Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#15

Uprzedzam, że nie odpowiadam za wasz stan psychiczny po tym rozdziale.

***

    Drobny deszcz przestał padać po kilku minutach, a chłopak wciąż przemierzał kolejne metry nierównego chodnika. Nie orientował się, w której części miasta dokładnie był. Właściwie i tak nie miało to dla niego znaczenia. Czuł się po prostu źle i potrzebował jakiegoś spokojnego, odludnego miejsca do przemyślenia tego, co się stało.

Wciąż nie mógł uwierzyć, że jego przyjaciółki zrobiły coś takiego. A raczej, że zrobiła to Hyejeong, bo Seolhyun jedynie stała z boku i się przyglądała. Znów czuł się zdradzony przez bliskie osoby i coraz bardziej uświadamiał sobie, że niewielu zaufanych ludzi mu pozostało. W dodatku dwójka z nich była na niego zła i to nie bez powodu. Jedną z przyczyn złości chłopaka było to, jak potraktował Dahyun i Jimina.

Westchnął cicho pod nosem i w końcu się zatrzymał, żeby z butelką pełną alkoholu móc usiąść na mokrym krawężniku. Przeczesał włosy dłonią, czując, jak napuszyły się od deszczu. W tamtym momencie nie wyglądał tak idealnie, jak zawsze, ale wyjątkowo mu to nie przeszkadzało.

Rozpoczął powolne opróżnianie butelki, przy okazji robiąc najgorszą rzecz z możliwych – rozpamiętując przeszłość. Obiecywał sobie, że ona nigdy nie wróci, że znów nie zepsuje jego życia, a tymczasem dopadła go szybciej niż się tego spodziewał. Może po części była to jego wina, może sobie na to zasłużył, ale nie zmieniało to faktu, że ta świadomość zdrady i upokorzenia sprawiała, że czuł nieprzyjemne kłucie w sercu, a pojedyncze łzy same spływały po jasnych policzkach.

Nie był pewien, jak długo siedział samemu, jednak odgłos kroków przywrócił go do rzeczywistości. W tamtym momencie nawet się nie zdziwił, kiedy ujrzał zbliżającego się Jeongguka. Nic już nie było w stanie go zaskoczyć. Wziął kolejnego łyka z na wpół opróżnionej butelki i znów zerknął na chłopaka kątem oka, gdy stał zaledwie krok od niego i zdejmował skórzaną kurtkę.

— Przysięgam, że jeśli położysz mi ją teraz na ramionach, jak w tych wszystkich głupich komediach romantycznych, to wsadzę ci tę butelkę tam, gdzie wolałbyś jej nie mieć.

— Czarujący, jak zawsze — Jeon uśmiechnął się sarkastycznie, ale na wszelki wypadek zrezygnował ze swojego planu i po prostu usiadł przy chłopaku. — Wiesz, że samotne upijanie się jest największą oznaką bólu i bezradności?

— A wiesz, co jest w nim najfajniejsze? Że możesz się upić właśnie w samotności.

Brunet postanowił zignorować tę niezbyt dyskretną aluzję i sięgnął do wewnętrznej kieszeni kurtki, z której wyjął paczkę papierosów. Po chwili miał już jednego między wargi, a jasny płomień zapalniczki oświetlił jego twarz lepiej niż uliczna latarnia. Nie zdążył się nawet porządnie zaciągnąć, kiedy Taehyung wyciągnął dłoń w jego stronę.

— Nie patrz tak na mnie, chce po prostu spróbować — wywrócił oczami i niemal wyrwał mu papierosa z ręki. Nigdy nie rozumiał, co takiego fajnego ludzie widzieli w paleniu, jednak uważał, że warto było spróbować wszystkiego. Zaledwie kilka sekund później zaczął kasłać, czując nieprzyjemne drapanie w gardle i ostry zapach tytoniu. Z obrzydzeniem wyrzucił ten mały wymysł szatana na ulicę, trafiając idealnie w niewielką kałużę. Jeongguk spojrzał na to smutnym wzrokiem, zaciskając usta w wąską kreskę i biorąc kilka głębokich wdechów. Obiecał sobie, że podczas tej rozmowy będzie spokojny.

— Mogłem go dokończyć — mruknął cicho, jednak nie sięgnął ponownie po paczkę. Zamiast tego odebrał jasnowłosemu szklaną butelkę i sam pociągnął z niej większego łyka. — Więc chodziłeś do psychologa?

— Fobia — młodszy wzruszył obojętnie ramionami i czubkiem buta zaczął przesuwać niewielki kamyk znajdujący się tuż przed nim. Zdziwił się, że Jeongguk zainteresował się jedynie tym drobnym szczegółem w całej jego kłótni z Hyejeong. — Pająki są naprawdę straszne. Właściwie nadal powinienem do niego chodzić, ale mam uraz. Babka za bardzo skupiała się na mojej relacji z matką, a raczej na jej braku i uważała, że potrzeba mi rodzicielskiej miłości, a nie z tym do niej przyszedłem.

Brunet jedynie skinął lekko głową i więcej się nie odezwał. Nie chciał zmuszać Taehyunga do mówienia ani na niego naciskać. Kiedy wychodził z domu Jaebuma w głowie miał tylko myśl, że coś mogłoby mu się stać i po prostu powinien przy nim być, nawet jeśli młodszy by tego nie chciał. Na szczęście nie wydawał się być zirytowany jego obecnością, co działało na jego korzyść. Tym razem chciał o niego zadbać, ale nie jako wilk, a człowiek.

— Nie wiedziałem o tym, co ona zrobiła — to Taehyung niespodziewanie przerwał ciszę. Sam nie wiedział, dlaczego chciał o wszystkim powiedzieć Jeonggukowi. Może po prostu musiał to z siebie wyrzucić? Albo miał przeczucie, że chłopak mu uwierzy, że nie będzie nazywał go kłamcą i wmawiał, że robił z siebie ofiarę? — Początkowo w ogóle ciężko było mi się przyzwyczaić do życia w Seulu. Nie rozumiałem, dlaczego musieliśmy tak nagle wyjechać, ale musiałem szybko dorosnąć, żeby móc sobie radzić. Dla matki zawsze ważniejsi byli klienci i pieniądze. Żyłem w naprawdę dobrych warunkach i miałem wszystko, co tylko chciałem, ale w zamian musiałem znosić tych wszystkich mężczyzn, których sprowadzała do domu i udawać grzecznego i wspaniałego syna przed jej przyjaciółeczkami. Nie wiedziałem, że do tak dobrego liceum dostałem się tylko przez to, że przespała się z dyrektorem. Sądziłem, że to dzięki moim dobrym wynikom. Dowiedziałem się razem z całą resztą, co tak naprawdę się stało, ale nikt nie wierzył, że o niczym nie wiedziałem. To prawda, że okłamywałem ich w sprawie rodziców, ale co innego mogłem zrobić? Powiedzieć, że moja matka jest dziwką i dzięki temu jestem niemal tak samo bogaty, jak oni? W szkołach wszystko szybko się roznosi, a ja nie dawałem już rady. Dlatego wyjechałem, a raczej uciekłem. Chciałem zacząć od nowa tutaj, w miejscu, które zawsze tak naprawdę było dla mnie domem, ale jak widać bezskutecznie. A mógłbym być dobrym człowiekiem, to los by mnie nie karał.

— Jesteś dobrym człowiekiem, Tae — to zdanie zabrzmiało tak szczerze w ustach Jeongguka, że chłopak miał ochotę znów się rozpłakać.

— Chciałbym, żeby to była prawda.

— Każdy postąpiłby na twoim miejscu tak samo, ale nie każdy byłby na tyle silny, żeby to przetrwać. Masz trudny charakter, ale kryje się w nim coś więcej, niż tylko to, co pokazujesz. Nie dopuszczasz do siebie ludzi, bo boisz się, że cię zranią i to całkowicie zrozumiałe po tym, co przeszedłeś, ale jestem pewien, że pod maską tej chłodnej wyniosłości i opanowania ukrywasz wiele uczuć, które cię przytłaczają.

— Bawisz się teraz w psychologa? — Kim parsknął cicho pod nosem, choć tak naprawdę nie chciał pokazać, jak podziałały na niego słowa bruneta.

— A dobrze mi idzie?

— Odmawiam udzielenia odpowiedzi na to pytanie — chłopak odebrał swoją butelkę i dopił resztki alkoholu, które jeszcze w niej pozostały. Miał ochotę na więcej, a raczej potrzebował więcej, jednak przemilczał ten fakt. — Wrócę już chyba do domu.

— Odprowadzę cię.

To nawet nie była propozycja, a raczej stwierdzenie, ale Taehyung nie miał zamiaru się kłócić. Wstał ze swojego miejsca i przetarł pośladki, na których czuł mokre ślady. Jeongguk zrobił to samo i po chwili obaj znów szli wąskim chodnikiem w kierunku, którego jasnowłosy nie znał. Starszy ich prowadził, bo Kim wiedział, że znał miasto o wiele lepiej od niego.

Droga okazała się być całkiem długa, a oni większość przeszli w milczeniu. Taehyung był mu wdzięczny, że nie próbował zmuszać go do rozmowy, o wiele bardziej potrzebował po prostu czyjegoś towarzystwa, chociaż wcześniej nie zdawał sobie z tego sprawy. Ironią losu okazał się fakt, że to akurat Jeongguk został jego towarzyszem w trudnych chwilach, ale nie mógł narzekać. Coraz bardziej przekonywał się, że chłopak wcale nie był taki zły, oczywiście pomijając niektóre sytuacje.

— Dziękuję — Kim oparł się o drzwi, pod które obaj podeszli. W dłoni trzymał już klucz, którym w każdym momencie mógłby otworzyć zamek, jednak coś go powstrzymywało. Nie chciał już zostawać sam, zwłaszcza, że obecność Jeongguka wyjątkowo działała na niego uspokajająco.

— Nie ma za co — brunet posłał mu lekki uśmiech, dłońmi grzebiąc w kieszeniach spodni. Stali tak przez jakiś czas, w ogóle się do siebie nie odzywając, a atmosfera między nimi stawała się coraz bardziej napięta. — Powinienem już iść.

— Tak, powinieneś — Taehyung skinął głowa, lekko przygryzając wargę. Mimo tych słów starszy nie ruszył się ze swojego miejsca, zamiast tego wciąż uważnie przyglądał się jasnowłosemu, jakby próbował zapamiętać każdy element jego twarzy.

W końcu to Kim nie wytrzymał i niepewnie przybliżył się do chłopaka, żeby po chwili naprzeć na jego usta swoimi. Jeongguk wcale nie protestował, wręcz przeciwnie. Dłońmi objął drobne biodra Taehyunga, oddając jego pocałunek. To było cos zupełnie innego niż tamtego czwartkowego popołudnia na sali gimnastycznej. Tym razem się nie spieszyli i nikt im nie przeszkodził. Brunet mógł rozkoszować się miękkimi ustami chłopaka, które wciąż miały posmak alkoholu. Językiem przesunął po jego dolnej wardze, na co Kim mruknął cicho i wpuścił go do środka. Nie zwracali uwagi na to, co działo się dookoła. Nie przeszkadzało im, że drobny deszcz znów zaczął lecieć z nieba, odbijając się od metalowego dachu, pod którym stali, a uliczna lampa z każda minutą świeciła coraz słabiej.

— Jeśli teraz wejdę, to wiesz, co się stanie — Jeongguk złapał chłopaka za nadgarstek, kiedy próbował kluczem wcelować w zamek. Nie miał ochoty przerywać, ale wiedział, że musiał, bo to nie mogło skończyć się dobrze.

— Wiem — cichy szept chłopaka tuż przy jego wargach sprawiał, że resztki silnej woli go opuszczały. Nie protestował już, gdy zgrabna dłoń wyswobadzała się z jego uścisku. Pozwolił mu otworzyć zamek, a po chwili również drzwi, za którymi znajdowała się całkowita ciemność.

Taehyung pozwolił się podnieść i nogami oplótł bruneta w pasie. Znów smakował jego ust, długie palce wplątując w ciemne włosy i mrucząc gardłowo. Czuł przyjemne ciepło bijące od Jeongguka, które sprawiało, że jemu samemu robiło się gorąco. Zaśmiał się cicho, gdy starszy uderzył łokciem o półkę z pamiątkami jego babci i niewyraźnie przeklną. Chciał znaleźć się w pokoju Taehyunga, jak najszybciej, przez co nogi nieco mu się plątały, kiedy pokonywał kolejne stopnie schodów.

— Drzwi naprzeciwko — młodszy powoli przestawał rozumieć, co się działo, dlatego z lekkim opóźnieniem zorientował się, że stali w wąskim korytarzu, a Jeongguk nie wiedział, gdzie powinien iść. Już bez większych problemów udało im się wejść do pomieszczenia, w którym chłopak położył go na łóżku, samemu pozostając na nogach. W słabym świetle księżyca Taehyung obserwował, jak brunet zdejmował buty i koszulkę. Właściwie wiele razy widział go już nagiego, gdy przebierał się w szatni przed treningami, jednak nigdy nie patrzył na niego w ten czysto seksualny sposób. Nie skupiał się na takich szczegółach, jak ten, że jego skóra była idealnie gładka, a mięśnie nieznacznie napinały się przy każdym ruchu.

Wyciągnął w jego stronę dłonie, jak małe dziecko, które chciało swoją zabawkę. Sekundę później mógł sunąć dłońmi po nagim torsie Jeongguka i znów czuć przyjemne ciepło, jakie wytwarzało jego ciało. Z zamkniętymi oczami rozkoszował się delikatnymi pocałunkami, jakie brunet pozostawiał na jego szyi, przy okazji rozpinając guziki ciemnej koszuli, którą miał na sobie. Ustami sunął coraz niżej, w ślad za swoimi palcami, które niby przypadkiem dotykały jego rozpalonej skóry. Czuł jego przyspieszony i nierówny oddech na swoim brzuchu, kiedy zatrzymał się tam na kilka sekund dłużej.

Cichy śmiech Taehyunga znów przerwał ciszę panującą w pomieszczeniu, kiedy starszy językiem zrobił kółko wokół jego pępka. W tamtym momencie był pewien, że to był jeden z ulubionych odgłosów, jakie w życiu usłyszał i specjalnie powtórzył tę samą czynność. Poczuł niezbyt silne uderzenie w ramię, a po chwili został pociągnięty w górę, żeby znaleźć się twarzą w twarz z Taehyungiem.

— Jesteś wredny — jasnowłosy starał się wyglądać na obrażonego, jednak uśmiech wciąż błądził gdzieś w kącikach jego ust.

— A ty uroczo się śmiejesz — Jeongguk po raz kolejny dorwał się do lekko napuchniętych warg młodszego, który ochoczo oddał pocałunek. Nie trwał długo, dla Kima nawet o wiele za krótko, ale nie miał w tej kwestii nic do gadania. — Robiłeś to już kiedyś?

— Tak, ale nie z chłopakiem.

— Będzie bolało.

— Wiem.

W tamtym momencie całkowicie sobie nie ufał, ale za to ufał Jeonggukowi. Pozwolił mu znów rozpocząć powolną wędrówkę ustami od linii szczęki do wciąż zapiętego paska od spodni. Serce zabiło mu szybciej, a policzki stały się jeszcze bardziej czerwone, gdy obserwował, jak chłopak powoli rozpinał metalowe zapięcie i zsuwał materiał z jego nóg. Pozbył się również niewygodnych bokserek Taehyunga, przez co leżał pod nim nagi. Nie potrafił się powstrzymać przed podziwianiem jego zgrabnego ciała, któremu nigdy nie poświęcał zbyt wiele uwagi. Zawsze skupiał się na twarzy chłopaka, a tymczasem cała reszta była tak samo piękna, jak ona.

Dłońmi sunął wzdłuż jasnych ud, które cały czas drżały pod jego dotykiem, jednak po chwili zastąpił je mokrymi wargami. Przez cały czas słyszał ciche pomrukiwania Taehyunga, który leżał z zamkniętymi oczami i palcami wplecionymi w jego włosy. Czuł, jak lekko za nie ciągnął za każdym razem, kiedy przygryzał delikatną skórę znajdując się coraz bliżej jego krocza. Mógłby go tak pieścić i drażnić godzinami, jednak sam zaczynał czuć coraz bardziej nieprzyjemny ból i ucisk, którego chciał się szybko pozbyć.

Nie widział w pobliżu niczego, co nadawałoby się do nawilżenia, jednak nie zniechęciło go to. Pamiętał, że to był jego pierwszy raz, dlatego nie spieszył się, kiedy wsuwał w chłopaka mokrego od śliny palca. Chciał sprawić mu, jak najmniej bólu, jednak i tak usłyszał jego jęk, który starał się powstrzymać. Nachylił się nad nim i zaczął całować, chcąc odwrócić jego uwagę od tego, co działo się nieco niżej.

Taehyung przez cały czas starał się rozluźnić, jednak w głowie, co chwila pojawiała mu się myśl, że zaczynał być dokładnie taki sam, jak jego matka, że robił dokładnie to, za co tak bardzo ją nienawidził. Uczucie ciepła i chwilowej bliskości mieszało w nim z nienawiścią do samego siebie i chęcią przerwania. Uwielbiał to, w jaki sposób Jeongguk na niego patrzył i z jaką delikatnością dbał o każdy kawałek jego ciała, ale wiedział, że no to nie zasługiwał. Mimo wszystko nie potrafił tego skończyć w takim momencie, nie wyobrażał sobie, że miałby zostać sam w takim stanie, do jakiego zdążył doprowadzić go Jeon.

Zbyt rozproszony nie zauważył momentu, a raczej nie poczuł, kiedy brunet dołożył kolejnego palca. Zajęty jego ustami i głupim rozmyślaniem całkowicie nie zwracał już uwagi na nieprzyjemne pieczenie i dyskomfort, jaki odczuwał chwilę wcześniej. Chciał już więcej, żeby całkowicie zapomnieć i nie być w stanie myśleć, żeby było za późno na jakiekolwiek wątpliwości i wycofanie się.

Nie skomentował tego, że Jeongguk wyjął prezerwatywę z tylnej kieszeni spodni, bo właściwie spodziewał się po nim takiego przygotowania na każdą okazję. Obserwował uważnie każdy jego ruch niecierpliwie podgryzając wargę. Chłopak nie przejmował się całkowitym zdjęciem spodni i bokserek, zsunął je jedynie na tyle, żeby mieć swobodę ruchów. Czuł na sobie spojrzenie Taehyunga i jedyne, o czym był w stanie myśleć to o tym, że niedługo się w nim znajdzie.

— Jesteś pewien? — ten ostatni raz wolał się upewnić, jednak od razu tego pożałował, bo na twarzy chłopaka pojawił się cień zawahania.

— Tak.

— Wiesz, że możemy jes...

— Tak, jestem pewien — Taehyung przerwał mu w środku zdania, tym razem mówiąc pewniejszym głosem. — Chcę tego, Jeon.

Tyle mu wystarczyło, żeby znów nachylić się nad delikatnym ciałem chłopaka i wygodnie ułożyć między jego nogami. Zaczął wsuwać się w niego powoli, cały czas myśląc o tym, żeby nie zrobić mu krzywdy. Prawda była taka, że miał ochotę rzucić się na niego i mieć w dupie całą tę subtelność, jednak przez cały czas się powstrzymywał wiedząc, że nie może pozwolić wilkowi przejąć nad nim kontroli. Taehyung zasługiwał na więcej, nawet jeśli sam nie zdawał sobie z tego sprawy.

Chłopak coraz mocniej wbijał paznokcie w ramiona Jeongguka, kiedy jego członek znajdował się coraz głębiej wewnątrz niego. Zagryzał mocno wargi, starając skupić się jedynie na uspokajającym dotyku bruneta, który przez cały czas gładził jego biodra. W myślach ciągle powtarzał sobie, że ból niedługo minie, chociaż w tamtym momencie było to dla niego niemal niemożliwe. Czuł, że chłopak wszedł w niego do końca, jednak nie poruszał się, pozwalając mu się przyzwyczaić. Całe jego ciało lekko drżało, a Taehyung nawet nie zdawał sobie sprawy, jak wiele kosztowało go kontrolowanie samego siebie.

W końcu Kim odważył się poruszyć nieznacznie biodrami, dając tym samym znak Jeonggukowi, że jest gotowy, co do końca nie było prawdą. Nie chciał po prostu, żeby chłopak dłużej się męczył i niemal usłyszał, jak cicho odetchnął z ulgą, kiedy powoli zaczął poruszać biodrami. Z początku się nie spieszył i ledwie wyczuwalnie się z niego wysuwał, jednak po krótkim czasie zaczął przyspieszać, gdy do jego uszu zaczęło docierać coraz głośniejsze pojękiwanie Taehyunga. Widział, jak napięcie znikało z jego twarzy, a on sam wiercił się pod nim coraz bardziej zniecierpliwiony i żądający więcej.

Wyprostował się, przyciągając do siebie jasnowłosego, który uniósł biodra do góry, żeby było im wygodniej. Z zadowoleniem obserwował, jak nie był w stanie powstrzymywać się przed jękami za każdym razem, gdy w niego wchodził. Długie palce zaciskał na pogniecionym prześcieradle, całkowicie nie panując już nad swoim ciałem. Lekki ból i pieczenie wciąż mu towarzyszyły, jednak przyjemność, jaką dawał mu członek Jeongguka całkowicie je zagłuszała.

Nie wiedział, czy wszystko trwało godziny czy może minuty, jednak nie miało to znaczenia. Ich głośne oddechy mieszały się ze sobą, a ciała pokryte były strużkami potu. Taehyung niemal nie kontaktował, jednak do rzeczywistości przywołała go dłoń bruneta, którą zaczął masować jego penisa. Dodatkowa przyjemność sprawiała, że chłopak nie był pewien, czy wytrzyma jeszcze choćby minutę, a jego obawy wzmocniły się jeszcze bardziej, kiedy Jeongguk trafił członkiem w jego prostatę.

Mieli problem ze złapaniem wspólnego rytmu, przez co wszystko wydawało się być zbyt chaotyczne, żeby w ogóle miało jakikolwiek sens, jednak o dziwo w ich wydaniu się to sprawdzało. Kim miał wrażenie, że zdążył już zedrzeć sobie gardło, a starszy przez cały czas myślał o tym, jakim cudownym uczuciem byłoby zatopienie ostrych zębów w jędrnym ciele chłopaka. Wiedział, że nie mógł tego zrobić, dlatego postanowił zająć usta czymś innym i znów zaatakował wargi Taehyunga, które były wilgotne od śliny. Niemal w tym samym momencie chłopak doszedł, po raz kolejny wbijając paznokcie w ramiona Jeongguka i brudząc swój brzuch spermą.

Fale ciepła i ogromnej przyjemności przetaczały się przez jego ciało, sprawiając, że niemal nie był w stanie się poruszać. Kolejne trafienia w prostatę wydobywały z jego gardła ostatnie jęki, które ucichły dopiero wtedy, gdy również brunet poczuł spełnienie. Oddychał ciężko, podpierając się drżącymi dłońmi nad ramionami Taehyunga, który leżał z zamkniętymi oczami.

— To było... Ciekawe doświadczenie — zachrypnięty głos chłopaka przyjemnie drażnił jego uszy. Uśmiechnął się lekko pod nosem, chociaż młodszy nie mógł tego zobaczyć.

— Polecam się na przyszłość. Chętnie pomogę w innych doświadczeniach.

— Przemyśle to, ale nie rób sobie nadziei, Jeon.

— Nieprzystępny, jak zawsze — brunet znów pocałował Taehyunga, żeby uniemożliwić mu dalsze mówienie, jednak to wcale nie powstrzymało młodszego.

— Musze zachować pozory — KIm lekko wzruszył ramionami, po czym ochoczo oddał pocałunek bruneta.

***

    Z mokrymi włosami i w czystej koszulce wrócił do ciemnego pokoju. Musiał przez jakiś czas przekonywać Jeongguka, że da sobie radę i chłopak może pójść spać. Wolał nie mówić, że potrzebował dla siebie chwili samotności, żeby przemyśleć wszystko to, co stało się w przeciągu ostatniej godziny.

Zapalił małą lampkę przy łóżku i uśmiechnął się lekko na widok bruneta, który spał na brzuchu z głową skierowaną w stronę drzwi. Cały czas mówił, że na niego poczeka i że nie będzie spał, ale najwidoczniej był zbyt zmęczony. Taehyung zabrał z biurka szkicownik i jakiś ołówek, po czym usiadł wygodnie na końcu łóżka. Czuł zbyt wiele emocji, żeby tak po prostu położyć się i zasnąć, wolał jeszcze jakiś czas porysować.

Zerkał od czasu do czasu na Jeongguka, który po raz pierwszy pojawił się jego szkicach. Wyglądał całkiem uroczo, kiedy potargane włosy opadały mu na czoło, a spomiędzy uchylonych warg słychać było ciche pochrapywanie. Jasnowłosy postanowił nawet uwzględnić ślady paznokci, które sam mu zostawił.

—Tae? Czemu nie śpisz? — zaspany głos sprawił, że ręka Taehyunga zadrżała. Nie zauważył, kiedy chłopak się obudził, a tym bardziej, w którym momencie usiadł.

— Nie byłem jeszcze śpiący — wzruszył lekko ramionami, kontynuując dalsze rysowanie.

—Co robisz?

Jeongguk przysunął się w jego stronę, przez co kołdra całkowicie się z niego zsunęła, ukazując nagą klatkę piersiową. Młodszy lekko się zarumienił, jakby został przyłapany na czymś niewłaściwym, jednak mimo wszystko pokazał Jeonowi efekty swojej pracy.

— Ładne — chłopak uśmiechnął się lekko, a po chwili odłożył szkicownik wraz z ołówkiem na nocą szafkę i pociągnął Taehyunga za dłoń, żeby się położył. — Rano dokończysz, teraz musisz odpocząć.

Kim wiedział, że nie było sensu się kłócić, bo w tamtym momencie starszy wyglądał na bardzo stanowczego. Pozwolił się przykryć kołdrą i objąć w pasie, chociaż było to dla niego dziwne. Nie był przyzwyczajony do takich rzeczy, zawsze zasypiał sam, bez bliższego kontaktu z drugą osobą. Mimo wszystko było w tym też coś miłego, co dawało mu swego rodzaju satysfakcję. Czuł na ramieniu spokojny oddech Jeongguka i pewnego rodzaju poczucie bezpieczeństwa, kiedy jego dłoń gładziła go pod koszulką. 

Właściwie, było to dla niego całkiem przyjemnym doświadczeniem.

Przyznać się, kto się spodziewał, że pierwszy seks taekooków będzie na jakiejś imprezie, na szybko i po pijaku??

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro