Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

23

MERCEDES

-Sam! Nie zgadzaj się na żadne układy!!!-krzyknęłam, podbiegając do przybranego ojca i stając za jego plecami.
-Znów się spotykamy, Mercedes White.-spokojnie powiedział Mefisto.-Cóż...Spodziewałem się twojego przyjścia. Twojego również, Aleksie.
-Okłamałeś mnie.-powiedział wściekły Alex.
-Nie. Obiecałem, że nie zrobię krzywdy zmiennokształtnej, jeśli spełnisz moją prośbę i ją do mnie przyprowadzisz. Jest ona cała i zdrowa.
-Umierała!!! Zostawiłeś ją na pewną śmierć!!!-Alex był coraz bardziej rozjuszony.
-Ale w końcu przeżyła. Jak się czujesz w nowym wcieleniu, Mercy? Jak to jest być podnóżkiem wampira?-jego ostatnie zdanie lekko mnie zabolało, ale nie dałam mu tej satysfakcji. Nic nie odpowiedziałam.
-Ona nie jest moim podnóżkiem!!!-krzyk Alex'a poniósł się po podziemiu.
Spojrzałam na wampira. Jego oczy pociemniały. Oczy stały się całkiem czarne. Chłopak opadł na kolana. Zmieniał postać na wilka. Kiedy skończył, wokół leżały strzępki jego garderoby. Czarny wilk, jednym susem, przypadł do Mefistofelesa. Z rąk czarnoksiężnika momentalnie wyrosły ostre, zakrzywione szpony. Jednym pociągnięciem, rozszarpał brzuch Alex'a.
Ciało wilka, odrzucone mocą wampira, poszybowało w przeciwległy kąt i opadło bezwładnie na ziemię.
-Alex!-krzyknęłam, chcąc do niego podbiec.
-Zostań na miejscu, Mercedes White. Chyba nie chcesz, żeby i Samuelowi stało się coś podobnego?
Zawahałam się. W kącie właśnie umierał mój przyjaciel. Gdybym ruszyła mu na pomoc, kto wie, co spotkałoby Sama.
-Czego Ty ode mnie chcesz?-wysyczałam z wściekłości.-Dlaczego krzywdzisz moich przyjaciół? Co ja Ci takiego zrobiłam?
-Urodziłaś się. Tyle mi wystarczy. To było od dawna w naszym planie. Ktoś, kto nie jest wampirem, wilkołakiem, ani człowiekiem. Potrzebowaliśmy tylko odpowiedniej kobiety. W końcu trafiło na twoją matkę.
A teraz przyszedłem odebrać, co moje.
-Nigdy...przenigdy jej nie dostaniesz...-powiedział wściekły Samuel.
-Taka była umowa.
-Nie ze mną!
-Ty się nie liczysz. Tylko ona. I jej ojciec.
Już nic z tego nie rozumiałam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro