Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

29

Obudziłam się po trzynastej. W moje nozdrza uderzył zapach świeżo parzonej kawy i tostów. Rozejrzałam się po pokoju. Szafa była już zamknięta, więc stwierdziłam, że Alex już się "obudził". Narzuciłam na siebie bluzę dresową i udałam się do łazienki. Jakież było moje zdziwienie, gdy z tego pomieszczenia wyszła dziewczyna mniej więcej w moim wieku, do tego...W samej bieliźnie.
-Cześć, słodziutka.-powiedziała tylko i udała się do kuchni.
Szczęka opadła mi do samej ziemi.
Wściekła ruszyłam za nią.

Na miejscu zastałam następujący widok: Alex wyciągał z tostera kolejną porcję tostów. Dziewczyna siedziała przy stole, nad pustym już talerzem i kończyła kawę.
-Co tu się, do jasnej cholery, wyprawia?!? Sprowadzasz sobie panienki do mojego domu, nic mi o tym nie mówiąc?!?-ostatnie zdanie skierowałam do wampira.
-Wypraszam sobie!!!-krzyknęła roznegliżowana.
-Nie mówię do Ciebie, idiotko!-wydarłam się na nią.
-Mercy, Słońce...
-Nie mów tak do mnie, kiedy jestem wściekła!!!-przerwałam mu.-A teraz się tłumacz!
-To jest Julia. Zapewnia mi...życie. A właściwie egzystencję. Ustaliliśmy kiedyś, że nie mogę na tobie żerować, pamiętasz? A więc, potrzebuję kogoś, kto zapewni mi pożywienie. Tym kimś jest właśnie Julia.
-Mogłeś mi powiedzieć, że tu będzie.
-Spałaś jak zabiera, nie chciałem Cię budzić. A teraz jedz śniadanie.
-Dziękuję! Zjem u Samuela!-już chciałam wychodzić, gdy usłyszałam jego polecenie.
-Mercy! Siadaj przy stole i jedz to śniadanie!
Moje nogi, wbrew mnie, zawiodły mnie do stołu. Z przerażeniem odkryłam, że i ręce nie chcą mnie słuchać. Czułam się jak marionetka w teatrze lalek. W końcu zjadłam dwa tosty i wypiłam kawę.
-Tak lepiej.-powiedział tylko.
-Nie waż się więcej tego robić!-naskoczyłam na niego.
Julia patrzyła na mnie z zazdrością.
-Podarowałeś jej Dar Wampira?-zapytała Alex'a.
-To długa historia. Julio, kochanie, dziękuję Ci. Możesz już iść.
-Do usług, Alex.
Dziewczyna wreszcie opuściła moje mieszkanie.
-Nie waż się jej więcej tu zapraszać.-nakazałam wampirowi.
-Słońce, czy Ty coś sugerujesz?-zapytał z nutką rozbawienia w głosie.
-Nie. Nie będę pożywką dla nikogo.
-A może jesteś zazdrosna?-drążył dalej.
-Taaa... Chciałbyś. Chodzi o to, żeby po moim domu nie paradowała obca, naga kobieta!
-Wydaje mi się, że nie była naga.
Nic na to nie odpowiedziałam, tylko wyszłam z kuchni i udałam się do łazienki, aby wziąć prysznic, który uprzednio starannie wyszorowałam. Nie chciałam się niczym zarazić od tej...Pani.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro