Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

8

Weszliśmy do domu oknem mojego pokoju. Pierwszy wskoczył do niego wilkołak. Czekałam, aż poda mi rękę. Cokolwiek zrobi. Nic. Podźwignęłam się na rękach i zeszłam z parapetu na drewniany parkiet. To co zobaczyłam, sprawiło, iż chciałam wrzeszczeć z przerażenia. Na szczęście Darryl zakrył dłonią moje usta. Kiedy upewnił się, że atak paniki mi minął, zabrał dłoń. Na moim łóżku w zakrwawionej pościeli, leżała odcięta od ciała, wilcza łapa. Miała identyczny kolor sierści, jak wilcza forma Samuela.
-To nie on. Wyczułbym, gdyby Alfie coś się stało. Nie wiem, kto to mógł być... W tym celu muszę przejść przemianę. Musisz mi pomóc.
Wilkołaki nie mogą się przemienić w wilka, gdy nie ma pełni. Z wyjątkiem dwóch przypadków. Muszą być rozwścieczone do granicy ataku, albo śmiertelnie zranione. Ich przemiana jest bolesna. Nie lubiłam na to patrzeć. Ale jak mus to mus.
Darryl zaczął się rozbierać. Gdy został w samych bokserkach, zawahał się. Spojrzał na mnie pytająco.
-Lepiej w nich zostań.-odpowiedziałam na nieme pytanie.
-Oj, Mercy... Gdyby interesowały mnie kobiety, już dawno bylibyśmy razem.
Nic na to nie powiedziałam.
Zaczęłam pierwszą próbę doprowadzenia wilkołaka do wściekłości. Mówiłam mu, że Kyle zdradza go ze mną i opisywałam sceny łóżkowe, jakie z nim wyprawiam. Nic to jednak nie pomogło,  Z wyjątkiem tego, że zaczął się śmiać. Wiedział, że jego chłopak nie jest w moim typie, a poza tym z nikim jeszcze nie spałam.
-Ehhh... Nie dam rady.-poddałam się.
Z kieszeni spodni wyjął jakieś pudełeczko i wysypał jedną rzecz na rękę, resztę z powrotem chowając.
-Zawsze pomaga mi w tym Kyle.-rzekł, podając mi żyletkę.
-Zmieniasz się dla niego?-zapytałam, niepewnie sięgając po ostre narzędzie.
-Jeśli naprawdę chcesz wiedzieć, to lubi się kochać z moim wilkiem.-powiedział posyłając mi swój najładniejszy uśmiech.
Spłonęłam rumieńcem, oczami wyobraźni widząc taką scenę.
-Co mam zrobić?
-Mocno i pewnie podetnij mi nadgarstek. Tylko głęboko. Nie lubię powtarzać tej czynności.-po czym wyciągnął do mnie lewą dłoń.
-Darryl... Ja... Ja nie mogę.
-Możesz. Nie bój się. Nic mi nie będzie.
Ujęłam jego dłoń i szybkim ruchem przecięłam żyłę w jego lewym nadgarstku. Trysnęła krew. Darryl usiadł na podłodze, opierając się o ścianę. Stawał się coraz bledszy. Słabł w oczach. Nagle jego oczy z błękitnych, stały się żółtozielone. Źrenice zwęziły się. Z rąk zaczęły wyrastać pazury, ręce przekształcały się w wilcze łapy. Potem była najgorsza część przemiany. Jego kręgosłup wygiął się pod nienaturalnym kątem, zmuszając mężczyznę do klęknięcia. Jego ciało zaczęła porastać sierść. Twarz zmieniła się w pysk. Po chwili zamiast Darryla, stał przede mną ciemnoszary wilk.
-Darryl?-spytałam niepewnie.-Wszystko OK?
Wiedziałam, że mnie rozumie, chociaż nie mógł mówić. Kiwnął twierdząco pyskiem i podszedł do mojego łóżka, obwąchując kawałek ścierwa.
-Czy to ktoś z naszych?
Potrząsnął przecząco głową, potem wskazując nią na ścianę za mną. Spojrzałam w tamtym kierunku. Całą powierzchnię pokrywał napis w kolorze brudnego brązu. Wilk nie musiał tego sprawdzać. Poznałam, że było to zrobione krwią. Jednak i tak podszedł do napisu, badając go. Treść wiadomości głosiła:
NIE WTRĄCAJ SIĘ W NIE SWOJE SPRAWY, MERCEDES WHITE. NASTĘPNY PREZENT DLA CIEBIE, BĘDZIE CZĘŚCIĄ KTÓREGOŚ Z TWOICH WILKÓW ALBO WAMPIRA.
Kto mógł to zrobić?
Darryl podszedł do swoich rzeczy i zmienił się z powrotem w człowieka, po czym ubrał się. Przemiana męczy, a dwie w ciągu piętnastu minut wykończyły go. Siadł na krześle, ciężko oddychając.
-Darryl? Kim był ten wilk?-zapytałam, gdy trochę ochłonął.
-To zwykły wilk. Napis jest zrobiony jego krwią, jakieś dwie godziny temu.
Pomógł mi ogarnąć pokój. Po względnym posprzątaniu poszłam spać do salonu. Po mojej głowie kotłowało się wiele pytań?
-Po co jakiś wampir zakłóca spokój umarłym?
-Dlaczego w naszym mieście?
-Co zamierza osiągnąć?
-Dlaczego włamał się do mojego pokoju i go zmasakrował, zakładając, że to jego sprawka?
-Czemu uczepił się mojej rodziny i przyjaciół?
-Czemu żaden z wilkołaków nie wyczuł hektolitrów krwi z mojego pokoju?
Nie spocznę, póki nie odpowiem na te wszystkie pytania. Chcę, by ja i moi bliscy znów byli bezpieczni.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro