18
Dzień wcześniej
ALEX
Za chwilę lecę do Mercedes. Najbezpieczniej jest tu-w kościelnych katakumbach. Mieszkałem tu już jakiś czas, Mefistofeles nigdy mnie nie zaskoczył. Wiedziałem, że działa w okolicy, jednak nie zamierzałem się przeprowadzać. Było tu cicho i w miarę spokojnie. Tak jak moja przyjaciółka, widziałem dusze błądzące wokół swojego miejsca spoczynku. W dalszym ciągu nie mogły tam wrócić. Chociaż byłem wampirem, jednakże miałem coś na kształt uczuć. Po prostu było mi ich żal. Nie mogłem im pomóc. Chciałem wyjść z budynku. Od drzwi odrzuciła mnie silna magia. Co do jasnej... Nie zdążyłem dokończyć myśli, gdy w drzwiach stanął Mefisto. Zostałem unieruchomiony. Po prostu nogi odmówiły mi posłuszeństwa i padłem na ziemię, nie mogąc się poruszyć. Nawet nie mogłem oddychać. Ale wszak jestem wampirem i nie jest mi to do niczego potrzebne. Przeszkadzało to jednak Mercy, więc dla niej zachowywałem się jak zwykły człowiek.
Wampir podszedł do mnie, klękając obok.
-Witaj, Alex. Masz zamiar odwiedzić naszą znajomą zmiennokształtną, nieprawdaż? Chyba nie chcesz, żeby coś jej się stało, mam rację?-nie czekając na odpowiedź, mówił dalej.-Pójdziesz po nią i przyprowadzisz ją tutaj. Nic jej nie mów o naszym spotkaniu. Nie próbuj żadnych sztuczek. Ma się tu zjawić, inaczej ona i jej ukochana rodzina zginą. A chyba nie chcesz, żeby spotkało ją jakieś nieszczęście, prawda?
Nie mogłem się ruszyć, nie mogłem odpowiedzieć. Rzuciłem mu tylko wściekłe spojrzenie.
-Widzę, że się rozumiemy. Od teraz jesteśmy wspólnikami. Słuchaj mnie, a dziewczyna będzie bezpieczna. Spróbujesz jakiejkolwiek sztuczki, ona zginie.
Po tych słowach odwołał magię, która mnie unieruchomiła.
-Kim Ty, do jasnej cholery, jesteś?-zapytałem dysząc, jakbym przebiegł dwa maratony.
-To jest w tej chwili nieważne. Nie jest Ci to do niczego potrzebne. A teraz idź już.
Po tych słowach odszedł w głąb katakumb.
"Wybacz, Mercy. Wybacz, moje Słońce. Nie mam wyboru. Nie wiem, z czym mamy do czynienia. Muszę go słuchać." Z tymi myślami przemieniłem się w nietoperza i poleciałem po dziewczynę.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro