#14
Jejku jeszcze dwa rozdziały temu dziękowałam wam za 1k gwiazdek, a teraz są już 2.... Jesteście wspaniali, kocham was
Jak tylko mam więcej czasu na pisanie, to lubię wam dawać często aktualizacje, więc mam nadzieję, że jesteście szczęśliwi z tego powodu
***
Gruby koc owinął się wokół nóg chłopaka, a koszulka lekko podwinęła, przez co widać było kawałek jego bladego brzucha. Spał spokojnie, oddychając miarowo przez delikatnie otwarte usta. Wyglądał uroczo, jak zupełnie nieszkodliwy nastolatek, który mógłby swoim urokiem oczarować cały świat.
Niestety Jeongguk wiedział, że w rzeczywistości był zupełnie inny. Wcale nie rozsiewał dookoła swojego uroku, którym emanował, gdy spał. Zawsze wyglądał idealnie, jak uosobienie sztuki i nawet on musiał to przyznać, jednak gdy spał rysy jego twarzy łagodniały. Nie mógł chłodnym wzrokiem obserwować pomieszczenia i co chwila poprawiać jasnej grzywki, jeśli źle się układała.
Zaczynał rozumieć, dlaczego wilk tak usilnie dążył do każdej bliskości związanej z Taehyungiem. Te krótkie momenty, kiedy był równie spokojny, jak podczas snu zdarzały się też wtedy, gdy przy księżycowym świetle gładził jego sierść. Tylko wtedy mógł podziwiać delikatny uśmiech skierowany do niego i słuchać głębokiego głosu nieprzesiąkniętego ironią. To co robił było złe, ale nie potrafił przestać.
Sam nie był już pewien, czy to była tylko decyzja wilka, czy też jego, że wczorajszego wieczoru jednak przyszedł do Taehyunga. Był na niego zły, ale równocześnie pragnął jego uwagi. Budząc się rano i czując jego drobne ciało przy sobie niemal zwariował. Cały przesiąkł słodkim zapachem chłopaka, mógł słyszeć spokojne bicie jego serca i podziwiać delikatny uśmiech, który po pewnym czasie wkradł się na jego usta.
Udało mu się zejść na podłogę nie budząc chłopaka i z powrotem przemienić. Przeczesał włosy dłonią wzdychając pod nosem. Był w kropce. Nie mógł tak po prostu wyjść sam, ale nie miał też serca budzić Taehyunga o godzinie siódmej rano. Dlatego zdecydował poczekać jeszcze kilka minut i siedząc na podłodze przy kanapie spędził kolejną godzinę na podziwianiu urody chłopaka.
Kilka razy przeszło mu przez myśl, że to co robił było co najmniej chore i ktoś mógłby go wziąć za zboczeńca, gdyby zobaczył, jak nago siedział na miękkim dywanie i przyglądał się śpiącemu nastolatkowi. Ewentualnie ten ktoś mógłby się śmiać z niego do końca życia, gdyby przypadkiem był Yoongim.
W pewnym momencie nie potrafił się już powstrzymać i palcami delikatnie przesunął po potarganych włosach Taehyunga. Poprawił mu nawet grzywkę, a kilka pasemek założył za ucho, ale chłopak w końcu zaczął marszczyć lekko nos i coś mamrotać, dlatego Jeongguk szybko zabrał dłoń i wstał ze swojego miejsca. Było już po ósmej i musiał wracać do domu, dlatego po raz ostatni spojrzał na chłopaka ludzkimi oczami, po czym znów przemienił się w wilka.
Mokrym nosem zaczął trącać policzek Taehyunga, któremu wcale się to nie podobało. Machnął ręką, żeby odgonić od siebie to namolne coś, co utrudniało mu sen, jednak zwierzę się nie poddawało. Kilka razy polizał go po wysuniętej dłoni, a w końcu warknął ze zniecierpliwieniem, co na szczęście podziałało na śpiącego.
Kim zerwał się gwałtownie z miejsca ogarniając pomieszczenie zaspanym wzrokiem. Nie skończyło się to dla niego dobrze, bo jęknął cicho z bólu, a po chwili znów zamknął oczy. W myślach nakrzyczał na samego siebie za to, że znów zapomniał zdjąć soczewek przed snem. Potrzebował kilku sekund, żeby jakoś się przyzwyczaić i ponownie otworzył oczy, ale ty razem nie tak szybko.
Pierwszą rzeczą, jaką zobaczył był czarny wilk siedzący tuż przed nim na dywanie, który przekrzywiał lekko głowę w bok i przyglądał mu się z uwagą. Taehyung zaczął sobie przypominać wydarzenia sprzed zaśnięcia i omal nie otworzył ust ze zdziwienia, kiedy uświadomił sobie, że zwierzę spędziło z nim całą noc.
— Mam nadzieję, że się nie rozpychałem — mruknął cicho i pogłaskał wilka między uszami. — Powinienem dać ci coś do jedzenia?
Oczywiście nie oczekiwał odpowiedzi, dlatego od razu wstał z kanapy i ruszył w stronę kuchni. Nie zdążył jednak przejść nawet kilku kroków, bo duże zwierzę zagrodziło mu przejście i dalej uporczywie się w niego wpatrywało.
— Oh no tak... — Kim dopiero po chwili skojarzył fakty i zmienił kierunek. Otworzył tarasowe drzwi zza których dopadło go chłodne powietrze. — Zapomniałem, że nie jesteś domowym psem.
Miał dziwne wrażenie, że wilk zrozumiał, co powiedział, bo warknął cicho przechodząc obok niego i z dumnie uniesionym łbem wyszedł na podwórko. Chłopak nie mógł nie zaśmiać się pod nosem na widok obrażonego zwierzęcia i jeszcze chwilę patrzył, jak przeskakiwał nad niezbyt wysokim płotem i oddalał się w stronę lasu.
***
Seolhyun i Hyejeong pojawiły się zaledwie cztery godziny po tym, jak Taehyung się obudził, co było dla niego bardzo małą ilością czasu. Spieszył się ze wszystkim, żeby zdążyć przed ich przyjazdem i ostatecznie zakładał bluzę biegnąc w stronę drzwi, za którymi dziewczyny już stały.
— Tak bardzo za wami tęskniłem! — niemal od razu rzucił się na Seolhyun, która stała na przodzie i zamknął dziewczynę w mocnym uścisku. Nie zauważył nawet, że tamta już mniej chętnie go oddała i dosyć szybko odsunęła chłopaka od siebie. Tak samo z resztą było z Hyejeong.
— Wejdźmy do środka, bo strasznie tu zimno. W Seulu mamy chyba milion stopni więcej i świeci słońce.
Niższa przepchnęła się obok Taehyunga od razu odkładając na podłogę pojemną torbę pełną rzeczy. Niemal tak samo dużą miała Seolhyun, którą Kim przepuścił w przejściu. Od razu zaprosił je do kuchni, gdzie nastawił wodę na herbatę, a wcześniej uszykował ciastka babci.
— To opowiadajcie, co się dzieje w wielkim mieście — chłopak uśmiechnął się lekko, opierając się o kuchenny blat, na którym stały już kubki.
— Właściwie nic ciekawego, same nudy, jak zawsze — Hyejeong wzruszyła ramionami, wciąż rozglądając się po wnętrzu pomieszczenia. Taehyung wiedział, że nie były to luksusy, do których były przyzwyczajone, jednak przez dwa dni mogły to przecież znieść. Z resztą nie było tam tak źle, całkiem niedawno babcia robiła remont i odnawiała cały dom. — Od akcji z tobą nic już nie było wystarczająco interesujące, żeby o tym pamiętać.
— Hyejeong! — druga dziewczyna spojrzała na nią z oburzeniem, a po chwili posłała jasnowłosemu przepraszający uśmiech. — Znasz ją, nigdy nie wie, kiedy się zamknąć...
— Mówię, jak jest. Z resztą Taehyung na pewno się domyśla, że po całej tej aferze ludzie bez przerwy o nim mówią! Zwłaszcza, że Wenhan znalazł sobie dziewczynę niedawno, więc tym bardziej wszyscy znów przypominają sobie tę sprawę.
Słysząc to jedno imię Taehyung poczuł się, jakby cały dobry humor go opuścił. Niekontrolowany dreszcz przeszedł przez jego ciało na wspomnienie chłopaka. Akurat o nim nie chciał tego dnia słyszeć.
— To mam nadzieję, że będzie szczęśliwy, ale może jednak zmieńmy temat— tym razem jasnowłosy uśmiechnął się nieco sztucznie i z ulgą odwrócił się do przyjaciółek plecami, żeby zalać herbaty.
— Mów, co u ciebie. Rzadko piszemy, a chciałybyśmy wiedzieć trochę więcej o tym, jak ci się żyje w tej dziurze. Jak ty się jeszcze nie zanudziłeś na śmierć? Przecież tu prawie nic nie ma — Seolhyun z wdzięcznością odebrała swój kubek i szybko zaczęła ogrzewać nim dłonie. Taehyung był trochę zdziwiony, bo naprawdę nie było tam tak zimno, ale może po prostu on zdążył się przyzwyczaić?
— Nie jest tak źle, naprawdę. Mam trochę więcej wolnego czasu, więc mogę dużo malować i czytać, więc jestem szczęśliwy. Może czasem trochę mi się nudzi, ale wierzcie mi, że przeżyć w tym mieście też nie mam mało — mimo wszystko postanowił się nie zagłębiać w niektóre historie, jak na przykład tę o wilku. — Ogólnie ludzie są całkiem spoko, szkoła na poziomie i fajni nauczyciele. Nawet jestem znów w drużynie szkolnej, więc niektóre rzeczy się nie zmieniły. No i poznałem Jimina i Dahyun, naprawdę cudowni ludzi. Poznacie ich dzisiaj na imprezie, o której mówiłem. Dahyun też czasem nie potrafi się ugryźć w język, więc pewnie się dogadacie.
— Nie wątpię — mruknęła sarkastycznie Hyejeong, na co chłopak wywrócił oczami.
— Daj spokój. Wiem, jakie masz podejście do ludzi z mniejszych miast, ale daj im szansę. Pamiętaj, że ja też się tu urodziłem i wychowałem przed przyjazdem do Seulu.
— I na dobre ci to nie wyszło.
— Hyejeong! — Seolhyun znów spojrzała z oburzeniem na koleżankę, a Taehyung zbył to kolejnym sztucznym uśmiechem udając, że wcale go to nie dotknęło.
— Może masz rację, ale no cóż, tego już nie mogę zmienić.
— A znalazłeś sobie tutaj kogoś? Chłopaka, dziewczynę? — szatynka znów postanowiła zmienić temat, niestety na niezbyt odpowiadający Taehyungowi.
— Tak — kłamstwo przeszło mu przez gardło tak łatwo, że aż był zdziwony. Trochę spanikował, nie mając pojęcia, co innego odpowiedzieć. Wiedział, że jego przyjaciółki zwracały uwagę na takie rzeczy i że miał okazję im zaimponować. Nie wiedział tylko, dlaczego aż tak bardzo mu zależało na ich uznaniu w tej kwestii.
— Dlaczego nic nie mówiłeś wcześniej?! — w tamtym momencie nawet Hyejeong się ożywiła, patrząc na przyjaciela z nieskrywaną ciekawością.
— Chciałem was zaskoczyć — kolejne łatwe kłamstwo. — Spokojnie, poznacie go wieczorem, też będzie na imprezie.
Dopiero po chwili uświadomił sobie, że jednak zabrnął za daleko. Miał kilka godzin na dyskretne skombinowanie sobie chłopaka, który będzie wystarczająco przystojny i w guście jego przyjaciółek, żeby zrobić na nich wrażenie. Z przerażeniem uświadomił sobie, że w jego głowie zaczął formować się bardzo zły i bardzo ryzykowny plan.
***
Jaebum naprawdę postanowił zorganizować najlepsze urodziny roku i zaprosił dużo osób, których nawet Taehyung nie kojarzył z widzenia. Rodzice zostawili mu wolny dom na weekend i chłopak zastanawiał się, czy to aby na pewno był dobry ruch z ich strony, żeby tak zaufać swojemu synowi.
Mimo wszystko nawet jego przyjaciółki były pod lekkim wrażeniem, bo spodziewały się całkowitej nudy i zmarnowanego czasu, a okazało się, że czekała je niezła zabawa. Zdążyły już nawet wypatrzeć kilku przystojnych chłopaków, do których miały zamiar później zagadać. Najpierw chciały poznać drugą połówkę Taehyunga.
— Boże, w co ta dziewczyna się ubrała? Takie bluzki były modne kilka lat temu — Seolhyun niemal z przerażeniem patrzył w kierunku stołu z przekąskami, gdzie od razu swój wzrok skierowała pozostała dwójka.
— No cóż, może tutaj wciąż takie noszą — Hyejeong wzruszyła lekko ramionami, wygładzając swoją koszulę.
— A to jest właśnie moja nowa przyjaciółka Dahyun. I obok niej stoi Jimin — na słowa Taehyunga obie lekko się zaczerwieniły, jednak nic więcej nie powiedziały, a sam chłopak postanowił odłożyć w czasie spotkanie tej czwórki. Dyskretnie przeprowadził dziewczyny w inne miejsce, gdzie tamci nie mogli ich zobaczyć.
Cała trójka trzymała już w dłoniach piwo, a Seolhyun była coraz bardziej chętna do zatańczenia z jednym chłopakiem, który ciągle jej się przyglądał, gdy do pomieszczenia wszedł Jeongguk. Od razu zobaczyła go przepychającego się wśród tłumu ludzi i szturchnęła Hyejeong ramieniem.
— Niezły jest — mruknęła niższa, przyglądając się brunetowi z zadowoleniem. — Kto to?
— Jeongguk, kapitan szkolnej drużyny... Oraz mój chłopak — nawet się nie zawahał wypowiadając te słowa, za to uśmiechnął z lekką satysfakcją na widok zdziwionych min swoich przyjaciółek. Bez słowa od nich odszedł i skierował w stronę Jeongguka, który po chwili również go dostrzegł.
Młodszy starał się bezgłośnie przekazać mu, że ma udawać radość, ale nie był pewien, czy tamten był w stanie zrozumieć coś z ruchu jego warg. Miał nadzieję, że tego nie spieprzy i nagle go nie odepchnie. Z szybko bijącym sercem zatrzymał się tuż przed nim i szybko pocałował chłopaka w policzek, na co tamten zareagował lekkim uniesieniem brwi.
—To już się lubimy?
— Nie, ale potrzebuję twojej pomocy — Taehyung spojrzał na niego niemal błagalnie i zdziwił się, gdy chłopak bez żadnych pytań się zgodził. — Tak po prostu?
— A co w tym dziwnego? Mi też czasem zdarza się być miłym.... Tylko powiedz mi, co mam robić.
— Udawać mojego chłopaka.
— O nic prostszego nie mogłeś poprosić — powiedział sarkastycznie, a po chwili uśmiechnął się pod nosem w sposób, który wcale nie spodobał się Taehyungowi. — Czy to oznacza, że mogę cię całować, a ty mnie za to nie uderzysz?
— Ogranicz się do dotykania, Jeon. Tyle moim przyjaciółkom wystarczy.
— Mówisz o Dahyun i Jiminie? Jak go ostatni raz widziałem, to był mężczyzną.
— Już żałuję, że w ogóle się do ciebie odezwałem.... — Taehyung wywrócił oczami, wzdychając ciężko pod nosem. — Mówię o moich przyjaciółkach z Seulu . Stoją przy kanapie. Ta wyższa, to Seolhyun, a niższa Hyejeong. Potrzebuje cię tylko na czas tej imprezy.
— A dlaczego akurat mnie?
—Bo widziałem, że im się spodobasz i chciałem poczuć trochę satysfakcji. Innego powodu nie ma.
Złapał Jeongguka za rękę i zaczął z powrotem prowadzić ich w miejsce, w którym czekały jego przyjaciółki. Zauważył kilka zdziwionych spojrzeń posyłanych im przez znajomych, ale postanowił je zignorować. Na szczęście brunet robił dokładnie to samo.
— Ale nie ukrywam, że trochę to przykre, że przed przyjaciółkami musisz udawać, że masz chłopaka — Jeongguk wypowiedział to zdanie z takim uśmiechem, jakby właśnie mówił o czymś zabawnym, chociaż jego oczy pozostały poważne, a Taehyung nie zdążył mu odpowiedzieć. Z resztą i tak nie wiedziałby, co powiedzieć.
— A to moje przyjaciółki, o których tak dużo ci opowiadałem — chłopak również przywołał na usta uśmiech, zatrzymując się przy dwóch dziewczynach, które wciąż popijały swoje piwa. Obie patrzyły na Jeongguka niemal z uwielbieniem, a Kim odczuwał jeszcze większą satysfakcję. Podobało mu się, że mu zazdrościły.
— Dobrze was w końcu poznać — wyższy objął go ramieniem w pasie, uśmiechając się czarująco do ich towarzyszek. — Mam nadzieję, że Tae opowiadał wam o mnie same dobre rzeczy.
— Właściwie, to nic o tobie nie wiedziałyśmy aż do dzisiaj — Seolhyun spojrzała na przyjaciela z lekkim wyrzutem, żeby po chwili znów przenieść wzrok na bruneta.
— Kochanie, dlaczego nie chwalisz się przed nikim, jakiego masz cudownego chłopaka? — Jeon również spojrzał na niego z udawanym wyrzutem, a Taehyung dyskretnie przydepnął jego stopę tym samym ostrzegając go, żeby nie przesadzał. Niestety nie tylko on czerpał satysfakcje z tej sytuacji, bo starszy też nieźle się bawił mogąc pozwolić sobie na wiele rzeczy, za które normalnie by go zabił. Na przykład na powolne rysownie kółek palcem na biodrze jasnowłosego.
— Tak jakoś wyszło, że nie miałem okazji o tobie nigdy wspomnieć.
— Ja się wszystkim chwale, jakie mnie szczęście spotkało, a ty nawet najlepszym przyjaciółkom słowem o mnie nie wspomnisz.
— Tae zawsze lubił mieć tajemnice — słowa Hyejeong z pozoru wydawały się mało znaczące, ale Kim domyślał się, że dziewczyna nawiązywała do wydarzeń sprzed wakacji. Przez chwilę wystraszył się, że pociągnie ten wątek i wszystko wyjdzie na jaw, jednak na szczęście Jeongguk zmienił temat.
— Jak wam się podoba w naszym mieście?
— Jest... Okey — Taehyung niemal parsknął śmiechem na odpowiedź Seolhyun. Dobrze wiedział, że ani trochę im się nie podobało, ale bardzo chciały przypodobać się Jeonowi. Uroczo.
O dziwo rozmowa całkiem im się kleiła i po kilkunastu minutach jasnowłosy przestał zwracać uwagę na dłoń Jeongguka, która przez cały czas błądziła gdzieś po jego boku. Zdarzyło mu się nawet śmiać ze słów chłopaka, co było sporym osiągnięciem patrząc na to, że przeważnie irytował go każdym wypowiadanym słowem. Gdy byli w towarzystwie innych ludzi miał wrażenie, jakby poznawał nowego Jeongguka. Takiego, o jakim wszyscy mu opowiadali.
— Pójdziemy jeszcze po coś do picia i chyb trochę rozejrzymy się po domu, chcecie też? — propozycja Hyejeong nie wydawała się Taehyungowi ani trochę ciekawa, więc od razu odmówił tłumacząc, że chciałby chwilę porozmawiać z Jeonggukiem na osobności. Gdy w końcu zostali sami odetchnął z ulgą i odsunął się od wyższego na bezpieczną odległość.
— Dziękuje. Myślałem, że będzie gorzej.
— Albo że zrobię coś głupiego?
— To też — Kim posłał mu przepraszający uśmiech, jednak po chwili uświadomił sobie, że znaleźli się w dość niezręcznej sytuacji. — Co dalej? Musimy raczej zostać razem do końca imprezy.
— Nie wiem, czy to dobry pomysł. Niedługo skończy się twój limit tolerancji mojej osoby — młodszy nie mógł przeoczyć nuty złośliwości w jego głosie, jednak postanowił tego nie skomentować. — Dahyun i Jimin pewnie cię szukają, a ja muszę porozmawiać z Hoseokiem. Jakby pojawiły się twoje przyjaciółki, to powiedz, że musiałem coś załatwić.
Jeongguk miał rację, bo po chwili w pomieszczeniu pojawiła się dwójka jego przyjaciół, którzy rozglądali się dookoła. Bez słowa udał się w ich stronę i przywitał z lekkim uśmiechem, którego tamci nie odwzajemnili.
— Nie odpisywałeś cały dzień — Dahyun wydawał się być zdenerwowana, czego Kim nie mógł nie zauważyć.
— Przepraszam, zająłem się z Seolhyun i Hyejeong różnymi rzeczami i zupełnie nie zwracałem uwagi na telefon, a później zapomniałem odpisać, jak się szykowałem.
— Nawet nie wiedzieliśmy, czy ostatecznie tu będziesz — również Jimin wydawał się być poirytowany, co zdarzało mu się naprawdę rzadko. — Mieliśmy spotkać się zaraz na początku imprezy.
— Naprawdę przepraszam, zupełnie o tym zapomniałem... Wywiązała się pewna sprawa i zbyt się na niej skupiłem.
— Jaka sprawa?
— Jeongguk udaje mojego chłopaka przed dziewczynami i właśnie spędziliśmy z nimi dobrą godzinę. Dopiero teraz jestem wolny, bo wszyscy się rozeszliśmy i miałem was szukać.
— Żartujesz? Jeon udaje twojego chłopaka? Po co? — Dahyun patrzyła na niego zdezorientowana, jednak wciąż wydawała się być zdenerwowana.
— Po prostu powiedziałem im, że mam kogoś, a Jeongguk był idealny, żeby tę osobę udawać.
— A my, kiedy je poznamy?
Taehyung zmieszał się lekko na pytanie Jimina i przez chwilę nie miał pojęcia, co powiedzieć. Był już pewien, że to spotkanie nie skończyłoby się dobrze, a on nie chciał nikomu psuć humoru. Oni, a jego przyjaciółki to były dwa zupełnie inne światy.
— Wydaje mi się, że nie ma sensu, żebyście się poznawali...
— Niby dlaczego?
—Bo... Nie wiem, jak to ująć — Kim przeczesał włosy z podenerwowania i starł się znaleźć odpowiednie słowa. — Raczej się nie polubicie.
— On się nas po prostu wstydzi — Dahyun prychnęła pod nosem i złapała przyjaciela za dłoń, odciągając go od jasnowłosego. — Chodź, jemu nie wypada zadawać się z takimi przegrywami, jak my.
Chłopak czuł się źle widząc tamtą dwójkę odchodzącą w stronę grupy ludzi, których znali ze szkoły. Nie miał pojęcia, co w niego wstąpiło, ale tamtego dnia robił wszystko źle. Wiedział, że powinien pójść za nimi i przeprosić, ale coś zatrzymywało go w miejscu. W tamtym momencie musiał skupić się na Seolhyun i Hyejeong, które postanowił odnaleźć.
Po kilku minutach wypatrzył je stojące niedaleko głośników i momentalnie pobladł z przerażenia. Jego przyjaciółki rozmawiały z Seulgi, która zaledwie kilka sekund po tym, jak wszedł do salonu skinęła w jego stronę głową. W tamtym momencie czuł już, że ma przesrane i to bardzo. Doskonale widział satysfakcje w jej oczach i złośliwy uśmiech, który oznaczał najgorsze. Prawdopodobnie nigdy nie miałaby lepszej okazji, żeby się na nim zemścić i ona sama zdawała sobie z tego sprawę. Szedł w ich stronę powolnym krokiem i z twarzą całkowicie pozbawioną emocji.
— Widzę, że poznałyście już Seulgi. Cudownie — jego chłodny głos ledwie przedarł się przez głośną muzykę.
— Tak i powiedziała nam kilka ciekawych rzeczy — Seolhyun skrzyżowała ręce na klatce piersiowej, patrząc na niego w sposób, którego jeszcze nigdy u niej nie widział. W jej oczach mieszało się coś na kształt niedowierzania, złości i zawodu.
— W to nie wątpię.
— Ty kłamliwy dupku! — Hyejeong była mniej opanowana niż jej przyjaciółka. Zrobiła krok w jego stronę zaciskając dłonie w pięści ze zdenerwowania. — Nic się nie zmieniłeś, nadal jesteś tak samo żałosny i beznadziejny.
— Co proszę? Nadal?
— Uciekłeś z Seulu, jak pierdolony tchórz tylko po to, żeby w kolejnym miejscu nabierać wszystkich na swoją uroczą buźkę. Udajesz cudownego chłopca bez skazy, jakby ostatnie lata twojego życia nie istniały! Dlaczego nie pochwalisz się wszystkim, jaki wspaniały byłeś jeszcze kilka miesięcy temu, co?!
— Przestań — Taehyung starał się zachować spokój, jednak ręce zaczynały drżeć mu ze stresu. Nie miał pojęcia, w którym momencie muzyka ucichła, a wszyscy zaczęli przysłuchiwać się ich rozmowie, ale wiedział, że to Seulgi była za to odpowiedzialna. Stała przy głośniku z satysfakcją się wszystkiemu przyglądając.
— Bo co? Tak bardzo nie chcesz, żeby poznali prawdę? Żeby dowiedzieli się, jak zepsutym człowiekiem byłeś, że jedyne, co potrafiłeś robić to kłamać, a później chować w głowę w piasek?! A może nie chcesz, żeby twoi uroczy przyjaciele wiedzieli, że nie tak dawno gardziłeś takimi, jak oni? Jak im było? Dahyun i Jimin?
— Kazałem ci przestać!
— O nie, nie, nie. Oni powinni wiedzieć, jak fałszywego człowieka podziwiają i uwielbiają. Z tego, co wiem twoja matka nawet tutaj jest znana, więc dlaczego nie podzieliłeś się z tymi ludźmi jej kolejnymi chwalebnymi wyczynami?
— Hyejeong, błagam. To przeszłość, nie roztrząsajmy jej — chłopak naprawdę był zdesperowany. Czuł, jak ci wszyscy ludzie patrzyli na niego z ciekawością. Wiedział, że chcieli wiedzieć więcej, poznać jego tajemnicę, którą tak bardzo starał się ukryć.
— Nie, Taehyung. Nas też okłamywałeś, wmawiałeś, że twoja matka pracuje jako księgowa, że są z twoim ojcem po rozwodzie, a on ma firmę za granicą. Udawałeś jednego z nas, wymyślałeś cudowne historie, a później wyszło na jaw, że jesteś synem zwykłej dziwki. Pochwal im się, jak twoja mamusia załatwiła ci miejsce w naszej szkole! — Taehyung spuścił jedynie głowę nic nie mówiąc, co wcale nie spodobało się dziewczynie, która postanowiła kontynuować za niego. — Przespała się z dyrektorem, a później przy okazji z połową innych nauczycieli, więc nic dziwnego, że nasz Tae był tak uwielbianym uczniem. Nawet do drużyny nie dostał się uczciwie, trenerowi też obciągnęła. A jaka matka taki syn, prawda? Słyszałam, że tutaj też zdążyłeś się już przespać z kapitanem drużyny. W sumie nic dziwnego skoro wcześniejszemu dawałeś dupy, zdradzając z nim swoją dziewczynę.
— To akurat gówno prawda. Nigdy nie zdradziłbym Yejin — Kim wypowiedział te słowa stanowczo, chociaż dłonie drżały mu jeszcze bardziej niż kilka sekund wcześniej. Spojrzał dziewczynie prosto w oczy i nie widział w nich nic poza czystą nienawiścią.
— Błagam cię, chociaż teraz nie kłam.
— Chyba powinnyście już iść — Jeongguk odezwał się tak niespodziewanie, że jasnowłosy niemal podskoczył. Spojrzał za siebie i zobaczył chłopaka stojącego bardzo blisko niego. Z resztą nie tylko jego. Hoseok, Yoongi, Junhoe a nawet Jinhwan ustawili się tuż za nim. Najniższy wyglądał na zawiedzionego, gdy smutnym wzrokiem patrzył na Seulgi. Czasem naprawdę nie potrafił zrozumieć, jak jego siostra potrafiła być tak bezlitosna i robić ludziom takie rzeczy. Niestety ona wydawała się być całkowicie niewzruszona i dobrze się bawiła obserwując swoje dzieło.
— Poradzę sobie sam — Taehyung nawet nie próbował udawać miłego. W tamtym momencie nie potrzebował niczyjej litości.
—Bardzo dobrze, że się pojawiłeś, bo jestem ciekawa, czy już go przeleciałeś w zamian za udawanie jego chłopaka, czy to dopiero przed wami? — Hyejeong prawdopodobnie nie zdawała sobie sprawy, jak wiele ryzykowała. Nie dostrzegała w Jeongguku niczego groźnego, choć wszyscy dokoła wyczuwali, że byłby w stanie rzucić się teraz na każdego. To był jeden z tych momentów, kiedy jego oczy ciemniały, a szczęka mocno się zaciskała.
— Sądziłem, że jesteście inne — Taehyung nie dał brunetowi szansy na odpowiedź. Nie zdawał sobie sprawy, w którym momencie w jego oczach pojawiły się łzy, jednak nie pozwolił im spłynąć po policzkach. Spojrzał z nadzieją na Seolhyun, która przez cały czas stała cicho, ale dziewczyna na niego nie patrzyła. — Wy jedyne byłyście ze mną, gdy wydało się, co zrobiła moja matka. Nie odwróciłyście się ode mnie, nawet kiedy wyjechałem wciąż byłyście moimi przyjaciółkami, więc dlaczego? Dlaczego teraz robicie coś takiego?
— Bo my też sądziłyśmy, że jesteś inny. Akceptowałyśmy niektóre twoje dziwne zachowania i traktowałyśmy, jak równego sobie, a ty nas okłamywałeś. A później postanowiłeś tak po prostu uciec, zacząć swoje żałosne życie na nowo i przez chwilę myślałyśmy, że może przynajmniej tutaj będziesz ze wszystkimi szczery, ale się myliłyśmy. Wiesz, to pewnie wina twojej matki, że nie potrafiła cię odpowiednio wychować. Nawet ci się nie dziwię, że chodziłeś do psychologa, bo na twoim miejscu też nie dawałabym sobie rady z myślą, że jestem tylko głupią wpadką w pracy mojej mamy.
Ostatnie słowa Hyejeong zadziałały na Taehyunga, jak kubeł zimnej wody. Wziął głęboki wdech i wyprostował się, znów kryjąc uczucia pod maską obojętności. Owszem, nienawidził swojej matki, ale nauczył się od niej, że niezależnie od sytuacji trzeba wszystko znosić z dumą. Nie będzie, jak bezbronne dziecko. Na łzy jeszcze będzie miał czas później, w tamtym momencie nie mógł dać jeszcze odrobiny tej satysfakcji Hyejeong czy nawet Seulgi.
— Życzę wam miłej nocy z nową przyjaciółką, po swoje rzeczy możecie przyjść jutro rano — tym jednym zdaniem zakończył całe przedstawienie. Nie zwracał już uwagi na to, co dziewczyna do niego krzyczała. Patrząc przed siebie ruszył w stronę wyjścia, po drodze zgarniając ze stołu pełną butelkę jakiegoś alkoholu.
— Taehyung! Poczekaj! — głos Dahyun docierał do niego jak zza zasłony. Nawet na nią nie spojrzał, po prostu założył buty i wyszedł na zewnątrz.
— Chce być sam.
Tylko tyle powiedział zanim zamknął za sobą drzwi. Westchnął cicho pod nosem, czując pierwszą falę bólu przepływająca przez jego ciało. Łzy ponownie napłynęły mu do oczu, jednak tym razem nie starł się ich powstrzymać. Ruszył chodnikiem w całkowicie przypadkowym kierunku, a delikatny deszcze mieszał się ze słonymi kroplami spływającymi po jego policzkach.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro