Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#1

   Taehyung kierował się powolnymi krokami do kuchni, gdzie już od parunastu minut starsza kobieta trzaskała naczyniami. Co prawda wolałby pozostać w przytulnym łóżku, ale nie miał wyboru. Wbrew pozorom zależało mu na zrobieniu dobrego wrażenia w pierwszych dniach szkoły, a to wymagało starannych przygotowań i oczywiście dużej dawki energii, co zagwarantować mu miało pożywne śniadanie.

— Wyspany? —  jego babcia nie musiała nawet się obracać, żeby wiedzieć, że chłopak pojawił się w pomieszczeniu. Głośnego szurania po prostu nie dało się nie słyszeć.

— Przez te przeklęte wilki ani trochę. Czy to bezpieczne, że kręcą się tak blisko miasta? — Taehyung usiadł przy drewnianym stole, pragnąc z powrotem zasnąć i obudzić się za parę dni. Prawdopodobnie zrobiłby to, gdyby staruszka nie postawiła przed nim miski pełnej czekoladowych płatków z mlekiem, za których jedzenie ochoczo się zabrał.

— Właściwie, to czasem kręcą się nawet w nim, bo nie raz ludzie widzieli je na obrzeżach — jej słowa wcale nie uspokoiły chłopaka, który wyglądał na lekko wystraszonego. — Spokojnie, mieszkam tu od urodzenia i nie zdarzyło się, żeby kogoś skrzywdziły. Myślę, że póki nie zakłócamy im życia w lesie, to one nie chcą zakłócać naszego.

Ani trochę nie polepszyło to nastroju Taehyunga, któremu nie uśmiechało się małe spotkanie z krwiożerczym zwierzęciem na terenie miasta. Postanowił jednak przemilczeć tę sprawę i zająć się jedzeniem, żeby zdążyć z uszykowaniem się. Odstawił puste naczynie do zlewu i bez słowa udał się do swojego pokoju, gdzie przed dużą szafą spędził parę długich sekund, zastanawiając się, co założyć.

Taehyung znał swoje atuty i wiedział,  jakie części jego ciała przyciągały uwagę i dlatego zdecydował się na jasną koszulkę odsłaniającą obojczyki i czarne, nieco opięte spodnie, które jeszcze bardziej wysmuklały jego zgrabne nogi. Z zadowolonym uśmiechem poszedł do łazienki, a po pół godzinie mógł już wychodzić z domu. Oczywiście babcia uparła się, że zawiezie go do szkoły, a on nie miał nic do gadania.

— Mam nadzieję, że spodoba ci się w tej szkole. Seokjin był bardzo zadowolony — odezwała się, gdy oboje siedzieli w samochodzie. —Stresujesz się?

— Nie — odpowiedź Taehyunga była całkowicie szczera. Chłopak nigdy nie miał problemów z zawieraniem znajomości, czy odnajdywaniem się w nowym środowisku. Nie należał do tych nieśmiałych i małomównych osób, które po korytarzach chodziły ze spuszczonymi głowami. Nie oznaczało to oczywiście, że się wywyższał i uważał za lepszego od innych. Może kiedyś było inaczej, ale postanowił to zmienić i twierdził, że w końcu mu się to udało. Wydarzenia z wcześniejszej szkoły otworzyły mu oczy. Teraz po prostu znał własną wartość, miał określone cele, choć oczywiście wciąż lubił przebywać w towarzystwie.

— To dobrze — kobieta posłała mu promienny uśmiech, a Taehyung nie potrafił być obojętny i odwdzięczył się tym samym. — Będę dzisiaj robiła większe zakupy, więc może przyjadę po ciebie? Będę mieć pod drodze.

— Może lepiej, żebyś odebrała mnie ze szkoły, a wtedy razem pojedziemy na zakupy? Nie będziesz musiała dźwigać ciężkich toreb do samochodu.

— Jesteś kochany, ale ciągle chyba zapominasz, że wcale nie jestem taka stara, a tym bardziej umierająca. Dam sobie radę z paroma torbami.

Taehyung westchnął cicho pod nosem, dobrze wiedząc, że z jego babcią nie było mowy o jakiejkolwiek dyskusji. Prawdą było, że kobieta bardzo dobrze się trzymała, jak na swój wiek. Zanim przyjechał, radziła sobie ze wszystkim sama. Cztery lata temu zmarł jego dziadek i chociaż bardzo ciężko to przeżyła, to szybko się pozbierała. Kim szczerze ją za to podziwiał, jednak nic nie zmieniało faktu, że skoro już u niej mieszkał, to chciał pomagać kobiecie w niektórych obowiązkach.

— Przemyśl to jeszcze, babciu —  poprosił zanim wysiadł z auta na chodnik przed sporych rozmiarów budynkiem. Westchnął pod nosem, niechętnie kierując się w jego stronę i uświadamiając sobie, że właśnie od tego dnia przez kolejny rok będzie musiał patrzeć na ten beznadziejny widok niemal codziennie. Mało pocieszające i motywujące, jednak nie miał innego wyjścia, jak po prostu brnąć na przód.

Na rozpoczęciu roku niezbyt rozglądał się po szkole, raczej wyszedł z niej, jak najszybciej. Pożałował tego przez kilka pierwszych sekund po wejściu do nowego miejsca, kiedy nie miał zielonego pojęcia, gdzie powinien pójść, ale już chwilę później powtarzał sobie w myślach, że przecież da radę i najwyżej spyta kogoś o drogę. Prawdopodobnie kręciłby się bez sensu po korytarzach, gdyby nagle nie pojawiła się przy nim uśmiechająca się dziewczyna.

  — Cześć, jestem Dahyun — zdezorientowany chłopak patrzył przez chwilę na jej wyciągniętą w jego stronę dłoń, aż w końcu delikatnie ją uścisnął. 

— Taehyung— udzielił jej krótkiej odpowiedzi i odchrząknął zakłopotany, nie wiedząc, co powinien zrobić dalej.

— Pewnie mnie nie zauważyłeś wczoraj, ale chodzimy do jednej klasy, nawet nie zdążyłam się przywitać, bo za szybko wyszedłeś.  Pan Choi poprosił mnie, żebym się tobą zajęła przez pierwsze dni i pomogła odnaleźć w szkole. Oczywiście o ile nie masz nic przeciwko — znów posłała mu lekki uśmiech, wyglądając na nieco zestresowaną. Taehyung miał ochotę uderzyć się mocno w czoło, uświadamiając sobie, że przecież nawet stał wczoraj obok niej, kiedy mieli już wychodzić z klasy, a ich wychowawca mówił jeszcze ostatnie słowa. Dahyun wyglądała na miłą osobę i aż głupio mu się robiło na myśl, że mógł ją w ten sposób urazić. A do tego oferowała mu swoją pomoc, której tak  bardzo potrzebował.

 —Z nieba mi spadłaś. Nie mam pojęcia, gdzie powinienem iść — sam również się do niej uśmiechnął i zadowolony ruszył za dziewczyną długim korytarzem, słuchając potoku jej słów, który zaczął się dosłownie chwilę później. Przynajmniej miał pewność, że nie będzie się z nią nudził.

***

    Taehyung spodziewał się, że będzie chciał uciec do domu, jak najszybciej, a tymczasem czekała go duża niespodzianka. Dahyun na poważnie podeszła do swojej roli przewodniczki i na każdej przerwie pokazywała mu inne miejsca w szkole, przy okazji racząc historiami z nimi związanymi. Miał nawet okazję poznać jej przyjaciela z równoległej klasy - Jimina. Mówił o wiele mniej od samej dziewczyny, ale wydawał się być równie sympatyczny. Porozmawiać z nim dłużej miał okazję dopiero na długiej przerwie, gdy niemal wszyscy uczniowie zebrali się na stołówce. W trójkę usiedli przy jednym stoliku, bliżej ściany, gdzie kręciło się mniej osób. 

— Zrobiłeś sporą sensację, jako nowy uczeń tej szkoły — stwierdził Jimin, napychając swoje policzki jedzeniem

  — Naprawdę? Przecież sporo jest nowych uczniów, cały rocznik pierwszych klas doszedł— Taehyung spojrzał na niego zdziwiony, samemu nie mając ochoty na jedzenie. Bawił się swoim telefonem, bez przerwy obracając go w rękach. 

— Tak, ale nie wyglądają, jak ty. Wyróżniasz się z tymi soczewkami i szarymi włosami. A do tego wszyscy chyba znają historię twojej mamy — jego rozmówca nagle się zmieszał, uświadamiając sobie, co powiedział i że raczej nie powinien. Niestety Dahyun była innego zdania i od razu zaczęła kontynuować temat.

— Właśnie, ludzie są ciekawi, czy wszystkie plotki o twojej mamie są prawdziwe i czemu wróciłeś po tylu latach do miasta — kiedy tylko skończyła mówić, Park uderzył ją w tył głowy, marszcząc ze zirytowania brwi.

 — Dahyun! Czemu zawsze musisz być taka nietaktowna?! — chłopak spojrzał na Taehyunga przepraszająco, pod stołem znów uderzając dziewczynę, ale tym razem w nogę, za co ta mu od razu oddała. Kim za to odchrząknął nerwow, patrząc gdzieś w bok. Nie spodziewał się, że ten temat pojawi się w rozmowie aż tak szybko. Był świadomy tego, że znajdą się ludzie, którzy będą pamiętać wybryki jego rodzicielki, ale żeby prawie cała szkoła? — Przepraszam, ona czasem naprawdę nie potrafi ugryźć się w język.

 — Nic się nie stało... Ale wolałbym o tym na razie nie rozmawiać, okey? Uznajmy, że to tylko mój wygląda przyciąga ich uwagę — uśmiechnął się do nich lekko, chcąc jakoś poprawić ciężką atmosferę, jaka się między nimi wytworzyła. Niemal od razu znalazł idealny temat, o którym zawsze można było długo rozmawiać. — Opowiedzcie mi trochę o uczniach. Kto z kim trzyma i tak dalej.

— Znasz te wszystkie filmy, gdzie grupa sportowców rządzi szkołą, a kilka lasek szczególnie chce im się dobrać do spodni i mają się za lepsze od innych? — Dahyun znów postanowiła przejąć inicjatywe, odbierając prawo głosu Jiminowi. Na swoje pytanie dostała odpowiedź w postaci skinięcia głową przez Taehyunga. — No to witaj w naszym liceum.

— W szkole, do której chodziłem w Seulu było tak samo — Kim rozejrzał się uważnie dookoła, starając się wyłapać, jak najwięcej szczegółów z zachowania poszczególnych osób. — To gdzie jest ta wasza zła dziewczyna, która chce rządzić wszystkimi?

— Seulgi, siedzi w beżowej podkoszulce przy stoliku pod oknem — do rozmowy wtrącił się Jimin, dyskretnie wskazując na dziewczynę pałeczką, a Taehyung równie dyskretnie na nią spojrzał. No prawie dyskretnie, bo wspomniana dziewczyna w tym samym momencie wstawał od stolika i akurat spojrzała w jego stronę. Uniosła brew widząc, że nowy chłopak przyglądał jej się z niezbyt miłym wyrazem twarzy, a do tego nie spuścił wzroku, gdy został na tym przyłapany. Od paru przerw miała w planach rozmowę z nim i już miała iść w jego stronę, gdy na stołówkę weszła grupa chłopaków, która skutecznie odwróciła jej uwagę.

— A oto i nasi bogowie szkoły, seksu, sportu i czego tylko zapragniesz — Dahyun nawet nie spojrzała na Taehyunga, znów zajmując się swoim jedzeniem. Tamci niezbyt ją interesowali i wiedziała, że Jimin przedstawi ich chłopakowi lepiej.

— Połowa z nich należy do drużyny koszykówki. Ten na przodzie, Jeon Jeongguk, jest kapitanem. Ten obok niego w białej koszulce, to Yoongi, a zaraz za nim Hoseok — Kim zauważył, że Jimin nagle ożywił się, gdy zaczął mówić o grupie przybyłej na stołówkę. - Jest jeszcze z nimi Junhoe i Namjoon, ale akurat on w drużynie nie jest. Podobno woli tworzyć muzykę i tym się zajmuje. Przy stoliku obok tego dużego kwiatka siedzi już Jongin, Jaebum i Jinhwan. Ten ostatni też nie gra. W sumie nawet do nich nie pasuje i nikt nie wie, czemu się z nim zadają. Co prawda jest bratem Seulgi, ale nie wiem, czy to ma jakiś związek.

Taehyung słuchał słów chłopaka, od czasu do czasu zerkając w stronę siadających przy stoliku. Chwilę wcześniej Seulgi rozmawiała o czymś z Jeonggukiem, ale widać było, że niezbyt go to obchodziło i szybko ruszył dalej. O wiele bardziej interesujące dla bruneta było pojawienie się nowego chłopaka w mieście. Kiedy tylko usiadł na swoim miejscu szturchnął ramieniem Jongina i lekko skinął głową w kierunku stolika, gdzie siedziały tylko trzy osoby.

— Ten w szarych włosach jest tym nowym? — w odpowiedzi dostał jedynie ciche mruknięcie. Jeongguk usiadł wygodniej, skupiając się na odległym o kilka metrów chłopaku. Był ciekaw, o czym rozmawiał z pozostała dwójką. Jego uszy niemal niezauważalnie się poruszyły, a on już po zaledwie sekundzie słyszał każde wypowiadane przez nich słowo.

— Wszyscy wiedzą, że Seulgi na niego leci, ale nikt nie wie, dlaczego on z tego nie korzysta — Dahyun znów wtrąciła się do rozmowy, kończąc swój posiłek. — Chociaż... Jakby byli razem, to mogłoby się skończyć źle dla całej szkoły. Największa suka w mieście z wysportowanym przydupasem u boku, czy może być coś gorszego?

— Fakt, że leci na niego dodatkowo połowa szkoły? Może jeszcze nie są razem, bo mimo wszystko dziewczyna ma za dużą konkurencję? Albo woli blondynki? — Jimin przez chwilę naprawdę się nad tym zastanawiał, bo w sumie mogłoby to mieć sens. Parę farbowanych blondynek w szkole by się znalazło, więc może to one kręciły Jeona?

—  Kupa mięśni i brak mózgu chyba są teraz w modzie, bo inaczej zainteresowania tym całym Jeonem nie umiem wytłumaczyć. Takich, jak on w poprzedniej szkole miałem aż do porzygu. Fajnie się na nich patrzyło, ale podczas rozmowy mieli do zaoferowania jedynie dawkę swojej głupoty. Przynajmniej reszta jego znajomych wygląda na nieco bardziej inteligentnych — słowa Taehyunga spowodowały, że Yoongi pijący swoją wodę niemal się nią zadławił, przy okazji polewając siebie i Junhoe, a reszta chłopaków starała się powstrzymać śmiech cisnący im się na usta, co świadczyło o tym, że i oni podsłuchiwali rozmowę. Właściwie, to rozbawieni byli prawie wszyscy poza Jeonggukiem, który chciał już nawet przejść się do tego całego Taehyunga. Niestety powstrzymał go Hoseok, nie pozwalając mu nawet wstać.

— Daruj dzieciakowi, nie zna cię — chłopak starał się być poważny, jednak nie potrafił powstrzymywać uśmiechu rozbawienia, nawet kiedy wiedział gotującą się złość na twarzy przyjaciela.

— No właśnie, kurwa. Dlatego nie pozwolę, żeby mnie obrażał.

— Jeon, zluzuj. To tylko głupie słowa, przecież nie będziesz z ich powodu robić jakiejś afery.

Brunet już nie odpowiedział, zamiast tego siedział zirytowany do końca przerwy. Już pierwszego dnia Kim Taehyung sprawił, że chłopak znienawidził go z całego serca. Nie miał zamiaru pozwolić na to, żeby jakiś nowy obrażał go za jego plecami, w dodatku nawet go nie znając.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro