie coś ci wpadło do oka. Przepraszam, łatwo można było się pomylić — Min wywrócił oczami i oparł się pośladkami o umywalkę. Hoseok w tym czasie zaczął rozpinać spodnie, żeby się odlać, jak gdyby nigdy nic. Wydawało się, że całkowicie nie zwrócił uwagę na zapłakanego Taehyunga.

— Nie powinniście być na lekcji?

— A ty? Chyba masz teraz fizykę, co nie?

Między nimi zapanowała cisza, kiedy oboje mierzyli się spojrzeniem. Kim pierwszy się poddał i spuścił wzrok po zaledwie kilku sekundach, gdy łzy znów zaczęły zbierać mu się w kącikach oczu. Podniósł torbę, żeby jak najszybciej wyjść z pomieszczenia, jednak tym razem powstrzymał go Hoseok.

— To nic złego, że płaczesz — starszy podszedł do umywalki, żeby umyć ręce, a w lustrze obserwować jasnowłosego, który zatrzymał się z ręką nad klamką. — Jesteś w gównianej sytuacji, pewnie każdy na twoim miejscu by się załamał.

— Nic o mnie nie wiesz. Nie załamałem się i wcale nie jestem w gównianej sytuacji — dłoń Taehyunga znów zaczynała drżeć, gdy denerwował się coraz bardziej. Kolejni ludzi, którzy chcieli mu współczuć, chociaż w rzeczywistości nic ich nie obchodził.

— Podejdź tu, dzieciaku — Yoongi skinął na niego głową, zachęcając, żeby przy nim stanął. Przez chwilę się wahał, jednak ostatecznie wziął głęboki wdech i powoli do niego podszedł. — Powiedz mi, co widzisz.

Tym razem wskazał na niewielkie lustro, które przed nimi wisiało. Taehyung spojrzał w nie i niemal od razu tego pożałował. Wyglądał bardziej niż żałośnie. Rano starał się, żeby wszystko było perfekcyjne. Od cienkiej koszuli w biało-niebieskie paski do idealnie prostych włosów i dopracowanego makijażu. Chciał pokazać wszystkim, że nic nie ruszało go ich głupie gadanie, że wciąż był tym samym Kim Taehyungiem, który zawsze olśniewał wyglądem.

W tamtym momencie widział jedynie pogniecione ubrania, poczochrane od ciągłego przeczesywania włosy i i widoczne ślady łez na jasnym podkładzie. Opuchnięte i przekrwione oczy niemiłosiernie go piekły, bo nie mógł sobie darować założenia niebieskich soczewek, które zawsze nadawały jego spojrzeniu tego chłodnego wyrazu.

— Okey, to może ja ci powiem, co widzę — Yoongi znów odezwał się po kilku sekundach ciszy, kiedy to Kim patrzył na siebie z przerażeniem i nie był w stanie nic powiedzieć. — Widzę młodego, zagubionego chłopaka, który nie ma pojęcia, co robić dalej, jednak jest zbyt dumny, żeby się do tego przyznać. Chłopaka, który cały czas ukrywa swoje uczucia przed innym, bo boi się, że znów zostanie zraniony. Kiedy pierwszy raz pojawiłeś się w szkole czułem, że będą z tego kłopoty. Czułem, że nie dogadasz się z Jeonggukiem, bo chociaż pod wieloma względami jesteście naprawdę podobni, to jednak zupełnie różni. Byłem pod wrażeniem, jak potrafiłeś wyjść z twarzą z każdej chujowej sytuacji i coś sprawiało, że czułem do ciebie respekt. Wiem też, jak inni cię postrzegają. Nie będę zaprzeczał, jesteś naprawdę piękny. Wszystko w tobie idealnie do siebie pasuje, jednak szczerze? Ludzie mają cię za kogoś, po kim naprawdę wszystko spływa, a to tylko sprawia, że są jeszcze bardziej chętni do tego, żeby o tobie plotkować. Nie wiem, czy to przez te włosy, te soczewki, czy drogie ubrania idealne na wieczorowe kolacje, ale przypięcie ci łatki „zimnej suki bez uczuć" było dla nich czymś naprawdę prostym. Mam teraz do ciebie tylko jedno pytanie. Czy to wszystko, ten wygląd i wyniosłe zachowanie, to naprawdę ty? 

Młodszy co chwila otwierał i zamykał usta, jednak wciąż nie potrafił wydobyć z siebie ani jednego dźwięku. Słowa Yoongiego powoli do niego docierały, sprawiały, że zaczynał myśleć o rzeczach, o których dawno zapomniał.

Patrzył na swoje włosy i przypominał sobie ten dzień wiele lat temu, gdy jego mama stała szczęśliwa w salonie fryzjerskim, patrząc na niego z zachwytem. Pamiętał, jak komplementowała go, że wyglądał idealnie w jasnych włosach, a on jedynie lekko kiwał głową, bo co innego mógł zrobić? Po prostu zaakceptował swój nowy wygląda, który w pewnym momencie po prostu stał się częścią niego. Przyzwyczaił się do noszenia soczewek, po czasie wmawiając sobie, że miały być czymś, co będzie odróżniać go od matki, a wcale nie kolejną jej ingerencją w jego wygląd.

Wszystko w nim było zrobione pod jego mamę, choć usilnie wmawiał sobie, że było tylko i wyłącznie jego inicjatywą. To ona kupiła mu pierwsze kosmetyki i ona nauczyła go, że strojem można onieśmielać ludzi i sprawiać, że będą czuli respekt. Wpoiła mu, że zawsze musi być lepszy od innych i kazała zachowywać się, jakby był wart więcej niż w rzeczywistości. Było tak wiele powodów, przez które ją nienawidził, jednak fakt, że stworzyła go, jako młodszą wersję siebie był najgorszy.

— Dziękuję — tylko tyle był w stanie powiedzieć zanim wybiegł z niewielkiego pomieszczenia. Wycierał twarz rękawami koszuli, wcale nie przejmując się, że będzie brudna. 

Właściwie biegł na oślep, bo na telefonie pisał wiadomość do Dahyun, żeby jednak przestała się martwić. W końcu przyłożył komórkę do ucha, gdy stanął już pod odpowiednia klasą.

— Hyung, przeszkadzam? — nie czekał nawet na przywitanie Seokjina, od razu postanowił przejść do konkretów.

— Nie, właśnie jestem w kwiaciarni.

— Macie duży ruch, czy raczej pani Kim dałaby rade poradzić sobie sama?

— A coś się stało?

— Chciałbym cię wykorzystać. Potrzebuję podwózki. Dałbyś radę? Za dwadzieścia minut czekałbym pod szkołą.

— Nie powinieneś mieć jeszcze lekcji? — podejrzliwi głos chłopaka sprawił, że Taehyung wystraszył się, że jednak go nie podwiezie. Mimo wszystko postanowił być z nim szczery.

— Powinienem, ale chce się urwać. Błagam, to cholernie ważne.

— Eh... Jesteś mi winien przysługę.

— Kocham cię, jesteś najlepszy! — Kim szybko się rozłączył zanim jego brat zdążyłby się rozmyślić. W tamtym momencie pozostało mu tylko czekać na koniec lekcji, do którego pozostało jeszcze kilka minut. Niecierpliwie tupał stopą, bawiąc się swoim telefonem. Wiedział, że wciąż nie najlepiej wyglądał, jednak miał zamiar wyjść ze szkoły, jak najszybciej.

— Dzisiaj twój szczęśliwy dzień, urywasz się z historii — uśmiechnął się szeroko do Jimina, gdy ten w końcu wyszedł z klasy razem z resztą uczniów. Złapał go za dłoń i pociągnął w głąb korytarza, żeby znaleźć jeszcze jedną potrzebną mu osobę. Potrzebował fryzjera, który był bardzo doby i miał akurat wolne popołudnie, a w szkole była tylko jedna osoba, która przyszła mu do głowy, kiedy wpadł na swój genialny pomysł.

— Co? — przyjaciel patrzył na niego zdezorientowany, jednak nie protestował, gdy tamten cały czas prowadził go za sobą. — Nie mogę tak po prostu nie pójść na ostatnią godzinę.

— Możesz, nic ci się od tego nie stanie. Wiem, że i tak byś zasnął, a ja cię potrzebuję.

— Stało się coś?

— Tu jest! — Taehyung zignorował pytanie niższego, kiedy przy jednym z automatów z piciem ujrzał Hyejin. Stała ze swoją przyjaciółką, jednak to nie powstrzymało go przed przeszkodzeniem im w rozmowie. ­— Uh... Hej? Przepraszam, że tak się wcinam, ale mam małą sprawę.

Blondynka wydawała się lekko zdziwiona jego nagłym pojawianiem się, jednak po chwili lekko się uśmiechnęła i szybko pożegnała z koleżanką, żeby odejść z nimi na bok. Nie odezwała się nic na temat opuchniętych i zaczerwienionych oczu Taehyunga i po prostu cierpliwie czekała aż chłopak pierwszy się odezwie.

— Pamiętasz, jak mówiłaś, że w razie czego chętnie mi pomożesz? — spytał niepewnie, na co tamta skinęła głową, wciąż się nie odzywając. — Już dawno temu zauważyłem, że masz bardzo ładne włosy i jestem pewien, że sama ich nie farbujesz. To może głupio zabrzmi, ale czy chciałabyś mi powiedzieć, do jakiego fryzjera chodzisz? Potrzebuje kogoś, kto zrobi porządek z moimi.

— Nie powiem ci — jej szybka odpowiedź całkowicie zbiła młodszego z tropu, jednak kolejne słowa były jeszcze bardziej zaskakujące. — Ale mogę cię tam zaprowadzić. Jeden telefon i moja przyjaciółka nas przyjmie, tylko musielibyśmy pojechać do jej salonu w Seulu. Cokolwiek masz zamiar zrobić, chce przy tym być.

— Już załatwiłem podwózkę — tym razem to on lekko się uśmiechnął, jednak po chwili usłyszał jęknięcie Jimina.

— Serio, urywamy się z lekcji, żeby pójść do fryzjera?

— Właśnie będą się działy w moim życiu ogromne zmiany, a ty nie chcesz przy tym być? Słaby z ciebie przyjaciel.

— Nie wywołuj we mnie poczucia winy — chłopak zagroził mu palcem, jednak jego sprzeciwy nie trwały długo. Nawet Hyejin go zachęcała, a on zawsze miał problemy z asertywnością. Ostatecznie i tak skończył na tylnym siedzeniu auta Seokojina ze starszą dziewczyną u boku.

— To gdzie jedziemy? — Kim spojrzał na swojego brata, który próbował ułożyć torbę między swoimi nogami. — Tae, czy ty płakałeś?

— To nic, hyung. Wszystko już jest okey — szybko go zapewnił i w końcu usiadł wygodnie, trzymając przed sobą telefon. — Jedź do Seulu, jak tam będziemy, to dalej pokieruje cię Hyejin.

— Co proszę?! Do Seulu?! Sądziłem, że mam cię zawieźć gdzieś tutaj w mieście!

— No ale chyba teraz nas nie wystawisz, prawda? — Taehyung uśmiechnął się uroczo, co zawsze działało na starszego. Już po kilku sekundach wyjeżdżali ze szkolnego parkingu, a on w skupieniu mógł zacząć zdejmować soczewki. Nie było to do końca bezpiecznie, ale miał na tyle wprawy, że całkiem sprawnie mu to wyszło. Z cichym westchnięciem ulgi wyrzucił je przez otwartą szybę, którą po chwili zamknął i osunął się w dół na siedzeniu, żeby było mu wygodniej.

Tak, naprawdę czekały go ogromne zmiany, jednak już nie mógł się ich doczekać. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro