Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

18

Dzień wcześniej

ALEX

Za chwilę lecę do Mercedes. Najbezpieczniej jest tu-w kościelnych katakumbach. Mieszkałem tu już jakiś czas, Mefistofeles nigdy mnie nie zaskoczył. Wiedziałem, że działa w okolicy, jednak nie zamierzałem się przeprowadzać. Było tu cicho i w miarę spokojnie. Tak jak moja przyjaciółka, widziałem dusze błądzące wokół swojego miejsca spoczynku. W dalszym ciągu nie mogły tam wrócić. Chociaż byłem wampirem, jednakże miałem coś na kształt uczuć. Po prostu było mi ich żal. Nie mogłem im pomóc. Chciałem wyjść z budynku. Od drzwi odrzuciła mnie silna magia. Co do jasnej... Nie zdążyłem dokończyć myśli, gdy w drzwiach stanął Mefisto. Zostałem unieruchomiony. Po prostu nogi odmówiły mi posłuszeństwa i padłem na ziemię, nie mogąc się poruszyć. Nawet nie mogłem oddychać. Ale wszak jestem wampirem i nie jest mi to do niczego potrzebne. Przeszkadzało to jednak Mercy, więc dla niej zachowywałem się jak zwykły człowiek.
Wampir podszedł do mnie, klękając obok.
-Witaj, Alex. Masz zamiar odwiedzić naszą znajomą zmiennokształtną, nieprawdaż? Chyba nie chcesz, żeby coś jej się stało, mam rację?-nie czekając na odpowiedź, mówił dalej.-Pójdziesz po nią i przyprowadzisz ją tutaj. Nic jej nie mów o naszym spotkaniu. Nie próbuj żadnych sztuczek. Ma się tu zjawić, inaczej ona i jej ukochana rodzina zginą. A chyba nie chcesz, żeby spotkało ją jakieś nieszczęście, prawda?
Nie mogłem się ruszyć, nie mogłem odpowiedzieć. Rzuciłem mu tylko wściekłe spojrzenie.
-Widzę, że się rozumiemy. Od teraz jesteśmy wspólnikami. Słuchaj mnie, a dziewczyna będzie bezpieczna. Spróbujesz jakiejkolwiek sztuczki, ona zginie.
Po tych słowach odwołał magię, która mnie unieruchomiła.
-Kim Ty, do jasnej cholery, jesteś?-zapytałem dysząc, jakbym przebiegł dwa maratony.
-To jest w tej chwili nieważne. Nie jest Ci to do niczego potrzebne. A teraz idź już.
Po tych słowach odszedł w głąb katakumb.
"Wybacz, Mercy. Wybacz, moje Słońce. Nie mam wyboru. Nie wiem, z czym mamy do czynienia. Muszę go słuchać." Z tymi myślami przemieniłem się w nietoperza i poleciałem po dziewczynę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro