21
MERCEDES
Wyszliśmy w mrok. Starałam się nie zwracać uwagi na duchy, błądzące po całym cmentarzu. Prawie się udało. Prawie. Przy furtce stała, na oko, trzydziestoletnia kobieta.
-Przepraszam panią.-zwróciła się do mnie.-Wiem, że mnie widzicie. Nie chcę zabierać dużo czasu, ale jestem w posiadaniu pewnych informacji, które pomogą Pani w walce z Mefistofelesem.
-Proszę mówić wszystko, co Pani wie.-powiedziałam, spoglądając na nią.
-Przez ponad miesiąc, nie możemy dostać się do miejsca naszego wiecznego spoczynku.-powiedziała kobieta, spoglądając w głąb cmentarza.
Spojrzałam w tamtym kierunku. Alex również. Większość duchów, patrzyła w naszą stronę ze smutkiem, a zarazem z nadzieją.
-Kilkanaście osób zabrał stąd, nie wiadomo gdzie i po co.-kontynuowała.
-Chce stworzyć armię, która pomoże mu w unicestwieniu rasy ludzkiej, podporządkowaniu istot nadnaturalnych i zdobyciu całkowitej władzy na Ziemi.-powiedziałam.
-Tylko Ty możesz coś na to poradzić. Jesteś zmiennokształtną. Posiadasz dar nekromancji. Widzisz duchy, a teraz jesteś wzmocniona o Dar wampira. Za życia byłam nekromantką, pomogę Ci to opanować. Zgodzisz się?-zakończyła swoją wypowiedź.
-Chwila! Dar wampira? Co to takiego?
Kobieta spojrzała na Alex'a.
-Nie powiedziałeś jej?
ALEX
Kobieta zabiła mi ćwieka. Skąd wiedziała? Co tu się wyprawia? Może to tylko sen?
-Alex...-ton Mercy nie wróży nic dobrego. Jest wściekła.
-Słońce... jak Ci to wytłumaczyć...-zastanowiłem się, przeczesując ręką swoje długie włosy.
Spojrzałem na dziewczynę. Nasze oczy się spotkały. Przez milisekundę, na jej policzkach zagościło coś na kształt rumieńców. Uśmiechnąłem się zadziornie, pokazując kły. Jednak szybko przywołała mnie do porządku.
-Alex! Tłumacz się w tej chwili!
-Zrozum...Musiałem to zrobić...byłaś umierająca i...-nie wiedziałem, jak dobrać słowa. Z pomocą przyszła mi kobieta.
-Wymiana krwi z wampirem, polega na tym, że człowiekowi na granicy śmierci, podaje się małą ilość wampirzej. Podkreślam, małą ilość. Jeśli będzie jej za dużo, osoba, z którą następuje wymiana, też staje się krwiopijcą.
-Że słucham?!?-Mercedes rzuciła mi wściekłe spojrzenie. Nie wiem już które z kolei.
-Spokojnie. Wam to się udało idealnie. Wszystko w porządku?-kobieta spojrzała na mnie, z lekkim uśmiechem.
-Przeżyję.-wymamrotałem niewyraźnie.
-OK. Jakie są konsekwencje?-zapytała dziewczyna.
-Cóż. Zwykle wampir to robi, aby z człowieka zrobić swojego sługę.
-CO?!?!
-Jeśli Ci coś rozkaże, nawet jeśli byś tego nie chciała, wbrew swojej woli spełnisz jego polecenie. Ale są też profity dla Ciebie. Jesteś silniejsza. Twoje ciało szybciej się regeneruje. Wolniej się męczysz. To chyba uczciwa wymiana. Zaraz Ci zademonstruję. Uderz mnie.
-Co? Dlaczego? Przecież nic mi nie zrobiłaś!
-Mercy, Słonko. Uderz tą panią.-powiedziałem.
-Chyba śni...-nie dokończyła.
Zaskoczona dziewczyna spojrzała na swoje nogi, które same zawiodły ją jeszcze bliżej kobiety. Jej ręka wymierzyła duchowi policzek, oczywiście "ofiara" nic nie poczuła. Dłoń dziewczyny przeszła głowę drugiej na wylot.
-Prze...przepraszam...-powiedziała Mercy, gdy odzyskała władzę nad ciałem.
-Spokojnie. To była tylko demonstracja. Mogę liczyć na waszą pomoc?-zapytała z nadzieją.
-Oczywiście.-odpowiedziała zmiennokształtna.-Ja nazywam się Mercedes White, ale możesz mi mówić Mercy. To jest Alex.
-Ja nazywam się Livia Drake. W skrócie Liv. Nie będę Was dłużej zatrzymywać. Spotkajmy się tu nazajutrz wieczorem.
Pożegnaliśmy Liv i ruszyliśmy na poszukiwanie Mefisto.
ADNOTACJA
Powiedzmy, że cmentarz, na którym dzieje się akcja, jest bardzo rozległy. Chodzi o to, żeby Mercedes i Alex przypadkiem nie natknęli się na Mefista i Samuela. Piszę adnotację, bo nie mam pomysłu, gdzie wysłać naszą główną bohaterkę😂😂😂
Alex: Wyślij ją ze mną do...trumny. *rusza znacząco brwiami*
Autorka: Czej, Czej! Jeszcze zobaczymy komu (i czy w ogóle komuś) ulegnie Mercy.
Mercedes: Ej... ja tu jestem. -,-
Autorka: Jesteś tu, bo Cię wymyśliłam. Do tematu wrócimy za kilka rozdziałów.
A tak serio...
Chcecie tu bardziej rozbudowany wątek miłosny?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro